Związek na odległość
Moderator: modTeam
-
- Bywalec
- Posty: 53
- Rejestracja: 23 lis 2005, 19:11
- Skąd: Toruń
- Płeć:
Związek na odległość
Witam.
Mam 18 lat. 16 miesiecy temu rozpoczął się moj związek z pewną dziewczyną mieszkajaca 200 km ode mnie. Wczesniej znalismy sie pol roku. (to był poczatek sierpnia 2005)Zaryzykowalem, bo stracilem wczesniej inna dziewczyne. Na poczatku bylo super. Jak to zwykle na poczatku... Poznawanie siebie,pierwsze pocalunki, itp.Ja uczen 2 klasy liceum, ona uczennica 3 klasy gimnazjum. Jej rodzice mnei zaakceptowali, przyjezdzalem do nich raz w miesiacu na weekend. Koszt takiego wyjazdu to 60 zl miesiecznie.
W koncu zaczely sie rozmowy o seksie, mielismy kilka intymnych sytuacji, ale nie chciała, zebym dotykał jej krocze... Nie krepowala sie przede mna zdjac stanik, nie krepowala sie kiedy dotykalem jej piersi, kiedy calowalem cale cialo. Mowila, ze to uwielbia.
Potem mi powiedziala, ze to przez jej kolege z wakacji, ktory zaciagnal ja do lozka po 2 tyg znajomosci. Spoko, jakos to zrozumialem. Mowila, ze ma "bariery" ktore ja ograniczaja. no ok. po jakims czasie w koncu sie udalo - dala sie dotknac, i przez jakis czas bylo spoko. Potem jzu zaczelismy gadac o normalnym seksie, ciagle sie wykrecala tymi barierami z wakacji ( sytuacja z tamtym kolesiem byla rok wczesniej).ok, czekalem. mowila, ze przemysli.
W miedzyczasie (wrzesien) poszla na urodziny do kolezanki, 10 osob, w tym 4 chlopakow. Godzina 16, sms "nie martw sie, na imprezie tylko 4 chlopakow, w tym tylko jeden przystojny, ale on podoba sie Marcie, wiec badz spokojny:)"
godzina 20 - "mozesz juz ze mna zerwac, wypilam i calowalam sie z nim"
zyletka poszla w ruch, na szczescie niezbyt gleboko. skonczylo sie na paru lekkich nacieciach. W koncu wybaczylem, wypila, zrozumialem.
myslal nad tym seksem miesiac,dwa,trzy,cztery... w koncu powiedzialem, ze cos mi tu nie gra, ze chce wiedziec o co chodzi. to mi powiedziala na gg, ze nie mowila mi, ze w jej zyciu byl chlopak, ktorego poznala na poczatku 1 klasy gimnazjum, byla z nim 10 miesiecy i kazde ich spotkanie konczylo sie w lozku. Nieprzespana noc, zal,ze ukochana osoba ukrywala tak wazna rzecz.I teraz juz wiem, dlaczego te "bariery". No coz...zyc trzeba bylo dalej, to tez zrozumialem. w moje urodziny(luty) na jej blogu pojawil sie wpis, ze ktos do niej na gg zagadal, i ze ona nie chce itp. Zapytalem o co chodzi. To mi powiedziala, ze to ten koles sprzed tych 3 lat, rzekomy sprawca "barier". spoko, splawila go.jest ok. Potem jakos tak wyszlo, ze powiedziala mi, ze sie z nim spotkala i ze on jej znowu proponowal pojscie do niego (na szczescie z nim nie poszla). Tego juz za wiele.zapytalem kiedy, powiedziala ze na poczatku stycznia. i ze zadzwonil do niej jakis czas temu, ze leci na stale do usa, i ze juz nei wroci. jeden powod do zmartwien mniej. Co prawda potem zmieniala wersje kiedy sie z nim widziala, raz to byl styczen, raz luty, potem skoczyla na listopad, az wyladowalo na pazdzierniku. Cos mizaczelo nei pasowac, za czesto mylila sie w zeznaniach.
miesiac pozniej miala urodziny, przez ten miesiac cos sie zmeinilo, powiedzialem jej, ze ja juz dluzej nie zniose takiego wodzenia za nos. powiedziala,z e bariery opadly, i pod koniec marca, w jej urodziny byl nasz pierwszy raz.to byl tez 1 raz w moim zyciu.
potem spotkalismy sie jeszcze 2 razy, bo w maju stwierdzila, ze "zawiesza zwiazek", bo czuje ze to juz przyzwyczajenie.dobrze wiedziala, ze ja nie uznaje czegos takiego jak "zawieszenie". cos sie zaczelo psuc, ale po tygodniu powiedziala,z e nie moze beze mnie zyc, i ze mnie mocno kocha.
nadeszly wakacje, lipiec, przyjechala do mnei na tydzien. znowu seks. ostatni stosunek.
