agnieszka.com.pl • Ile jest miłości? Ile można kochać?
Strona 1 z 8

Ile jest miłości? Ile można kochać?

: 03 wrz 2006, 23:35
autor: Mysiorek
Ile kobiet/mężczyzn można kochać w życiu swym? :|
Czy człowiek to beka miłości, która się wypróżnia?
Czy jednak człek, to fabryka miłości, która produkuje ją na nowo?
Czy jednak tylko pierwsza jest "tą", a reszta to sybstytut lub naleciałości? ;P

: 03 wrz 2006, 23:39
autor: ksiezycowka
Mysiorek pisze:Czy jednak człek, to fabryka miłości, która produkuje ją na nowo?
Niom. :]
Człek sie zmienia dojrzewa i jego uczucia tez.
Ale jak kocha to kocha. Kocha roznych ludzi i nei przestaje ani nie zmiejsza sie to uczucie. Moze sie zmieniac ale nei zmiejszac.

: 03 wrz 2006, 23:47
autor: Ted Bundy
Mysiorek pisze:Czy jednak tylko pierwsza jest "tą", a reszta to sybstytut lub naleciałości?


pierwsza - może tak,może nie.Zależy od szczęścia, przypadku etc.
Mysiorek pisze:Ile kobiet/mężczyzn można kochać w życiu swym?

Któraś z kolei, prawdziwa, sprawdzona, szczera - jak najbardziej.

prawdziwie? Niewiele. Możliwe, że tylko jedną. Może tak, może nie :]

: 04 wrz 2006, 00:06
autor: pani_minister
Mysiorek pisze:a reszta to sybstytut

Jak dla mnie, to wszyscy są substytutem. Człowiek odkrywa miłość przede wszystkim w sobie, czasem ktoś z otoczenia pomaga mu ją odkryć, a potem obdarza tą miłością kogoś, kto się nawinął, z takiego, czy innego powodu. Na samo uczucie nakładają się jeszcze szablony etyczne czy społeczne wpojone lub stworzone na własny użytek - i od tych nakładek będzie głównie zależało, czy kochać będziemy jedną, dwie, czy dziesiątki osób. Kiedy z różnych powodów miłość do jednej osoby nie może znaleźć ujścia, może zostać to uczucie przeniesione na kolejną osobę. Bo chodzi bardziej o sposób odczuwania świata i drugiej osoby, niż o zewnętrzny wpływ. Miłość jest w nas - reszta to tylko ramy, dzięki którym ona się ujawnia (lub nie, jeśli ramy są takie, że miłości nie będzie dane ujrzeć światła dziennego).

: 04 wrz 2006, 00:16
autor: nedly
Mysiorek pisze:Ile kobiet/mężczyzn można kochać w życiu swym? :|

ja zawsze byłam przekonana, że prawdziwe kochać można tylko raz ... teraz już wiem, że tak nie jest .. ;)

: 04 wrz 2006, 00:29
autor: Mysiorek
moon pisze:Moze sie zmieniac ale nei zmiejszac.

Czemu nie zmniejszać? :|... przeciez może iść w censored.ysyństwo :?
TedBundy pisze:może tak,może nie
TedBundy pisze:Może tak, może nie

Co chciałeś Ted powiedzieć/... nie krępuj się :|
pani_minister pisze:Bo chodzi bardziej o sposób odczuwania świata i drugiej osoby, niż o zewnętrzny wpływ.

Ale świat i "obcy", to właśnie zewnętrzność!
pani_minister pisze:Miłość jest w nas - reszta to tylko ramy, dzięki którym ona się ujawnia (lub nie, jeśli ramy są takie, że miłości nie będzie dane ujrzeć światła dziennego).

Co z tymi ramami? My je budujemy, czyli ujawniamy ją (miłość) lub nie. Rozbudowujemy ją na miarę ram lub nie.

: 04 wrz 2006, 00:31
autor: ksiezycowka
Mysiorek pisze:Czemu nie zmniejszać?
Bo jest jej pod dostakiem i sie produkuje.
Mysiorek pisze:. przeciez może iść w censored.ysyństwo :?
No czyli sie zmieniac. A jesli jeden dzban sie zbije to do rugiego sie naleje :]

: 04 wrz 2006, 00:40
autor: pani_minister
Mysiorek pisze:
pani-minister pisze:Bo chodzi bardziej o sposób odczuwania świata i drugiej osoby, niż o zewnętrzny wpływ.


