Nemezis pisze:Alamakota pisze:Nie lubię takiego rzucania "faktów" z d**y.
Nie mówię, że tabletki są super cacy, ale bez przesady.
To nie są fakty z dupy. Rozmawiałam z lekarzem o tabsach, tym bardziej że sama jęczę z bólu w pierwszy dzień miesiączki. Zapytałam wprost, czy to prawda, że tabletki potrafią powodować późniejsze problemy z zajściem w ciążę i czy mogą zwiększyć prawdopodobieństwo poronienia. Nie zaprzeczył jeden lekarz, nie zaprzeczył też drugi. Hormony są popularną metodą anty, a ponoć co piąta para ma teraz problem z zaciążeniem - stąd coraz częstsze rozmowy o in vitro (przypadek? bo nie wiem, czy tylko na późniejszy wiek starających się można wszystko zrzucić). Słyszałam też historię dziewczyny, która kilka razy poroniła (raz w piątym miesiącu) -wg jej lekarza- z powodu tabsów, które brała wcześniej przez kilka lat.
Oczywiście, czasem hormony działają leczniczo, nie przeczę. Tylko skoro ktoś nie ma problemów hormonalnych, to po co ingerować w naturalne cykle, skoro istnieje możliwość, że to w przyszłości zaszkodzi? Dla wygody? Jak dla mnie są rzeczy ważne i ważniejsze
Fakty były w cudzysłowiu, ponieważ prawie nic nie napisałaś, tylko rzuciłaś "tabsy to zło" i do widzenia.
Ja się generalnie zgadzam, że zabawy gospodarką hormonalną, to nie zabawa
i to musi mieć jakiś wpływ na nasz organizm.
Biologicznie, tabletki mogą mieć zły wpływ, ale mogą mieć dobry, a mogą mieć żaden. Kulturowo, to w ogóle inne bajka, tabletki dość mocno przewróciły naszą kulturą. Jasne, różne środki antykoncepcyjne istniały od dawna, ale żadne nie dawały kobiecie aż takich możliwości. Czy to wyszło na dobre, czy na złe, można polemizować oczywiście.
Natomiast generalnie ocenianie czegoś, co ma dość szeroki wpłw na społeczeństwo, definitywnie i zero jedynkowo, bez głębszych refleksji to wg mnie domena nastolatek i słabych polityków.