Z nacięciem czy bez?
Moderator: modTeam
Z nacięciem czy bez?
Nacięcia mają swoich przeciwników i zwolenników / Archiwum
Jedni uważają, że chroni to matkę i dziecko przed komplikacjami związanymi z porodem, dla innych nacinanie krocza jest niepotrzebnym okaleczaniem kobiety.
dr n. med. Ryszard Rutkowski, ginekolog położnik
Nacinanie krocza podczas porodu jest wyrazem dbałości lekarza o zdrowie kobiety i jej przychodzącego na świat dziecka. Ten prosty zabieg poszerza ujęcie pochwy, dziecko ma więc "ułatwione przejście" przez końcowy odcinek kanału rodnego, a poród trwa krócej. Główka dziecka jest mniej uciskana, co zmniejsza ryzyko wystąpienia u niego urazu mózgu. Nacięcie chroni też rodzącą kobietę przed samoistnym pęknięciem tkanek w okolicy krocza, co może prowadzić do uszkodzeń zwieracza odbytu i narządów moczowo-płciowych. W efekcie kobieta mogłaby mieć później problemy z utrzymaniem kału, gazów i moczu. Samoistne pęknięcie krocza owocuje też kłopotami ze współżyciem seksualnym. Jeśli pęknięcie to obejmie mięśnie przedsionka pochwy, kobieta będzie miała podczas stosunku uczucie "luzu", co i dla niej, i jej partnera może być przeszkodą w osiągnięciu satysfakcji seksualnej. Poza tym, lekarzowi łatwiej jest zeszyć i odtworzyć prawidłową budowę oraz funkcje krocza, gdy zostało podczas porodu nacięte, niż wtedy, gdy pękło ono samo w sposób niekontrolowany. Samoistne pęknięcia krocza goją się dłużej, bo częściej dochodzi w nich do rozmaitych zakażeń. Z uwagi na wymienione przykre konsekwencje samoistnego pękania krocza, większość autorytetów medycznych uważa, że przeprowadzanie porodów z tzw. ochroną krocza, bez jego nacinania, powinno być traktowane jako błąd w sztuce medycznej. Nacięcie krocza należy wykonywać zawsze u kobiet rodzących po raz pierwszy, przy porodach przedwczesnych, a także przy nietypowym ułożeniu dziecka (np. położeniu miednicowym).
Katarzyna Grzybowska położna, fundacja Rodzić po Ludzku
Nie ma powodu, by rutynowo nacinać krocze, gdyż ciało kobiety jest przystosowane do rodzenia, a tkanki krocza są elastyczne. Zabieg ten zaczęto wykonywać w latach dwudziestych XX wieku, gdy powszechna stała się pozycja leżąca w czasie porodu, która sprzyja samoistnemu pękaniu krocza. Tymczasem położna, posiadająca umiejętności ochrony krocza, może pomóc kobiecie w urodzeniu dziecka, bez potrzeby użycia skalpela. Ważna jest jednak pozycja rodzącej. Pozycje stojące sprzyjają ochronie krocza, można lepiej kontrolować parcie i tempo wyrzynania główki oraz przeprowadzać masaż krocza. Niewielkie pęknięcia śluzówki pochwy często nie wymagają szycia, goją się w ciągu kilku dni i nie powodują dyskomfortu. Jeśli dojdzie już do samoistnego pęknięcia krocza, jest ono zwykle płytkie i łatwo się goi, natomiast nacięcie zawsze narusza warstwę mięśni. Zabieg ten nie zabezpiecza też kobiety przed dalszym pękaniem krocza, a wręcz zwiększa jego prawdopodobieństwo.
