Zostawił mnie
Moderator: modTeam
Zostawił mnie
Tak po prostu. Bez ostrzeżenia.
A ja nie mogę w to uwierzyć. Chę zeby zmienił zdanie. Żeby dał nam szanse. Jeszcze gdzieś mam nadzieję, ze to się ułoży. Że będziemy razem. Przecież mnie kocha.
Chcę z nim być.
Nie wiem co mam zrobić.
A ja nie mogę w to uwierzyć. Chę zeby zmienił zdanie. Żeby dał nam szanse. Jeszcze gdzieś mam nadzieję, ze to się ułoży. Że będziemy razem. Przecież mnie kocha.
Chcę z nim być.
Nie wiem co mam zrobić.
... bo trzeba krok za krokiem iść
by być dla siebie jeszcze bliższym...
by być dla siebie jeszcze bliższym...
Mróweczka, pamietaj ze na sile nic sie nie da zrobic... Jak zrobił to tak po prostu to brzydko z jego strony... ale nei narzucaj sie mu. Mi sie wydaje ze gdyby Cie kochał tak naprawde to by Cie nei zostawił...
So understand;
Don't waste your time always searching for those wasted years,
Face up...make your stand,
And realise you're living in the golden years.
Don't waste your time always searching for those wasted years,
Face up...make your stand,
And realise you're living in the golden years.
Mróweczka pisze:Nie wiem co mam zrobić.
Daj czasowi czas...
Mróweczka pisze:Tak po prostu. Bez ostrzeżenia.
Skąd ja to znam?

Mróweczka pisze:Przecież mnie kocha.
Skąd ta pewność? Z gestów, słów-słabe źródło informacji.
Mróweczka pisze:hę zeby zmienił zdanie. Żeby dał nam szanse.
Przejdzie. Kiedyś może się przekonasz, że rozstanie to też coś dobrego. Ja odzyskałam to, co najważniejsze-siebie.
Ze wszystkiego złego dobre to to, że stało się to teraz, a nie później.
[ Dodano: 2006-02-13, 10:54 ]
Kermit pisze:Mi sie wydaje ze gdyby Cie kochał tak naprawde to by Cie nei zostawił...
Tu się nie zgodzę. Facect mojej kumpeli zostawiając Ją powiedział Jej, że już Jej nie kocha. Jednak gdy wrócili do siebie przyznał, że skłamał, bo co miał powiedzieć? A potrzebował odpocząć...
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Olivia pisze:potrzebował odpocząć...
wg mnie to bez sensu zrywać,aby odpocząć - jak sie z kimś zrywa to się rani tą osobe. Nie lepiej powiedzieć wprost, że czas zrobić przerwe, jezeli jest ptorzebna - np do przemyśleń,itp.
Mróweczka, porozmawiaj znim, czemu tak postąpił. Wiem ze rozmowa będzie cieżka, ale musisz to zrobić, aby to wyjaśnić, przynajmniej dla własnego spokoju.
Nie lepiej powiedzieć wprost, że czas zrobić przerwe, jezeli jest ptorzebna - np do przemyśleń,itp.
Nie, to nie jest lepsze. Ja podczas zrywania usłyszałam "Może kiedyś wrócimy do siebie, jak będziesz mnie chciała. Potrzebuję odpocząć". I to mnie zgubiło, dało niepotrzebną nadzieję i ukradło czas!
adi pisze:przynajmniej dla własnego spokoju.
Też tak kiedyś zrobiłam, dla siebie, nie dla Niego.
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Rozmawialiśmy i mam nadzieje, ze będziemy jeszcze rozmawiać tak długo dopóki nie zrozumiem, nie uznam, ze ma rację.
Co innego gdy dwie osoby postanawiają, ze związek nie ma sensu. Wspólna decyzja mniej boli. A on postanowił za nas oboje. Tak nagle. Jeszcze tydzien temu było tak dobrze... co sie takiego stało przez tydzień? I czy to jest powód zeby tak wszystko z dnia na dzień przekreślać? Nie warto sie postarać mocniej? Wiem, ze ostatnio jestem okropna - i mam żal ze niechce mnie zrozumieć, ze zostawia mnie choć właśnie teraz najbardziej go potrzebuję.