kolejne 3 tyg spedzone razem z nia i jej rodzicami w borach tucholskich. bylo swietnie, pierwsze moje prawdziwe wakacje. wakacje sie skonczyly, poszla do liceum, nowi ludzie. balem sie tego. ktoregos razu miala zepsutego kompa, wiec na GG jej nie bylo. kolo 22 wyslalem smsa z pytaniem gdzie jest. "u kumpla, bo impreze zrobil". spoko. gdybym se nie zapytal, nie dowiezdialbym sie. wrocila kolo 1. "duzo wypilas?" pare miesiecy wczesniej powiedzialem jej, ze nie lubie, kiedy pije sama, majac w pamieci scene z tamtym chlopakiem, z ktorym sie calowala na urodzinach kolezanki. "nie martw sie, nic nie wypilam". ok. tydzien pozniej cos mi nei dawalo spokoju. zapytalem - "ile naprawde wypilas? ktos mi powiedzial, ze jednak pilas..." , "wypilam piwo i troche wodki, potem siedzialam z kamilem sama na korytarzu, nie mowilam ci,z eby cie nie denerwowac". aha - znowu klamstwo. potem na jej blogu komentarze od jej kumpli z klasy, ktore jednoznacznie dawaly do zrozumienia, ze chca mi ja odbic, mimo ze wiedza, ze jest z kims. Zagadalem do nich, i po prostu sobie z nimi gadalem, chcialem ich upewnic w przekonaniu, ze jest szczesliwa, ze ma chlopaka. I to bylk gwozdz do trumny.
30 pazddziernika - agata ze mna zrywa. powod? "przy tobie nie moge rozwinac skrzydel, kontrolujesz mnie, nawet moich znajomych. nigdy przy tobie nie bylam szczesliwa"
spoko. moze jest w tym troche racji, ale nauczony jej poprzednimi wybrykami, tym ze "mijala sie z prawda", staralem nie dopuscic sie kryzysu w zwiazku. sprobowalem to zaakceptowac.
dzien po zerwaniu poszla na polowinki. nastepnego dnia po polowinkach juz idzie na spacer z jakism kolesiem. kolejny dzien - sa w kinie. dwa dni pozniej - caly dzien spedzaja razem. w koncu wczoraj oboje mowia mi na GG, ze ona zasluguje na kogos lepszego, ze ze mna nie byla szczesliwa, ze on jest w stanie dac jej to, czego ona pragnie.
Pytanie brzmi - skoro nie byla ze mna szczesliwa, to dlaczego nie zerwala wczesniej? jeszcze godzine przed zerwaniem pisze mi, ze mnie bardzo mocno kocha, ba, nawet wczoraj wieczorem jeszcze takie slowa z jej ust padly.
zapomnialem w tekscie wymienic kolejnego powodu, dla ktorego stalem sie podejzliwy - ten koles, z ktorym kochala sie na poczatku gimnazjum. zdradzala z nim swoich chlopakow. tak - w tym czasie miala innych, a i tak chodzila do niego i ladowali w lozku.
jej obietnice - "niewazne ile wypije, potrafie sie kontrolowac"... taaa.. widzialem wtedy, kiedy sie z tamtym calowala
obrobila mi d*** juz tego samego wieczoru co zerwala, bo jej nowy chlopak wiedzial, dlaczego zerwala, co jej we mnei nei pasowalo, ze nei byla szczesliwa. mowila to wszystkim swoim znajomym, wysylala im jego fotki.
Zapomnialem dodac, ze nasze wspolzycie tez nie nalzezalo do udanych - jej "bariery" nadal sie ujawnialy, w taki sposob, ze ona nie byla zdolna do zadnych pieszczot. Ani oralnych (mimo ze ja ja zadowalalem w ten sposob juz od dawna), ani nawet sama nigdy nie wlozyla mi reki pod koszulke, nie zaczela clowac szyi. A ja robilem to wszystko z taka checia, z checia sprawienia, zeby bylo jej przyjemnie... A ona dalej jak kloda... i mowi, ze sie nie zmieni, bo po prostu nie chce. ale to co ja jej robie jest super i przyjemne i jej sie podoba...
Byc moze w tekscie pominalem jakies kwestie, ktore bylyby wazne. jakby co, to pytajcie tutaj, a chetnie odpowiem, jesli to mialoby kogos uchronic przed tym, co ja wlasnie przezywam.
Jesli chcecie ciagnac zwiazek na odległość, to dobrze sie zastanowcie. DO tego potrzebny jest albo partner, ktory na 10000% procent bedzie wobec was szczery, ktoremu bedziecie mogli zaufac. i to tez nie jest wyjscie na dluzszy czas.
Wszelkie inne doswiadczenia moge wyjasnic, jesli zapytacie tutaj.
Pozdrawiam
M.
Mam 18 lat. 16 miesiecy temu rozpoczął się moj związek z pewną dziewczyną mieszkajaca 200 km ode mnie. Wczesniej znalismy sie pol roku. (to był poczatek sierpnia 2005)Zaryzykowalem, bo stracilem wczesniej inna dziewczyne. Na poczatku bylo super. Jak to zwykle na poczatku... Poznawanie siebie,pierwsze pocalunki, itp.Ja uczen 2 klasy liceum, ona uczennica 3 klasy gimnazjum. Jej rodzice mnei zaakceptowali, przyjezdzalem do nich raz w miesiacu na weekend. Koszt takiego wyjazdu to 60 zl miesiecznie.