Nie ma też dowodów na to, iż nacięcie krocza zapobiega późniejszemu nietrzymaniu moczu i wypadaniu narządów rodnych (w schorzeniach tych kluczową rolę odgrywa czynnik dziedziczny oraz stan mięśni miednicy). Wystarczającym powodem, dla którego warto unikać nacinania krocza, jest to, że wiele kobiet cierpi z powodu powikłań. Najczęstsze to silny ból, trudności w poruszaniu się, długi czas gojenia, niemożność podjęcia współżycia seksualnego. Światowa Organizacja Zdrowia WHO w 1985 r. zaleciła ograniczenie stosowania nacięcia krocza. Również badacze z Grupy Cochrane'a, która na bieżąco analizuje wyniki wszystkich badań naukowych, umieścili rutynowe nacięcie krocza w grupie praktyk szkodliwych i o dowiedzionym braku skuteczności.
Tekst pochodzi z magazynu Samo Zdrowie
a wy co sadzicie ?
IMHO nacinanie to jednak w pewien sposob okaleczanie ale ja sie nie zanm i chyba nie bede znal - niech sie Panie wypowiedza
jak jest potem ?
Jedni uważają, że chroni to matkę i dziecko przed komplikacjami związanymi z porodem, dla innych nacinanie krocza jest niepotrzebnym okaleczaniem kobiety.
dr n. med. Ryszard Rutkowski, ginekolog położnik
Nacinanie krocza podczas porodu jest wyrazem dbałości lekarza o zdrowie kobiety i jej przychodzącego na świat dziecka. Ten prosty zabieg poszerza ujęcie pochwy, dziecko ma więc "ułatwione przejście" przez końcowy odcinek kanału rodnego, a poród trwa krócej. Główka dziecka jest mniej uciskana, co zmniejsza ryzyko wystąpienia u niego urazu mózgu. Nacięcie chroni też rodzącą kobietę przed samoistnym pęknięciem tkanek w okolicy krocza, co może prowadzić do uszkodzeń zwieracza odbytu i narządów moczowo-płciowych. W efekcie kobieta mogłaby mieć później problemy z utrzymaniem kału, gazów i moczu. Samoistne pęknięcie krocza owocuje też kłopotami ze współżyciem seksualnym. Jeśli pęknięcie to obejmie mięśnie przedsionka pochwy, kobieta będzie miała podczas stosunku uczucie "luzu", co i dla niej, i jej partnera może być przeszkodą w osiągnięciu satysfakcji seksualnej. Poza tym, lekarzowi łatwiej jest zeszyć i odtworzyć prawidłową budowę oraz funkcje krocza, gdy zostało podczas porodu nacięte, niż wtedy, gdy pękło ono samo w sposób niekontrolowany. Samoistne pęknięcia krocza goją się dłużej, bo częściej dochodzi w nich do rozmaitych zakażeń. Z uwagi na wymienione przykre konsekwencje samoistnego pękania krocza, większość autorytetów medycznych uważa, że przeprowadzanie porodów z tzw. ochroną krocza, bez jego nacinania, powinno być traktowane jako błąd w sztuce medycznej. Nacięcie krocza należy wykonywać zawsze u kobiet rodzących po raz pierwszy, przy porodach przedwczesnych, a także przy nietypowym ułożeniu dziecka (np. położeniu miednicowym).
Katarzyna Grzybowska położna, fundacja Rodzić po Ludzku
Nie ma powodu, by rutynowo nacinać krocze, gdyż ciało kobiety jest przystosowane do rodzenia, a tkanki krocza są elastyczne. Zabieg ten zaczęto wykonywać w latach dwudziestych XX wieku, gdy powszechna stała się pozycja leżąca w czasie porodu, która sprzyja samoistnemu pękaniu krocza. Tymczasem położna, posiadająca umiejętności ochrony krocza, może pomóc kobiecie w urodzeniu dziecka, bez potrzeby użycia skalpela. Ważna jest jednak pozycja rodzącej. Pozycje stojące sprzyjają ochronie krocza, można lepiej kontrolować parcie i tempo wyrzynania główki oraz przeprowadzać masaż krocza. Niewielkie pęknięcia śluzówki pochwy często nie wymagają szycia, goją się w ciągu kilku dni i nie powodują dyskomfortu. Jeśli dojdzie już do samoistnego pęknięcia krocza, jest ono zwykle płytkie i łatwo się goi, natomiast nacięcie zawsze narusza warstwę mięśni. Zabieg ten nie zabezpiecza też kobiety przed dalszym pękaniem krocza, a wręcz zwiększa jego prawdopodobieństwo.
