Zależy i niezależy chłopakowi
Moderator: modTeam
Zależy i niezależy chłopakowi
Czytałam was już od dawna, niedługo będzie rok, może już jest rok, nie pamiętam po prostu już. Czytałam o waszych problemach, o waszych wątpliwościach i zawsze miałam jakąś radę, zawsze wiedziałam co myśleć, albo przynajmniej wydawało mi się że wiem.
A teraz przyszedł na mnie czas żeby tu napisać. Mam problem, mam wątpliwości, mam huśtawki nastrojów. A wszystko przez jedną osobę.
No ale od początku. Poznaliśmy się jakiś rok temu, w lutym zaczęliśmy się spotykać. I w kilka dni temu się rozstaliśmy. Ja to przerwałam, bo wydawało mi się że tak będzie najlepiej. A o co poszło?
No cóż, ja byłam sfrustrowana brakiem przyjemność w seksie, zmęczona tym, że ciągle i ciągle spotykaliśmy się u mnie. Wychodziliśmy gdzieś bardzo rzadko.
A on... On miał wątpliwości czy mu zależy czy też nie. Mówił że jak jest ze mną to bardzo mu zależy, ale jak już nie, to różnie to bywało. I w niedziele, kiedy byliśmy w kinie - było super, przynajmniej mi się tak wydawało, on wyglądał też na szczęśliwego... Ale już w poniedziałek miał wątpliwości czy mu zależy na mnie. To przelało szalę goryczy mojej. Jestem z natury impulsywna i we wtorek napisałam mu że czas to zakończyć, on przytaknął. Tak po prostu.
Spotkaliśmy się jeszcze w czwartek, oddał mi książkę. Nie wiem czy chciał ze mną porozmawiać, nie widziałam tego, bo unikałam jego wzroku.
A teraz jest mi smutno, bo zależy mi na nim. Ale nie wiem czy jest sens tego wszystkiego...
A teraz przyszedł na mnie czas żeby tu napisać. Mam problem, mam wątpliwości, mam huśtawki nastrojów. A wszystko przez jedną osobę.
No ale od początku. Poznaliśmy się jakiś rok temu, w lutym zaczęliśmy się spotykać. I w kilka dni temu się rozstaliśmy. Ja to przerwałam, bo wydawało mi się że tak będzie najlepiej. A o co poszło?
No cóż, ja byłam sfrustrowana brakiem przyjemność w seksie, zmęczona tym, że ciągle i ciągle spotykaliśmy się u mnie. Wychodziliśmy gdzieś bardzo rzadko.
A on... On miał wątpliwości czy mu zależy czy też nie. Mówił że jak jest ze mną to bardzo mu zależy, ale jak już nie, to różnie to bywało. I w niedziele, kiedy byliśmy w kinie - było super, przynajmniej mi się tak wydawało, on wyglądał też na szczęśliwego... Ale już w poniedziałek miał wątpliwości czy mu zależy na mnie. To przelało szalę goryczy mojej. Jestem z natury impulsywna i we wtorek napisałam mu że czas to zakończyć, on przytaknął. Tak po prostu.
Spotkaliśmy się jeszcze w czwartek, oddał mi książkę. Nie wiem czy chciał ze mną porozmawiać, nie widziałam tego, bo unikałam jego wzroku.
A teraz jest mi smutno, bo zależy mi na nim. Ale nie wiem czy jest sens tego wszystkiego...
Hey Marissa
Dajcie sobie troche luzu wyznajcie sobie miłosc i badzcie razem.
Bo z tego co piszecie bawicie sie w koteczka i myszeczke jak małe dzieciaczki.
Jezeli nie czerpiesz radosci z seksu powiedz mu o tym sprobojcie czegos nowego.
Dzienw bo terazniejsze zwiazki maja to do siebie ze wykanczaja obie strony... Nie dajcie sie pozdrawiam!
Dajcie sobie troche luzu wyznajcie sobie miłosc i badzcie razem.
Bo z tego co piszecie bawicie sie w koteczka i myszeczke jak małe dzieciaczki.
Jezeli nie czerpiesz radosci z seksu powiedz mu o tym sprobojcie czegos nowego.
Dzienw bo terazniejsze zwiazki maja to do siebie ze wykanczaja obie strony... Nie dajcie sie pozdrawiam!
Trudno w takich sprawach radzić ...
