niby normalne ale jednak dreczy
Moderator: modTeam
-
- Początkujący
- Posty: 6
- Rejestracja: 07 kwie 2004, 19:26
- Skąd: z domu
- Płeć:
niby normalne ale jednak dreczy
na samym wstepie chcialabym wszystkich Formulowiczow serdecznie przywitac ..poniewaz to moj pierwszy temat tutaj...wybralam to forum , poniewaz mysle ze jestescie odpowiednimi ludzmi i pomozecie..
otoz moj problem moze wydawac sie normalny..ale mam konflikt z ojcem..
czasem moge to nazwac przesladowaniem mnie przez ojca..
ciagle sprawdzanie kazdego kroku.... przypatrywanie sie i czekanie az podwinie mi sie noga i cos mi sie nie uda..
docinki..nawet czasem ostre. ja nie jestem osoba ktora mozan latwo wyprowadzic z rownowagi ale mu to wspaniale wychodzi. czasem sie zastanawiam czy rzeczywisice cos zle robie. czy czasem nie powinnam sie zastanowic nad poprawa wlasnej osoby i mojego zachowania...
na pewno powieice mi ze za malo mowie aby cokolwiek mi doradzic . ale wierzcie mi ze ciezko sie o tym pisze.. choc latwiej niz mowi najblizszej osobie...
nie zawsze tak bylo. przynajmniej tak mi sie wydawalo ze bylo dobrze . mial jako taki szacunek do mnie...ale teraz widzi ze nie zosatne z nim do konca zycia . ze musze zyc swoim zyciem i on nic na to nie zrobi....
piszac to nie licze na nic bo wiem ze tu ciezko cokolwiek pomoc..zdaje sobie z tego sparwe i wiem ze tylko ode mnie wszystko zalezy...
otoz moj problem moze wydawac sie normalny..ale mam konflikt z ojcem..
czasem moge to nazwac przesladowaniem mnie przez ojca..
ciagle sprawdzanie kazdego kroku.... przypatrywanie sie i czekanie az podwinie mi sie noga i cos mi sie nie uda..
docinki..nawet czasem ostre. ja nie jestem osoba ktora mozan latwo wyprowadzic z rownowagi ale mu to wspaniale wychodzi. czasem sie zastanawiam czy rzeczywisice cos zle robie. czy czasem nie powinnam sie zastanowic nad poprawa wlasnej osoby i mojego zachowania...
na pewno powieice mi ze za malo mowie aby cokolwiek mi doradzic . ale wierzcie mi ze ciezko sie o tym pisze.. choc latwiej niz mowi najblizszej osobie...
nie zawsze tak bylo. przynajmniej tak mi sie wydawalo ze bylo dobrze . mial jako taki szacunek do mnie...ale teraz widzi ze nie zosatne z nim do konca zycia . ze musze zyc swoim zyciem i on nic na to nie zrobi....
piszac to nie licze na nic bo wiem ze tu ciezko cokolwiek pomoc..zdaje sobie z tego sparwe i wiem ze tylko ode mnie wszystko zalezy...
Nadszedł jednak czas oderwania się od przeszłości i spojrzenia w przyszłość....
cóz ci moge napisac ktos kogo dobrze znam ma podobny problem z mama, nie ma az tak ze ona tylko czeka az synowi powienie sie noga,ale chyba mamie trudno sie pogodzic z tym ze chłopak jest dorosły. zastanawialismy sie co z tym zrobic i doszlismy do wniosku ze nie mozna ulegac ciagle mamie, trzeba jej pokazac ze czsem nasze zdanie rózni sie od jej i ona musi to uszanowac
zauwazylismy ze problemy to nie tylko wynik postepowania mamy ale takze i on przez swoja zadziornosc trochu prowokuje:) ostatecznie małymi krokami idziemy do przodu i pewnie jeszcze wiele razy bedziemy napotykac na opór jego mamy ale on juz wie ze jest sposób by zmniejszyc ich rozmiary
trzeba słuchac sie wzajemnie i szanowac racje obu stron przynajmniej w tym wypadku,nie wiem jak jest u ciebie dokładnie!
A prubowałes pogadac z Ojcem na ten temat ? jesli nie , to dlaczego ? a Co na to Mama? Tylko rozmowa z Ojcem Ci pomoze !!!!! jesli bedzie chciał rozmawiac , ale trzeba go jakos zmusic albo wyczekać moment odpowiedni ! jesli nie porozumiecie sie ! nikt Ci oprucz siebie samego nie pomoze !
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
jesli bedzie chciał rozmawiac , ale trzeba go jakos zmusic albo wyczekać moment odpowiedni !
to prawda czasem trzeba wyczekac i w odpowiedniej chwili zaproponowac rozmowe lub po prostu powiedziec ze chcesz porozmawiac ze potrzebujesz tej rozmowy.Ale nalezy pamietac by nie skakac sobie od razu do oczu bo krzykiem nic nie zdziałacie zarówno ty jak i tata
-
- Początkujący
- Posty: 6
- Rejestracja: 07 kwie 2004, 19:26
- Skąd: z domu
- Płeć:
dziekuje Wam za rady...
wiem ze musze porozmawaic z Ojcem . ale wierzcie ..mi to nic nie da a moze byc jeszcze gorzej..