Ale świat i "obcy", to właśnie zewnętrzność!

A pewnie, nie inaczej. Ale podstawą jest odczuwanie. W końcu bez zewnętrzności nie wyobrażamy sobie samych siebie, coś musi dawać pożywkę tej miłości całej, ale nie z zewnętrza się ona bierze.
Co z tymi ramami? My je budujemy, czyli ujawniamy ją (miłość) lub nie. Rozbudowujemy ją na miarę ram lub nie.

Nie zawsze my je budujemy. Zewnętrzność może być podła i premiować skur.wysyństwo właśnie, a wtedy bywa różnie z tym ujawnianiem miłości. Nie wszyscy potrafią i lubia działać wbrew. Niektórzy zamiast emitować miłość, kiedy dostaną raz i drugi po tyłku, wolą schować jej światło pod kloszem, wycofać się do skorupy i nie prowokować podłej rzeczywistości po raz kolejny do ciosu. A wtedy miłość nie ma się jak rozwijać i zaczyna karłowacieć.

: 04 wrz 2006, 00:59
autor: Mysiorek
pani_minister pisze:W końcu bez zewnętrzności nie wyobrażamy sobie samych siebie, coś musi dawać pożywkę tej miłości całej, ale nie z zewnętrza się ona bierze.

Pewnie, że z nas samych, ale nie jest warunkiem istnienie czegokolwiek w okół - może być bezwarunkowa :)
pani_minister pisze:Niektórzy zamiast emitować miłość, kiedy dostaną raz i drugi po tyłku, wolą schować jej światło pod kloszem, wycofać się do skorupy i nie prowokować podłej rzeczywistości po raz kolejny do ciosu. A wtedy miłość nie ma się jak rozwijać i zaczyna karłowacieć.

Hehehe... chyba nie do końca :)
Sądzę, że tym, którym się uda wydobyć ją (miłość) spod skorupy, odwazajemnia się ona w dwójnasób ;P
Karłowacieje na zewnątrz. Wewnątrz to wulkan ;P

: 04 wrz 2006, 01:06
autor: pani_minister
Mysiorek pisze:tym, którym się uda

Tak. Ale niektórym sie nie uda.
Mysiorek pisze:ale nie jest warunkiem istnienie czegokolwiek w okół

Słabo widzę egzystencję ludzką bez czegokolwiek wokół. Będzie już wtedy nie-ludzka, a takiej niezależnej od otoczenia miłości nie jestem sobie nawet w stanie wyobrazić, ograniczona światem i sobą.

: 04 wrz 2006, 01:56
autor: FlyingDuck
Mysiorek pisze:Ile kobiet/mężczyzn można kochać w życiu swym?

Oto jest pytanie. Prawdę mówiąc ciągle szukam odpowiedzi na nie.

Arbitrze Mysiorku, jak Ty myślisz? :) Ile razy można kochać naprawdę?

: 04 wrz 2006, 09:18
autor: Ciekawski
Mysiorek pisze:Ile kobiet/mężczyzn można kochać w życiu swym? :|

Wiele. Z pewnością nie jedną, ale też z równie wielkim przekonaniem stwierdzam, że każdą zupełnie inaczej. Uczucie ewoluuje, a każdy partner/ka wpływa na jego ostateczny kształt. Ilu Kochanych ludzi, tyle twarzy miłości.
Mysiorek pisze:Czy człowiek to beka miłości, która się wypróżnia?
Czy jednak człek, to fabryka miłości, która produkuje ją na nowo?