Osobiście uważam, na podstawie tego co napisałaś, że dobrze iż zakończyłaś ten związek. Musisz ty i on zweryfikować swoje uczucia do siebie. Co więcej widzę w waszym związku brak zaufania. Oczywiście w grę może wchodzić trzecia osoba co jest najboleśniejsze w tym wszystkim. Nie mniej nic na siłę dziewczyno. I uważam że w tym przypadku krok do pojednania leży po jego stronie. Ty ze swojej strony zagryź język i wytrzymaj. Jeśli mu zależy to przyjdzie do ciebie. Jeśli nie, związek nie ma sensu. Daj mu spokój niech poczuje ze cie nie ma obok, kompletna cisza. Nawet jeśli zadzwoni czy puści smsa, krótko i lakonicznie odpowiadaj, nie pokaż po sobie że ci zależy. Po jego zachowaniu zorientujesz się. Faceci to świnie i czasem wystarczy im że panienka cierpi bo mu się odwidziało to pobudza jego ego. Nie daj mu satysfakcji. Traktuj go tak jak on ciebie.
Takie jest moje zdanie
Osobiście uważam, na podstawie tego co napisałaś, że dobrze iż zakończyłaś ten związek. Musisz ty i on zweryfikować swoje uczucia do siebie. Co więcej widzę w waszym związku brak zaufania. Oczywiście w grę może wchodzić trzecia osoba co jest najboleśniejsze w tym wszystkim. Nie mniej nic na siłę dziewczyno. I uważam że w tym przypadku krok do pojednania leży po jego stronie. Ty ze swojej strony zagryź język i wytrzymaj. Jeśli mu zależy to przyjdzie do ciebie. Jeśli nie, związek nie ma sensu. Daj mu spokój niech poczuje ze cie nie ma obok, kompletna cisza. Nawet jeśli zadzwoni czy puści smsa, krótko i lakonicznie odpowiadaj, nie pokaż po sobie że ci zależy. Po jego zachowaniu zorientujesz się. Faceci to świnie i czasem wystarczy im że panienka cierpi bo mu się odwidziało to pobudza jego ego. Nie daj mu satysfakcji. Traktuj go tak jak on ciebie.
Takie jest moje zdanie
I nic nie wiem i nic nie rozumiem
I iąż wierzę biednymi zmysłami
Ze ci ludzie na drugiej półkuli
Muszą chodzić do góry nogami
"Julian Tuwim"
I iąż wierzę biednymi zmysłami
Ze ci ludzie na drugiej półkuli
Muszą chodzić do góry nogami
"Julian Tuwim"
Chyba nie ma. Bo:Marissa pisze:A teraz jest mi smutno, bo zależy mi na nim. Ale nie wiem czy jest sens tego wszystkiego...
Nie zrobił nic, żeby Cię zatrzymać, więc zakładam, że raczej mu nie zależy.Marissa pisze:Jestem z natury impulsywna i we wtorek napisałam mu że czas to zakończyć, on przytaknął. Tak po prostu.
Bywają różne związki, łatwiejsze, trudniejsze, ale dopóki ludziom pozostających w tych związkach zależy, żeby trwały - trzeba próbować, ratować, zmieniać, układać, rozmawiać. Jeżeli którejś ze stron zależeć przestaje, nie widzę sensu trwania.
To, że Tobie zależy, nie wystarczy. Jeśli zależałoby jemu - próbujcie. Na razie nie dał takiego sygnału, choć mógłby, jakkolwiek, ale mógłby. A tu nic, cisza.
No właśnie nie wiem co mam o tym myśleć.
Już kiedyś tak było - tzn nie tak samo, ale że ja się nie odzywałam do niego, a on z kolei był gdzieś na jakimś zadup*u. Poszło o to samo - czy mu zależy czy nie. Wkurzyłam się, napisałam że poważnie się zastanowię nad sensem bycia razem i koniec. Żeby było mi łatwiej nie wzięłam komórki do pracy
Napisał chyba z 3 smsy... Potem jak już wszystko było ok, wyznał mi że ciężko to moje milczenie zniósł...
Ale z innej strony wiem że się nie odezwie pierwszy. Tak mi się wydaje, bo on zawsze był taki "dobry chłopczyk", tzn. dla innych zrobi dużo, dla siebie mniej. I on wie że mnie skrzywdził - i nie będzie chciał dalej mnie krzywdzić, to się nie odezwie.
Wiem, że krok leży po jego stronie, ale obawiam się że on tego po prostu nie wie. Albo po prostu nie chce tego zrobić...