W koncu zaczely sie rozmowy o seksie, mielismy kilka intymnych sytuacji, ale nie chciała, zebym dotykał jej krocze... Nie krepowala sie przede mna zdjac stanik, nie krepowala sie kiedy dotykalem jej piersi, kiedy calowalem cale cialo. Mowila, ze to uwielbia.
Potem mi powiedziala, ze to przez jej kolege z wakacji, ktory zaciagnal ja do lozka po 2 tyg znajomosci. Spoko, jakos to zrozumialem. Mowila, ze ma "bariery" ktore ja ograniczaja. no ok. po jakims czasie w koncu sie udalo - dala sie dotknac, i przez jakis czas bylo spoko. Potem jzu zaczelismy gadac o normalnym seksie, ciagle sie wykrecala tymi barierami z wakacji ( sytuacja z tamtym kolesiem byla rok wczesniej).ok, czekalem. mowila, ze przemysli.
W miedzyczasie (wrzesien) poszla na urodziny do kolezanki, 10 osob, w tym 4 chlopakow. Godzina 16, sms "nie martw sie, na imprezie tylko 4 chlopakow, w tym tylko jeden przystojny, ale on podoba sie Marcie, wiec badz spokojny:)"
godzina 20 - "mozesz juz ze mna zerwac, wypilam i calowalam sie z nim"
zyletka poszla w ruch, na szczescie niezbyt gleboko. skonczylo sie na paru lekkich nacieciach. W koncu wybaczylem, wypila, zrozumialem.
myslal nad tym seksem miesiac,dwa,trzy,cztery... w koncu powiedzialem, ze cos mi tu nie gra, ze chce wiedziec o co chodzi. to mi powiedziala na gg, ze nie mowila mi, ze w jej zyciu byl chlopak, ktorego poznala na poczatku 1 klasy gimnazjum, byla z nim 10 miesiecy i kazde ich spotkanie konczylo sie w lozku. Nieprzespana noc, zal,ze ukochana osoba ukrywala tak wazna rzecz.I teraz juz wiem, dlaczego te "bariery". No coz...zyc trzeba bylo dalej, to tez zrozumialem. w moje urodziny(luty) na jej blogu pojawil sie wpis, ze ktos do niej na gg zagadal, i ze ona nie chce itp. Zapytalem o co chodzi. To mi powiedziala, ze to ten koles sprzed tych 3 lat, rzekomy sprawca "barier". spoko, splawila go.jest ok. Potem jakos tak wyszlo, ze powiedziala mi, ze sie z nim spotkala i ze on jej znowu proponowal pojscie do niego (na szczescie z nim nie poszla). Tego juz za wiele.zapytalem kiedy, powiedziala ze na poczatku stycznia. i ze zadzwonil do niej jakis czas temu, ze leci na stale do usa, i ze juz nei wroci. jeden powod do zmartwien mniej. Co prawda potem zmieniala wersje kiedy sie z nim widziala, raz to byl styczen, raz luty, potem skoczyla na listopad, az wyladowalo na pazdzierniku. Cos mizaczelo nei pasowac, za czesto mylila sie w zeznaniach.
miesiac pozniej miala urodziny, przez ten miesiac cos sie zmeinilo, powiedzialem jej, ze ja juz dluzej nie zniose takiego wodzenia za nos. powiedziala,z e bariery opadly, i pod koniec marca, w jej urodziny byl nasz pierwszy raz.to byl tez 1 raz w moim zyciu.
potem spotkalismy sie jeszcze 2 razy, bo w maju stwierdzila, ze "zawiesza zwiazek", bo czuje ze to juz przyzwyczajenie.dobrze wiedziala, ze ja nie uznaje czegos takiego jak "zawieszenie". cos sie zaczelo psuc, ale po tygodniu powiedziala,z e nie moze beze mnie zyc, i ze mnie mocno kocha.
nadeszly wakacje, lipiec, przyjechala do mnei na tydzien. znowu seks. ostatni stosunek.
kolejne 3 tyg spedzone razem z nia i jej rodzicami w borach tucholskich. bylo swietnie, pierwsze moje prawdziwe wakacje. wakacje sie skonczyly, poszla do liceum, nowi ludzie. balem sie tego. ktoregos razu miala zepsutego kompa, wiec na GG jej nie bylo. kolo 22 wyslalem smsa z pytaniem gdzie jest. "u kumpla, bo impreze zrobil". spoko. gdybym se nie zapytal, nie dowiezdialbym sie. wrocila kolo 1. "duzo wypilas?" pare miesiecy wczesniej powiedzialem jej, ze nie lubie, kiedy pije sama, majac w pamieci scene z tamtym chlopakiem, z ktorym sie calowala na urodzinach kolezanki. "nie martw sie, nic nie wypilam". ok. tydzien pozniej cos mi nei dawalo spokoju. zapytalem - "ile naprawde wypilas? ktos mi powiedzial, ze jednak pilas..." , "wypilam piwo i troche wodki, potem siedzialam z kamilem sama na korytarzu, nie mowilam ci,z eby cie nie denerwowac". aha - znowu klamstwo. potem na jej blogu komentarze od jej kumpli z klasy, ktore jednoznacznie dawaly do zrozumienia, ze chca mi ja odbic, mimo ze wiedza, ze jest z kims. Zagadalem do nich, i po prostu sobie z nimi gadalem, chcialem ich upewnic w przekonaniu, ze jest szczesliwa, ze ma chlopaka. I to bylk gwozdz do trumny.
