Witam wszystkich
Wlasnie mnie natchnelo, zeby napisac moja historie. Dlaczego? Nie wiem... Moze dlatego ze nienajlepiej sie czuje...
A zaczelo sie to dawno... Tak naprawde to wszystko zaczelo sie w podstawowce, ok. 6 klasy

. Wtedy zaczelem sie kolegowac z pewna dziewczyna... I wtedy cos zaczelem do niej czuc, jesli mozna tak powiedziec o 13-letniej osobie

. Przyjaznilismy sie, nawet bardzo, zawsze chcialem z nia byc, ale nigdy nie mialem odwagi jej tego powiedziec... Bo balem sie odrzucenia (bylem bardzo niesmialy). A zeby bylo smieszniej, ona bardzo chciala byc ze mna, ale z tego samego powodu mi tego nie powiedziala. Zreszta mozna powiedziec, ze bylismy razem, ale oficjalnie nie bylismy para. Po roku (w 7 klasie) nasze drogi nieco sie rozeszly, kazde z nas poznalo kogos i bylo z inna osoba. Ale nadal sie kolegowalismy. Tak bylo do 8 klasy, zakonczenie roku i kontakt sie urwal. W 2 klasie szkoly sredniej (2001 rok) postanowilem zobaczyc co u niej slychac. Poszedlem do niej i... nagle nasze uczucie odzylo i nie moglismy sie od siebie odkleic. Bylismy razem i wszystko bylo zarabiscie, do pewnego momentu. Po 2 miesiacach zaczelo sie rypac, nie miala w ogole dla mnie czasu. Przebolalem tak miesiac. W koncu zachorowalem, nie moglem wychodzic z domu i siostra przynosi mi nowine: widziala moja dziewczyne z innym chlopakiem... Jak wyzdrowialem (jakis tydzien pozniej) poszedlem do niej i spytalem wprost czy to prawda. Przyznala sie. Byla z tym chlopakiem od kilku dni. Postawilem ja przed wyborem: on albo ja i wybrala... jego. No coz, zalamalem sie niemilosiernie i wk*** odszedlem. Mialem straszny wstret do dziewczyn. Nie wspominajac juz o niej. A ona... Po niedlugim czasie zaczela sie od mnie odzywac - a to sygnalek, a to sms i w ogole. Olewalem to totalnie, nie moglem na nia patrzec. Zreszta i tak kogos miala. Po ponad roku, jak emocje troche opadly czasem ja odwiedzalem. Widzialem ze ona chce do mnie wrocic, dlatego zawsze jak sprawy zaczynaly sie toczyc nie po mojej mysli (bo do niej cos caly czas czulem) znikalem na pare miesiecy i sie nie odzywalem. Tak bylo przez pare lat. W 2004 roku przyszla do mnie na film, ogladalismy go i nagle, nie wiem jak to sie stalo, zaczelismy sie calowac. Robilo sie coraz gorecej az ktos zadzwonil do drzwi... Kominiarz

. To dalo mi chwile na przemyslenie tego co ja robie i... zastopowalem. Zachowalem sie jakby nic sie nie stalo, ale rozstajac sie (odprowadzilem ja kawalek do domu) nic nie byla w stanie powiedziec... A ja mialem zarabiste wyrzuty sumienia. Wyslala mi smsa ze chcialaby zeby bylo jak dawniej i takie tam. Odpisalem jej ze to co bylo juz nigdy nie wroci i zeby o mnie zapomniala... I po paru dniach dostalem odpowiedz ze przemyslala wszystko, ze mnie rozumie i ze sprobuje sobie ulozyc zycie beze mnie. A mi sie w glebi duszy zrobilo przykro... Ale wiedzialem ze nie moge do niej wrocic po tym co mi zrobila. Minelo jakies pol roku i dowiedzialem sie od niej o pewnej imprezie i spytala czy tez pojde. Mialo isc tez wiecej naszych wspolnych znajomych. Jednak w dzien imprezy dowiedzialem sie ze idzie z nia jej chlopak (nie wiedzialem ze ma chlopaka jak sie z nia umawialem). Nie poszedlem. NA drugi dzien sie dowiedzialem ze z nim zerwala na tej imprezie. I zaczelismy sie razem "trzymac". Az w koncu, po paru miesiacach wiedzialem ze juz nie dam rady przed tym uciec... Wyjasnilismy sobie wszystko, przeprosila mnie i powiedziala ze zalowala tamtej decyzji juz na drugi dzien. Bylismy ze soba 7 miesiecy. Przez ten czas bylo wiele cudownych chwil, ale byly tez i te gorzkie... Duzo sie klocilismy. Ale nie zamienilbym tych 7 miesiecy na zadne inne.... Dzis sie rozeszlismy

Wlasnie od niej wrocilem. Tekst nie jest pisany na goraco, bo go pisalem wczoraj, dzis pisze tylko koncowke. Nie wiem czy sie z tego podniose... To jest jedyna dziewczyna do ktorej powiedzialem "kocham" (poza
siostra

). Moze dziewczyna wszystko przemysli i wroci do mnie, mam jeszcze nadzieje. Nie rozstalismy sie ostatecznie, powiedziala ze potrzebuje czasu. Zreszta, sam to jej zasugerowalem, bo widzialem to po jej zachowaniu, zmienila sie totalnie przez ostatni miesiac

.
Oglolnie powiem wam, ze od poczatku stycznia zrezygnowalem z pracy - to byla b. trudna decyzja, teraz stracilem dziewczyne a studia (dzienne) stoja na wlosku... 2 tygodnie i cale moje zycie zaczelo sie sypac