Tylko czemu ja nie umiem tego zaakceptować?
Już kiedyś tak było - tzn nie tak samo, ale że ja się nie odzywałam do niego, a on z kolei był gdzieś na jakimś zadup*u. Poszło o to samo - czy mu zależy czy nie. Wkurzyłam się, napisałam że poważnie się zastanowię nad sensem bycia razem i koniec. Żeby było mi łatwiej nie wzięłam komórki do pracy
Napisał chyba z 3 smsy... Potem jak już wszystko było ok, wyznał mi że ciężko to moje milczenie zniósł...
Ale z innej strony wiem że się nie odezwie pierwszy. Tak mi się wydaje, bo on zawsze był taki "dobry chłopczyk", tzn. dla innych zrobi dużo, dla siebie mniej. I on wie że mnie skrzywdził - i nie będzie chciał dalej mnie krzywdzić, to się nie odezwie.
Wiem, że krok leży po jego stronie, ale obawiam się że on tego po prostu nie wie. Albo po prostu nie chce tego zrobić...
Tylko czemu ja nie umiem tego zaakceptować?
Masz czyste sumienie ze kiedyś ratowałaś związek. Jak facet jest ciuma to już nie twoja wina.
Jak mu zależy to albo się dowie że teraz jego kolej albo przefika szansę i tyle.
Nie odzywaj się pierwsza bo będziesz miała kaca moralnego potem. Wiem coś o tym. Poniżanie nie wychodzi kobietą na dobre, nigdy. Jak raz odpuścisz to masz na bank że nie będzie sobie robił z tego co mówisz, nie będzie cie szanował.
Jak mu zależy to albo się dowie że teraz jego kolej albo przefika szansę i tyle.
Nie odzywaj się pierwsza bo będziesz miała kaca moralnego potem. Wiem coś o tym. Poniżanie nie wychodzi kobietą na dobre, nigdy. Jak raz odpuścisz to masz na bank że nie będzie sobie robił z tego co mówisz, nie będzie cie szanował.
I nic nie wiem i nic nie rozumiem
I iąż wierzę biednymi zmysłami
Ze ci ludzie na drugiej półkuli
Muszą chodzić do góry nogami
"Julian Tuwim"
I iąż wierzę biednymi zmysłami
Ze ci ludzie na drugiej półkuli
Muszą chodzić do góry nogami
"Julian Tuwim"
A może zrób po prostu? Zadzwoń, umów się, powiedz, że trudno Ci bez niego i zależy Ci, zapytaj, czy on chce z Tobą być, czy nie, i jeśli tak, to zróbcie coś.
Przy okazji: jak coś jest nie tak w związku, to się to naprawia, a nie zwija manatki - to tak na przyszłość. Jeśli tak będziesz robić, nie uda Ci się dobrego, trwałego związku nigdy zbudować. Samo to się nic nie buduje, przy związku to się trzeba narobić.
Przy okazji: jak coś jest nie tak w związku, to się to naprawia, a nie zwija manatki - to tak na przyszłość. Jeśli tak będziesz robić, nie uda Ci się dobrego, trwałego związku nigdy zbudować. Samo to się nic nie buduje, przy związku to się trzeba narobić.
mrt pisze:A może zrób po prostu? Zadzwoń, umów się, powiedz, że trudno Ci bez niego i zależy Ci, zapytaj, czy on chce z Tobą być, czy nie, i jeśli tak, to zróbcie coś.
Przy okazji: jak coś jest nie tak w związku, to się to naprawia, a nie zwija manatki - to tak na przyszłość. Jeśli tak będziesz robić, nie uda Ci się dobrego, trwałego związku nigdy zbudować. Samo to się nic nie buduje, przy związku to się trzeba narobić.
W pewnym sensie masz rację ale z tego co dziewczyna pisze w tym zwiazku jest niedobrze juz od dawna. I uważam że powinna poczekać. Teraz jego kolej, musi jej pokazać że mu zależy inaczej dziewczyna bedzie cierpiała bo sytuacja sie powtórzy za jakiś czas znowu i bedzie cierpiała bardziej.
W każdym związku każda ze stron musi włożyć pracy by związek istniał, jeśli jedna nic nie robi tylko bierze to jest to syzyfowa praca niestety drugiej.
