Mój problem w domu
Moderator: modTeam
- lukasek1983
- Entuzjasta
- Posty: 83
- Rejestracja: 16 maja 2006, 13:45
- Skąd: z netu:)
- Płeć:
Mój problem w domu
Witam!
Wszyscy pisza o milosci, a ja chce napisac o milosci rodzicielskiej. Historia zaczela sie kilka lat temu. Stalem sie studentem studiow dziennych, pierwszy semestr przeszedlem bez problemow, na drugim niestety nie dalem rady z jednym przedmiotem i musialem pozegnac sie z uczelnia. Byl to tradycyjny egzamin na odstrzal, odrzucono 1/5 roku. Wtedy podjalem studia zaoczne i poszedlem do pracy. Od tego czasu tj. od 4 lat rodzice wypominaja mi prawie codziennie ze zawalilem studia, ze dzis pisalbym juz magistra, ze niedlugo moglbym wyjechac zagranice i dorabiac sie. Ponadto mowia ze mam 24 lata, ze nic nie mam, tylko studiujac zaocznie i majac prace ktora mi na to pozwala raczej dorobic sie nie mam mozliwosci, a wedlug mnie mam tyle samo co moi koledzy w moim wieku. Nastepna sprawa dotyczy sie mojej obecnej dziewczyny. Od czasu pol roku gdy znamy sie byla u mnie w domu jeden raz, wiecej przyjsc nie mogla bo nie spodobala sie moim rodzicom. Ogolnie mowia o niej ze z niej zla dziewczyna, bo codziennie spotyka sie ze mna, nie daje mi czasu odpoczac itd. Najlepiej by chcieli abysmy widzieli sie 2 razy w tygodniu. Nastepna sprawa dotyczy mojego dnia. W ciagu dnia pracuje, zazwyczaj bywa tak ze po 8 wychodze do pracy, a po 18 jestem w drodze z pracy. Prawie zawsze po pracy jade prosto do dziewczyny, poniewaz nie chce mi sie zahaczac juz o dom, bo po pierwsze nie mam o czym rozmawiac z rodzicami badz nie chce mi sie sluchac ich kazan. Wracam do domu okolo polnocu, ide spac. Sprawa wyglada tak ze chcieliby sterowac moim zyciem, okreslac co mam robic, kiedy i ile spotykac sie z dziewczyna. Ich wizja wyglada tak ze teraz mam tylko uczyc sie i pracowac, a dziewczyny zostawic sobie na pozniej. Mowia ze zamiast chodzic do dziewczyny mam zapisac sie na jezyk obcy, uczeszczac tam po dniu ciezkiej pracy kiedy nie mam juz na nic ochoty. Teraz dali mi ultimatum, ze albo bede robil jak oni chca albo mam wyprowadzic sie z domu. Nie wiem co o tym wszystkim myslec, co robic, bo jak wyprowadze sie to na pewno juz nigdy nie wroce. Jutro chyba pojde do psychologa, bo nie wiem juz z kim jest nie w porzadku: ze mna albo z rodzicami.... Co o tym myslicie?? Co robic??
Wszyscy pisza o milosci, a ja chce napisac o milosci rodzicielskiej. Historia zaczela sie kilka lat temu. Stalem sie studentem studiow dziennych, pierwszy semestr przeszedlem bez problemow, na drugim niestety nie dalem rady z jednym przedmiotem i musialem pozegnac sie z uczelnia. Byl to tradycyjny egzamin na odstrzal, odrzucono 1/5 roku. Wtedy podjalem studia zaoczne i poszedlem do pracy. Od tego czasu tj. od 4 lat rodzice wypominaja mi prawie codziennie ze zawalilem studia, ze dzis pisalbym juz magistra, ze niedlugo moglbym wyjechac zagranice i dorabiac sie. Ponadto mowia ze mam 24 lata, ze nic nie mam, tylko studiujac zaocznie i majac prace ktora mi na to pozwala raczej dorobic sie nie mam mozliwosci, a wedlug mnie mam tyle samo co moi koledzy w moim wieku. Nastepna sprawa dotyczy sie mojej obecnej dziewczyny. Od czasu pol roku gdy znamy sie byla u mnie w domu jeden raz, wiecej przyjsc nie mogla bo nie spodobala sie moim rodzicom. Ogolnie mowia o niej ze z niej zla dziewczyna, bo codziennie spotyka sie ze mna, nie daje mi czasu odpoczac itd. Najlepiej by chcieli abysmy widzieli sie 2 razy w tygodniu. Nastepna sprawa dotyczy mojego