Na rozdrożu
Moderator: modTeam
Na rozdrożu
WItajcie wszyscy , znalazlem to forum bo szukam pomocy albo inaczej mowiac rozwiazania mojego problemu. Mam prawie 30 lat zone i dziecko (niestety nie swoje ale zony - z reszta to bez roznicy). W tym roku bedziemy mieli 3 rocznice slubu choc wydaje mi sie ze jej nie doczekamy. Od paru dobrych miesiecy coraz gorzej sie ze soba dogadujemy i prawde mowiac nie wiem co do niej czuje. Chyba coraz mniej. Niedawno poznalem dziewczyne ktora wlasnie jest po rozstaniu ze swoim bylym facetem. SUper nam sie rozmawia , super czujemy sie we wlasnym towarzystwie i w ogóle. Miedzy nami nic jeszcze nie bylo procz przyjacielskiego pocalunku w policzek. Ale w mojej glowie cos dziwnego sie porobilo i zaczalem sie zastanawiac nad swoim zyciem. Nie wiem co mam zrobic. Zostawic zwiazek ktory sie rozpada i zaczac cos nowego czy probowac go ratowac. Troche to glupie i pewnie zaraz mnie wyprostujecie za moje watpliwosci ale ja mam duzy problem ktory ciezko mi rozwiazac
Jesli chcesz od kogoś z nas usłyszeć "bądź z "tą", a "tą" drugą olej..." to czegoś takiego nie usłyszysz... Skoro byliście ze sobą ponad dwa lata, to chyba coś was łączyło.... A dlaczego teraz jest gorzej?? Jakiś konkretny powód?? Bo jak dla mnie trochę za mało informacji, żebym, mogła wyrazić swoje zdanie...
Ja wychodzę z założenia, że jeśli związek się sypie, to próby ratowania go leżą w naszym obowiązku. W obowiązku wobec partnera. Odsunąć wszystkie zagrożenia, włącznie z nową koleżanką, i próbować ratować - to by był ideał. Bo wiesz, tak to można całe życie - jak się sypie, to wymieniać na nową osobę.
W każdym związku bywaja kryzysy. Czy chodziaz podjeliście próbe naprawienia tego co złe. To normalne że gdy czujesz sie sflustrowany w małżeństwie zaczynasz dostrzegać intensywniej inne kobiety.
Ja na twoim miejscu bym nie przekreślała tak odrazu 3 lat...
Ja na twoim miejscu bym nie przekreślała tak odrazu 3 lat...
... każda dziewczyna powinna nosić głowę wysoko, z tego powodu, że jest kobietą, że była dla Stwórcy doskonale skończoną poprawką do spartaczonego Adama.
Nie wyrazilem sie dokladnie to fakt. Chodzi mi o to ze od jakiegos czasy dluzszego juz jak siegam pamiecia to bedzie chyba z 9 miesiecy cos sie zaczelo psuc miedzy nami. Probowalem z nia rozmawiac i wyjasniac co jest nie tak, ale ona nie moze sie zdobyc na bezposrednia rozmowe ze mna , najczesciej konczy sie na rozmowie przez komorke lub gg . Wspolne wyjscia sa dretwe , sex nudny badz w ogóle go nie ma poza tym wydaje mi sie ze ona robi to sile. Coraz mniej spontanicznosci w zwiazku.Poza tym jest widoczna roznica miedzy tym jak bylo miedzy nami kiedys a teraz , mimo moich i podobno jej staran nic sie nie poprawia. Wrecz przeciwnie. Nie wiem co teraz mam myslec i co zrobic . Jakos coraz mniej mam ochoty na naprawe tego zwiazku . A kolezanka jest takim sygnalem do zmian albo w ta albo w druga strone.
3 lat małżeństwa, a nie wiadomo, co było wcześniej.paula19 pisze:Ja na twoim miejscu bym nie przekreślała tak odrazu 3 lat...
Chociaż z drugiej strony 10 czy 3, czy rok - z perspektywy czasu na to samo wychodzi, więc ja bym tu roli stażu tak bardzo nie podkreślała. Liczy się sam fakt, że jest związek - nieważne, jak długi.