Jedno i drugie. Zazwyczaj w momencie nieudanego związku z Kochaną osobą czujemy się wypaleni, wielokrotnie też padają słowa "Nigdy nikogo już nie pokocham", et cetera, a ponieważ wszyscy doskonale jesteśmy świadomi tego, że nigdy nie należy mówić nigdy, dalszy ciąg jest oczywisty.
Parafrazując Twoje słowa umieszczone powyżej, Mysior, uważam że człowiek jest beką miłości, która się opróżnia (wypróżnia brzmi dość sugestywnie, hehe), tylko po to, aby po pewnym czasie napełnić się na nowo.
Mysiorek pisze:Czy jednak tylko pierwsza jest "tą", a reszta to sybstytut lub naleciałości? ;P

Pierwsza miłość jest wyjątkowa, co nie znaczy że najlepsza. Zresztą ciężko jest tworzyć jakikolwiek ranking uczuć, bo - jak już pisałem - za każdym razem przybiera ono nieco inną postać.
"Ta pierwsza" odkrywa świat wyjątkowego uczucia, jakim jest miłość, a każda następna tworzy jego wariację. W żadnym wypadku nie należy używać tu pojęć "substytut" bądź "naleciałości".

: 04 wrz 2006, 10:51
autor: Joasia
Mysiorek pisze:Ile kobiet/mężczyzn można kochać w życiu swym? :|
Myślę że nie ma na to reguły. Dla mnie można kochać wielu ale nie kilku naraz.
Mysiorek pisze:Czy człowiek to beka miłości, która się wypróżnia?
Czy jednak człek, to fabryka miłości, która produkuje ją na nowo?
Tutaj zgadzam się w 100% z tym co powiedział Ciekawski.
Mysiorek pisze:Czy jednak tylko pierwsza jest "tą", a reszta to sybstytut lub naleciałości? ;P
Pierwsza jest wyjątkowa - zostaje w pamięci na całe życie. Nie znaczy to jednak że kolejne uczucie nie może być równie silne jak nie bardziej.

: 04 wrz 2006, 15:01
autor: Zenon_Zmyłer
Hmmm wydaje mi sie ze , troche niepowazne jest kochac tylko Tą/Tego pierwszego. Pewnie ze to ktos wyjatkowy , ale człowiek częsciej najpierw kocha a pozniej poznaje dokladnie partnera . I co ? Okazuje sie ze nie jest taki wspaniały. Ze jednak to nie to. Człowiek caly czas szuka a miłosc ma go do tego pchac...

: 04 wrz 2006, 16:58
autor: jabłoń
Zenon_Zmyłer pisze:człowiek częsciej najpierw kocha a pozniej poznaje dokladnie partnera


Kochanie też jest formą poznania. Ponoć najpełniejszą ...

Oczywiście nie mówimy tu o zauroczeniu, lub fasycnacji intelektualnej... tylko o kompletnej miłości... ;)

: 06 wrz 2006, 22:51
autor: Mysiorek
jabłoń pisze:tylko o kompletnej miłości...

Czyli o czym? :|
Ciekawski pisze:człowiek jest beką miłości, która się opróżnia ... tylko po to, aby po pewnym czasie napełnić się na nowo.

Co ją napełnia? Przecież jesteśmy (niech będzie) opróżnieni, nawet zdruzgotani - a się się znów "czymś" napełniamy...
Czy człek to takie bydło, które musi żyć w stadzie? Co nas pcha dalej?
Rozumiem samodoskonalenie czy rywalizacja czy zawiść czy "ja wam jeszcze pokazę" itd. ... a może coś więcej?
Czy jesteśmy wyjątkowi we wszechświecie, że chcemy kochać?
I czemu wszyscy tego chcą? Czemu wszyscy?
Czyż to nie schemat? -stereotyp?
:D

: 06 wrz 2006, 23:02
autor: unlucky_sink
Ciekawski pisze:uważam że człowiek jest beką miłości, która się opróżnia (wypróżnia brzmi dość sugestywnie, hehe), tylko po to, aby po pewnym czasie napełnić się na nowo.
to zabrzmialo jakbys mowil o beczce piwa :) Ciekawski czy tobie sie wszystko z alkoholem kojarzy? :D
Mysiorek pisze:Czy człek to takie bydło, które musi żyć w stadzie?
masz na mysli ludzi ogolnie?
Mysiorek pisze:I czemu wszyscy tego chcą?
Czyż to nie jest przyjemne?

: 06 wrz 2006, 23:32
autor: Mysiorek
unlucky_sink pisze:masz na mysli ludzi ogolnie?