dnia. W ciagu dnia pracuje, zazwyczaj bywa tak ze po 8 wychodze do pracy, a po 18 jestem w drodze z pracy. Prawie zawsze po pracy jade prosto do dziewczyny, poniewaz nie chce mi sie zahaczac juz o dom, bo po pierwsze nie mam o czym rozmawiac z rodzicami badz nie chce mi sie sluchac ich kazan. Wracam do domu okolo polnocu, ide spac. Sprawa wyglada tak ze chcieliby sterowac moim zyciem, okreslac co mam robic, kiedy i ile spotykac sie z dziewczyna. Ich wizja wyglada tak ze teraz mam tylko uczyc sie i pracowac, a dziewczyny zostawic sobie na pozniej. Mowia ze zamiast chodzic do dziewczyny mam zapisac sie na jezyk obcy, uczeszczac tam po dniu ciezkiej pracy kiedy nie mam juz na nic ochoty. Teraz dali mi ultimatum, ze albo bede robil jak oni chca albo mam wyprowadzic sie z domu. Nie wiem co o tym wszystkim myslec, co robic, bo jak wyprowadze sie to na pewno juz nigdy nie wroce. Jutro chyba pojde do psychologa, bo nie wiem juz z kim jest nie w porzadku: ze mna albo z rodzicami.... Co o tym myslicie?? Co robic??
WORLD HOLD ON
- lukasek1983
- Entuzjasta
- Posty: 83
- Rejestracja: 16 maja 2006, 13:45
- Skąd: z netu:)
- Płeć:
lukasek1983 pisze:Robie tak, to na okraglo sa dymy w chacie...
Ale tu nie o dymy chodzi a o spokojną rozsądną rozmowe..założe się że jeśli porozmawiasz z rodzicami na odpowiednim poziomie to nawet gdybyś edukacje poprzestał na zawodówce i dobrze uzasadnił nie truli by ci głowy..oczywiście do tego tanga potrzeba trojga.
Ile jest wart świat pełen grubych krat?
- lukasek1983
- Entuzjasta
- Posty: 83
- Rejestracja: 16 maja 2006, 13:45
- Skąd: z netu:)
- Płeć:
Odpowiedz psychologa :
I Ty i rodzice jestescie normalni. Oni chca dla Ciebie dobrze i Ty chcesz dla siebie dobrze, tylko w innych juz bajkach zyjecie, inne wartosci sa dla Was wazne i to jest calkowicie naturalne - roznice pokolen, zupelna klasyka.
24 lata to wystarczajaco co najmniej, zeby odciac pepowine i wyfrunac z domu. Nie chcesz sam, wiec natura + kultura robia to za Ciebie A dlaczego tak sie bronisz przed tym? Dlaczego piszesz, ze jak wyprowdzisz sie, to juz tam nie wrocisz? Przeciez to jest normalne! Co Cie tak dziwi?
Owszem, oni nie uznaja Twojego zdania, bo dla nich caly czas jestes dzieckiem. Caly czas mama robi Ci obiadek, pierze skarpetki, to jak maja Cie traktowac jak doroslego?
Niestety, albo rybki, albo akwarium...
I Ty i rodzice jestescie normalni. Oni chca dla Ciebie dobrze i Ty chcesz dla siebie dobrze, tylko w innych juz bajkach zyjecie, inne wartosci sa dla Was wazne i to jest calkowicie naturalne - roznice pokolen, zupelna klasyka.
24 lata to wystarczajaco co najmniej, zeby odciac pepowine i wyfrunac z domu. Nie chcesz sam, wiec natura + kultura robia to za Ciebie A dlaczego tak sie bronisz przed tym? Dlaczego piszesz, ze jak wyprowdzisz sie, to juz tam nie wrocisz? Przeciez to jest normalne! Co Cie tak dziwi?
Owszem, oni nie uznaja Twojego zdania, bo dla nich caly czas jestes dzieckiem. Caly czas mama robi Ci obiadek, pierze skarpetki, to jak maja Cie traktowac jak doroslego?
Niestety, albo rybki, albo akwarium...
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
- lukasek1983
- Entuzjasta
- Posty: 83
- Rejestracja: 16 maja 2006, 13:45
- Skąd: z netu:)
- Płeć:
lukasek1983 pisze:
Przy zarobku 1000pln i wydatku 400pln na sam szkole, trudno oplacic jeszcze "nocleg" i utrzymac sie:)
Ja to planuje zrobie i przeżyje.. tak więc po prostu ci w domu wygodnie i dobrze od tego jest
Ale z rodzicami się można dogadać tylko nie można byc upartym..