Chcesz spontaniczności po 3 latach małżeństwa? Przecież to już dawno po zakochaniu. A teraz to zwykłe, normalne życie, które zaprawia się drobnymi przyjemnościami i gestami. Teraz to już bardziej o przyjaźń chodzi, reszta zaczyna być miłym dodatkiem, ale nie podstawą. Podstawą jest przyjaźń. I przyjaźń trzeba odbudować, naprawić, a reszta sama przy okazji wyjdzie.emka pisze:Wspolne wyjscia sa dretwe , sex nudny badz w ogóle go nie ma poza tym wydaje mi sie ze ona robi to sile. Coraz mniej spontanicznosci w zwiazku.Poza tym jest widoczna roznica miedzy tym jak bylo miedzy nami kiedys a teraz , mimo moich i podobno jej staran nic sie nie poprawia.
Może potem się nad tym zastanowię, bo muszę to jeszcze przemyśleć.
emka, wiesz nad czym się najpierw zastanów... co ten związek dla Ciebie znaczył, czy było CI w nim dobrze i najważniejsze - czy jesteś pewien, że nie żałował być tych wszsytkich chwil spędzonych z żoną, jakbyś wybrał tą drugo dziewczynę... bo wydaje mi się, że powalczyć trzeba, żeby później mieć świadomość, że zrobiłam wszytko....
Nie wiem jak to powinno być ale wydaje mi sie ze po trzech latach malzenstwa nie powinno sie wszystko sypać albo spowszedniec. A co do związku to kiedys bylo fajnie a dokladnie do dnia zareczyn a potem slubu . Moze to stereotyp ale w moim przypadku sie sprawdzilo ze od slubu wszystko sie powaznie zmienilo. A co do spedzonych chwil to na pewno bym zalowal , ale powiem szczerze juz dawno zauwazylem ze przeszloscia zyc sie nie da. Mojej partnerce podobno jest dobrze , o przepraszam bylo bo od piatku jest bardzo kiepsko miedzy nami.
Przez te lata bylem jej wierny , nie naleze do paskudnych osobnikow, na powodzenie u plci przeciwnej nie narzekam , przez te lata moglem miec wiele kobiet a zapatrzony bylem w ta jedna, ktora mnie caly czas o cos podejrzewala.
Wiec na dzien dzisiejszy mam dosc podejrzen, awantur i zanikających uczuć
Przez te lata bylem jej wierny , nie naleze do paskudnych osobnikow, na powodzenie u plci przeciwnej nie narzekam , przez te lata moglem miec wiele kobiet a zapatrzony bylem w ta jedna, ktora mnie caly czas o cos podejrzewala.
Wiec na dzien dzisiejszy mam dosc podejrzen, awantur i zanikających uczuć
Obawiam się, że czego my tu nie napiszemy, to i tak psu na budę. Bo facet jak chce odejść, to odejdzie - wtedy, kiedy znajdzie wystarczająco silną motywację, np. w postaci innej osoby. Ty ją znalazłeś, a od nas nie oczekujesz rady, jak naprawić, tylko potwierdzenia, że powinieneś odejść, i porad, jak to zrobić najkulturalniej.
No i pewnie kolejny raz przerabiamy historyjkę pt. on poza nią świata nie widział, a ona pięknie zniszczyła związek, bo nie umiała tego wykorzystać. Norma - tak się kończy połowa związków. Druga połowa kończy się tak, że trafiamy na osoby niepoważne
[ Dodano: 2006-08-20, 18:15 ]
Aha! Ostrzegam - jeśli teraz tak ją zostawisz, nie dając nawet szansy poprawy, wyjdziesz na świnię i osobiście dałabym Ci w pysk. Bo Ty sobie już na boku coś organizujesz, a ona zostanie sama z tym całym klopsem. To nie fair.
Jak chcesz być ok, to chociaż powiedz jej, jak jest, żeby dziewczyna miała szansę obrony. I daj Wam czas, bo może coś się zmieni, jeśli ona będzie świadoma sytuacji - może zacznie działać. Nie stawiaj jej przed faktem dokonanym.