Co innego gdyby moje uczucie sie wypaliło - wiem, ze byłoby znacznie łatwiej. Ale właśnie teraz on płonie. Naprawdę zaczęłam czuć, ze to ten jedyny, że bedziemy zawsze razem, chciałam się z nim kochać... Taka byłam szczęśliwa. Nie wierze ze on mi chce to tak po prostu odebrać. Nie wierze że on nie był.
Co innego gdy dwie osoby postanawiają, ze związek nie ma sensu. Wspólna decyzja mniej boli. A on postanowił za nas oboje. Tak nagle. Jeszcze tydzien temu było tak dobrze... co sie takiego stało przez tydzień? I czy to jest powód zeby tak wszystko z dnia na dzień przekreślać? Nie warto sie postarać mocniej? Wiem, ze ostatnio jestem okropna - i mam żal ze niechce mnie zrozumieć, ze zostawia mnie choć właśnie teraz najbardziej go potrzebuję.
Co innego gdyby moje uczucie sie wypaliło - wiem, ze byłoby znacznie łatwiej. Ale właśnie teraz on płonie. Naprawdę zaczęłam czuć, ze to ten jedyny, że bedziemy zawsze razem, chciałam się z nim kochać... Taka byłam szczęśliwa. Nie wierze ze on mi chce to tak po prostu odebrać. Nie wierze że on nie był.
... bo trzeba krok za krokiem iść
by być dla siebie jeszcze bliższym...
by być dla siebie jeszcze bliższym...
Mróweczka pisze:A on postanowił za nas oboje. Tak nagle. Jeszcze tydzien temu było tak dobrze... co sie takiego stało przez tydzień?
Mój były przekreślił wszystko w ciągu jednego dnia. Więc niewiele trzeba, by zakończyć związek.
Z mojego doświadczenia radzę nie robić sobie nadziei, bo będziesz cierpieć jeszcze bardziej.
fajna82 pisze:Najgorzej jak facet po prostu pewnego dnia przestaje sie odzywać i bez słowa wyjasnienia znika z Twojego zycia.
Wyjaśnił, że nie chce z Nią być. To wystarczy. Przerabiałam to bardzo boleśnie, więc wiem, co piszę.
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
fajna82 pisze:Najgorzej jak facet po prostu pewnego dnia przestaje sie odzywać i bez słowa wyjasnienia znika z Twojego zycia.
nie rob z facetow takich bydlakow, moja byla pstapila ze mna w ten sposob...
Mróweczka, musisz z nim porozmawiac, chocby dla tego, by wytlumaczyl Ci swoje motywy, bys wyzbyla sie ewentualnych nadzei na powrot.
Ja nie mialem zaszczytu szczerej rozmowy, odwrocila sie na pięcie i przestala sie odzywac, więc wciaz jak bumerang powraca do mnie mysl "co takiego sie stalo ze wszystko sie posypało?"
nadziei we mnie juz nie ma, ale ta mysl przytłacza...
fantastically well and close to spectacular.
- kot_schrodingera
- Weteran
- Posty: 2114
- Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
- Skąd: z nikąd
- Płeć:
Blazej30 pisze:Jeszcze wróuci na kolanach. Bo drugiej takiej nie znajdzie
Nie liczyłabym na to! A nawet jak nie wróci, to co? Znajdzie sobie o wiele lepszego, któremu zaufa na tyle, że pozwoli Mu uczynić z siebie kobietę!
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Mróweczka pisze:Rozmawialiśmy i mam nadzieje, ze będziemy jeszcze rozmawiać tak długo dopóki nie zrozumiem, nie uznam, ze ma rację.
fajna82 pisze:Rozmawiaj z nim jak najwięcej.
Taka upartosc w kolejnych romowach moze Go jeszcze bardziej do Ciebie zniechecic niz zacheciec - przynajmniej w moim przypadku by tak bylo. Probuj rozmawiac, ale nie na sile, nie narzucaj Mu sie, bo wtedy moze zaczac kojarzyc Cie negatywnie i szanse na jakikolwiek powrot zmaleja do zera.
