Milosc (jedno slowo a tak wiele znaczy)
: 11 kwie 2004, 02:02
Witam,
chcialbym sie z Wami podzielic pewna refleksja, pomyslem itd :)
1. Przysiega malzenska. Czy nie uwazacie ze glupio tak przysiegac "i nie opuszcze ci az do smierci"? Przeciez wierzymy w zycie w niebie, a skoro kochamy to czemu by nie przysiac czegos wiekszego? Tylko jak to nazwac. Chodzi mi o to, by byc z ta osoba na zawsze, po smierci rowniez...
2. Posrednio laczy sie z punktem 1. A mianowicie smierc. Czasem zdaza sie, ze ktos z kims jest i nagle mu ta osoba ginie. Otwieraja sie wtedy przed czlowiekiem dwie mozliwosci. Zyc dalej i po pewnym czasie pokochac kogos innego (bo nie czarujmy sie, czlowiek to dziwne zwierze, i po pewnym czasie potrafi zakochac sie w kims innym) lub tez moze sie zabic. Tylko ze to nie jest takie proste. Czemu? Ano bo sa 2 zdecydowanie rozne powody dla ktorych ktos mial by sie zabic.
a) Bo nie wierzy ze bedzie kiedykolwiek szczesliwy (a wiadomo ze bedzie)
b) Bo wie, ze moze byc szczesliwy z inna osoba, ale kocha tamta i tego po prostu nie chce. Z kolei postanowienie zycia do konca w celibacie jest bez sensu, bo po co komu takie zycie (tym bardziej ze szanse na dotrzymanie celibatu sa nikle). A jest to czlowiek wierzacy i wie ze po smierci czeka go nowe zycie z tamta osoba. Jest to wiec ogromny dowod milosci, poniewaz ta osoba idzie za druga wszedzie... Zaznaczam, iz taki czlowiek ma swiadomosc tego iz zakochalby sie drugi raz gdyby zyl, jednak on nie chce nowej milosci. On juz swoja ma, a smierc jest dla niego tylko furtka do przejscia.
Oczywiscie moze tez taki czlowiek zyc dalej. I taka mozliwosc tez istnieje. Nazwijmy ja "c".
Sami przyznacie, ze powody a i b sa znacznie rozne od siebie... Ja wybieram rozwiazanie b
chcialbym sie z Wami podzielic pewna refleksja, pomyslem itd :)
1. Przysiega malzenska. Czy nie uwazacie ze glupio tak przysiegac "i nie opuszcze ci az do smierci"? Przeciez wierzymy w zycie w niebie, a skoro kochamy to czemu by nie przysiac czegos wiekszego? Tylko jak to nazwac. Chodzi mi o to, by byc z ta osoba na zawsze, po smierci rowniez...
2. Posrednio laczy sie z punktem 1. A mianowicie smierc. Czasem zdaza sie, ze ktos z kims jest i nagle mu ta osoba ginie. Otwieraja sie wtedy przed czlowiekiem dwie mozliwosci. Zyc dalej i po pewnym czasie pokochac kogos innego (bo nie czarujmy sie, czlowiek to dziwne zwierze, i po pewnym czasie potrafi zakochac sie w kims innym) lub tez moze sie zabic. Tylko ze to nie jest takie proste. Czemu? Ano bo sa 2 zdecydowanie rozne powody dla ktorych ktos mial by sie zabic.
a) Bo nie wierzy ze bedzie kiedykolwiek szczesliwy (a wiadomo ze bedzie)
b) Bo wie, ze moze byc szczesliwy z inna osoba, ale kocha tamta i tego po prostu nie chce. Z kolei postanowienie zycia do konca w celibacie jest bez sensu, bo po co komu takie zycie (tym bardziej ze szanse na dotrzymanie celibatu sa nikle). A jest to czlowiek wierzacy i wie ze po smierci czeka go nowe zycie z tamta osoba. Jest to wiec ogromny dowod milosci, poniewaz ta osoba idzie za druga wszedzie... Zaznaczam, iz taki czlowiek ma swiadomosc tego iz zakochalby sie drugi raz gdyby zyl, jednak on nie chce nowej milosci. On juz swoja ma, a smierc jest dla niego tylko furtka do przejscia.
Oczywiscie moze tez taki czlowiek zyc dalej. I taka mozliwosc tez istnieje. Nazwijmy ja "c".
Sami przyznacie, ze powody a i b sa znacznie rozne od siebie... Ja wybieram rozwiazanie b