Nie ma też dowodów na to, iż nacięcie krocza zapobiega późniejszemu nietrzymaniu moczu i wypadaniu narządów rodnych (w schorzeniach tych kluczową rolę odgrywa czynnik dziedziczny oraz stan mięśni miednicy). Wystarczającym powodem, dla którego warto unikać nacinania krocza, jest to, że wiele kobiet cierpi z powodu powikłań. Najczęstsze to silny ból, trudności w poruszaniu się, długi czas gojenia, niemożność podjęcia współżycia seksualnego. Światowa Organizacja Zdrowia WHO w 1985 r. zaleciła ograniczenie stosowania nacięcia krocza. Również badacze z Grupy Cochrane'a, która na bieżąco analizuje wyniki wszystkich badań naukowych, umieścili rutynowe nacięcie krocza w grupie praktyk szkodliwych i o dowiedzionym braku skuteczności.
Tekst pochodzi z magazynu Samo Zdrowie
a wy co sadzicie ?
IMHO nacinanie to jednak w pewien sposob okaleczanie ale ja sie nie zanm i chyba nie bede znal - niech sie Panie wypowiedza
jak jest potem ?
Cyniczny zlosnik i przesmiewca (C)
Moze nie jestem pania (a raczej osmielilbym sie stwierdzic ze na pewno nie
) ale wg mnei nacinanie to paranoja. Tez sadze ja kta babka, ze potem po nacieciu jeszcze latwiej bedzie pekac. Jak juz tak nacinac to cesarke zrobic i po sprawie.
Poza tym rodzic mozna w wodzie, to tez jest ponoc dobre. Mozna pod wplywem hipnozy, wtedy kobiety nic nie boli, jest calkowicie rozluzniona wiec tez nie peka.
Poza tym jakos caly czas kobiety rodzily bez nacinania i zyly. Nie robmy z siebie inwalidow. Natura tak stworzyla kobiete by mogla urodzic. Lepiej chyba zrobic wszystko by nie peklo niz samemu nacinac.
Poza tym oni w tym 1 bzdury pisza o luzie. Ze jak peknie to luz bedzie. Zalezy jak sie zszyje.
Poza tym rodzic mozna w wodzie, to tez jest ponoc dobre. Mozna pod wplywem hipnozy, wtedy kobiety nic nie boli, jest calkowicie rozluzniona wiec tez nie peka.
Poza tym jakos caly czas kobiety rodzily bez nacinania i zyly. Nie robmy z siebie inwalidow. Natura tak stworzyla kobiete by mogla urodzic. Lepiej chyba zrobic wszystko by nie peklo niz samemu nacinac.
Poza tym oni w tym 1 bzdury pisza o luzie. Ze jak peknie to luz bedzie. Zalezy jak sie zszyje.
Nie miałam nacinanego krocza, choć mi to sugerowano, jak widać urodziłam i mam się dobrze (!) bez owego "zabiegu". Popieram w stu procentach wypowiedź
Gdybym go tu nie przeczytała taka byłaby moja pointa
Tylko w niektórych przypadkach nacięcie może być pomocne. Kwestia indywidualna.
Nie ma powodu, by rutynowo nacinać krocze, gdyż ciało kobiety jest przystosowane do rodzenia, a tkanki krocza są elastyczne.
Gdybym go tu nie przeczytała taka byłaby moja pointa
Tylko w niektórych przypadkach nacięcie może być pomocne. Kwestia indywidualna.
... you bleed just to know you're alive ...
