Andrew puknij się w głowę, nie wiem kim jesteś, czy dziewczyną czy chłopakiem, tak wiec w tym co teraz napiszę może być kilka niezbyt trafnie użytych zwrotów co do Twojej osoby.
Opowiem CI pewną historię.

Do dziś jak sobie o niej przypominam nie mogę sobie nawet wyobrazić, nawet zbliżyć się do tego jak wielki ból musiała przeżyć Ta osoba, która… , za każdym razem przeszywa mnie ten charakterystyczny dreszcz:(. Historia którą chcę Ci opowiedzieć zaczyna się kiedy chodziłem do podstawówki.
W siódmej klasie przed lekcją plastyki podchodzi do nas dyrektor szkoły i mówi, że mamy siedzieć cicho na holu, gdyż lekcja plastyki została odwołana. Zdziwiło nas to bo jak nie było jakiegoś nauczyciela to załatwiane było zastępstwo. W tym przypadku tak nie było. Wróciliśmy do domów i kilka dni później przeczytaliśmy w nekrologu że nasz nauczyciel pożegnał swoją żonę, która od roku walczyła z rakiem.

Bardzo nas to zabolało gdyż nauczyciel od plastyki był wspaniałym człowiekiem. No nic można powiedzieć, że rak, rok, że to nie było niespodziewane, że można było się w "jakiś" sposób przygotować:(.
Dwa lata później chodziłem już do liceum, wszystko było ok, jeśli wspominało się o podstawówce w nawiązaniu do Pana od plastyki to wspomnienie zawsze było miłe. Klasę też miałem świetną, ludzie w szkole też OK. Dowiedziałem się że Jeden z dwóch synów mojego Pana od plastyki chodzi od klasy czwartej w tym samym liceum. W sumie to nie poznałem go osobiście, ale nie zaszkodziło o tym wiedzieć. Pewnego dnia idę do szkoły, a tu ? patrzę, stoi policja, pogotowie i mój Pan od Plastyki:(. Okazało się że jego syn popełnił samobójstwo:( Szok dla całej szkoły, uczeń powszechnie lubiany, też miał dziewczynę, nagle coś w nim pękło:(, nikt nigdy nie zrozumiał dlaczego:(. Żal jaki nas ogarniał, to uczucie..., ten ból..., nauczyciel od plastyki. Cała szkoła pożegnała naszego kolegę ze szkoły. Wszyscy mówili, że w tej całej tragedii, dobrze że Pan od plastyki ma jeszcze jednego syna, że syn ma ojca, że nie są sami.
Dwa lata później klasa czwarta, matury. Wszyscy podekscytowani, wiadomo, egzamin dojrzałości , studia, nowe plany, znajomi, super imprezy, sesja

i to wszystko co kreuje nasze osoby w tym naprawdę, dorosłym życiu. Wszystko było fajnie, zdałem maturkę, byłem zadowolony z ocen. Wracam do domu z ogłoszenia wyników i czytam w gazecie, w tym nieodzownym elemencie świata dziennikarskiego, który zawsze będzie na kartach ich gazet występował, w tym "przeklętym" nekrologu, że syn, ostatni syn mojego Pana od Plastyki, stracił życie w wypadku samochodowym

. Nie jestem w stanie, pojąć tego jak bardzo..., jak bardzo..., jak bardzo boli. Mój Pan od plastyki, człowiek, który nie poddał się, nadal uczy i, no właśnie, i i i i i:(, a co Ty byś zrobił na jego miejscu. Czy byś się nie poddał? czy byś powiedział, że głupotą było by się targnąć na swoje życie? Czy byś się nie załamał?.... ja nie wiem co bym zrobił, po prostu nie wiem, dlatego jak słyszę, że ktoś popełnił samobójstwo, to nie wiem... i nie mówię głupota.