30 pazddziernika - agata ze mna zrywa. powod? "przy tobie nie moge rozwinac skrzydel, kontrolujesz mnie, nawet moich znajomych. nigdy przy tobie nie bylam szczesliwa"
spoko. moze jest w tym troche racji, ale nauczony jej poprzednimi wybrykami, tym ze "mijala sie z prawda", staralem nie dopuscic sie kryzysu w zwiazku. sprobowalem to zaakceptowac.
dzien po zerwaniu poszla na polowinki. nastepnego dnia po polowinkach juz idzie na spacer z jakism kolesiem. kolejny dzien - sa w kinie. dwa dni pozniej - caly dzien spedzaja razem. w koncu wczoraj oboje mowia mi na GG, ze ona zasluguje na kogos lepszego, ze ze mna nie byla szczesliwa, ze on jest w stanie dac jej to, czego ona pragnie.
Pytanie brzmi - skoro nie byla ze mna szczesliwa, to dlaczego nie zerwala wczesniej? jeszcze godzine przed zerwaniem pisze mi, ze mnie bardzo mocno kocha, ba, nawet wczoraj wieczorem jeszcze takie slowa z jej ust padly.
zapomnialem w tekscie wymienic kolejnego powodu, dla ktorego stalem sie podejzliwy - ten koles, z ktorym kochala sie na poczatku gimnazjum. zdradzala z nim swoich chlopakow. tak - w tym czasie miala innych, a i tak chodzila do niego i ladowali w lozku.
jej obietnice - "niewazne ile wypije, potrafie sie kontrolowac"... taaa.. widzialem wtedy, kiedy sie z tamtym calowala
obrobila mi d*** juz tego samego wieczoru co zerwala, bo jej nowy chlopak wiedzial, dlaczego zerwala, co jej we mnei nei pasowalo, ze nei byla szczesliwa. mowila to wszystkim swoim znajomym, wysylala im jego fotki.
Zapomnialem dodac, ze nasze wspolzycie tez nie nalzezalo do udanych - jej "bariery" nadal sie ujawnialy, w taki sposob, ze ona nie byla zdolna do zadnych pieszczot. Ani oralnych (mimo ze ja ja zadowalalem w ten sposob juz od dawna), ani nawet sama nigdy nie wlozyla mi reki pod koszulke, nie zaczela clowac szyi. A ja robilem to wszystko z taka checia, z checia sprawienia, zeby bylo jej przyjemnie... A ona dalej jak kloda... i mowi, ze sie nie zmieni, bo po prostu nie chce. ale to co ja jej robie jest super i przyjemne i jej sie podoba...
Byc moze w tekscie pominalem jakies kwestie, ktore bylyby wazne. jakby co, to pytajcie tutaj, a chetnie odpowiem, jesli to mialoby kogos uchronic przed tym, co ja wlasnie przezywam.
Jesli chcecie ciagnac zwiazek na odległość, to dobrze sie zastanowcie. DO tego potrzebny jest albo partner, ktory na 10000% procent bedzie wobec was szczery, ktoremu bedziecie mogli zaufac. i to tez nie jest wyjscie na dluzszy czas.
Wszelkie inne doswiadczenia moge wyjasnic, jesli zapytacie tutaj.
Pozdrawiam
M.
Ostatnio zmieniony 05 lis 2006, 21:49 przez Even in death, łącznie zmieniany 1 raz.
Zwiazek na odleglosc ma jak najbardziej sens. Ale zwiazek luzny - oparty na seksie i taki ktory w pelni akceptuje seks z innymi. Takie cos moze przetrwac.
Tak poza tym to w zwiazki na odleglosc nie wierze. No zalezy jeszcze w jakim wieku i przy jakich zasadach.
A Tobie sie facet dziwie ze dawales z siebie robic takiego rogacza. Rogi masz pewnie do sufitu
Za bardzo serio to traktowales. No i ten motyw z zyletka tylko dlatego ze sie z kims calowala... wyluzuj chlopie. To tylko fizycznosc. NAwet jakby sie pieprzyla, to liczy sie fakt ze o tym mowi
Ja w ogóle uwazam ze uzurpowanie swojego partnera tylko dla siebie i rezerwowanie jego fizycznosci tylko dla siebie to kiepska sprawa. Na dodatek to bron obosieczna
Ile mniej problemow by bylo na swiecie, ile malzenstw rozbitych mniej gdyby ludzie stwierdzili ze zwiazek to jednosc 2 dusz, a nie 2 cial.
Tak poza tym to w zwiazki na odleglosc nie wierze. No zalezy jeszcze w jakim wieku i przy jakich zasadach.
A Tobie sie facet dziwie ze dawales z siebie robic takiego rogacza. Rogi masz pewnie do sufitu

![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
Mimo wszystko wydaje mi się Maverick że przeżywasz kryzys
Dla mnie związek to taki stan rzeczy że obie osoby są pod względem nie tylko duchowym, ale również fizycznym tylko dla siebie. Może to przechodzi powoli do lamusa, może ja jestem strasznym konserwatystą, rewolucji seksualnej nic nie powstrzyma, ale dla mnie zdrada to praktycznie koniec związku. Sam nigdy nie zdradzałem i zdradzał nie będę, po prostu nie mieści się to w moim światopoglądzie.
