agnieszka.com.pl • Jak długo?
Strona 1 z 4

Jak długo?

: 06 sty 2006, 22:57
autor: FlyingDuck
Jak w temacie :)

(Ile czasu zajęło Wam dochodzenie do siebie po nieudanym związku?)

: 06 sty 2006, 23:09
autor: fish
Zależy od związku, czasami jeden dzień, czasami rok a czasami...w ogóle :(

: 06 sty 2006, 23:09
autor: Michalos
Mój związek trwał koło 0,5 roku skończył się na początku grudnia 2005 i cóż już mi dawno przeszło gdzieś tak przed sylwestrem już byłem jak nowy choć teraz to sprawdzam jaki ma opis na GG ;/ ale raczej z tego się już nie wyleczę ;P

: 06 sty 2006, 23:16
autor: Eisenritter
Boże... to zależy, wiesz? Zależy od tego, jak bardzo jest się w coś zaangażowanym. Jaki był dany związek, jak długo trwał, jak był zaawansowany - w końcu inaczej dochodzi się do siebie po zerwaniu przelotnej znajomości (często wcale nie jest potrzebny jakikolwiek okres aklimatyzacji), a inaczej po kompletnym załamaniu i destrukcji. Wiele zależy też od indywidualnej wrażliwości - w ekstremalnych przypadkach można się nigdy nie podnieść po czymś takim w stu procentach. Mnie to na całe szczęście nie spotkało, ale cóż, znałem co najmniej jedną osobę po naprawdę ciężkich przejściach i zapewniam, to nic zabawnego. Nagły trzask i kompletny rozkład. Konsekwencje bywają różne. Inaczej także reagują przedstawiciele obydwu płci...

Zamotam to za chwilę. Jest tak wiele zmiennych, które na to wpływają, że nie można udzielić w stu procentach jakiejkolwiek odpowiedzi. Co najwyżej można pisać z własnego doświadczenia, a i tego nie można uznać za zdanie nieomylne.

: 06 sty 2006, 23:59
autor: Deck-Ster
U mnie jakoś pół roku może troche dłużej, ale to może dlatego że to był BARDZO NIEUDANY związek...może i krótki ale za to jaka końcówka: przez dwa tygodnie spotykała się z innym nie miała czasu co aczynało być dziwne i w końcu zerwała pisząc mi sms-a, ale żeby było fajniej to na drugi dzien napisala ze załuje swojej decyzji i moze znowu bedziemy razem i jak sie z nia umowilem na spotkanie to nie przyszła i to byłby koniec... całkiem burzliwie jak na pierwszy związek z dziewczyną...a co do tematu to popieram Eisenritter że zalezy to od zaangazowania i tego jak to przezywamy...no i w moim przypadku jak zostało sie opuszczonym...

: 07 sty 2006, 00:07
autor: gracja
dam znac jak się wyleczę :]
jest prawie dwa miesiące po fakcie - przynajmniej nie mam destrukcyjnych mysli i nie podejmuję nieprzemyślanych działań :)
do całkowitego katharsis jeszcze ciut...

: 07 sty 2006, 00:10
autor: cubasa
Moj zwiazek trwal 5 miesiecy. Po 4,5 już czułem, że to może być koniec. Rozstaliśmy się oficjalnie na początku wrzesnia. W ciagu tego pol miesiaca czulem sie -co tu ukrywac-źle w koncu przywiazanie, wspolne chwile etc. Troszke sie razem przezylo i nagle to ksreslić. Ale w dniu w ktorym zerwalismy wspolnie sie pocieszalismy, ze nie bedzie tak źle :) Ostatnio z nia rozmawialem i stwierdzilismy oboje, że rozstalismy sie z klasą, bez czkawki :)
A drugi byl krotki - za krotki. Pozbieralem sie mysle, ze szybko - w ciagu mniej wiecej tygodnia.

: 07 sty 2006, 00:59
autor: ___ToMeK___
Po moim jedynym (jak na razie) bylym zwiazku, ktory trwal rok, dochodzilem do siebie przez 3 miesiace. Ten czas nie nalezal do najprzyjemniejszych. Nieco sie wowczas zmienilem, wyostrzylem swoje podejscie w niektorych sprawach.