- Lady_Jesika
- Uzależniony
- Posty: 464
- Rejestracja: 06 sty 2005, 19:13
- Skąd: Trójmiasto
- Płeć:
A MOJA Pani rodzila dwa razy , gdy zaopytano pierwszy raz czy dokonac nacieć , które spowodują pewna ulge i łatwosc urodzenia , powiedziala ze jesli to nie konieczne to nie , wiec ja porozrywało wiec i tak potem szyc musieli ! za drugim razem juz kazała dokonać naciec ! które też zszyli potem , i jest wszystko oki ! co szkoła to inne zdanie :564:
Brrr...nawet mi nie przypominajcie :553:, bo przecież rodziłam 3 razy.Myślę,że zabieg ten powinno dokonywać się tylko wtedy,gdy jest on naprawdę konieczny,a nie rutynowo.
Jak czuję się obecnie?Niestety do końca życia chyba będę czuła,że stałam się ofiarą lekarskiej rurtyny,ale da się przeżyć
Jak czuję się obecnie?Niestety do końca życia chyba będę czuła,że stałam się ofiarą lekarskiej rurtyny,ale da się przeżyć
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
Bez zastrzyków i skalpeli? Cięzko będzie, ale może?
Jeśli personel jest O.K. to nacięcie nie boli, bo ten ból jest "zagłuszony" bólem partym.
Widziałem jak pęka krocze i ile cierpień jest potem.
O nacięciu decyzja zapada w kilka chwil. Czasami brak decyzji to błędna decyzja. Po pierwsze - nie szkodzić.
Jeśli personel jest O.K. to nacięcie nie boli, bo ten ból jest "zagłuszony" bólem partym.
Widziałem jak pęka krocze i ile cierpień jest potem.
O nacięciu decyzja zapada w kilka chwil. Czasami brak decyzji to błędna decyzja. Po pierwsze - nie szkodzić.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Mysiorek pisze:Najnowszy "trynd" to umówienie się na datę porodu, znieczulenie zewnątrzoponowe i cesarka z nacięciem majtkowym.
Jak wizyta w salonie kosmetycznym. No prawie
A nie wiadomo jak będzie za kilka czy kilkanaście lat. Medycyna tak idzie to przodu, że może kiedyś rodzenie dzieci byłoby przeżyciem bez bólu i innych złych doświadczeń.
A co do nacinania to chyba wolałabym bez nacinania choć jeszcze nie zbyt mam na ten temat wyrobione zdanie. Wkońcu nie wiem jaka jest różnica
"Wczuj się w smutek usychającej gałązki, gasnącej gwiazdy i konającego zwierzęcia,
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
- Lady_Jesika
- Uzależniony
- Posty: 464
- Rejestracja: 06 sty 2005, 19:13
- Skąd: Trójmiasto
- Płeć:
Dzieje się najczęściej wtedy, gdy poród jest przyśpieszany ze względów medycznych lub ze względu na męki rodzącej :549:
Krocze nie jest dostatecznie naciąganięte stopniowo, a organizm matki "pozbywa" się dziecka. Dawniej nikt nie nacinał, ale Kobieta rodziła cały dzień. Dziś szybko-szybko i dlatego się tnie.
Krocze nie jest dostatecznie naciąganięte stopniowo, a organizm matki "pozbywa" się dziecka. Dawniej nikt nie nacinał, ale Kobieta rodziła cały dzień. Dziś szybko-szybko i dlatego się tnie.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Personel zawsze ma kompetencje... tylko czasami położna ma rozwolnienie lub salowa się zagubiła ze sprzętem.
Tu raczej chodzi o naturalność porodu lub ingerencję w tą naturalność.
Jeśli lekarz (położna) jest "starej daty", a rodząca wytrzymała fizycznie i psychicznie można zdać się na naturę. Ale takich przypadków co raz mniej.
A co lepsze? "tnij Waść", czy nie... to decyduje się tam, na sali.

Tu raczej chodzi o naturalność porodu lub ingerencję w tą naturalność.
Jeśli lekarz (położna) jest "starej daty", a rodząca wytrzymała fizycznie i psychicznie można zdać się na naturę. Ale takich przypadków co raz mniej.
