Yasmine pisze:Pewnie uslyszala gdzies cos o jakis skutkach ubocznych i teraz to jej jedyny agrument,zeby tych tabletek nie brac. Powinna poczytac troche o nich,dowiedziec sie wiecej, wglebic sie w temat, przedyskutowac sprawe z ginekologiem.
fakt, informacje czerpie w zasadzie jednego zrodla, co jest bledem w praktycznie kazdym aspekcie zycia. Zdaje sobie doskonale sprawe z tego, ze powinna zainteresowac sie tym tematem, poczytac sporo w necie i ewentualnie potem pojsc do specjalisty. Jest jedno ale:
Yasmine pisze:Moze ona nie sie chce TAK CZESTO kochac, moze nie ma tak duzego temperamentu i wizja tego,ze teraz bedzie mogla z tabletkami zawsze i wszedzie ( i wie,ze Ty bedziesz tego chcial)przeraza ją ?
Glupie, ale akurat to mi do glowy przyszlo.
wcale nie glupie, moze z punktu widzenia kogos, dla kogo seks jest chlebem powszednim i zrodlem nieopisanej rozkoszy, z ktorego tylko dziwak by nie chcial korzystac (czyli wiekszosc badz wszyscy forumowicze
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
).
Ona twierdzi, ze seks nie jest jej do szczescia potrzebny. Sprawia jej przyjemnosc jednak moze sie bez niego obyc, w przeciwienstwie do mnie

. Nie lubie sie powstrzymywac, ograniczac
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
.
Z czego wynika jej postawa? Moze ma taki temperament (chociaz jej zachowanie w wielu sytuacjach temu przeczy
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
), a moze po prostu boi sie w pelni z tego korzystac... Nie wiem.
OK, nie w tym rzecz. Nie wiem jak ja przekonac do tego, zeby poczytala na temat antykoncepcji. W tej chwili tabletki sa "zle", gum nienawidzimy oboje...
p.s. co do korelacji miedzy srodowiskiem, a temperamentem. Moi rodzice sa konserwatystami, seks byl, jest i zawsze bedzie dla nich tematem tabu. Dla mnie nie jest, a w lozku jestem dzikusem...
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)