KyLu pisze:Taka upartosc w kolejnych romowach moze Go jeszcze bardziej do Ciebie zniechecic niz zacheciec - przynajmniej w moim przypadku by tak bylo
mhm, w moim takze.
rozmowa powinna byc w miare sucha (tzn. nie rob z siebie ofiary, staraj sie powstrzymac emocje, bo gdy sie rozplaczesz, to mozesz w nim wzbudzic co najwyzej litosc, ktora nic nie zdzialasz w tej sytuacji), nie błagaj, nie szantazuj, nie wymagaj zadnych deklaracji, nie narzucaj sie.
Nieoczekuj, ze nagle sie cos w nim zmieni.
Łatwo mi pisac, ale przeszedlem przez to, popelniajac te podstawowe bledy, myslac, ze to pomoze.
powodzenia i pisz, jak sprawa sie rozwija <browar>
fantastically well and close to spectacular.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Mam nadzieję, że już nie będziecie za długo rozmawiać. Im szybciej, tym lepiej. Od gadania jemu się nie zmieni, co najwyżej się zamęczy, chyba że się ulituje, a Ty wciąż będziesz miała nadzieję. A nadzieja to najgorsze uczucie.Mróweczka pisze:Rozmawialiśmy i mam nadzieje, ze będziemy jeszcze rozmawiać tak długo dopóki nie zrozumiem, nie uznam, ze ma rację.
Co innego gdy dwie osoby postanawiają, ze związek nie ma sensu. Wspólna decyzja mniej boli. A on postanowił za nas oboje.
Nie spotkałam się z sytuacją, w której dwie osoby naraz dochodzą do wniosku, że związek nie ma sensu. Podczas gdy jedna strona odchodzi, druga wciąż uważa, że sens bycia razem był. Zapomina o jednym: jeśli jedna osoba nie widzi sensu, to cały związek jest bez sensu.
Postanowił za Was oboje... Dziwnie brzmi. Siebie określił, swoje chęci, nie Twoje. Gdyby uznał Twoje, swoje by miał w nosie. A związek tylko wtedy może być szczęśliwy, kiedy dwoje ludzi chce. Żeby stracił rację bytu, wystarczy, że jedna osoba odpadnie.
Weź się w garść. Płacz, wyj, rzucaj talerzami. W samotności. Nie rób z siebie żebraka, nie proś o litość, nie próbuj namawiać na jeszcze jedną próbę. Albo jesteś damą, albo nie. Można nie być damą w związku, ale Twój już nie istnieje. Więc bądź damą!
Niech Cię zapamięta taką, jaką kochał - uśmiechniętą, pełną życia, z wyznaczonymi celami. Bo tylko do takiej może zatęsknić. Jeśli jako ostatni zostawisz mu obraż siebie cierpiącej, zapomnij, że kiedykolwiek mu się odwidzi. Nikt nie chce być z cierpiętnicą, a taką Cię zapamięta.
Ale przede wszystkim bądź, do cholery, damą!
Czytając posta Mrt, jedno przychodzi mi na myśl: nie popełniaj moich błędów. Nie płacz przy Nim, nie spotykaj się, by powiedzieć Mu, co czujesz. I nie odzywaj się do Niego, a jak On już się odezwie rozmawiaj normalnie, jak z każdym. I nie rób sobvie zbędnych nadziei, bo to Cię zablokuje...
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Wiec po pierwsz to dziekuje Wam wszystkim za slowa.Pomaga bo naprawde nie mam z kim pogadac. Nawet z mama moge tylko przez tel. Przyznaje, ze od placzu boli mnie juz glowa i brzuch. Wiem, ze to glupie ale nic na to nie poradze, lzy same mi sie z oczu leja. Placze nawet jak ide ulica. Boli bo nierozumiem. Moze jak juz te poklady lez mi sie wyleja bedzie lepiej. Ciagle bym chciala,zeby zmienil zdanie - ale teraz bo nie bede dlugo czekac, nie dam rady. Zreszta nawet teraz wiem, ze to juz nigdy nie bedzie to samo.Nawet jesli wroci.
