Przemyślenia cz.2

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

lolman19
Bywalec
Bywalec
Posty: 41
Rejestracja: 23 gru 2005, 04:31
Skąd: Poland
Płeć:

Przemyślenia cz.2

Postautor: lolman19 » 12 lut 2006, 04:37

Kiedyś założyłem topic o treści "przemyslenia:C"
W którym poruszyłem miedzy innymi wartość własnego zdania, nad miłością.
Kontynując tą myśl chciałbym wam zadać jeszcze pare pytań (jeśli sie powtórze to wyzywac)
A więc zakładamy że żyje sobie pewna para, ze starzem nie wiem rok może dwa.
2 założeniem jest kłótnia....on ma odmienne zdanie , ona również ... każdy zawzięcie broni własnego zdania, nie licząc się z konsekwencjami. No i bum - każdy wie swoje, jest obrażony, nikt nie odważy sie na słowo przepraszam "bo przecież mam racje", z 2 strony czy słowo przepraszam ma moc odwracania ?

Teraz rodzą się własnie te pytania : Jak się czujecie kiedy kłócicie się ze swoją 2 połowką, kłotnia przeradza sie praktycznie w awanture, nagla (po ochłonięciu) dostrzegacie że ta 2 osoba ma też troche racji, stajecie przed decyzją : Zachowac siebie , swój honor , swoje zdanie, swoje racje....czy "skusić" się na przepraszam....
Kolejne pytanie : Czy Przepraszam wszystko załata, czy jakbyscie usłyszeli od tej 2 osoby słowo przepraszam....momentalnie przechodzi wam gniew ? Czy nadal chełbicie się wygraną i to jest dla was najważniejsze ?

Sprawa nr 3 :
Na sytuacje kiedy on/ona zawinił/zawiniła i mowią ze kochają tą drugą osobą, pierwszą myslą i radą od was jest : Idz i przepraszaj na kolanach skoro kochasz
Pytam teraz ja was ... czy ktos z stąd odważyłsie na taki czyn ?
Łatwiej wam jest przyznać się do błedu, czy zostawic wszystko na boku i wmawiać sobie że
to dobra decyzja ?

Najbardziej mnie trawi jedno pytanie : Dlaczego szczęśliwe pary rozpadają się przez kłotnie, które są dziecinne - racja w tej sprawie praktycznie nic nie daje - ale jednak.

Pozdrawiam nie opier... za bardzo bo w doła popadne <pijak>
Awatar użytkownika
frer
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 320
Rejestracja: 11 gru 2005, 17:43
Skąd: Kraków
Płeć:

Postautor: frer » 12 lut 2006, 08:18

lolman19 pisze:Najbardziej mnie trawi jedno pytanie : Dlaczego szczęśliwe pary rozpadają się przez kłotnie, które są dziecinne - racja w tej sprawie praktycznie nic nie daje - ale jednak.


W kłutniach i to jakichkolwiek i między kimkolwiek każdy woli trzymać przy swoim nawet jak już wie, że nie ma racji, bo przyznając się do braku racji wykarze tylko słabość, pokaże, że od początku nie miał racji i kłucił się o to.
The one thing, that guarantees our freedom and independence, is responsibility.

The only thing necessary for the triumph of evil is for good men to do nothing.

If we stop living because we fear death then we have already died.
Awatar użytkownika
Imperator
Moderator
Moderator
Posty: 2789
Rejestracja: 22 mar 2004, 13:45
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: Imperator » 12 lut 2006, 08:35

Jak się czuję podczas kłótni?
Spokojnie. O dziwo - spokojnie. Potrzebuję spokój zachować, by takie argumenty podawać, takie pytania zadawać, by były jak najbardziej prezycyjne i docierały do sedna sprawy. Nie zawsze się udaje. Nie umiem się za bardzo opanować, gdy w grę zaczynają wchodzić jakieś nędzne PIERDOŁY.

Nie mam w zwyczaju chełpić się wygraną. Po co?
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
*qbass*
Weteran
Weteran
Posty: 1001
Rejestracja: 21 sty 2006, 23:39
Skąd: zewsząd :)
Płeć:

Postautor: *qbass* » 12 lut 2006, 10:04

lolman19 pisze: Jak się czujecie kiedy kłócicie się ze swoją 2 połowką, kłotnia przeradza sie praktycznie w awanture, nagla (po ochłonięciu) dostrzegacie że ta 2 osoba ma też troche racji, stajecie przed decyzją : Zachowac siebie , swój honor , swoje zdanie, swoje racje....czy "skusić" się na przepraszam...

Próbuję zachować "zimną krew" ale się nigdy nie udaje... :P

Imperator pisze:Jak się czuję podczas kłótni?
Spokojnie. O dziwo - spokojnie.