Ile jest wart świat pełen grubych krat?
No wiec skoro nie masz innego wyjscia/tak Ci wygodniej, musisz przyjac ich warunki. Oni juz sie nie zmiennia. I tak sa swieci, ze trzymaja Cie tak dlugo na swoim utrzymaniu.
Po prostu sie martwia, ze nie skonczysz studiow, ze zmarnujesz zycie itd. Maja do tego prawo, sa rodzicami. Pewnie, ze mogliby byc bardziej tolerancyjnie, ale nie sa. Wiec zostaje Ci sluchanie ich gadania, jezdzenie do dziewczyny i szybkie konczenie studiow
Po prostu sie martwia, ze nie skonczysz studiow, ze zmarnujesz zycie itd. Maja do tego prawo, sa rodzicami. Pewnie, ze mogliby byc bardziej tolerancyjnie, ale nie sa. Wiec zostaje Ci sluchanie ich gadania, jezdzenie do dziewczyny i szybkie konczenie studiow
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
- lukasek1983
- Entuzjasta
- Posty: 83
- Rejestracja: 16 maja 2006, 13:45
- Skąd: z netu:)
- Płeć:
- Wujo Macias
- Maniak
- Posty: 750
- Rejestracja: 24 paź 2006, 05:06
- Skąd: 3miasto
- Płeć:
nie, zdrowsze jest siedzenie na dupie z starymi,ktorzy Ci ciagle bzycza.lukasek1983 pisze:Wyjscie z sytuacji jest zawsze. Wyznaje zasade "ze*raj sie, a nie daj sie". Coraz blizszy jestem wyprowadzce z domu za wszelka cene, tylko nie jestem pewny czy to zdrowe podejscie?
Bierz kredyt studencki i wylatuj z domu. Po klopocie
Mysle, ze to jak najbardziej zdrowe podejscie. "Pani psycholog" Ci napisala, ze wszyscy sa ok. Gdyby tak bylo nie powinno byc problemu (przynajmniej tak duzego). Mysle, ze problem wynika ze strony Twoich rodzicow, a nie z Twojej. Co prawda zapewniaja ci dach nad glowa, ale to nie znaczy, ze to ich upowaznia do bycia zlymi rodzicami. A takimi wlasnie sa nie dostrzegajac, ze robisz wszystko co w twojej mocy (pracujesz aby oplacic szkole) aby zdobyc dobre wyksztalcenie, znalazles dziewczyne, z ktora jestes szczesliwy. Rola rodzica polega takze na pozwoleniu dziecku na usamodzielnienie sie, a wyglada na to, ze maja z tym problem. Nie chce negowac ich dotychczasowych osiagniec na polu rodzicielskim, ale mowimy o konkretnej sytuacji, ktora przedstawiles i w tym przypadku wydaje mi sie, ze to oni zle postepuja. Ty natomiast zdajesz sie prezentowac dosc wywazona postawe miedzy szacunkiem do rodzicow, a checia calkowitej samodzielnosci. Tak wiec po prostu postaraj sie cieszyc tym co masz. Pomysl sobie czy gdybys stracil dziewczyne, a rodzice przestaliby narzekac - bylbys szczesliwszy? Czasami po prostu nie mozna miec wszystkiego.
Rodzic powinien byc podporą dla swojego dziecka , tu tak nie jest i stad jest zle . Zło polega na tym , ze nie akceptują Ciebie takim jakim jestes , a jestes w sumie dobrym ich dzieckiem , pracujesz , uczysz sie , sam płacac za swoje studia .Dziewczyna - posiadanie jej nie koliduje z tym co robisz , zatem o co chodzi ? To tak, jak ja bym chcial by mój syn poszedl na studia zwiazane z medycyną , a on chce isc na informatykę ! Czy mam sie na niego gniewac ? robic mu jakies wyrzuty? Dziewczyna - mój syn ma o osiem lat starsza , nie podoba mi sie to , syn zna moje zdanie na ten temat , ale czy zabranianie mu cokolwiek tu zmieni ? spowoduje tylko w nim smutek i pewną złosc - zatem ? Mysle , ze tu jeszcze sie wszystko samo zmieni .póki sie uczysz i ten proces trwa rodzice powinni byc zadowoleni i starac sie ci w tym pomagac .Byc moze ja to inaczej widze , ale nie po to ja robilem dzieci , by ich wyganiac potem z domu (nie bynajmniej w tej sytuacji jaką Ty przedstawiles ) Rolą rodzica jest według mnie , zapewnienie startu dziecku jak najlepszego w jakiejkolwiek postaci to bedzie , czy finansowej , czy jakiejkolwiek innej .
