Subtelna sprawa
: 20 paź 2006, 18:23
Hej wszystkim, zaproponuję kolejny dylemat z gatunku uczuciowych
. Sytuację przedstawię skrtótowo:
1. od dłuższego czasu (pare miesięcy) regularnie wymieniałem sobie niby dla rozrywki :p tzw. kontakt wzrokowy (na wykładach) z pewną dziewczyną która jest bardzo w moim typie (zgrabna brunetka, piwne oczy i cała reszta), hehehe... Dlaczego nie podjalem żadnyh dzialan? Bo wychodzilem z bardzo powszechnego wsrod facetow zalozenia, że jezeli dziewczyna jest bardzo ladna to: a) jest już zajęta lub b) ma poprzewracane w głowie [przepraszam wszystkie ładne forumowiczki]. Z tym kontaktem wzrokowym to bylo tak, że często mysłalem o roznych sprawach lub gadalem sobie z kimś, a tu nagle wzrok mi gdzieś błądzil i spotykal sie z oczkami owej slicznotki :p. Ale ja ciągle myslalem sobie:" Eeee, no piekna jestes, ale jesli myslisz ze bede kolejnym Twoim adoratorem (bo wielu przy niej skacze), to sie mylisz"
.
2. oto niedawno cudownym zbiegiem okolicznosci spotykam ją na imprezie u kumpeli. Poczatkowo jak zawsze - ja (Przemek jestem tak w ogóle) gadam sobie w towarzystwie, ona w swoim - a w miedzyczasie "zaczepne" spojrzenia. Kiedy juz nieco wypilem (piwo, wóda - Poilbuda, hehehe) jakoś tak złożylo sie, ze podszedlem do niej i zaczelismy gadac o nie wiasdomo wlasciwie czym. Tzn. raczej ona duzo gadala o sobie, sowich zainteresowaniach, nie wiem o cyzm, a ja przytakiwalem, rzucalem jakies dowcipne uwagi (ktore ja strasznie bawily zreszta) i wlascwie gapilem sie na nia z zachwytem
. Potem sie rozeszlismy niby, ale kiedy wszedlem do innego pokoju (ok - z kibelka tam wszedlem), ona gadala z jakims gosciem, akiedy mnie zobaczyla, bezczelnie go olała, podeszla do mnie i znowu ruszyla mila rozmowka
. Przy cyzm mialem takie odczucie, jakbysmy sie znali od dawna - tak nam sie milo rozmawialo. Pomyśłałem sobie: "Co? Czy ona mnie naprawde zacheca do ataku?
" i zgarnąłęm od niej numer telefonu. Nie powiem - wieczór uznalem za bardzo udany,hehe...
3. teraz widujemy sie na uczelni, ona sie do mnie bardzo milo usmiecha, jakby intensywniej maluje :p, poza tym niby "przypadkiem" dotyka mnie itp. (znam te wasze numery, Panie
), a kiedy w moim towarzystwie gada z jakas kolezanka, jakby od niechcenia rzuca, ze np. do kina chadza z przyjaciolka"
Niby pieknie...ale w czym moj dylemat... Dziewczyna jest w moim towarzystwie jakby oniesmielona, kiedy ze mna rozmawia, czy rozmawia w moim poblizu z kims innym, gada torcvhe chaotycznie, nerwowo, nieskladnie, co utrudnia troche rozmowe z nią, innym razem jakby bala sie spojrzec mi w oczy (chociaz spojrzonka na wykladach trwaja dalej :p). Czyli, co wyszlo na jaw po poznaniu sie, jest to panna bardzo delikatna i troche jakby niedojrzala emocjonalnie (pomimo swoich 23 lat).
Czyzby wiec jednak naprawde wpadlem jej w oko i nie jest to dla niej "wodzenie na pokuszenie uwiedzionego nieboraka" :p? Co mi radzicie teraz robic? Jest to typ na tyule delikatny i ostrozny z uczuciami, ze boje sie ze jesli bede zbyt nahalny, przestraszy sie i zrobi jakis unik
. Ktos mi radzi zeby na razie przypominac jej o sobie smsami, raz po raz zagadac, ale tez nie łazić za nią wszedzie na sile, nie zadreczac jej. Co o tym myslicie?
Pozdrawiam
1. od dłuższego czasu (pare miesięcy) regularnie wymieniałem sobie niby dla rozrywki :p tzw. kontakt wzrokowy (na wykładach) z pewną dziewczyną która jest bardzo w moim typie (zgrabna brunetka, piwne oczy i cała reszta), hehehe... Dlaczego nie podjalem żadnyh dzialan? Bo wychodzilem z bardzo powszechnego wsrod facetow zalozenia, że jezeli dziewczyna jest bardzo ladna to: a) jest już zajęta lub b) ma poprzewracane w głowie [przepraszam wszystkie ładne forumowiczki]. Z tym kontaktem wzrokowym to bylo tak, że często mysłalem o roznych sprawach lub gadalem sobie z kimś, a tu nagle wzrok mi gdzieś błądzil i spotykal sie z oczkami owej slicznotki :p. Ale ja ciągle myslalem sobie:" Eeee, no piekna jestes, ale jesli myslisz ze bede kolejnym Twoim adoratorem (bo wielu przy niej skacze), to sie mylisz"
2. oto niedawno cudownym zbiegiem okolicznosci spotykam ją na imprezie u kumpeli. Poczatkowo jak zawsze - ja (Przemek jestem tak w ogóle) gadam sobie w towarzystwie, ona w swoim - a w miedzyczasie "zaczepne" spojrzenia. Kiedy juz nieco wypilem (piwo, wóda - Poilbuda, hehehe) jakoś tak złożylo sie, ze podszedlem do niej i zaczelismy gadac o nie wiasdomo wlasciwie czym. Tzn. raczej ona duzo gadala o sobie, sowich zainteresowaniach, nie wiem o cyzm, a ja przytakiwalem, rzucalem jakies dowcipne uwagi (ktore ja strasznie bawily zreszta) i wlascwie gapilem sie na nia z zachwytem
3. teraz widujemy sie na uczelni, ona sie do mnie bardzo milo usmiecha, jakby intensywniej maluje :p, poza tym niby "przypadkiem" dotyka mnie itp. (znam te wasze numery, Panie


Niby pieknie...ale w czym moj dylemat... Dziewczyna jest w moim towarzystwie jakby oniesmielona, kiedy ze mna rozmawia, czy rozmawia w moim poblizu z kims innym, gada torcvhe chaotycznie, nerwowo, nieskladnie, co utrudnia troche rozmowe z nią, innym razem jakby bala sie spojrzec mi w oczy (chociaz spojrzonka na wykladach trwaja dalej :p). Czyli, co wyszlo na jaw po poznaniu sie, jest to panna bardzo delikatna i troche jakby niedojrzala emocjonalnie (pomimo swoich 23 lat).
Czyzby wiec jednak naprawde wpadlem jej w oko i nie jest to dla niej "wodzenie na pokuszenie uwiedzionego nieboraka" :p? Co mi radzicie teraz robic? Jest to typ na tyule delikatny i ostrozny z uczuciami, ze boje sie ze jesli bede zbyt nahalny, przestraszy sie i zrobi jakis unik

Pozdrawiam