Ja mam tak samo... Mówię wszystko spokojnie, mówię co myślę, a że spotykam się czasakmi nawet z krzykiem mojej Pani, to reaguję uśmiechem... :]
Awatar użytkownika
Yasmine
Weteran
Weteran
Posty: 5286
Rejestracja: 10 kwie 2005, 18:40
Skąd: stąd ;)
Płeć:

Postautor: Yasmine » 12 lut 2006, 12:42

Imperator pisze:Jak się czuję podczas kłótni?
Spokojnie. O dziwo - spokojnie.

Ja bym tak chciala. Najczesciej wychodze z siebie i po prostu mam ochote czyms rzucic :].
Awatar użytkownika
ptaszek
Weteran
Weteran
Posty: 1205
Rejestracja: 15 sie 2004, 18:44
Skąd: War-saw
Płeć:

Re: Przemyślenia cz.2

Postautor: ptaszek » 12 lut 2006, 14:46

lolman19 pisze:Teraz rodzą się własnie te pytania : Jak się czujecie kiedy kłócicie się ze swoją 2 połowką, kłotnia przeradza sie praktycznie w awanture, nagla (po ochłonięciu) dostrzegacie że ta 2 osoba ma też troche racji, stajecie przed decyzją : Zachowac siebie , swój honor , swoje zdanie, swoje racje....czy "skusić" się na przepraszam....

Tu jest właśnie ogólny błąd ludzkiego myślenia - to co mówimy, utożsamiamy z nami samymi. Idąc tym tokiem rozumowania, przyznanie się do błędu człowiek uznaje za swoją osobistą porażkę. A to wcale nie jest tak, bo "mylić się jest rzeczą ludzką"... A umiejętność przyznania się do błędu jest bardzo ważna i świadczy o dojrzałości.
Ja też nad tym pracuję... Gdy widzę, że to ja ewidentnie się pomyliłam, to przepraszam.


Kolejne pytanie : Czy Przepraszam wszystko załata, czy jakbyscie usłyszeli od tej 2 osoby słowo przepraszam....momentalnie przechodzi wam gniew ? Czy nadal chełbicie się wygraną i to jest dla was najważniejsze ?

Mi tak od razu gniew nie przechodzi. Te wszystkie słowa wciąż się odbijają echem w mojej głowie jeszcze przez kilka godzin. Ogólnie kłótnie odbierają mi dobre samopoczucie i trudno mi je potem odzyskać. Po prostu pozostaję jeszcze w stanie pewnego zamyślania. Ale nie jestem obojętna na "przepraszam" albo ciepły, pojednawczy dotyk po kłótni.


Łatwiej wam jest przyznać się do błedu, czy zostawic wszystko na boku i wmawiać sobie że
to dobra decyzja ?

Jeśli wiem, że nie miałam racji, to staram się przyznać... Nigdy nie lubię zostawiać czegoś na boku i mieć gdzieś. Wolę od razu rozwiązać problem. Owszem, zdarzylo mi się raz po prostu wyjść zamiast się kłócić, bo nie miałam zwyczajnie na to siły... Ale już więcej tego nie zrobię.


Najbardziej mnie trawi jedno pytanie : Dlaczego szczęśliwe pary rozpadają się przez kłotnie, które są dziecinne - racja w tej sprawie praktycznie nic nie daje - ale jednak.

Od bzdetów się zaczyna. Burza w szklance wody... Dlaczego związki się przez to rozpadają? Widać ten dom jest zbudowany ze słomy, a nie z cegieł, skoro przy słabym podmuchu wiatru się rozpada. Jedno nie słucha drugiego, tylko uparcie trzyma się swojego. Jest nastawiony nie na odbiór, ale na zadawanie ciosów lub odpieranie "ataku". Związek przetrwać może na drodze zrozumienia, cierpliwości, poświeceń, kompromisów... Choć podczas kłótni wielu rzadko o tym myśli, bo wszystko przesłaniają emocje. Negatywne emocje.
"Jeśli traktujesz życie ze śmiertelną powagą, nie licz na wzajemność" [A. Mleczko]
Awatar użytkownika
Idaho
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 19
Rejestracja: 09 lut 2006, 19:23
Skąd: Z daleka
Płeć:

Re: Przemyślenia cz.2

Postautor: Idaho » 12 lut 2006, 14:56

lolman19 pisze:A więc zakładamy że żyje sobie pewna para, ze starzem nie wiem rok może dwa.
2 założeniem jest kłótnia....on ma odmienne zdanie , ona również ... każdy zawzięcie broni własnego zdania, nie licząc się z konsekwencjami. No i bum - każdy wie swoje, jest obrażony, nikt nie odważy sie na słowo przepraszam "bo przecież mam racje", z 2 strony czy słowo przepraszam ma moc odwracania ?


oczywiscie ze nie ma mocy odwracania.