No i pewnie kolejny raz przerabiamy historyjkę pt. on poza nią świata nie widział, a ona pięknie zniszczyła związek, bo nie umiała tego wykorzystać. Norma - tak się kończy połowa związków. Druga połowa kończy się tak, że trafiamy na osoby niepoważne
[ Dodano: 2006-08-20, 18:15 ]
Aha! Ostrzegam - jeśli teraz tak ją zostawisz, nie dając nawet szansy poprawy, wyjdziesz na świnię i osobiście dałabym Ci w pysk. Bo Ty sobie już na boku coś organizujesz, a ona zostanie sama z tym całym klopsem. To nie fair.
Jak chcesz być ok, to chociaż powiedz jej, jak jest, żeby dziewczyna miała szansę obrony. I daj Wam czas, bo może coś się zmieni, jeśli ona będzie świadoma sytuacji - może zacznie działać. Nie stawiaj jej przed faktem dokonanym.
no nie do konca tak jestmrt pisze:Obawiam się, że czego my tu nie napiszemy, to i tak psu na budę.
problemy pojawily sie wczesniej niz pojawila sie kolezankamrt pisze:facet jak chce odejść, to odejdzie - wtedy, kiedy znajdzie wystarczająco silną motywację, np. w postaci innej osoby. Ty ją znalazłeś
oczekuje rady i rozmowy z ludzmi ktorzy moze mieli podobny problemmrt pisze:a od nas nie oczekujesz rady, jak naprawić, tylko potwierdzenia, że powinieneś odejść, i porad, jak to zrobić najkulturalniej.
Ja nie powiedzialem ze chce to skonczyc bo mam nowa kobiete - nie mam jej poza tym moje starania nie przynosza efektow , jak obie strony nie chca naprawiac to sie nie da , u nas problem w tym ze druga strona dopiero zaczela dostrzegac problem ktory ja sygnalizuje od dawna
[ Dodano: 2006-08-20, 18:39 ]
poza tym mam nadzieje ze zostane tu na dluzej , nawet jesli juz nie bede potrzebowal pomocy.
I właśnie o tym piszę. Są problemy, związek się sypie, po czym pojawia się motywacja, żeby go zakończyć.emka pisze:problemy pojawily sie wczesniej niz pojawila sie kolezanka
Tylko że to też na pięć minut, bo Twoja żona nie czuje realnego zagrożenia, że pójdziesz w cholerę. Tak sobie myślę, że może warto byłoby powiedzieć jej, jak jest (że jest koleżanka i świetnie Ci się z nią przebywa). Wtedy wpadnie w panikę i zacznie coś robić w końcu naprawdę. Ma to też swoje minusy, bo może np. dostać histeriiemka pisze:u nas problem w tym ze druga strona dopiero zaczela dostrzegac problem ktory ja sygnalizuje od dawna
Miałam, tyle że byłam na miejscu Twojej żony. I zostałam postawiona przed faktem dokonanym, kiedy to facet poszedł w cholerę do innej.emka pisze:oczekuje rady i rozmowy z ludzmi ktorzy moze mieli podobny problem
:) A bardzo proszę, miejsca dla wszystkich wystarczyemka pisze:poza tym mam nadzieje ze zostane tu na dluzej , nawet jesli juz nie bede potrzebowal pomocy.
mrt pisze:Tak sobie myślę, że może warto byłoby powiedzieć jej, jak jest (że jest koleżanka i świetnie Ci się z nią przebywa). Wtedy wpadnie w panikę i zacznie coś robić w końcu naprawdę. Ma to też swoje minusy, bo może np. dostać histerii
No dowiedziala sie o tym w piatek w nocy i byla wlasnie histeria.
Lecz to co jej powiedzialem zrobilo na niej krotkotrwale wrazenie - wydaje mi sie ze ona mysli ze ja nie jestem w stanie jej zostawic - szczerze mowiac nie rozumiem jej zachowania . Ona niestety przeczy sama sobie.