A odnośnie związków na odległość - wydaje mi się że w młodym wieku są po prostu nie realne - za dużo pokus, zbyt "natarczywe" hormony. Chociaż znam parę która zaczęła naprawdę wcześnie, są ze sobą bardzo długo i przez wiele lat dali radę!
Nie wiem czy sam odważyłbym się na taki związek - co innego gdy jeden z partnerów wyjeżdża kiedy związek już trwa... Ale to i tak "ciężka sprawa".

Dla mnie związek to taki stan rzeczy że obie osoby są pod względem nie tylko duchowym, ale również fizycznym tylko dla siebie. Może to przechodzi powoli do lamusa, może ja jestem strasznym konserwatystą, rewolucji seksualnej nic nie powstrzyma, ale dla mnie zdrada to praktycznie koniec związku. Sam nigdy nie zdradzałem i zdradzał nie będę, po prostu nie mieści się to w moim światopoglądzie.
A odnośnie związków na odległość - wydaje mi się że w młodym wieku są po prostu nie realne - za dużo pokus, zbyt "natarczywe" hormony. Chociaż znam parę która zaczęła naprawdę wcześnie, są ze sobą bardzo długo i przez wiele lat dali radę!
Nie wiem czy sam odważyłbym się na taki związek - co innego gdy jeden z partnerów wyjeżdża kiedy związek już trwa... Ale to i tak "ciężka sprawa".
pracocholik pisze:Mimo wszystko wydaje mi się Maverick że przeżywasz kryzys
Taa, wieku średniego

Maverick pisze:gdyby ludzie stwierdzili ze zwiazek to jednosc 2 dusz, a nie 2 cial.
Mav, ile nad tym myślałeś?

Zastanawaim się nad tym, co Autor chciał Nam przekazać? Na samym początku Jego "związku" docierały do niego sygnały o tym, że coś jest nie tak z panienką, a pomimo to ciągnął wszystko dalej. To tak jak z kobietami, które "coś" widzą, "coś" słyszą, ale udają, że nic się nie dzieje. Dlatego Even in..., wszystko co przeżyłeś w owym związku, przeżyłeś na własne życzenie i nie twórz z tego schematu.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
Even in death, ta dziewczyna była po prostu nie dojrzała do miłości, mam kumpla który kiedyś był w identycznej sytuacji jak ty z tą różnicą że działo sie to w mieście, chciał jej pomóc wyrwać ją ze złego towarzystwa, niestety psełdo koleżanki i koledzy byli góra, ten facet rzucił dla niej prace szkołe żeby być bliżej jej i jej pomóc, ale dostał takiego kopa że wkońcu zrozumiał. Even in death wiadomo poco się chodzi na imprezy, byłeś jej kryzysowym chłopakiem. Nareszcie sie uwolniłeś od niej teraz możesz zająć się sobą i trafić na kobietę która będzie Cię szanować, kochać i interesować się Tobą a nie imprezami itd. Pozdro 3maj się
hehe a ja własnie niedawno zaczełam taki zwiazek
choc jak dla mnie to jest dobre wyjscie...pewnie ze czasem smutno ze nie mozna sie spotkac zawsze gdy ma sie ochote ale po doswiadczeniach ostatniego zwiazku odległosc bardzo mi odpowiada....nie mam nad soba stałej kontroli, wychodze kiedy chce....po prostu w koncu mam swoj prywatny swiat....
a co do zwiazków na odległosc ogólnie...to tak jak juz ktos tu wspomniał nie mozna robic z jednej zyciowej sytuacji schematu...nie zawsze tak musi byc...

a co do zwiazków na odległosc ogólnie...to tak jak juz ktos tu wspomniał nie mozna robic z jednej zyciowej sytuacji schematu...nie zawsze tak musi byc...
pracocholik pisze:Mimo wszystko wydaje mi się Maverick że przeżywasz kryzys

Byla 3 w nocy... Moze niezbyt dobrze to napisalem ale wiadomo o co mi chodziloMona pisze:Mav, ile nad tym myślałeś?
Rozroznij 2 rzeczy: zdrade i seks z innymi. Zdrada to zdrada. Nawet nie zawsze musi byc fizyczna. A jezeli jest przyzwolenie na seks poza zwiazkiem to to juz nie jest zdrada.pracocholik pisze:Dla mnie związek to taki stan rzeczy że obie osoby są pod względem nie tylko duchowym, ale również fizycznym tylko dla siebie. Może to przechodzi powoli do lamusa, może ja jestem strasznym konserwatystą, rewolucji seksualnej nic nie powstrzyma, ale dla mnie zdrada to praktycznie koniec związku. Sam nigdy nie zdradzałem i zdradzał nie będę, po prostu nie mieści się to w moim światopoglądzie.
