agnieszka.com.pl • Jak to jest z definicjami?
Strona 1 z 1

Jak to jest z definicjami?

: 12 lip 2006, 19:28
autor: Marissa
Ostatnio rozmawiałam z moim młodym o uczuciach i wyszło że on pojmuje uczucia zupełnie inaczej niż ja.

Otóż dla niego jest tak mniej więcej:

zauroczenie, potem zakochanie, które jest równoznaczne z miłością.

Natomiast dla mnie jest to tak:

zauroczenie przechodzi w zakochanie, a potem zakochanie przechodzi w miłość.

I jakoś tutaj się dogadać nie możemy, bo dla mnie zakochanie jest stanem pośrednim między zauroczeniem, a miłością. No a dla niego zakochanie i miłość to to samo ;]
No i zaczęłam się zastanawiać kto ma rację ;]

: 12 lip 2006, 19:48
autor: cubasa

: 12 lip 2006, 21:51
autor: Cynik
Olaboga to się nazywa problem egzystencjalny! Przecież to wszystko i tak polega na odurzaniu mózgu przez fenyloetyloaminę i dopaminę.

: 12 lip 2006, 22:25
autor: TFA
zapomniales o najwazniejszym: endorfina :]

: 12 lip 2006, 22:25
autor: Olivia
Marissa pisze:on pojmuje uczucia

Miłość to nie uczucie, błąd już na starcie. Nie będę powtarzać w kółko tego samego. W tych linkach powinno być.

: 12 lip 2006, 22:41
autor: lizaa
nie uczucie... ogol uczuc.
racja, tyle te wszystkie uczucia nazywamy miloscia wlasnie. to tak wg mnie..

: 12 lip 2006, 23:09
autor: Rish
lizaa pisze:nie uczucie... ogol uczuc.


Nie ogol uczuc tylko slowo jak kazde inne

: 12 lip 2006, 23:58
autor: Olivia
Rish pisze:Nie ogol uczuc tylko slowo jak kazde inne

Słowo jest tylko nazwą dla uczucia lub innego zjawiska. :]

: 13 lip 2006, 20:44
autor: Marissa
Cynik pisze:Olaboga to się nazywa problem egzystencjalny! Przecież to wszystko i tak polega na odurzaniu mózgu przez fenyloetyloaminę i dopaminę.


To nie problem egzystencjonalny! Po prostu my ze sobą rozmawiamy na różne tematy i akurat ostatnio o tym rozmawialiśmy.
W sumie temat nie do rozwiązania, bo my nawet nie potrafimy powiedzieć co czujemy do siebie, ale co tam <hahaha>