I nic nie wiem i nic nie rozumiem
I iąż wierzę biednymi zmysłami
Ze ci ludzie na drugiej półkuli
Muszą chodzić do góry nogami
"Julian Tuwim"
I iąż wierzę biednymi zmysłami
Ze ci ludzie na drugiej półkuli
Muszą chodzić do góry nogami
"Julian Tuwim"
mrt pisze:A może zrób po prostu? Zadzwoń, umów się, powiedz, że trudno Ci bez niego i zależy Ci, zapytaj, czy on chce z Tobą być, czy nie, i jeśli tak, to zróbcie coś.
Przy okazji: jak coś jest nie tak w związku, to się to naprawia, a nie zwija manatki - to tak na przyszłość. Jeśli tak będziesz robić, nie uda Ci się dobrego, trwałego związku nigdy zbudować. Samo to się nic nie buduje, przy związku to się trzeba narobić.
Chłop jak chłop - powinien na takie pytanie odpowiedzieć wprost. No ale niestety dużo jest takich facetów, którzy nie wiedzą czego chcą i są niepewni.
Jeszcze upraszczając powyższą kwestię: jak coś nie jest dobrze, to trzeba to naprawić. Jak coś nie jest dobrze z poważniejszego powodu i naprawa będzie wymagała znacznej zmiany kogokolwiek - to się nie naprawi.
Marissa - nie szkodzi, że jesteś impulsywna. Czasem trzeba podjąć bez namysłu decyzję i będzie to lepsze niż wylewanie ton łez i przegrzewanie czaszki na myślenie o tym, co by tu zrobić.
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Albo zamiast pytać wycofaj się w odpowiednim momencie, jeśli on "załapie" to sam to Ci powie...mrt pisze:Zadzwoń, umów się, powiedz, że trudno Ci bez niego i zależy Ci, zapytaj, czy on chce z Tobą być, czy nie, i jeśli tak, to zróbcie coś.
"(...) pomyśl... co za głupiec z niego-
mówi, że umiera z mego powodu....
zupełnie jakbym była chorobą"
mówi, że umiera z mego powodu....
zupełnie jakbym była chorobą"
szilkret pisze:Masz czyste sumienie ze kiedyś ratowałaś związek. Jak facet jest ciuma to już nie twoja wina.
Jak mu zależy to albo się dowie że teraz jego kolej albo przefika szansę i tyle.
Nie odzywaj się pierwsza bo będziesz miała kaca moralnego potem. Wiem coś o tym. Poniżanie nie wychodzi kobietą na dobre, nigdy. Jak raz odpuścisz to masz na bank że nie będzie sobie robił z tego co mówisz, nie będzie cie szanował.
Ciężko jest się nie odzywać... Chce i nie chce się odzywać. Wiem, że moge mieć kaca moralnego, nie chce się poniżać. Ale najgorsze są te wahania i strach...
mrt pisze:A może zrób po prostu? Zadzwoń, umów się, powiedz, że trudno Ci bez niego i zależy Ci, zapytaj, czy on chce z Tobą być, czy nie, i jeśli tak, to zróbcie coś.
Moja koleżanka to samo mówiła, żebym mu wszystko powiedziała, co powiedziałam jej... Ale z drugiej strony boję się, wiem że on mnie wysłucha, ale już odpowiedzieć na moje pytania nie będzie umieć. Na początku listopada było to samo, rozmawialiśmy, powiedział że mu zależy, że chce być ze mną. Ale ja już nie wiem co mam myśleć po prostu. Raz chce, raz mu zależy, a innym razem nie.
Może go troche usprawiedliwie, młody jest, on był moim pierwszym chłopakiem, ja jego pierwszą dziewczyną. Wiem że może po prostu nie jest niczego pewien. Ja sama już zgłupiałam.
mrt pisze:Przy okazji: jak coś jest nie tak w związku, to się to naprawia, a nie zwija manatki - to tak na przyszłość. Jeśli tak będziesz robić, nie uda Ci się dobrego, trwałego związku nigdy zbudować. Samo to się nic nie buduje, przy związku to się trzeba narobić.
Wiem, kurcze wiem to, ale czemu nie umiem tego zastosować... Mieliśmy szansę w czwartek pogadać. Ale ja czułam się tak, jakbym to nie ja była, nie umiałam nic powiedzieć. A potem cały wieczór płakałam
szilkret pisze:W pewnym sensie masz rację ale z tego co dziewczyna pisze w tym zwiazku jest niedobrze juz od dawna.
