
Doewiedziałem się o zdradzie żony, standard, statystycznie norma ...ale to jest norma, gdy nas nie dotyczy. Jestem z nią od ponad 20 lat, różnie bywało, raz lepiej raz gorzej- jedno dziecko, ona- , troskliwa matka, głośne deklaracje niewzruszonych i podstawowych wartości, religijna, z takiej rodziny pochodzi,etc etc - prędzej siebie bym podejrzewał, że gdzieś indziej zacznę szukać "pocieszenia" w gorszych momentach... Parę lat temu awansowała na eksponowane stanowisko w dużej firmie... i zaczęła powolutku , a potem coraz prędzej się zmieniać. Ja się nieco więcej zająłem domem- ona miała przecież teraz więcej pracy (kasa miała iść na spłatę kredytu mieszkaniowego)...Coraz więcej wyjazdów służbowych, rauty, występy w TV, kolacyjki i luksusowe wyjazdy - coraz dłużej w pracy siedziała- były o to kłótnie, mówiła, że tak przecież musi...
Kilka lat temu poczułem, że "coś" się dzieje, ale słyszałem, ze pewnie ja coś robię za jej plecami i dlatego ją o cos podejrzewam, żeby odwrócić uwagę. a w domu to juz prawie tylko nocowała jedynie, wszczynała kłótnie zwłaszcza przed wyjazdami (teraz wiem dlaczego), zaczęła niemal wszystko olewać co się naszego domu i rodziny tyczyło, czasem z jakiejś premii kupowała "coś" większego, ale pozostałe sprawy codzienne były na mojej głowie. Ale na początku minionego roku jakoś się dogadaliśmy, zrobiło się lepiej, obsypywałem ją drobnymi prezencikami, w łóżku było ekstra, wydawało mi się, że jest super!!! I pół roku temu, po jednym z jej wyjazdów "służbowych" się dowiedziałem, ze "ktoś" był z nią na tym wyjeździe (ech, ci życzliwi)... Mocno się wystraszyła, twierdziła, że facet ją niemal prześladuje, że go lubi ale nie intetesuje jej, poza tym to człowiek "z jej branży", więc to by tez jej przeszkadzało, przepraszała że się z nim spotkała, ale nic między nimi nie zaszło, wypili tylko piwko w knajpie ..zrobiła się wyjątkowo miła, obiecała, że zerwie ten kontakt. Po paru miesiącach nasze wspólne zycie wróciło do starej normy, znowu kłótnie, że ja ją irytuję, zaś ja w międzyczasie znalazłem duzo pamiątek po tym gościu w domu i stanowczo zarządałem wyjaśnienia sprawy. Żonka w międzyczasie podupadła nieco na zdrowiu, silny stress- którego przyczyną miałem być ja...Ale nie odpuściłem i pod moja presją mleko się rozlało - miała romans z tym facetem ponad dwa lata, te wyjazdy czasem tylko były służbowe, stres był ta sytuacją spowodowany...Teraz ona nie ma stresu- mam go za to ja.Kazałem wywalic wszystkie pamiątki i fotki, ona teraz skruszona, ale podobnie już raz było, rozmawiamy, chodzimy na terapię rodzinną, ale powiedziała, ze wtedy nie myslała, że źle robi, bo uprawiali "jedynie seks oralny"


Się rozpisałem, jak chcecie mi pomóc pytajcie o inne szczegóły, znam ich już dużo, i nie moge się pozbierać, bo trudno mi teraz uwierzyć jej, seks nie jest radosny, nawet bywa bolesny(czy ON ją tak rozbudził?), mało radosne są jakiekolwiek wspomnienia, gdyż kłamstwo było bardzo piętrowe i długotrwałe...a ona przekonuje mnie, że mnie teraz kocha itd, tylko czemu miałaby się teraz we mnie zakochać??? Chciałbym uwierzyć, ale jakoś nie idzie...