Chca bys sie jezyka uczył ? to dlaczego nie zadbali o to duzo wczesniej ? posyłajac Cie na jego naukę , tak jak ja to uczynilem z moimi dziecmi ? dzis syn ma 18 lat angielski umie perfekt , ale gdy sie zaczoł go uczyc mial lat 14 .
Mam wrazenie , ze niektórzy ludzie dzieci nie powinni miec , z czystego egoizmu jaki posiadają .
Chca bys sie jezyka uczył ? to dlaczego nie zadbali o to duzo wczesniej ? posyłajac Cie na jego naukę , tak jak ja to uczynilem z moimi dziecmi ? dzis syn ma 18 lat angielski umie perfekt , ale gdy sie zaczoł go uczyc mial lat 14 .
Mam wrazenie , ze niektórzy ludzie dzieci nie powinni miec , z czystego egoizmu jaki posiadają .
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Andrew, przesadzasz. To u nas jest takie przekonanie, ze dziecko to swieta krowa i trzeba je trzymac w domu do konca zycia (no i jeszcze we Wloszech tak maja). Dobry start to nie jest trzymanie dziecka w domu. To, ze oni nie akceptuja pewnych jego zachowan, nie znaczy ze sa zlymi rodzicami. Tez maja do tego prawo. Wy macie jakies dziwne pojecie o roli rodzica - niech wszystko zapewnia i wszystko akceptuje. Tak mozna sie pogodzic jedynie wtedy, kiedy jedna strona sie ugnie. Dlaczego to maja byc rodzice? To, ze tak sie cudownie sie zgadzamy z rodzicami, to bajka, ktora sie rzadko spelnia. Ja ze swoimi sie zgadzam, sa naprawde super, ale miszkac bym z nimi nie mogla. Czas przeciac pepowine. Rodzicow juz nie zmieni, a mowienie, ze powinni robic inaczej. Moze tak, moze nie. I co daje takla rada?
Jedynym rozwiazaniem jest wyprowdzka, ktora i dla samego autora bedzie dobra, sadzac po jego podejsciu.
Andrew, a to ze Ty sie zgadzasz na starsza sympatie syna, to nie znaczy, ze tak jest dobrze. Umyles rece od odpowiedzialnosci za to. Pytanie, dlaczego on tak wybral? Wiem, do bledow wychowawczych trudno sie przyznac... . Wiec nie mow, ze rodzice powinni wszystko akceptowac. Akceptuja dziecko, co nie znaczy, ze kazde jego zachowanie. Widzisz roznice?
Jedynym rozwiazaniem jest wyprowdzka, ktora i dla samego autora bedzie dobra, sadzac po jego podejsciu.
Andrew, a to ze Ty sie zgadzasz na starsza sympatie syna, to nie znaczy, ze tak jest dobrze. Umyles rece od odpowiedzialnosci za to. Pytanie, dlaczego on tak wybral? Wiem, do bledow wychowawczych trudno sie przyznac... . Wiec nie mow, ze rodzice powinni wszystko akceptowac. Akceptuja dziecko, co nie znaczy, ze kazde jego zachowanie. Widzisz roznice?
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
Miltonia pisze:Dlaczego piszesz, ze jak wyprowdzisz sie, to juz tam nie wrocisz?
tylko, ze oni chca sie go pozbyc.albo bedzie robil tak jak chca albo wynocha. Po czyms takim bym sie wyprowadziła, suchy chleb wpierdzielała, ale sie wyprowadziła, a jak bym to przetrwala bez nichy to do niczego by mi nie byli potrzebni, dlatego ja bym juz ogladac ich nie chciała
Miltonia pisze:Caly czas mama robi Ci obiadek, pierze skarpetki, to jak maja Cie traktowac jak doroslego?
moja mam tarktowała mnie prawie jak dorosła jak byłam nastolatka, jak stalam sie pełnoletnia to traktowała mnie jak dorosła, nie ingerowała w moje zycie
Miltonia pisze:I tak sa swieci, ze trzymaja Cie tak dlugo na swoim utrzymaniu.