Tu nie chodzi o to, żeby ktoś komuś coś pokazał, bo od samego pokazania się nie poprawi. To, że on sam z siebie zadzwoni, też niczego jeszcze nie zmieni, podobnie jak pokazanie w jakikolwiek inny sposób, że mu zależy.szilkret pisze:Teraz jego kolej, musi jej pokazać że mu zależy inaczej dziewczyna bedzie cierpiała bo sytuacja sie powtórzy za jakiś czas znowu i bedzie cierpiała bardziej.
Co potrzeba, żeby ten związek był ok?
1. Ustalić, czy dwóm stronom na tym związku zależy.
2. Ustalić, jakie są oczekiwania jej i jego.
3. Ustalić, jak je zaspokoić.
3. Dokonać zmian.
Zacząć trzeba od pierwszego punktu, czyli spotkać się i porozmawiać. Co za różnica, kto zadzwoni? Ważne jest ustalenie, komu na tym związku zależy, a nie to, kto pierwszy zadzwoni.
Imperator pisze:No ale niestety dużo jest takich facetów, którzy nie wiedzą czego chcą i są niepewni.
serio znasz takich? IMO - są. Ale to promile Wyjątki od reguły.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
TedBundy pisze:serio znasz takich? IMO - są. Ale to promile Wyjątki od reguły.
Oj znam. Placki co nie miara.
Niestety. Niby im zależy ale najmniejszy szmer z jej strony odbierają jako atak i stroją fochy
Marissa - coś mi tu nie pasuje.
Albo komuś zależy albo nie zależy. Albo jest stan po środku - nie wiadomo w którą stronę iść. I tu już Twoje pole do popisu - masz szansę go przekonać, by jednak był z Tobą.
Ale z drugiej strony jak tak się zachowuje to może nie ma sensu sobie nim zawracać głowy
Ostatnio zmieniony 18 lis 2006, 16:24 przez Imperator, łącznie zmieniany 1 raz.
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Nie szukaj błędów!
Nie udowodnisz, że to miało wpływ. Może miało ale nie musiało mieć!
Dlaczego nie wychodziliście i czemu teraz o tym tak mówisz? Chciałaś wychodzić, a on nie chciał, tylko wolał do Ciebie? (A może wolal u Ciebie, bo tam wiesz.. mogliście się poseksić a w plenerze czy kinie nie bardzo )
Różne są przyczyny rozpadu. I nie można tych dwóch wymieniać jako dominujących. Tak czy inaczej - aby być razem, trzeba umieć przeżywć razem normalne dni, a nie tylko atrakcje.
Nie udowodnisz, że to miało wpływ. Może miało ale nie musiało mieć!
Dlaczego nie wychodziliście i czemu teraz o tym tak mówisz? Chciałaś wychodzić, a on nie chciał, tylko wolał do Ciebie? (A może wolal u Ciebie, bo tam wiesz.. mogliście się poseksić a w plenerze czy kinie nie bardzo )
Różne są przyczyny rozpadu. I nie można tych dwóch wymieniać jako dominujących. Tak czy inaczej - aby być razem, trzeba umieć przeżywć razem normalne dni, a nie tylko atrakcje.
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Imperator pisze:Nie szukaj błędów!
Nie udowodnisz, że to miało wpływ. Może miało ale nie musiało mieć!
Dlaczego nie wychodziliście i czemu teraz o tym tak mówisz? Chciałaś wychodzić, a on nie chciał, tylko wolał do Ciebie? (A może wolal u Ciebie, bo tam wiesz.. mogliście się poseksić a w plenerze czy kinie nie bardzo )
No bo tego nie rozumiem. Oboje jesteśmy takimi typami że lubimy siedzieć w domu. To był główny powód, nie chciało nam się. Chociaż czasm mi to przeszkadzało.
Przeważnie to ja inicjowałam seks... Nawet jak wcześniej mówiłam że nie chce, bo jakiś tam powód miałam.
Imperator pisze:Różne są przyczyny rozpadu. I nie można tych dwóch wymieniać jako dominujących. Tak czy inaczej - aby być razem, trzeba umieć przeżywć razem normalne dni, a nie tylko atrakcje.
No ze mną to on miał jazdy - jestem humorzasta. Ale zawsze mówił że jakoś to wytrzyma...
Marissa, ewidentnie chcesz zrobić pierwszy krok. Jeśli tak czujesz, to go zrób. Porozmawiacie sobie o wszystkim, najlepiej o tym co mówiła Mrt i wszystkie Twoje wątpliwości powinny się rozwiać. Zobaczysz co Ci powie. Duma jest wielkim wrogiem związków,najwyższy czas ją zrzucić. Choćby to miało być Wasze ostatnie spotkanie.