A co lepsze? "tnij Waść", czy nie... to decyduje się tam, na sali.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Cwiczenia
jednym byc moze pomagają innym są zapewne nie potrzebne albo pomoga nie za wiele , moja PANI RODZILA bez zadnych cwiczen , które to zalecaja gdy sie jest w ciazy , jedne kobiety chodza w czsie ciazy na tzw szkołe rodzenia a rodzą cały dzien ! iine tu moja Pani nie chodzi na takowe a rodzi do godziny , zaworze ja do szpitala przyjezdzam do domu i juz wiem zem ojciec , i tak dwa razy wiec wszystko jak sie to mówi zalezy , jak lezy ! kazdy przypadek nalezało by rozpatrywac indywidualnie ! :564:
Tak, panowie jak zwykle najmadrzejsi w kwestiach rodzenia
To co mowicie, ze kiedys kobiety rodzily bez tego czy tamtego (znieczulenie, naciecie itp), to wszystko prawda. Tylko umieralnosc dzieci i kobiet byla wtedy "ciut" wyzsza. Poza tym srednia masa urodzeniowa dziecka jest obecnie znacznie wyzsza niz kiedys. To zasluga lepszego odzywiania sie niz kiedys. Wiec nie do konca drogi rodne sa tak super przystosowane. No coz, cywilizacja... .
Z cwiczen polecam rozciaganie miesni ud i okolic przy pomocy tzw. precla. Ale trzeba zaczac przed zajasciem w ciaze.

To co mowicie, ze kiedys kobiety rodzily bez tego czy tamtego (znieczulenie, naciecie itp), to wszystko prawda. Tylko umieralnosc dzieci i kobiet byla wtedy "ciut" wyzsza. Poza tym srednia masa urodzeniowa dziecka jest obecnie znacznie wyzsza niz kiedys. To zasluga lepszego odzywiania sie niz kiedys. Wiec nie do konca drogi rodne sa tak super przystosowane. No coz, cywilizacja... .
Z cwiczen polecam rozciaganie miesni ud i okolic przy pomocy tzw. precla. Ale trzeba zaczac przed zajasciem w ciaze.
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
No Miltoniu, moja ex też rodziła bez ćwczeń. Bardzo drobna z niej kobietka była a rodziła niecałe 3 godziny. Po 9 zawiozłem ja do szpitala a o 12.30 byłem już tatusiem. Siostra natomiast męczyła się 12 h i skończylo się cesarką.
"Ludzie twierdzą, że Ziemia jest okrągła. Ale jak nie chcesz,
ale nie musisz im wierzyć." - Forrest Gump

Jak to indywidualnie! Karol, sam wczesniej napisales ze za pierwszym razem pekla, a potem ja nacieli wiec to wlasnie dlatego tak szybko urodzila!Cwiczeniajednym byc moze pomagają innym są zapewne nie potrzebne albo pomoga nie za wiele , moja PANI RODZILA bez zadnych cwiczen , które to zalecaja gdy sie jest w ciazy , jedne kobiety chodza w czsie ciazy na tzw szkołe rodzenia a rodzą cały dzien ! iine tu moja Pani nie chodzi na takowe a rodzi do godziny , zaworze ja do szpitala przyjezdzam do domu i juz wiem zem ojciec , i tak dwa razy wiec wszystko jak sie to mówi zalezy , jak lezy ! kazdy przypadek nalezało by rozpatrywac indywidualnie !
Ostatnio zmieniony 16 sty 2005, 01:50 przez Maverick, łącznie zmieniany 1 raz.
Po pierwsze nie pekła bo to nie balon
:564: tylko ja porozrywało , a to też tylko tak groznie brzmi , urodziła by drugim razem tak samo szybko jak za pierwszym , tyle ze znowu by ja porozrywało , zszycie porozrywanych ran to gorsza sprawa i trudniej i dłuzej sie goi , naciecia łatwiej sie zszywa i predzej sie goją ! :564:

Wróć do „Antykoncepcja oraz ciąża”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 74 gości