jacy swięci. Prawo im to nakazuje, przeciez jak sie dziecko uczy to do 24 roku zycia byt mu maja zapewnic
Wujo Macias pisze:Bierz kredyt studencki i wylatuj z domu. Po klopocie
albo wynajmij z kims mieszkanie, bedzie taniej
nie umyłem rak , napisalem , ze tego nie akceptuję , myslalem, ze wystarczy . Rak tez nie umyłem od odpowiedzialnosci , robie co mogę by go odwiesc od tego wyboru i wiem , ze mi sie to uda Pewnie , ze gdzies popelnilem bład to jest pewne jak mam w maju pozwolilem , zawierzyłem , dobrej kolezance - co zostalo wykozystane , ale , ze wszystko sie zmienia i nic nie trwa wiecznie , wiec ja spie spokojnie .Jabłko od jabłoni daleko nie pada , zatem syn pzrejrzy na oczy jeszcze a ja mu w tym pomogę , ale nie zakazami , nie grozbami - bo to nic nie da ! Miltoniu - zeby mnie zroumiec trzeba rozmowy przy kawie winie , jak i obiedzie a i moze kolacji , nie oceniaj mnie na podstawie tego co napisane tylko , bo to za mało , ale tez rozumiem , ze na jakiejs podstawie musisz <browar>
Dziecko swieta krowa ? nie - nigdzie tak nie twierdze , ale przyszlo na swiat , trzeba mu cos dac - gdzie dac , to pojecie bardzo szerokie i złozone .Wyprowadzi sie z dmomu i co dalej ? ma zmienic pracę , bo to co zarabia to smiech na sali ? ma pzrerwac studia ? dlaczego ? bo rodzice mają takie widzi mi sie a nie inne ?
Nie twierde też , ze ma rodziców złych , ale na pewno zle w tym temacie i momencie postepują . Co zatem ja bym zrobił ? w tej sytuacji , zagrał w ich gre , potraktował ich tak jak oni mnie potraktowali - po prostu wykozystał bym ich .
[ Dodano: 2007-01-18, 09:26 ]
nie kochana - prawnie to wyglada dla niego jeszcze lepiej , musza go utrzymywac do smierci ! kiedy i w jakim sensie i sytuacji juz pisac nie bede , taki jest ale fakt !
odwrotnie tak samo zresztą !
Dziecko swieta krowa ? nie - nigdzie tak nie twierdze , ale przyszlo na swiat , trzeba mu cos dac - gdzie dac , to pojecie bardzo szerokie i złozone .Wyprowadzi sie z dmomu i co dalej ? ma zmienic pracę , bo to co zarabia to smiech na sali ? ma pzrerwac studia ? dlaczego ? bo rodzice mają takie widzi mi sie a nie inne ?
Nie twierde też , ze ma rodziców złych , ale na pewno zle w tym temacie i momencie postepują . Co zatem ja bym zrobił ? w tej sytuacji , zagrał w ich gre , potraktował ich tak jak oni mnie potraktowali - po prostu wykozystał bym ich .
[ Dodano: 2007-01-18, 09:26 ]
Dzindzer pisze:jacy swięci. Prawo im to nakazuje, przeciez jak sie dziecko uczy to do 24 roku zycia byt mu maja zapewnic
nie kochana - prawnie to wyglada dla niego jeszcze lepiej , musza go utrzymywac do smierci ! kiedy i w jakim sensie i sytuacji juz pisac nie bede , taki jest ale fakt !
odwrotnie tak samo zresztą !
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
ogólnie to,co chciałem napisać, napisała Miltonia
Lukasek, zrobisz jak zechcesz. Jeżeli atmosfera w domu zacznie za bardzo ci przeszkadzać, a rodzice będą wydzielać godziny spotkań ze swoją kobietą dorosłemu facetowi, to odpuść i poszukaj czegoś z kumplami (lub kumplem, na początek), by oszczędzić. Chyba że osiagniesz kompromis z rodzicami,ale to trudna sprawa.
Lukasek, zrobisz jak zechcesz. Jeżeli atmosfera w domu zacznie za bardzo ci przeszkadzać, a rodzice będą wydzielać godziny spotkań ze swoją kobietą dorosłemu facetowi, to odpuść i poszukaj czegoś z kumplami (lub kumplem, na początek), by oszczędzić. Chyba że osiagniesz kompromis z rodzicami,ale to trudna sprawa.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Mam nieodparte wrazenie , ze Oni juz Cie w domu nie chcę , a dziewczyna i to wszystko to tylko pretekst .
więc mamy to samo wrazenie.
bo przeciez sie uczysz, zarabiasz na szkołe, nie zawalasz szkoły przez dziewczyne.