[ Dodano: 2006-08-20, 18:54 ]
BTW: od rrazu zaczely sie teksty o zdradzie i o rozwodzie . Jutro ma isc skladac pozew - co bedzie zobaczymy
No to zobaczymy. Wiesz, Ty coś zrobiłeś - wsadziłeś kij w mrowisko. Teraz w takim razie ruch należy do niej.emka pisze: Jutro ma isc skladac pozew - co bedzie zobaczymy
No i właśnie tu popełnia błąd wiele bab. Też tak myślałamemka pisze:wydaje mi sie ze ona mysli ze ja nie jestem w stanie jej zostawic
wiesz u nas jest sytuacja specyficzna tylko ja pracuje ona aktualnie nie, wszytko co mamy od sprzetu po samochod jest moje , a mieszkanie wynajmujemy dopiero bedziemy miec okazje je wykupic . W momencie kiedy nasz zwiazek sie rozpadnie ona nie ma gdzie isc bo nie ma rodziny. Ja nie chce zostawic jej na lodzie i nie chce zeby cierpialo dziecko i ona . JA po prostu chce a moze chcialem do piatku cos naprawiac ale juz mi sie nie chce - mam po prostu tego dosc.
A co do zmian - czy mam gwarancje ze zmienie na lepsze ?
A co do zmian - czy mam gwarancje ze zmienie na lepsze ?

emka pisze:A co do zmian - czy mam gwarancje ze zmienie na lepsze ?
Hmm...emka pisze:JA po prostu chce a moze chcialem do piatku cos naprawiac ale juz mi sie nie chce - mam po prostu tego dosc.
1. Podobno związek powinno się ratować wtedy, kiedy choć jeden cel jest jeszcze wspólny. Tyle psychologia.
2. Etyka z kolei: małżeństwo nie jest instytucją charytatywną. Jeżeli jedna strona się stara, a druga nie robi nic, to zawijaj manatki.
Współczuję załatwiania tych przyziemnych rzeczy. A i tak niesmak zostaje.emka pisze:wiesz u nas jest sytuacja specyficzna tylko ja pracuje ona aktualnie nie, wszytko co mamy od sprzetu po samochod jest moje , a mieszkanie wynajmujemy dopiero bedziemy miec okazje je wykupic . W momencie kiedy nasz zwiazek sie rozpadnie ona nie ma gdzie isc bo nie ma rodziny. Ja nie chce zostawic jej na lodzie i nie chce zeby cierpialo dziecko i ona .
Nic nie zrobi. Pozwu też nie złożyemka pisze:wszystko okaże sie jutro - jak postąpi i co bedzie dalej.
BTW: Czego Ci brakuje w małżeństwie? Czułości? Spontaniczności? Zwariowania czy raczej spokoju i bezpieczeństwa emocjonalnego? Pytam, żeby nie popełnić kolejny raz tego samego błędu
Jeżeli jeszcze choć troche zalezy Ci na niej i na dziecku ( w ogóle nie rozumiem Cie, co zmienia to że biologicznym ojcem jest ktoś inny, jeżeli jesteś z nią, kochasz ją, to powinieneś traktować je jak swoje ) to powinieś się postarać. Jeżeli tak po prostu zawiniesz manatki i wyruszysz do koleżanki to wina rozpadu będzie po twojej stronie.
Jeżeli zależy Ci, znajdź jakiś spokojny moment, przytul ją, powiedz że chyba oboje się zagubiliscie, że powinniście poświecać sobie więcej czasu, że dla niej i dla WASZEGO dziecka zrobił byś wszystko. Wydaje mi sie że jeżeli ktoś decyduje się na małżeństwo to do czegoś to zobowiązuje. Jeżeli trafi to do niej, i postaracie się o poprawę, to gwarantuje Ci że i w sexie i w każdej innej dziedzinie wasze życie się odmieni
Jeżeli zależy Ci, znajdź jakiś spokojny moment, przytul ją, powiedz że chyba oboje się zagubiliscie, że powinniście poświecać sobie więcej czasu, że dla niej i dla WASZEGO dziecka zrobił byś wszystko. Wydaje mi sie że jeżeli ktoś decyduje się na małżeństwo to do czegoś to zobowiązuje. Jeżeli trafi to do niej, i postaracie się o poprawę, to gwarantuje Ci że i w sexie i w każdej innej dziedzinie wasze życie się odmieni
mrt pisze:BTW: Czego Ci brakuje w małżeństwie? Czułości? Spontaniczności? Zwariowania czy raczej spokoju i bezpieczeństwa emocjonalnego? Pytam, żeby nie popełnić kolejny raz tego samego błędu
Marto, nie widzisz tego, że schemat powtarza się? Minęły 2 lata i nadszedł czas, kiedy zauroczenie powinno teraz zamienić się w miłość. Jednak coś nie kleji się i myślę, że Autor za szybko chce wycofać się. Jednak, jak zwykle na forum, nie znamy relacji drugiej Strony...