: 07 sty 2006, 05:50
autor: tr3sor
A ja sie jeszcze podnosic po nieudanym zwiazku niemosialem :]. Tzn teraz w zwiazku trwam (z problemami co prawda kilkoma ale co tam :]) a poprzednie byly ... hmm, jakos malo sie w nie angazowalem :| Mimo ze trwaly nawet albo tylko po pol roku~ <glos jak Linda> Bo kawal censored zemnie byl :d </glos> :P. A jak mnie terazniejsza dziewczyna w dupe kopnie to sie pewno niepozbieram przez hohohoh :d <pijak>

: 07 sty 2006, 09:19
autor: Yasmine
Po jednym zbieralam sie ponad 5 miesiecy. To byl jedeny facet, ktory mnie rzucil, wiec pewnie dlatego zajelo mi to tyle czasu. I lekarstwem okazal sie pozniejszy zwiazek(ale jeszcze nie ten terazniejszy).

: 07 sty 2006, 10:05
autor: Lagartija
Boże... to zależy, wiesz? Zależy od tego, jak bardzo jest się w coś zaangażowanym. Jaki był dany związek, jak długo trwał, jak był zaawansowany - w końcu inaczej dochodzi się do siebie po zerwaniu przelotnej znajomości (często wcale nie jest potrzebny jakikolwiek okres aklimatyzacji), a inaczej po kompletnym załamaniu i destrukcji. Wiele zależy też od indywidualnej wrażliwości - w ekstremalnych przypadkach można się nigdy nie podnieść po czymś takim w stu procentach.

Dokladnie tak. Ja po 8 miesiecznej znajomosci zbieralam sie 3 lata i w miedzy czasie mialam faceta, ktoremu zatrulam przez to zycie. Teraz kiedy mam obecnego chlopaka wszytsko wrocilo do normy bo mi na nim zalezy ale i tak to nie zmeinia faktu ze czasami sie siada i rozpamietuje takie zycie. Ale chyba kazdy musi przez to przejsc, zeby pozneij cos docenic.

: 07 sty 2006, 10:16
autor: Olivia
Hmmm Po swoim najdłuższym związku (6 miesięcy) przestałam płakać chyba po jakichś 2 miesiącach, przeszło nieco później. Ale żeby z kimś być naprawdę, przeszło po roku. Po roku wiedziałam, że jestem w stanie wejść w nowy, poważny związek.

Dziś nawet czasami pogadamy o czymś tam na gg. Mam sentyment, że to pierwszy facet, ale na szczęście w tym przypadku, przywiązuję się bardziej do rzeczy.

: 07 sty 2006, 10:52
autor: AlicE!
A co zrobiliście zeby sie pozbierać? Zerwaliście kontakt, przestaliście sie widywać, czy po prostu ograniczane spotkania były, zeby sobie nie przypominac i nie odświezać tego co bylo? [:X:X:X]

: 07 sty 2006, 11:03
autor: Olivia
AlicE! pisze:A co zrobiliście zeby sie pozbierać?

Na początku rozmawialiśmy, utrzymywaliśmy kontakt, ale dziś wiem, że to nie był dobry pomysł. Dopiero jak ograniczyliśmy nasze kontakty do niezbędnego minimum, łatwiej było się oswoić z faktem, że tej osoby już nie ma...

Więc uważam, że na początku przynajmniej, dobrze jest zerwać kontakt, żeby ochłonąć i się ogarnąć z nową sytuacją...