Niom. Jest 6 mld., czyli ok. 5 mld. (odliczając dzieci) chce kochać i być kochanym :D
unlucky_sink pisze:Czyż to nie jest przyjemne?

:D a dokładnie co? :|

: 06 wrz 2006, 23:36
autor: unlucky_sink
Mysiorek pisze: a dokładnie co?
bycie kochanym i kochanie . Czy nie warto dla tych wszystkich dobrych chwil ?

: 06 wrz 2006, 23:38
autor: Joasia
Mysiorek pisze:I czemu wszyscy tego chcą? Czemu wszyscy?
Nikt nie chce być sam. Każdy potrzebuje ciepła drugiej osoby.

: 06 wrz 2006, 23:40
autor: Ciekawski
unlucky_sink pisze:Ciekawski czy tobie sie wszystko z alkoholem kojarzy? :D

Znaczy, że idziemy na piwo?
Mysiorek pisze:Co ją napełnia?

Czas, który leczy rany. Człowiek zapomina o bólu i tęskni za chwilami radości.
Mysiorek pisze:Czy jesteśmy wyjątkowi we wszechświecie, że chcemy kochać?

Na wszechświat bym tego nie uogólniał, ale w zależności od definicji tego uczucia, możemy czuć się na swój sposób wyjątkowi.
Mysiorek pisze:Czyż to nie schemat? -stereotyp?

Nie, to uczucie, które uzależnia i za każdym razem jest takie samo, choć inne. Nie można go, ani jego odczuwania sprowadzać do rangi schematu, czy stereotypu.
Mysiorek pisze:I czemu wszyscy tego chcą? Czemu wszyscy?

Zadaj sobie to pytanie, bo każdy ma na nie nieco inną odpowiedź, choć z pewnością za tym samym przemawiającą.

: 06 wrz 2006, 23:44
autor: Mysiorek
unlucky_sink pisze:Czy nie warto dla tych wszystkich dobrych chwil ?

Znasz to tylko z tej dobrej strony? Bycie kochanym nie pociąga zawsze szczęście i totalne spełnienie :)
Joasia pisze:Nikt nie chce być sam.

To może misia albo pieska?
Joasia pisze:Każdy potrzebuje ciepła drugiej osoby.

To na pewno chodzi o ciepło 2 osoby? Co to to ciepło, w takim razie?

: 06 wrz 2006, 23:47
autor: Ciekawski
Mysiorek pisze:Znasz to tylko z tej dobrej strony? Bycie kochanym nie pociąga zawsze szczęście i totalne spełnienie :)

Wolisz przeżywać tylko wzloty, dzięki którym wreszcie z impetem trzaśniesz o sufit i z bólem opadniesz na glebę, czy może wzloty i upadki, non stop podsycające w was ogień?
Mysiorek pisze:To może misia albo pieska?

Dobrego w dialogu, łóżku i zarabiającego na życie? Sztuk jeden poproszę ;)
Mysiorek pisze:To na pewno chodzi o ciepło 2 osoby? Co to to ciepło, w takim razie?

Poczucie bliskości, bycia potrzebnym, spełnienie, szczęście...Mysior, wiem że to w Twoim stylu, ale wybitnie doszukujesz się dziury w całym, degradując co rusz pojęcia, aż wreszcie utkniemy na pojęciach podstawowych, które po prostu są i na nic zdadzą Ci się definicje :)

: 06 wrz 2006, 23:52
autor: Joasia
Mysiorek pisze:To może misia albo pieska?
Jak mogę wybierać to lewka poproszę <aniolek>
Mysiorek pisze:Co to to ciepło, w takim razie?
Dla mnie jest to świadomość tego że jest ktoś kto mi pomoże, wesprze w trudnych chwilach, ktoś do kogo będę mogła się przytulić, przy kim czuję się bezpiecznie.
Myślę że w tym życiu w stadzie coś jest, zwierzęta też się do siebie tulą i szukają towarzyszy.

: 06 wrz 2006, 23:52
autor: unlucky_sink
Mysiorek pisze:Znasz to tylko z tej dobrej strony? Bycie kochanym nie pociąga zawsze szczęście i totalne spełnienie
tak, maz rację, ale to, że się przezywa dobre i zle chwile to normalne. Ale milo jest pamiętać to wszystko co bylo dobre a z tego co zle sie wyciąga wnioski.

