Zaczne moze od stazu >> wiec jestem z dziewczyna od roku , uklada sie zajebiscie dogadujemy sie , razem sie smiejemy, i tak mozna by wymieniac... ale nie w tym rzecz , chodzi o to mianowice , dawno dawno temu za gó..miałem tez dziewczyne i równiez relacje były pozytywne w jak najlepszym słowa znaczeniu i ni zgruchy ni z pietruchy powiedziała mi aloha sajonara ja spadam:( nie moge ukryc faktu ze bardzo to przezyłem i duzo czasu mi zabralo zeby dojsc do siebie, od tamtej pory czyje pewien dystans do takich spraw i wlosnie tu jest haczyk , kocham dziewczyne bardzo bardzo ale dalej czuje dystans , chce tak jakby zostawic sobie rezerwe na ewentualne niepowodzenie choc jestem pewny partnerki.
Pozbyc sie dystansu i isc na calosc??
Ja to czasami mysle sobie ze jestem z macplanety