lolman19 pisze:Teraz rodzą się własnie te pytania : Jak się czujecie kiedy kłócicie się ze swoją 2 połowką, kłotnia przeradza sie praktycznie w awanture, nagla (po ochłonięciu) dostrzegacie że ta 2 osoba ma też troche racji, stajecie przed decyzją : Zachowac siebie , swój honor , swoje zdanie, swoje racje....czy "skusić" się na przepraszam....
Kolejne pytanie : Czy Przepraszam wszystko załata, czy jakbyscie usłyszeli od tej 2 osoby słowo przepraszam....momentalnie przechodzi wam gniew ? Czy nadal chełbicie się wygraną i to jest dla was najważniejsze ?


jelsi czujac ze ta druga osoba ma troche racji i z powodu klutni jest jej przykro nie powiem przepraszam to wlasnie to jest strata honoru... obstawanie przy swoim zdaniu i powiedzenie tego slowa nie jest jakims ubytkiem dla honoru...
a co do swojego zdania. to czy nie mozna gomniec? czy "przepraszam"=zgadzam sie w pelni z toba? g** prawda... nie ma na swiecie pary ktora we wszystkim sie zgadza... po to sa kompromisy, rozmowy etc...

lolman19 pisze:Sprawa nr 3 :
Na sytuacje kiedy on/ona zawinił/zawiniła i mowią ze kochają tą drugą osobą, pierwszą myslą i radą od was jest : Idz i przepraszaj na kolanach skoro kochasz
Pytam teraz ja was ... czy ktos z stąd odważyłsie na taki czyn ?
Łatwiej wam jest przyznać się do błedu, czy zostawic wszystko na boku i wmawiać sobie że
to dobra decyzja ?

Najbardziej mnie trawi jedno pytanie : Dlaczego szczęśliwe pary rozpadają się przez kłotnie, które są dziecinne - racja w tej sprawie praktycznie nic nie daje - ale jednak.

Pozdrawiam nie opier... za bardzo bo w doła popadne <pijak>


Dziecinne jest uparcie obstawac rpzy swoim zdaniu jesli sie wie ze sie racji nie ma.
przepraszanie to rzecz ludzka. nie rozumiem dlaczego niektozy trakuja to jak zgorszenie, wystawienie sie na posmiewisko itd...
"Nie pozwól nigdy, by twe poczucie moralności powstrzymywało cię od czynienia dobra."
Isaac Asimov

"Ambicja to ostatni bastion porażki."
Oscar Wilde
Awatar użytkownika
cyrkonijka
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 11
Rejestracja: 13 sty 2006, 14:23
Skąd: from Heaven
Płeć:

Postautor: cyrkonijka » 12 lut 2006, 16:58

Zgadzam się z poprzednikami..."Miłość to sztuka kompromisów". Jeśli każde z dwojga upiera się przy swoim i nie ustępuje, to kończy się to na dłuższą metę właśnie ...rozłąką...
Czysta głupota bo chyba lepiej powiedzieć magiczne słowo "przepraszam" niż cierpieć całe życie wypominając sobie ze straciło sie ukochaną osobę przez własną głupotę i prużną dumę <zalamka>

A faktem jest, że zazwyczaj naprawde są to bzdury, z których potrafi sie zrobić nieżadko dzika awantura. Ja na szczęście z moim kochanym Miśkiem mieliśmy tylko kilka małych starć nawet do końca kłutnią bym tego nie nazwała:) Ale zawsze któraś strona przeprosi, a zazwyczaj oboje choć często on niepotrzebnie bo najczęściej to ja coś przeskrobie i spowoduje "nie miłą atmosferkę" ale potrafie się do tego przyznać i sumienie nie pozwala mi trwać w milczeniu bo mi z tym źle jak coś zrobie nie tak ...wole przeprosić..pogadać zawsze wyjaśnimy sobie wszystko i jest dobrze. Nie wyobrażam sobie upierać sie przy swoim, gdy wiem, że zawiniłam ja i żeby ciągło sie to za nami cały czas, psując nasz związek...to by było zbyt okrutne dla niego i dla mnie. Wiadomo, że jeśli pójdzie o coś poważnego to juz nie będzie jak kiedyś ale zawsze można pracować razem na to by takie sytuacje się nie powtórzyły i by było lepiej <aniolek> Ja staram sie panować nad nerwami ona stara się mnie zrozumieć i kochamy się ...jesteśmy szczęśliwi i będziemy <aniolek> Miłość pokona wszystko...ale tylko kiedy nauczymy się kompromisów i cierpliwości:)[/i]
"Miłość jest jak ziewanie, najczęściej kończy się spaniem."
Lodovico Ariosto
lolman19
Bywalec
Bywalec
Posty: 41
Rejestracja: 23 gru 2005, 04:31
Skąd: Poland
Płeć:

Postautor: lolman19 » 14 lut 2006, 01:01

Dziekuje za wyczerpujące odpowiedzi, mysle ze po prostu do kłotni trzeba dorosnąc, choc to paradoxalnie brzmi :)

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 199 gości