Chcialabym, zeby dal nam szanse, zebysmy sprobowali. I wiem, ze nie wyjdzie ale wtedy razem bysmy stwierdzili ze nie ma sensu. A tak to nie rozumiem.... Dlaczego uznal, ze to jest nie warte tego aby o to zawalczyc??
Rok.
Powiedzial, ze nie daje rady. I cos, ze to nie to, ze nie nadajemy na tych samych falach.
Co do pierwszego to wiem,ze ostatnio bylam trudna. Czesto plakalam, bylam smutna, chcialam zeby bardziej sie mna interesowal. Tlumaczylam mu ze jest mi ciezko i potrzebuje go. Do niego nie docieralo. A wiedzialam ze bedzie mial dosc... tylko tak bardzo chcialam, zeby rozumial.
Co do reszty to nierozumiem.... nidgy nie mowil, ze cos mu nie pasuje. A tak czesto pytalam czego by chcial.
Wiem, ze to efekt tego ze sie nazbieralo. Ale ja wierzylam, ze przeciaz sie dogadamy, ze bedziemy pracowac nad tym zeby bylo dobrze.
Powiedzial mi, ze "za duzo fochow w zbyt krotkim czasie" Czy to jest powod zeby wszystko skreslac?? Ja rozumiem, ze mogl sie wkurzyc - ale nie wystarczyloby zeby to powiedzial? Czemu tak drastycznie? Chcial, zebym otworzyla oczy? To otworzylam! I moge sie zmienic.[/code][/list]
Chcialabym, zeby dal nam szanse, zebysmy sprobowali. I wiem, ze nie wyjdzie ale wtedy razem bysmy stwierdzili ze nie ma sensu. A tak to nie rozumiem.... Dlaczego uznal, ze to jest nie warte tego aby o to zawalczyc??
A no i do autorki tematu-ile byliście razem?
Rok.
Mróweczko, a czy on Ci podał powód rozstania?
Powiedzial, ze nie daje rady. I cos, ze to nie to, ze nie nadajemy na tych samych falach.
Co do pierwszego to wiem,ze ostatnio bylam trudna. Czesto plakalam, bylam smutna, chcialam zeby bardziej sie mna interesowal. Tlumaczylam mu ze jest mi ciezko i potrzebuje go. Do niego nie docieralo. A wiedzialam ze bedzie mial dosc... tylko tak bardzo chcialam, zeby rozumial.
Co do reszty to nierozumiem.... nidgy nie mowil, ze cos mu nie pasuje. A tak czesto pytalam czego by chcial.
Wiem, ze to efekt tego ze sie nazbieralo. Ale ja wierzylam, ze przeciaz sie dogadamy, ze bedziemy pracowac nad tym zeby bylo dobrze.
Powiedzial mi, ze "za duzo fochow w zbyt krotkim czasie" Czy to jest powod zeby wszystko skreslac?? Ja rozumiem, ze mogl sie wkurzyc - ale nie wystarczyloby zeby to powiedzial? Czemu tak drastycznie? Chcial, zebym otworzyla oczy? To otworzylam! I moge sie zmienic.[/code][/list]
Ostatnio zmieniony 14 lut 2006, 00:10 przez Mróweczka, łącznie zmieniany 1 raz.
... bo trzeba krok za krokiem iść
by być dla siebie jeszcze bliższym...
by być dla siebie jeszcze bliższym...
mrt pisze:I niech Ci to wystarczy. Bo prawda jest taka, że trudno jest podać powód, dlaczego się odchodzi, chyba że już się zakochało w kim innym. Jak się ciśnie, to się wyciśnie jakiś powód, ale to nic nie daje, bo prawdy nie nazwie nikt. Bo często nie da się jej nazwać.
Boze poco ja tu przyszlam, tylko mi sie wszystko przypomina;/
a ja bylam dziwna i na mnie dzialalo to wszystko co wy uwazacie za odstraszajace. To znaczy ze tez plakal, przychodzil chociaz nie chcialam sie widziec, wydzwanial i prosil o spotkanie. nie dotarlo zupelniedo niego i tez 1000000razy pytal o powod, chociaz podalam kilka. Zaden nie pasowal...