co do sprawy z psychologiem...to zwarcacm sie do Was by wlasnie do tego pana nie isc:):)
jak juz mowilam nigdy nie byl taki do mnie...ostatnio sie tak dzieje..czlowiek zaczyna chyba rozumiec ze mam inne zdanie na rozne tematy , ze juz nie jestesm w pewnym sesie pod jego "opieka".
byc moze wiele ojcow tak ma..ale mojemu to sie zbyt wyraznie objawia.
wiem ze dobrze chcialby dla mnie , tylko musi wpierw zrozumiec ze jechanie mi na psychike nic nie da...tylko jak mu powiedizec to?
przeciez i tak bede robic co bede chciala ..
wiem ze musze porozmawaic z Ojcem . ale wierzcie ..mi to nic nie da a moze byc jeszcze gorzej..
co do sprawy z psychologiem...to zwarcacm sie do Was by wlasnie do tego pana nie isc:):)
jak juz mowilam nigdy nie byl taki do mnie...ostatnio sie tak dzieje..czlowiek zaczyna chyba rozumiec ze mam inne zdanie na rozne tematy , ze juz nie jestesm w pewnym sesie pod jego "opieka".
byc moze wiele ojcow tak ma..ale mojemu to sie zbyt wyraznie objawia.
wiem ze dobrze chcialby dla mnie , tylko musi wpierw zrozumiec ze jechanie mi na psychike nic nie da...tylko jak mu powiedizec to?
przeciez i tak bede robic co bede chciala ..
Nadszedł jednak czas oderwania się od przeszłości i spojrzenia w przyszłość....
agata pisze:jesli bedzie chciał rozmawiac , ale trzeba go jakos zmusic albo wyczekać moment odpowiedni !
to prawda czasem trzeba wyczekac i w odpowiedniej chwili zaproponowac rozmowe lub po prostu powiedziec ze chcesz porozmawiac ze potrzebujesz tej rozmowy.Ale nalezy pamietac by nie skakac sobie od razu do oczu bo krzykiem nic nie zdziałacie zarówno ty jak i tata
wiesz jak ja zrobilam,po prostu przy obiedzie powiedzialam ze chce pogadac ale to szczerze....no i wyjasnilismy sobie wiele spraw,od a do z...byla to trudna rozmowa.Poczatkowo nie dochodzilismy do porozumienia...nawet dochodzilo do ostrych slow ale stale powtarzalam sobie w duchu " co Ty robisz Anka nie prowokuj" i udalo sie...Ale uwierz - musi to byc szczera ,ale to bardzo szczera rozmowa ,bez zaklamania i na wodzy....nerwy i zlosc schowaj w kieszeni ,to nic nie pomoze.Wiesz co jeszcze proponuje powiedz jakies mile slowa ...starzy to lubia...ze zaufasz,ze kochasz go,ze zalezy Ci na nim....to na nich dziala powiem wiecej kochasz ich tez.......przeciez oni pragna naszego szczescia....Zobacz ja juz dwa lata mam uklad typowo partnerski....zaufanie- to podstawa...Zycze powodzenia
-
- Początkujący
- Posty: 6
- Rejestracja: 07 kwie 2004, 19:26
- Skąd: z domu
- Płeć:
A czemu rozmowa z nim nic nie da? Normalne argumenty do niego nie docieraja? Jak sie zachowuje w czasie rozmowy?
co do rozmowy to ja nigdy nie zaczynam rozmowy. zawsze on. czasem ejst tak ze mamy razem dobre humorki to sa tylko zarty ale te humorki zadko sa niestety. normlana rozmowa nic tu nie da. po 1 ja nie umiem z tym czlowiekiem normalnie rozmawiac bo wierzcie mi ze z nim nie idize... ma swoj swiat .
bardzo duza role gra roznica wieku...ktora wynosi 40 lat...i ona dosc duzo tlumaczy , tylko jak z nia wygrac??/
gratuluje Ci Anno ze Tobie sie udalo..i dziekuje za rade:*
Nadszedł jednak czas oderwania się od przeszłości i spojrzenia w przyszłość....
czasami zaczynam wątpić w instytucje rodziny...zdaje się, że mimo wszystko Oni , czyli rodzice nas kochają, ale niezawsze można się dogadać, wieczne konflikty, kłotnie, nie da się zrobić nic, można jedynie stać się nieczułym...ale to również do czasu, z tym trzeba po prostu żyć..z pewnością jak Wasze drogi się rozejdą, będziecie mieli lepszy kontakt, tak mi się przynajmniej zdaje, ja widzę moich znajomych...ja żyję taką nadzieją, chociaz obawiam się, że moj kontakt z rodzicami będzie taki jak wcale..
z pewnością jak Wasze drogi się rozejdą, będziecie mieli lepszy kontakt, tak mi się przynajmniej zdaje,
to sie czasem zdarza!!!!! moja siostra nigdy nie mogła sie dogadac z rodzicami ciagłe kłótnie robienie sobie na złosc......itp itd a gdy tylko wyjechała (sama wiedziała ze to jedyna szansa i dla niej i dla rodziców) zaczeło sie układac, ona ułozyła sobie zycie a przy okazji nieźle dostała w kosc i zauwazyła ze rodzice jednak mieli racje w wielu sprawach, niedługo po dwóch latach nie obecnosc i jedynie kontakcie telefonicznym przyjedzie do domu i ani ona ani rodzice nie mysla o tym by wracac do przeszłosci!!!!!
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 286 gości