Nadszedł niestety czas, abym napisał ten temat... Oczywiście z problemem. Otóż dzisiaj miałem dosyć poważną kłótnię z moim Kochaniem... Poszło na początku o to, że cały czas idzie za nakazami rodziców i nie chce się temu przeciwstawić... Po pierwsze ?mama się za Nią wstydzi, że chodzi ze mną objęta wpół, bo ludzie gadają?. Nadmienię, że mieszkamy w większym miasteczku. Tak więc, skoro ludziom nie pasuje, to wg Mojej nie powinniśmy tak chodzić. :[ Dziewczyna ma 17 lat, do tej pory wydawała mi się bardzo dojrzała. Związek jest(?) poważny, chociaż kłótnie są dosyć często
![:/ :/](./images/smilies/kwasny.GIF)
Jesteśmy ze sobą prawie 2 lata. Co do dalszej kłótni: dowiedziałem się, że moje Kochanie mnie po prostu nie kocha. Powiedziała, że coś wygasło już tydzień przed wakacjami, później zaś zdanie zmieniła, gdyż stwierdziła, że wygasło tydzień temu. Oczywiście nie wziąłem tego na poważnie... Zaczęła się dalsza rozmowa i doszedłem do wniosku, ze tak jednak jest. I oczywiście, nie potrafiąc się pohamować zacząłem prosić o uczucie. Wstyd mi za siebie.
![.mlotek. <mlotek>](./images/smilies/mlotek01.gif)
Rozbolała mnie głowa tak mocno, że się popłakałem, lecz płacz był też głównie z powodu rozmowy z Kochaniem. Jak każda kłótnia, ta zakończyła się normalnie. Powiedziała, że wszystko będzie OK., i że kocha...Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć, o tym wiernym posłuszeństwie mamie i o tych wahaniach. Co z tym fantem robić? Doradźcie coś, bo ja już wymiękam, chcę z Nią być. Nie umiem Jej zostawić gdy jesteśmy razem, od razu smutek mam w sobie i nie chcę do tego dopuścić, ale jak już jestem sam, czuję, że umiem to zrobić. Nie mam pojęcia, czy być z Nią, czy nie. Kocham Ją...
Dzięki za rady i pozdrawiam...
<browar>