Nie wiem,czy ten temat już był,ale piszę,bo chce pomoc przyjacielowi,a za bardzo nie wiem,co poradzic w tej sytuacji...moi znajomi nie chca rozmawiac o tym zbyt chetnie,bo to ich nie obchodzi,bo kazdy ma tam jakies swoje problemy...Sprawa wygląda tak:
poznałam Przemka na wyjezdzie,gdzie oboje pojechalismy leczyc nasze alergie.To miły,sympatyczny chłopak (młodszy o rok), z pozoru pełen radości...właśnie z pozoru...

potem dowiedzialam się,że mieszka sam z mama i wcale mu to sie nie usmiecha,bo nienawidzi jej za to,ze gdy byl maly bila go notorycznie,a teraz gdy ma juz swoje lata czepia sie o wszystko i urzadza awantury (czego on ma serdecznmie dosc),i zarazem kocha,wiec nie chce jej zostawic...dawno moglby sie przewprowadzic do ojca-wystarczylo zalatwic sprawe z prawnikiem,ale on bal sie,ze potem bedzie mial wyrzuty sumienia,jak jego mamie cos sie stanie (kiedys mu powiedziala,zeby sie nie zdiwil,jesli po tym,jak ja opusicil,stala sie jej krzywda)...w dodatku mieszka w wiekszym miescie,gdzie sa tzw. blokersi i ktorzy nie za bardzo go toleruja-powiedzmy wprost bada cpunow uwaza go za pedala,bo ma za duzo ładnych kolezanek i nie raz czili sie na niego z nozami itp. a raczej nie ma zbytnio takich kolegow,ktorzy by go wybronili niedawno dowiedzialam sie,ze ma zal do ojca,ktory okazuje ze woli jego brata (za ktorym tez zbytnio nie przepada,a raczej jego brat za nim)...czuje sie opuszczony i samotny,no i ma mysli samobojcze...ja oczywiscie w miare mozliwosci staram sie mu pomoc,ale za bardzo nie mam jak...mieszkamy bardzo daleko od siebie,a kontakt utrzymujemy na GG,czasem porozmawiamy przez telefon...bardzo sie o niego martwie i boje,ze zrobi cos glupiego...radzilam mu wizyte u psychologa-on wyrazil chec pojscia do niego,ale oczywiscie problem tkwi w tym,ze nie chce zeby jego znajomi o tym wiedzieli (nawet rodzina),a przeciez potrzebuje kogos,na kogo wsparcie moze liczyc...ale ja za wiele nie moge przeciez zrobic na GG...chyba wiecie o co chodzi...