W koncu uznalam ze jednak nie bede umiala sobie poradzic z ta sytuacja, bo albo on sie zabije albo ja...To bylo chore i naprawde nie umialam sie odnalezc...
Ale w koncu wrocilam bo brakowalo mi go.
Co bedzie dalej wole nie myslec bo teraz jest ...Pięknie.
AlicE! pisze:a ja bylam dziwna i na mnie dzialalo to wszystko co wy uwazacie za odstraszajace. To znaczy ze tez plakal, przychodzil chociaz nie chcialam sie widziec, wydzwanial i prosil o spotkanie. nie dotarlo zupelniedo niego i tez 1000000razy pytal o powod, chociaz podalam kilka. Zaden nie pasowal...
Jak typowa dziewczyna...AlicE! pisze:Ale w koncu wrocilam bo brakowalo mi go.
Mróweczko, chyba nic innego nie pozostaje jak to przetrwać. Na początku jest ciężko. Musi być, jeśli się kochało i zostało się na lodzie... Koniec jednego oznacza początek drugiego. Z czasem się poprawi
A potem... pojawi się ktoś inny.
Trzeba tylko czasu na rozładowanie emocji, uspokojenie się, wyciszenie i powrócenie do życia.

Trzeba tylko czasu na rozładowanie emocji, uspokojenie się, wyciszenie i powrócenie do życia.
"Jeśli traktujesz życie ze śmiertelną powagą, nie licz na wzajemność" [A. Mleczko]
Co mam zrobic teraz? Byc dama? Poprosilam go o spotkanie. Obiecal w srode.
Wiem, ze jestem w stanie poplakac sie i... Wiem, ze to skutek przyniesie odwrotny.
Z jednej strony chcialabym mu pokazac ze traci, ze zniose to dzielnie.... Ale chyba mnie na to nie stac.
Chcialabymz nim normalnie pogadac, spytac o to czego nie rozumiem. I chyba powiedziec co o tym mysle.
Z drugiej strony to jest mi juz wszystko jedno co bedzie myslal - chcialabym sie po prostu wybeczec. I w sumie nie mam komu. Chce zeby byl przyjacielem po prostu jeszcze chwile. Chcialabym sie wyplakac, zasnac w jego ramionach i zeby wszystko bylo dobrze. Zeby to sie nie stalo.
I jeszcze jedno. Za dwa tygodnie jest wyjazd... nie wyobrazam sobie ze bedziemy spac osobno...
Chcialabym jeszcze zawalczyc jakos. Jakos na poziomie. Ale tylko jesli on stwierdzi ze to ma sens. Chcialabym, zeby dal nam szanse i zebysmy za jakis czas pogadali. Najwyzej oboje stwierdzimy ze koniec. Nie mozna tak?
Wiem, ze jestem w stanie poplakac sie i... Wiem, ze to skutek przyniesie odwrotny.
Z jednej strony chcialabym mu pokazac ze traci, ze zniose to dzielnie.... Ale chyba mnie na to nie stac.
Chcialabymz nim normalnie pogadac, spytac o to czego nie rozumiem. I chyba powiedziec co o tym mysle.
Z drugiej strony to jest mi juz wszystko jedno co bedzie myslal - chcialabym sie po prostu wybeczec. I w sumie nie mam komu. Chce zeby byl przyjacielem po prostu jeszcze chwile. Chcialabym sie wyplakac, zasnac w jego ramionach i zeby wszystko bylo dobrze. Zeby to sie nie stalo.
I jeszcze jedno. Za dwa tygodnie jest wyjazd... nie wyobrazam sobie ze bedziemy spac osobno...
Chcialabym jeszcze zawalczyc jakos. Jakos na poziomie. Ale tylko jesli on stwierdzi ze to ma sens. Chcialabym, zeby dal nam szanse i zebysmy za jakis czas pogadali. Najwyzej oboje stwierdzimy ze koniec. Nie mozna tak?
... bo trzeba krok za krokiem iść
by być dla siebie jeszcze bliższym...
by być dla siebie jeszcze bliższym...
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 191 gości