: 07 sty 2006, 11:11
autor: marcel
cóż jestem właśnie w takim stanie <belt3>
Chodziłem z moją dziewczyną 1 rok i 3 miesiące
Od ok 2 miesięcy wiedziałem że coś się zaczyna psuć
I rzeczywiście tak było, a wszystko przez kłutnie
Głównie o to że byłem zazdrosny, a jak sie pokłuciliśmy to zawsze chciałem ciągnąć to do końca wszystko wyjaśnic podać argumenty i dojść do konsensusu, ale ją to denerwowało.
Stwierdziła że męczymy się razem ze sobą a ona nie kocha już mnie tak jak na początku, a musze powiedzieć ze przez ok rok było naprawde dobrze i miło czułem więź miedzy nami i miłość teraz niestety też ją czuję. Rozstaliśmy sie wczoraj w zgodzie jako przyjaciele al tak mnie serce teraz boli, w nocy nie spałem musiałem sie upić zeby zasnac. teraz mam kaca moralnego psychicznego i fizycznego. Czuje sie jak szmaciana lalka a najgorsze ejst to ze niemam do kogo wracac. Moi kumple znalezli sobie inne towarzycho inni sie rozcpali, nie maja zbytnio dla mnie czasu, rodzice sa w pracy za granica i wracaj tylko na tydzien io dalej jada, jestem zupelnie SAM. Jeszce w tym roku mam mature, pewnie opierdziele bo sie nie pozbieram po tym. Jak nie zdam to wyjezdzam z nimi za granice. Niewiem co mam robic prosilbym o kazda nawet najmniejsza rade (probowalem jeszce dzis smsa wyslac ze mi ciezko i zeby dala mi jeszcze szanse, ze sie zmienie ale ona powiedziala ze mam taki charakter i juz tego sie nieda zmienic, coz powiedzialem ze zawsze przyjma ja z powrotem z otwartymi rekoma)
Pozdrawiam

: 07 sty 2006, 14:00
autor: Yasmine
AlicE! pisze:Zerwaliście kontakt, przestaliście sie widywać

wlasnie tak, bo okazalo sie, ze jest z moja dobra kumpela(dwa dni po tym jak mnie rzucil). Z nim przeszlo w te 5 miesiecy,ale zeby pogadac z nia to musial minac caly rok.

: 07 sty 2006, 14:51
autor: Kermit
kilka miesiecy. Zaczynam juz zyc normalnie, lecz od czasu do czasu o ex pomysle... ale jest z kazdym dniem coraz lepiej. Czuje sie wkoncu wolny, mam ZERO problemow i coraz wiecej przyjaciol. Mi rozstanie wyszło na dobre.

[ Dodano: 2006-01-07, 14:51 ]
ale faktycznie, ilosc czasu to BARDZO indywidualna sprawa...

: 07 sty 2006, 14:52
autor: Shac
AlicE! pisze:A co zrobiliście zeby sie pozbierać?


Chyba nie wolno uciekać przed problemem, nie chować głowy w piasek, albo ukrywać się po kątach i wypłakiwać się ;) do poduszki. Trzeba temu stawić czoła, dlatego chyba najlepszym sposobem jest spotykanie się z Nią/Nim (w granicach rozsądku) i próba zrozumienia, uświadomienia sobie, że znów jesteście osobno. Należy pozbyć się odruchów, wyplenić z siebie wewnątrzżołądkowe reakcje chemiczne (w skrócie: motylki ;) ) na widok tej osoby i iść dalej przez życie z podniesioną głową!

: 07 sty 2006, 15:00
autor: Haro
Nie zbieralem sie, bo to dla mnie niemozliwe. Wolalem walczyc niz lezec, plakac (choc bywalo i tak) i pogodzic sie z losem. I wiesz co? Wyszlo na dobre <brawo1>

: 07 sty 2006, 15:03
autor: Elspeth
nie ma jakiegos "limitu" czasu na odchorowywanie zakonczonego zwiazku i zapominanie o nim. Z reszta ja nigdy nie staram sie zapominac bo kazdy zwiazek czegos nas uczy i ma swoje dobre chwile, o nich wlasnie staram sie pamietac.
Kiedy przechodzi bol? czasami po miesiacu, po pol roku a czasami wcale, staje sie tylko troche bardziej przytlumiony.