: 06 wrz 2006, 23:53
autor: mrt
Ciekawski pisze:Poczucie bliskości, bycia potrzebnym, spełnienie, szczęście...
Phi. Skoro ciepło to już szczęście, powinnam mieć wieczny orgazm. I to z każdym, z którym byłam.

: 06 wrz 2006, 23:53
autor: unlucky_sink
Ciekawski pisze:Znaczy, że idziemy na piwo?
jak przyjedziesz :>

: 06 wrz 2006, 23:54
autor: Mysiorek
Ciekawski pisze:Człowiek zapomina o bólu i tęskni za chwilami radości.

Czy radość = miłość? Czy tylko?
A może człowiek spełniony w miłości już jej nie potrzebuje i szuka tej radości gdzie indziej?
No chyba, że zawsze musi czuć się kochanym :|
Ciekawski pisze:Nie można go, ani jego odczuwania sprowadzać do rangi schematu, czy stereotypu.

Odczuwania nie. Ale zachowania: on mam auto - ja też, on kocha - ja też. Czemu wszyscy tak chcą się kochać? Czemu wciąż szukają i szukają swojej połówki?

: 06 wrz 2006, 23:59
autor: Elspeth
zastanawiam się czasami nad tym
Na pewno czlowiek jest taką fabryką milości, która ciąglę może produkować więcej i więcej w miarę potrzeb. Najpierw kochamy rodziców i rodzeństwo potem ta milość się "rozszerza" na partnera, potem na dzieci itd. Ciągle się mnoży.

Mysiorek pisze:Czy jednak tylko pierwsza jest "tą", a reszta to sybstytut lub naleciałości?


Nie, nie, nie i jeszcze raz absolutnie nie. Może to wlaśnie ta pierwsza jest tą "najmniej prawdziwą" bo tak naprawdę milości jak wszystkiego uczymy się całe życie?

: 07 wrz 2006, 00:03
autor: Ciekawski
Mysiorek pisze:jak przyjedziesz :>

Jak Ty przyjedziesz :)
mrt pisze:Phi. Skoro ciepło to już szczęście, powinnam mieć wieczny orgazm. I to z każdym, z którym byłam.

Źle mnie zrozumiałaś, a może niejasno się wyraziłem. Ujmijmy to tak: ciepło jest uczuciem, które sprawia, że jest Ci dobrze przy drugiej osobie. Nie jest ono tożsame z miłością, bo można doświadczyć ciepła, nie kochając jak i w drugą stronę. Można Kochać, nie dając ciepła, bądź też go nie otrzymując.
Mysiorek pisze:Czy radość = miłość? Czy tylko?

Nie tylko, ale jak widzę, ja staram się to wszystko zgeneralizować, a Ty bawisz się w przesadny detalizm :)
Mysiorek pisze:A może człowiek spełniony w miłości już jej nie potrzebuje i szuka tej radości gdzie indziej?

Miłość jest uzupełnieniem życia, a nie życiem. Są też inne źródła radości, ale miłość z pewnością jest jednym z najważniejszych i najbardziej satysfakcjonujących, aczkolwiek zarazem absorbujących.
Mysiorek pisze:No chyba, że zawsze musi czuć się kochanym :|

Niektórzy tak mają.
Mysiorek pisze:Ale zachowania: on mam auto - ja też, on kocha - ja też.

To akurat jest idiotyczne.
Mysiorek pisze:Czemu wszyscy tak chcą się kochać? Czemu wciąż szukają i szukają swojej połówki?

Nie wszyscy szukają, ale raczej wszyscy potrzebują. Wszyscy chcą Kochać, bo miłość nie dość że od zawsze opiewana a także - nie ukrywajmy - lansowana przez media (choć po kolosalnej wręcz idealizacji) jest mimo wszystko czymś niezwykłym. Domyślam się, że właśnie w tym propagowaniu miłości doszukiwałeś się schematów, czy stereotypów.
Nawet nienawiść nie jest tak pokrętna jak miłość właśnie. To jest w tym uczuciu najciekawsze.