Czuje, że gdybys poszedl na ten język, zostawil dziewczyne to zawsze by sie cos innego znalazło
lukasek1983 pisze:Wtedy podjalem studia zaoczne i poszedlem do pracy. Od tego czasu tj. od 4 lat rodzice wypominaja mi prawie codziennie ze zawalilem studia, ze dzis pisalbym juz magistra, ze niedlugo moglbym wyjechac zagranice i dorabiac sie
Jak to są dobrzy rodzice to ja juz chyba nie wiem, co mam za rodzicow. Świetych czy co
Chlopakowi sie nie udało, mimo to sie nie poddał, poszedł do szkoły, zarabia na to, a rodzice zatruwaja mu zycie tak jak by im na zlośc zrobil, jak by ich tym skrzywdził. zamiast sie cieszyc, ze syn miał jakies ambicje, ze nie olał wszystkiego.
Może i maja swoja wizje syna, ale niech ja sobie w buty schowaja, zycia za niego nie przezyja. wiec jak nie umiej go wspierac to niech sie chociaz nie odzywaja.
lukasek1983 wyprowadzka to jedyna rzecz jaka możesz zrobic. Ja dla spokoju szukała bym po cichu ( a po co maja wiedziec, skoro oni nie sa wobec ciebie do konca w porzadku to ty tez nie musisz mówić im wszystkiego) sama lub ze znajomym/znajomymi lub szkała w ogłoszeniach (ludzie chca wspólokatorów). Jak bym znalazła to bym oswiadczyła, ze sie wyprowadzam. Przed wyprowadzka szczerze wygarnełam wszystko co narosło przez te lata.
W kazdym badz razie albo sie wyprowadzisz, albo musisz znosic ich zachowanie
Ja się wyprowadziłam rok temu, pomimo że miałam świetnych rodziców - chociaż wtedy tak tego nie odczuwałam.
Tobie też to radzę. Chyba najwyższy już czas. Dla świętego spokoju - bo tak długo raczej wasza rodzina nie pociągnie, a po co sobie psuć nerwy niepotrzebnie.
No a z pracą... Szukaj sobie zawczasu czegoś lepszego, lekko nie będziesz miał, ale kto powiedział że życie jest lekkie?
Tobie też to radzę. Chyba najwyższy już czas. Dla świętego spokoju - bo tak długo raczej wasza rodzina nie pociągnie, a po co sobie psuć nerwy niepotrzebnie.
No a z pracą... Szukaj sobie zawczasu czegoś lepszego, lekko nie będziesz miał, ale kto powiedział że życie jest lekkie?
Rodzice nie lubią Twojej dziewczyny, bo spotykasz się z Nią codziennie. I tu Ich rozumiem. Boją się, że nie skończysz studiów. No bo jak widujecie się codziennie, to kiedy masz się uczyć? Uważam, że rzeczywiście powinniście na razie ograniczyć spotkania, nawet do 1-2 w tygodniu. I Twoja dziewczyna powinna to rozumieć.
Kwestia zarobków. No 1000 zł to bardzo mało. I uwierz mi, że to nie jest standard wśród ludzi w Twoim wieku. Tylko kiedy Ty masz czegoś szukać, jak wciąż przesiadujesz u swojej kobiety?
I czas się już usamodzielnić. Nawet z kolegą na spółkę, ale to zawsze coś. A rodziców możesz odwiedzać w niedzielę. Co drugą.
Kwestia zarobków. No 1000 zł to bardzo mało. I uwierz mi, że to nie jest standard wśród ludzi w Twoim wieku. Tylko kiedy Ty masz czegoś szukać, jak wciąż przesiadujesz u swojej kobiety?
I czas się już usamodzielnić. Nawet z kolegą na spółkę, ale to zawsze coś. A rodziców możesz odwiedzać w niedzielę. Co drugą.
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
- _normalna_
- Uzależniony
- Posty: 362
- Rejestracja: 15 paź 2006, 16:42
- Skąd: Katowice Miasto
- Płeć:
Niestety niektórzy rodzice już tak maja i nic na to nie poradzisz...
Mój mąż miał identyczna sytuacje, starzy zawsze na niego narzekali, a pracował, studiował zaocznie, nie chlał, nie ćpał ale zawsze było coś...starsza potrafiła mu wyliczyć całe koszty jego utrzymania, poprzez gaz, wodę, proszek do prania i jedzenie, dawał jak to się mówi na dom żeby było uczciwie...ale i tak zawsze miał jazdy, kilka razy zdarzyło się, że wrócił do domu a miał spakowane walizki...