"Można być w kropli wody światów odkrywcą. Mozna wędrując dookoła świata przeoczyć wszystko."
Marissa pisze:No bo tego nie rozumiem. Oboje jesteśmy takimi typami że lubimy siedzieć w domu. To był główny powód, nie chciało nam się. Chociaż czasm mi to przeszkadzało.
Przeważnie to ja inicjowałam seks... Nawet jak wcześniej mówiłam że nie chce, bo jakiś tam powód miałam.
No widzisz. Zatem robiliście to, na co mieliście ochotę. Ten punkt odpada
natasza pisze:Duma jest wielkim wrogiem związków,najwyższy czas ją zrzucić. Choćby to miało być Wasze ostatnie spotkanie.
Dawaj do niego, nie bój się. Przynajmniej będziesz wiedziała na czym stoisz.
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
..wiesz rozumiem bardzo dobrze o czym piszesz...tzn "jeszcze" nie zkaczyłam znajomości ze swoim bo sie zastanawiam ... mam bardzo podobny problem do Twojego ..bo np dzisiaj sobota musze siedziec sama w domu i myśleć co on robi z kim sie spotkał czy czasami nie spotka innej"lepszej"odemnie . To myślenie nie daje mi spokoju .On mnie zapewnia ze mnie kocha i nie chce znać innej ale mu po prostu nie wierze jesteśmy ze sobą 5 miesiecy ...prawie nie wychodzimy z domu i spotykamy sie tylko u mnie ..i tez mnie to zaczyna "nudzic"...jak mam rozwiązać swoje wątpliwości :(
Naga przed Toba nie czulam wstydu.
Tylko dlatego, ze cie pokochalam...
Tylko dlatego, ze cie pokochalam...
No nie wiem... Mogłabyś napisać, że nie dorósł, jeśli stwierdziłby, że mu zależy, po czym nie chciał niczego zmieniać. A jeśli stwierdził, że mu nie zależy, to o co Ci chodzi?Marissa pisze:Mam nadzieje że szybko, przynajmniej moge się pogodzić z tym, że nie dorósł do budowania czegokolwiek.
Nie wiem, o czym gadaliście, ale podejrzewam, że niesprawiedliwie zbyt pochopnie go oceniłaś. Ale jeśli Ci to pomoże przetrwać, to w sumie dlaczego nie...
A ja już sama nie wiem o co mi chodzi
On napisał to co się spodziewałam, ale dodał jeszcze kilka rzeczy, jak np. że "i chciałabyś żebyśmy do siebie wrócili wiedząc że jeśli poznam jakaś inną dziewczyne która mi sie spodoba to odejde od Ciebie?"; "nie chce żebyś cierpiala, chciałbym Ci jakoś pomóc ale nie czuje że chcialbym znowu wracać....i obawiam sie ze to sie powtórzy... i bedzie sie zawsze powtarzało...";
On napisał to co się spodziewałam, ale dodał jeszcze kilka rzeczy, jak np. że "i chciałabyś żebyśmy do siebie wrócili wiedząc że jeśli poznam jakaś inną dziewczyne która mi sie spodoba to odejde od Ciebie?"; "nie chce żebyś cierpiala, chciałbym Ci jakoś pomóc ale nie czuje że chcialbym znowu wracać....i obawiam sie ze to sie powtórzy... i bedzie sie zawsze powtarzało...";
No tak. Ma Cię w nosie.Marissa pisze:i chciałabyś żebyśmy do siebie wrócili wiedząc że jeśli poznam jakaś inną dziewczyne która mi sie spodoba to odejde od Ciebie?"; "nie chce żebyś cierpiala, chciałbym Ci jakoś pomóc ale nie czuje że chcialbym znowu wracać....i obawiam sie ze to sie powtórzy... i bedzie sie zawsze powtarzało...
Pozamiatane.
Tylko czy dobrze robie, dalej się z nim kontaktując?
Myślę, że nie. Bo będzie Ci żal, że on z Tobą nie jest. Może i fajny kumpel - swój chłop... ale nie Twój. Będzie "konflikt oczekiwań"
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
- krackowiaczek
- Pasjonat
- Posty: 200
- Rejestracja: 26 maja 2004, 00:56
- Skąd: krakow
- Płeć:
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 201 gości