A kto jest dojzaly do milosci w wieku 19 lat?walezypp pisze:Even in death, ta dziewczyna była po prostu nie dojrzała do miłości,
Maverick pisze:Zwiazek na odleglosc ma jak najbardziej sens. Ale zwiazek luzny - oparty na seksie i taki ktory w pelni akceptuje seks z innymi. Takie cos moze przetrwac.
Tak poza tym to w zwiazki na odleglosc nie wierze. No zalezy jeszcze w jakim wieku i przy jakich zasadach.
a związek nie ,,luźny" oparty nie tylko na sexie?? to co nie ma prawa przetrwac...

pracocholik pisze: wydaje mi się że w młodym wieku są po prostu nie realne
zależy od człowieka... wiadomo, ze jak związek taki niebudowany jest na miłości to wtedy się jest podatnym na pokusy...
... każda dziewczyna powinna nosić głowę wysoko, z tego powodu, że jest kobietą, że była dla Stwórcy doskonale skończoną poprawką do spartaczonego Adama.
ja raz bylem w takim zwiazku na odleglosc
kolo 120km to sie zajebiscie przejechalem, zrywanie przez tel to jest chyba standard.
mialem druga taka sytuacje zeby zaczac taki zwiazek ale.. dalem sobie spokoj.
teraz jestem tez w zwiazku na odleglosc 30min
i takie polecam
a nie 120km czy 200 ale wiadomo, jak ludzie sie kochaja to i odleglosc nie ma znaczenia, a moze umocnic wiezi miedzy nimi, moze byc plusem i to duzym
choc nie zawsze
pozdrawiam
pozdrawiam
Ptaszniki to Moja Pasja
I mam Kilka nA Sprzedaz [;
Ma prawo ale jest nastawiony na tysiace pokus bo jestesmy tylko ludzmi. I przez to ze sie nie akceptuje seksu poza zwiazkiem to jak juz do niego dojdzie sa klamstwa i zal. A seks z innym nie rozbija zwiazku. Zwiazek rozbijaja klamstwa i brak zaufania.paula19 pisze:a związek nie ,,luźny" oparty nie tylko na sexie?? to co nie ma prawa przetrwac...![]()
Kurde, zjadło mi posta...
W skrócie - Mav, przeraża mnie z jakim przekonaniem propagujesz tą chorą teorię.
Jeśli Tobie nie przeszkadza, że Twoje kobieta pitoli się po kątach z kim popadnie to Twoja psrawa, ale nie nazywaj tego "związkiem" bo się później tworzą jakieś dwuznaczności w nazewnictwie. To conajwyżej "układ" albo "przyjaźń". Związek to całkowite oddanie zarówno emocjonalne jak i fizyczne jednej osobi. JEDNEJ. Tyle na ten temat.
A związek na odległośc jest możliwy. Trudny, trudniejszy niż "normlany", ale możliwy - jako okres przejściowy. Z perspektywami na bycie na prawdę razem w przyszłości - nieważne czy bliższej czy dalszej, ale w miarę okreslonej. Bo jeśli się na nic nie czeka, to jest ciężko - czekać np. miesiąc na wspólny weekend, TAK. Ale nie bez świadomości, że wtedy a wtedy się spotkamy i już nie rozstaniemy.
Mnie i Mojego dzieli 1000 km, jesteśmy razem już ponad 5 lat, a na prawdę byc razem będziemy mogli za niecałe 2. Przetrwaliśmy ten okres bez zdrady żadnej ze stron, opierając się pokusom, mimo buzujących hormonów (chociaż we mnie raczej, bo to ja byłam szaloną nastolatką jak się pzonaliśmy ;], on miał to za sobą hehe). Z poważnym kryzysem, ale nie chodziło o zdradę.
Jeśli my mogliśmy, to nie wierzę, ze inni nie potrafią.
W skrócie - Mav, przeraża mnie z jakim przekonaniem propagujesz tą chorą teorię.
Jeśli Tobie nie przeszkadza, że Twoje kobieta pitoli się po kątach z kim popadnie to Twoja psrawa, ale nie nazywaj tego "związkiem" bo się później tworzą jakieś dwuznaczności w nazewnictwie. To conajwyżej "układ" albo "przyjaźń". Związek to całkowite oddanie zarówno emocjonalne jak i fizyczne jednej osobi. JEDNEJ. Tyle na ten temat.
A związek na odległośc jest możliwy. Trudny, trudniejszy niż "normlany", ale możliwy - jako okres przejściowy. Z perspektywami na bycie na prawdę razem w przyszłości - nieważne czy bliższej czy dalszej, ale w miarę okreslonej. Bo jeśli się na nic nie czeka, to jest ciężko - czekać np. miesiąc na wspólny weekend, TAK. Ale nie bez świadomości, że wtedy a wtedy się spotkamy i już nie rozstaniemy.
Mnie i Mojego dzieli 1000 km, jesteśmy razem już ponad 5 lat, a na prawdę byc razem będziemy mogli za niecałe 2. Przetrwaliśmy ten okres bez zdrady żadnej ze stron, opierając się pokusom, mimo buzujących hormonów (chociaż we mnie raczej, bo to ja byłam szaloną nastolatką jak się pzonaliśmy ;], on miał to za sobą hehe). Z poważnym kryzysem, ale nie chodziło o zdradę.