Więc się wyprowadził (miał wtedy 24 lata) i teraz ma do rodziców straszny dystans a najśmieszniejsze jest to, że od czasu jak się wyprowadził, starsi strasznie zaczęli się nim interesować (stara potrafi dzwonić codziennie z pytaniem co słychać) ale teraz to już trochę za późno bo może i ich szanuje bo to rodzice ale ich po prostu już nie lubi i kontakty ogranicza do zbędnego minimum.
RADA olej ich i się wyprowadź
Mój mąż miał identyczna sytuacje, starzy zawsze na niego narzekali, a pracował, studiował zaocznie, nie chlał, nie ćpał ale zawsze było coś...starsza potrafiła mu wyliczyć całe koszty jego utrzymania, poprzez gaz, wodę, proszek do prania i jedzenie, dawał jak to się mówi na dom żeby było uczciwie...ale i tak zawsze miał jazdy, kilka razy zdarzyło się, że wrócił do domu a miał spakowane walizki...
Więc się wyprowadził (miał wtedy 24 lata) i teraz ma do rodziców straszny dystans a najśmieszniejsze jest to, że od czasu jak się wyprowadził, starsi strasznie zaczęli się nim interesować (stara potrafi dzwonić codziennie z pytaniem co słychać) ale teraz to już trochę za późno bo może i ich szanuje bo to rodzice ale ich po prostu już nie lubi i kontakty ogranicza do zbędnego minimum.
RADA olej ich i się wyprowadź
- kot_schrodingera
- Weteran
- Posty: 2114
- Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
- Skąd: z nikąd
- Płeć:
lukasek1983, masz "toksycznych rodziców". Mam takich samych. I pewnie jak ja jesteś jedynakiem. Tez mam w domu piekło. Np nie wolno wychodzić mi z domu bo wstydzi się sąsiadek. A dawno temu wyznała mi że jedna poradziła jej żeby tak robić a na pewno się zmienię... Prawdopodobnie masz tak jak i ja ambitnych rodziców. I część tej ambicji przelewają na Ciebie. po prostu oprócz domu czy auta, chcą mieć syna który kończy prestiżowe studia, ma świetnie płatną pracę, ale nie zanadto, bo poco włazić w oczy sąsiadom, i zanadto nieangażującą. Powinieneś mieć dobrą żonę, niezanadto ładną, płodną i uległą... A ty zamiast wypełniać te zobowiązania chcesz się wynieść. Bo nieobecnośc w domu tek oni traktują. Gdy wyjechałem i nieodpowiedziałem na smsa to po 5 min. miałem telefon... A niechcą stracić nad tobą kontrolę. Co zrobić Sam jestem starszy, ale niestety niemądrzejszy. Sęk w tym że oni musieliby się zmienić, ale cóż miałoby ich motywować Myślę że powinieneś uzbroić się w psychiczny pancerz, starać się żyć zgodnie ze swymi planami i zamierzeniami i starać się usamodzielnić. Bo lepiej niebędzie
Patrz, Kościuszko, na nas z nieba raz Polak skandował.
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
Przyjąłeś postawę wroga i tak z resztą odbierasz rodzicow. Pierwsze co powinieneś zrobić to wytłumaczyć spokojnie, że człowiek popełnia błędy i wpadka ze studiami nie powinna się za Tobą ciągnać latami. Że wypominanie przeszłości nie wprowadza nic innego jak tylko nieprzyjemne wspomnienia, zarówno dla Ciebie jak i dla nich.
Spróbuj zrozumieć, że im się wydaje, że ich zachowanie jest najlepsze z możliwych. Naucz się ich szanować, nie uciekaj od nich wracając do domu tylko po to, żeby spać. Zamiast tego wysłuchaj co mają do powiedzenia, kulturalnie porozmawiaj. Nie ignoruj tego co do Ciebie mówią, bo to ich boli.
Musisz nauczyć się współpracować z nimi. Oni na pewno to docenią. Z pewnością walka czy ucieczka sama nie poprawi Waszych relacji. W dużej mierze zależą one od Ciebie. Informuj ich o tym co masz w planach, gdzie wychodzisz, powiedz, żeby się nie martwili, bo wrócisz wcześnie / późno. Traktuj ich jak partnerów, a nie jak wrogów. To nie boli. Pokaż im po prostru jak powinny wygladać prawidłowe relacje syn - rodzice.