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
Czułości, Spontaniczności , Okazywania miłości i ZAUFANIA !mrt pisze:Czego Ci brakuje w małżeństwie?
a czy ja tu pisze o dzieckumarekkkkk pisze:( w ogóle nie rozumiem Cie, co zmienia to że biologicznym ojcem jest ktoś inny
przerabialem to juz pare razy i poprawa byla chwilowa.marekkkkk pisze:Jeżeli zależy Ci, znajdź jakiś spokojny moment, przytul ją, powiedz że chyba oboje się zagubiliscie, że powinniście poświecać sobie więcej czasu, że dla niej i dla WASZEGO dziecka zrobił byś wszystko. Wydaje mi sie że jeżeli ktoś decyduje się na małżeństwo to do czegoś to zobowiązuje. Jeżeli trafi to do niej, i postaracie się o poprawę, to gwarantuje Ci że i w sexie i w każdej innej dziedzinie wasze życie się odmieni
sloneczko jakbym chcial sie wycofac to juz bym to dawno zrobilnie oglądając sie za siebie - a jak na razie staram sie robic tak zeby ten zwiazek jeszcze istnialMona pisze:Jednak coś nie kleji się i myślę, że Autor za szybko chce wycofać się.
no niestety masz racjeMona pisze:Jednak, jak zwykle na forum, nie znamy relacji drugiej Strony...
emka pisze:Czułości, Spontaniczności , Okazywania miłości i ZAUFANIA !
A Ty to okazujesz? Słowo "zaufanie" wyróżniłeś, dlaczego? W ogóle mało nam napisałeś - więcej szczegółów, proszę
Jeszcze napiszę tak: z reguły "czepiamy się" tego, czego sami nie robimy albo podejrzewamy partnera o to, co robimy sami...
Ostatnio zmieniony 20 sie 2006, 20:17 przez Mona, łącznie zmieniany 1 raz.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
emka pisze:nie mylisz sie.
Dziwisz się? Poznałeś kogoś i na pewno zmieniłeś się w stosunku do żony. Ona też widzi zmiany, nie tylko Ty. Kobieta ma umysł analityczny, więc i Ona zaczęła pewnie analizować Twoje zachowanie.
Całkiem inną sprawą jest to, iż nie powinna zatruwać Tobie (i sobie) życia zazdrością.
Wciąż mamy tutaj za mało szczegółów
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
emka pisze:marekkkkk napisał/a:
Jeżeli zależy Ci, znajdź jakiś spokojny moment, przytul ją, powiedz że chyba oboje się zagubiliscie, że powinniście poświecać sobie więcej czasu, że dla niej i dla WASZEGO dziecka zrobił byś wszystko. Wydaje mi sie że jeżeli ktoś decyduje się na małżeństwo to do czegoś to zobowiązuje. Jeżeli trafi to do niej, i postaracie się o poprawę, to gwarantuje Ci że i w sexie i w każdej innej dziedzinie wasze życie się odmieni
przerabialem to juz pare razy i poprawa byla chwilowa.
No ok, w takim razie powiedz jej to, że nie chcesz żeby poprawa była tylko chwilowa. Okaż jej troche czułości i spytaj się ją, czy jeszcze Cie kocha, czego od Ciebie oczekuje i co ją w tobie drażni. Niech ona Ci powie co chciała by żebyś robił inaczej, tak, aby ona była szczęśliwa. Powiedz też jej, czego tobie brakuje.
emka pisze:Zostawic zwiazek ktory sie rozpada i zaczac cos nowego czy probowac go ratowac.
Jesteście małżeństwem!! Kiedyś podjeliście poważną decyzje, czy jeden "buziak w policzek" może zaważyć?? Chyba warto pomyśleć o ratowaniu. Pozatym, jak Ty po jednym kryzysie chcesz pakować zabawki i uciekać do nowej piaskownicy to współczuje każdej potencjalnej kobiecie Twojego życia, troche mało to odpowiedzialne
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 262 gości