: 07 sty 2006, 17:50
autor: Mijka
Wczesniej moje zwiazki byly raczej krotkie od paru miesiecy 2-3 do pol roku. Ten pol roczny byl ostatnim moim zwiazkiem ale to ja zerwalam... Jeden raz zostalam porzucona, przez starszego faceta, ale bylam z nim pare miesiecy, poplakalam troche i mi przeszlo. On wyjezdzal gdzies na drugi koniec Polski do wojska wtedy... (teraz ma zone i dzieci heh, spotykam go czasami). Badrdziej przezywalam to jak bylam zakochana w facecie ktory powiedzial ze nie ma szans zeb cos bylo miedzy nami, bo nie ejstem w jego typie a typu sie nie da zmienic. Zalapalam straszne kompleksy na punkcie swojego wygladu i trzymalo mnie jeszcze pozniej pare ladnych lat myslenia o nim...echh

: 14 sty 2006, 11:15
autor: Harnaś
No mi to zajęło pół roku. Gdzieś przed sylwestrem przeszło za sprawą innej dziewczyny która niestety kocha sie w innym :( "Life is brutal and full of zasadzkas"

: 14 sty 2006, 15:05
autor: rafii
ja z regoly po kazdym zerwaniu robie sobie jakis pol roku- rok przerwy, nie wiem dlaczego tak dlugo ale ...... nie wiem ;)

: 31 mar 2006, 01:49
autor: FlyingDuck
cztery miesiące bez trzech dni :]






_________________
Obrazek

: 31 mar 2006, 10:28
autor: Olivia
Ostatnio zdałam sobie sprawę, że dojście do siebie po nieudanym związku, takie zupełne przychodzi dopiero wtedy, gdy wyzbędziemy się nienawiści do tej osoby. :]

: 31 mar 2006, 11:39
autor: Nibeneth
zwiazki za czasow "mlodzienczych" konczyly sie po kilku miesiacach przeplakaniem miesiaca do dwoch. najpowaniejszy zwiaze (wspolne mieszkanie itd), odchorowywalam z rok, teraz czasem gadamy przez trelefon, ale nic mnie nie rusza. to, co przezylam najbardziej jest wrecz paradoksalne, bo przezyte przed trzema laty a do dzis nieodchorowane do konca. czemu paradoksalne ?? bo poznalam go w pociagu, po pol roku widzielismy sie przez trzy dni i wycial mi taki numer, z jak sobie przypomne, to mnie ciary przechodza. potem dalam mu sie nabrac na to samo raz jeszcze, ale to uz wylacznie wina mojej naiwnosci. do dzis nie moge myslec o tym, bez odrobiny bolu.. a ostatnio przezylam male "szalenstwo", po ktorym mam zlosc na szalenca, ze sie nie umie zachowac adekwatnie do sytuacji..

: 31 mar 2006, 14:27
autor: mrt
W moim przypadku sprawdza się wzór:

1/6t + 7a,

gdzie

t - czas trwania związku wyrażony w dniach
a - ilość wspólnie nabytych rzeczy materialnych niepodlegających natychmiastowej amortyzacji

: 31 mar 2006, 14:54
autor: ..::WdOwA::..
Faceci tacy są...chcą utrzymywać kontakty(większość z nich), ale po pewnym czasie orientują sie, ze to zły pomysł...B-)
AlicE! pisze:A co zrobiliście zeby sie pozbierać?

Sądzę, ze to zależy od obu stron, ale soobiscie uważam, że od charakteru również. Co do pytania w temacie, to właśnie osobowośc gra tu ważna rolę. Sa ludzie silni i słabi psychicznie... Ci silni zbierają sie bardzo szybko. Z tymi drugimi troche gorzej, ale wiesz co? Zawsze przechodzi:) Pozdro

: 02 kwie 2006, 19:08
autor: emmiii
hmm... 2/3 dni... szybko... żeby nie cierpieć??? umówić się z kimś bardziej pociągającym;)))

: 02 kwie 2006, 19:10
autor: Olivia
emmiii pisze:hmm... 2/3 dni... szybko...

To się tak na początku wydaje. Bo jeśli po długim związku tak szybko przeszło, to albo szybko uczucia Twe się zmieniają, albo miłości nie było.
Mnie się raczej wydaje, że to tylko takie wrażenie. Dopiero, gdy będziesz gotowa na nowy związek, można powiedzieć, że Ci przeszło. :]