Refleksja na temat miłości :D
: 27 mar 2006, 15:11
Po długiej nieobecności na forum przeczytałem temat "Potrzebuje pomocy" napisany przez Haro <-(ma wiele cech które ja posiadam, oczywiście z tego co widze <browar> ) i zaczynam myslec czym "ona" = miłość jest, a raczej czym jest to co dzieje się między ludźmi gdy "chorują" na nią. Przecież z tego co widze na tym forum i nie tylko , to kobiety będąc w dłuższym związku znajdują lekarstwo/antybiotyk na tą "przypadłość psychiczną" . Więc dlaczego ulegamy i zakochujemy się tak mocno w kobietach domyślając się, że i tak to się skończy wcześniej czy później? Pytanie oczywiście retoryczne, ale dające do myślenia, bo przecież wszyscy wiedzą, że w miłości liczy się chwila za którą warto oddać rok życia w samotności:
Kiedyś kumpel będąc naje... . powiedział mi coś co utkwiło mi w pamięci: "Człowiek to skomplikowane zwierzątko, które nienawidzi żyć w samotności, a żyjąc z drugą osobą wie, że będzie cierpiał przez nią, więc tak naprawde o co w tym wszystkim chodzi?".
Nie myślcie sobie, że się użalam nad życiem i tym podobne, bo jestem teraz w związku od ponad 7 miesięcy, wg mnie bardzo szczęśliwym i mm nadzieje, że będzie tak już zawsze, lecz czasem nachodzą mnie myśli czy warto się bardziej angażować, czy nie lepiej zachować pewien dystans (Ja juz jestem stracony bo Kocham nad życie) widząc co się dzieje wokoło... wiem, każdy jest inny itp., ale, własnie, jest to ale.
Mam nadzieje, że to co przytrafiło się Haro i innym, mi się nie przydaży, a dla tych wszystkich, którzy cieprpią z tego powodu kulfel grzańca galicyjskiego <browar>.
TO TYLE JESLI CHODZI O MOJ NUDNAWY WYWOD WYBACZCIE ALE NASZLA MNIE REFLEKSJA I MUSIALEM TO NAPISAC
P.S. Kobiety, mimo, że potrafią perfidnie złamać serce, są nam potrzebne, bo jak można żyć bez "żeberka" .
Haro pisze:Gdy brala mnie jakas taka wykanczajaca tesknota wsiadalem w auto i jechalem, zeby chociaz przez 5 minut na Nia popatrzec, zeby przez ulamek sekundy zlapac Jej wzrok, chwileczke porozmawiac.
Kiedyś kumpel będąc naje... . powiedział mi coś co utkwiło mi w pamięci: "Człowiek to skomplikowane zwierzątko, które nienawidzi żyć w samotności, a żyjąc z drugą osobą wie, że będzie cierpiał przez nią, więc tak naprawde o co w tym wszystkim chodzi?".
Nie myślcie sobie, że się użalam nad życiem i tym podobne, bo jestem teraz w związku od ponad 7 miesięcy, wg mnie bardzo szczęśliwym i mm nadzieje, że będzie tak już zawsze, lecz czasem nachodzą mnie myśli czy warto się bardziej angażować, czy nie lepiej zachować pewien dystans (Ja juz jestem stracony bo Kocham nad życie) widząc co się dzieje wokoło... wiem, każdy jest inny itp., ale, własnie, jest to ale.
Mam nadzieje, że to co przytrafiło się Haro i innym, mi się nie przydaży, a dla tych wszystkich, którzy cieprpią z tego powodu kulfel grzańca galicyjskiego <browar>.
TO TYLE JESLI CHODZI O MOJ NUDNAWY WYWOD WYBACZCIE ALE NASZLA MNIE REFLEKSJA I MUSIALEM TO NAPISAC
P.S. Kobiety, mimo, że potrafią perfidnie złamać serce, są nam potrzebne, bo jak można żyć bez "żeberka" .