Kumpel??? czy nie???
: 06 lut 2006, 22:43
Widam po dlugiej rozlace z forum. Niestety znow w problematycznej sprawie. Zacznijmy pokrotce od poczatku-podobal mi sie kolega z roboty, ja chyba mu tez, pojechalismy razem z grupa z pracy na Sylwestra, no i niestety tam miedzy nami doszlo do cielesnego choc niecalkowitego
zblizenia, oboje jestesmy dojrzalymi ludzimi, wiec w sumie to nic dziwnego, jako ze ja nie naleze do ludzi, ktorzy takie rzeczy pomijaja milczeniam, na dzien dugi przeprowadzilismy powaxna rozmowe, z ktorej wynikalo ze owemu Panu podobam sie, jak to powiedzial jako kobieta jetsm dla niego atrakcyja, bardzo mnie lubi, szanuje jestem jego swietnym kumplem z ktorym o wszystkim moze pogadac, ale mnie nie kocha, bo juz nie potrafi po rozstaniu ze swa miloscia zycia i nie o mnie tu rzecz jasna chodzi...i prosil bysmy zostali kumplami, jak przed wyjazdem, jako ze bardzo tego czlowieka lubie i cenie zgodzilam sie na taki uklad..i zapewne wszystko byloby w porzadku i jasne, gdyby nie zachowanie tego osobnika wobec mej osoby..dwa dni po tej rozmowy postanowilam wracac do domu, natomiast grupa zostala..jak zwykle wszyscy wyszli na spacer wlacznie z tym osobnikiem, a ja w tym czasie zaczelam sie pakowac i chcialam wyjechac..nikt nie wiedzial o mym zamiarze...no i tu sie zaczyna bo kolega ten wrocil za czas jakis do kwatery i powiedzial ze sama wracac nie bede, pytal sie czy sie nie dziwie ze wrocil, ze nigdy takiego czegos nie uczynil, pozniej mi sie dziwnie przygladal, skomentowal to ze patrzy jak na lowca na ofiare, w drodze powrotnej byl bardzo troskliwy, zaproponowal bysmy razem zaczeli chocdzic na slilownie, w pociagu chcial bym mu siedla na kolana, oczywiscie odmowilam, bo ja caly czas trzymalam i nadal trzymam wersji KUMPEL, pozniej za czas jakis zaprosil mnie na ciacho i kawe, kupil mi plyte CD, teraz caly czas wychodzimy razem z roboty, popoludniami dlugo rozmawiamy na tematy rozne, razu pewnego mialam zly nasrtoj-podszedl do mnie przytulil, poglaskal po twarzy i powiedzial,ze wszystko bedzie dobrze, innym razem zaprosil mnie na koncert....i co ja mam do cholery myslec...czy moze ma on jakies wyzuty sumienia-jest to pozadny facet, nie z takich co to z kwiatka na kwiatek, ogolnie jest bardzo zamkniety w sobie, sam mi powiedzial ze nie potrafi uczuc okazywac...i mam taki dylemat, tak jak wspomnialam ja traktuje go jak kupla w koncu taka podjal decyzje...czy dobrze robie? o co jemu chodzi? jak interpretowac jego zachowanie? i co ja powinnam w tak dziwnej sytuacji zrobic?
Pozdrawiam
Pozdrawiam