Jeśli my mogliśmy, to nie wierzę, ze inni nie potrafią.
Mialem tak samo.megane pisze:W skrócie - Mav, przeraża mnie z jakim przekonaniem propagujesz tą chorą teorię
A dlaczego uzurpujesz sobie prawo do jedynej slusznej definicji zwiazku?megane pisze:Jeśli Tobie nie przeszkadza, że Twoje kobieta pitoli się po kątach z kim popadnie to Twoja psrawa, ale nie nazywaj tego "związkiem" bo się później tworzą jakieś dwuznaczności w nazewnictwie. To conajwyżej "układ" albo "przyjaźń". Związek to całkowite oddanie zarówno emocjonalne jak i fizyczne jednej osobi. JEDNEJ. Tyle na ten temat.
Nie oceniaj dnia przed zachodem sloncamegane pisze:Jeśli my mogliśmy, to nie wierzę, ze inni nie potrafią



A poza tym mozecie byc wyjatkiem potwierdzajacym regole

Oczywiscie mozliwe jest ze taki zwiazek na odleglosc przetrwa. Tak samo mozliwe jest ze w Ziemie trafi meteoryt (wg towarzystw ubezpieczeniowych jest na to wieksza szansa niz na wygranie w totka), mozliwe jest wygranie w totka, urodzenie blizniakow syjamskich (wg danych z USA jest to 3krotnie bardziej prawdopodobne niz wygranie w totka) itd. Mozliwych jest duzo rzeczy
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
Mav pisze:Mialem tak samo.
Więc ktoś Cię musiał bardzo skrzywdzić, bo jestes jedynie rok starszy ode mnie a ta teoria jest godna jakiegoś 40latka po 2 rozwodach.
Mav pisze:A dlaczego uzurpujesz sobie prawo do jedynej slusznej definicji zwiazku?
Bo jakiś porządek musi być. Jeśli jest przyzwolenie obu strona na takie zachowanie, to niech to będzie "luźny związek" albo "otwarty związek". Chociaż dla mnie to czysty układ - jesteśmy razem, ale robimy co chcemy. Związek to związek.
Zresztą to kwestia nazewnictwa, nie jest może najbardziej istotna.
Tak z ciekawości, nie odpowiadaj jeśli nie chcesz: jesteś z kimś? Jak wygląda u Ciebie praktyka, skoro głosisz taką teorie?
Mav pisze:A poza tym mozecie byc wyjatkiem potwierdzajacym regole
Regułę jeśli już.
Daleko mi do takiej megalomanii obecnie, mimo wszystkiego co mi się dawniej wydawało na temat naszego związku - jesteśmy na prawdę normalni. Nic ponad to.
Mav ma rację z nikłymi szansami na powodzenie takiego związku
Ale, jak powyżej ktoś napisał, są i wyjątki od reguły. Ja dziękuję za taki układ. Jestem w stanie zrozumieć resztę Jego posta nt ustalenia zasad nt współżycia z innymi, będąc z kimś. Osobiście uważam to za kpinę ze związku, ale jeżeli obie strony to bawi? Mnie zupełnie ![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
-
- Bywalec
- Posty: 53
- Rejestracja: 23 lis 2005, 19:11
- Skąd: Toruń
- Płeć:
Maverick pisze:Ale zwiazek luzny - oparty na seksie i taki ktory w pelni akceptuje seks z innymi. Takie cos moze przetrwac.
Nasz zwiazek nie nalezal do takich. Przez 16 miesiecy kochalismy sie 4 razy, a seks z innymi? Ja bylem wierny, a ona? Nie wiem... I tak by nie powiedziala. Ktoregos dnia uslyszalem, ze jej babcia w rozmowie z nia poradzila jej, ze "chlopak nie musi wszystkiego wiedziec". Od tamtego czasu, kiedy powiedziala ze to prawda, tym usprawiedliwiala wszystko. Moim wewnetrznym obowiazkiem bylo bycie podejrzliwym.
Maverick pisze:No i ten motyw z zyletka tylko dlatego ze sie z kims calowala... wyluzuj chlopie.
Wtedy obiecalem sobie, ze nigdy wiecej.
Mona pisze:Dlatego Even in..., wszystko co przeżyłeś w owym związku, przeżyłeś na własne życzenie i nie twórz z tego schematu.
Moze i przezylem na wlasne zyczenie, bo brak mi doswiadczenia w tych sprawach, ale nie tworze schematu. chcialem opisac swoja historie, i na koncu podsumowac, ze zeby prowadzic taki zwiazek na odleglosc, kiedy od samego poczatku mieszka sie daleko, trzeba byc odpowiednio dojrzalym.
walezypp pisze:Nareszcie sie uwolniłeś od niej teraz możesz zająć się sobą i trafić na kobietę która będzie Cię szanować, kochać i interesować się Tobą a nie imprezami itd.