Spróbuj zrozumieć, że im się wydaje, że ich zachowanie jest najlepsze z możliwych. Naucz się ich szanować, nie uciekaj od nich wracając do domu tylko po to, żeby spać. Zamiast tego wysłuchaj co mają do powiedzenia, kulturalnie porozmawiaj. Nie ignoruj tego co do Ciebie mówią, bo to ich boli.
Musisz nauczyć się współpracować z nimi. Oni na pewno to docenią. Z pewnością walka czy ucieczka sama nie poprawi Waszych relacji. W dużej mierze zależą one od Ciebie. Informuj ich o tym co masz w planach, gdzie wychodzisz, powiedz, żeby się nie martwili, bo wrócisz wcześnie / późno. Traktuj ich jak partnerów, a nie jak wrogów. To nie boli. Pokaż im po prostru jak powinny wygladać prawidłowe relacje syn - rodzice.
"Można być w kropli wody światów odkrywcą. Mozna wędrując dookoła świata przeoczyć wszystko."
a ja mam dziwne uczucie ze gdzies juz taki model stosunków rodziców z dzieckiem widziałam....
rodzice autora topicu zachowuja sie tak a nie inaczej bo najprawdopodobniej wyzywaja sie na synu za swoje zyciowe niepowodzenia....byc moze maja jakies kłopoty z którymi nie łatwo wygrac i frustracje w taki sposob wyładowuja na synu.....nie mozliwe?? a jednak...znam dokłądnie takie sam przypadek..a przynajmniej bardzo podbny
rodzice autora topicu zachowuja sie tak a nie inaczej bo najprawdopodobniej wyzywaja sie na synu za swoje zyciowe niepowodzenia....byc moze maja jakies kłopoty z którymi nie łatwo wygrac i frustracje w taki sposob wyładowuja na synu.....nie mozliwe?? a jednak...znam dokłądnie takie sam przypadek..a przynajmniej bardzo podbny
_normalna_ pisze:Niestety niektórzy rodzice już tak maja i nic na to nie poradzisz...
To prawda. Podobną miałem sytuację. Wziąłem się w garść i wyprowadziłem się. Początkowo w ogóle nie odzywali się do mnie przez to. Z czasem jednak ochłonęli (i ja pewnie trochę ochłonąłem) i teraz już możemy od czasu do czasu (nie zaczęsto ) spokojnie pogadać. Ogólnie nasze relacje polepszyły się.
I cieszę się, że z tą "ucieczką" dłużej nie czekałem, pomimo ciągłęgo braku kasy teraz... Gdybym się nie zdecydował, nadal pewnie męczyłbym się codziennymi kazaniami, itd..
- Wujo Macias
- Maniak
- Posty: 750
- Rejestracja: 24 paź 2006, 05:06
- Skąd: 3miasto
- Płeć:
Blazej- Tylko ze Ty jestes stary kon i po prostu wstyd, ze dawales i dajesz sie tak po dupie ciac. Bez urazy.
Lukasek za to jest w tym wieku, kiedy da sie zyc na swoim, ale jest nieco ciezej niz osobie nie studiujacej (szczegolnie dziennie). Nie, ze sie nie da tego zrobic, tyle ze jednak jest troche bardziej pod gorke
Lukasek za to jest w tym wieku, kiedy da sie zyc na swoim, ale jest nieco ciezej niz osobie nie studiujacej (szczegolnie dziennie). Nie, ze sie nie da tego zrobic, tyle ze jednak jest troche bardziej pod gorke
- kot_schrodingera
- Weteran
- Posty: 2114
- Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
- Skąd: z nikąd
- Płeć:
tylko wyjaśnijcie mi mądrale jak zrobić to zarabiając góra 1000 zł/m-c?? <wsciekly> opłata za wynajęcie to 700 zł + czynsz + opłaty za mieszkanie + kaucja ( z reguły wysokości 2 miesięcznych czynszów) + czasami żądanie opłaty czynszu za pół roku z góry. <wsciekly>Wujo Macias pisze:Blazej- Tylko ze Ty jestes stary kon i po prostu wstyd, ze dawales i dajesz sie tak po dupie ciac. Bez urazy.
Patrz, Kościuszko, na nas z nieba raz Polak skandował.
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
Błażej, bo punkt widzenia zalezy od miejsca siedzenia. Niestety, syty głodnego nie zrozumie. Wiec nie ma co się przejmować. Na Twoim miejscu zajełabym się raczej naprawianiem relacji z rodzicami, a w międzyczasie szukała lepszej pracy.
"Można być w kropli wody światów odkrywcą. Mozna wędrując dookoła świata przeoczyć wszystko."
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: AwttMup i 130 gości