Dzieki, wszystko w najlepszym kierunku
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
agata pisze:hehe a ja własnie niedawno zaczełam taki zwiazek choc jak dla mnie to jest dobre wyjscie...pewnie ze czasem smutno ze nie mozna sie spotkac zawsze gdy ma sie ochote ale po doswiadczeniach ostatniego zwiazku odległosc bardzo mi odpowiada....nie mam nad soba stałej kontroli, wychodze kiedy chce....po prostu w koncu mam swoj prywatny swiat....
a co do zwiazków na odległosc ogólnie...to tak jak juz ktos tu wspomniał nie mozna robic z jednej zyciowej sytuacji schematu...nie zawsze tak musi byc...
na poczatku tez tak myslelismy, ale po jakims czasie brak kontroli daje sie we znaki i brak mozliwosci przytulenia partnera/partnerki, kiedy chcemy tez robi swoje... Teraz mam ze sto listow, kartek, a ktorych napisala , ze mnie strasznie mocno kocha, ze nigdy mnie nie opusci i bediz ekochac ZAWSZE. Mydlenie oczu?
Maverick pisze:walezypp pisze:Even in death, ta dziewczyna była po prostu nie dojrzała do miłości,
A kto jest dojzaly do milosci w wieku 19 lat?
Kiedy zaczelismy byc razem, on amiala 15 lat, ja 17.
DREADMAN pisze:mialem druga taka sytuacje zeby zaczac taki zwiazek ale.. dalem sobie spokoj.
Ja tez juz sie NIGDY nie zaangazuje w taki zwiazek.
Maverick pisze:Zwiazek rozbijaja klamstwa i brakzaufania.
Zgadzam sie w 100%
Doroslem i dojzalemmegane pisze:Więc ktoś Cię musiał bardzo skrzywdzić, bo jestes jedynie rok starszy ode mnie a ta teoria jest godna jakiegoś 40latka po 2 rozwodach.



Nie jestem. Do teorii doszedlem niedawno, ciezko bedzie znalezc dziewcyne ktora to zaakceptuje, ale nie zamierzam wbrew mej naturze zmuszac sie do monogamii, bo nie bylbym szczesliwy z kajdanami na jajachmegane pisze:Tak z ciekawości, nie odpowiadaj jeśli nie chcesz: jesteś z kimś? Jak wygląda u Ciebie praktyka, skoro głosisz taką teorie?



Ile prosciej by bylo gdybyscie nie narzucali sobie takich sztucznych ograniczen. Moglibyscie byc wtedy ze soba szczerzy. O ile byscie byli do tego odpowiednio dojzali.Even in death pisze:Ktoregos dnia uslyszalem, ze jej babcia w rozmowie z nia poradzila jej, ze "chlopak nie musi wszystkiego wiedziec". Od tamtego czasu, kiedy powiedziala ze to prawda, tym usprawiedliwiala wszystko. Moim wewnetrznym obowiazkiem bylo bycie podejrzliwym.
Maverick pisze:Do teorii doszedlem niedawno, ciezko bedzie znalezc dziewcyne ktora to zaakceptuje, ale nie zamierzam wbrew mej naturze zmuszac sie do monogamii, bo nie bylbym szczesliwy z kajdanami na jajach
Mav i Ty, konserwatywny liberał, takie herezje głosisz?
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
A poważnie: nie widzisz sprzeczności w tej logice? Będąc z kimś, puszczając go samopas w sprawach łóżkowych, nigdy nie wiesz, jaką cholerę przyniesie do łóżka
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Hmm wiesz nie pozostaje mi nic innego jak Ci współczuć...Nie chcę obrazać tej dziewczyny ale jej zachowanie wskazywało na lekkośc obyczajów, no sorry ale laska która ma chłopaka a kocha się z innym to dno!!Wiesz nie dziwię się że ją kontrolowałeś ja też bym tak zrobił, jednak ja bym o wiele wcześniej sam zakończył ten związek.Pozdrawiam i szczerze gratuluję cierpliwości
creativ pisze:laska która ma chłopaka a kocha się z innym to dno!!
Nie bardziej, niz chlopak, ktory ma laske, a kocha sie z inna
Co do tematu, to z mojego 5-letnio juz prawie zwiazku (w morde, za tydzien rocznica! <boje_sie> ) jakies 1,5 roku rowniez przypadlo na "zwiazek na odleglosc". Nikt nikogo nie zdradzil. Sa wiec takei przypadki, podobnie jak takie, ze para mieszkajaca 5 minut piechota od siebie zdradza sie... Wszystko zalezy od konkretnych osob, od zaufania.
The boy you trained, gone he is... Consumed by Darth Vader
- joj_sport87
- Maniak
- Posty: 514
- Rejestracja: 03 sie 2006, 23:30
- Skąd: Zamość
- Płeć:
creativ pisze:miłość przetrwa wszystko!
No i to jest konkluzja, tylko że są dwa rodzaje miłości, jedna urojona, druga prawdziwa... bo kiedy tak naprawdę dowiadujemy się że kogoś kochamy? A wtedy, gdy pomimo licznych przeciwnosci losu nadal chcemy być z Tą osobą... a związek na odległość jest idealnym sprawdzianem...
... każda dziewczyna powinna nosić głowę wysoko, z tego powodu, że jest kobietą, że była dla Stwórcy doskonale skończoną poprawką do spartaczonego Adama.
- joj_sport87
- Maniak
- Posty: 514
- Rejestracja: 03 sie 2006, 23:30
- Skąd: Zamość
- Płeć:
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 162 gości