POMOCY!!! juz trace sile...
Moderator: modTeam
POMOCY!!! juz trace sile...
witam wszystkich!!!
mam nadzieje ze mi pomozecie, a wiec mam wielki problem... jestem z facetem prawie 1,5 roku i przeważnie jest super... tylko ze czasem jak ma swoje "humorki" to sie normalne wsio wali... cos mu nie pojdzie, sie nie uda, cos go wkurzy i trkatuje mnie jak zupelnie obca osobe... jest taki oschly i zachowuje sie jakbym byla kims zupelnie obcym... powoli juz trace sile to ciagnac.... ale z drugiej strony kocham go i wiem ze on mnie tez... naprawde ogolnie jest super tylko bywaja takie dni ze sie juz nic nie chce... rozmawialam juz z nim, on mowi ze mam racje, ze zle postapuje itd. ale tak jest tylkko do nastepnego wybuchu... pomocy...
mam nadzieje ze mi pomozecie, a wiec mam wielki problem... jestem z facetem prawie 1,5 roku i przeważnie jest super... tylko ze czasem jak ma swoje "humorki" to sie normalne wsio wali... cos mu nie pojdzie, sie nie uda, cos go wkurzy i trkatuje mnie jak zupelnie obca osobe... jest taki oschly i zachowuje sie jakbym byla kims zupelnie obcym... powoli juz trace sile to ciagnac.... ale z drugiej strony kocham go i wiem ze on mnie tez... naprawde ogolnie jest super tylko bywaja takie dni ze sie juz nic nie chce... rozmawialam juz z nim, on mowi ze mam racje, ze zle postapuje itd. ale tak jest tylkko do nastepnego wybuchu... pomocy...
Każdy w rózny sposób znosi problemy, stresy, niepowodzenia. Musisz go zostawić samego w tym czasie, pozwolić, by pobył sam ze sobą, zebrał myśli, wyciszył. Niektórzy faceci tak po prostu mają. Trafiłaś na jednego z nich. Jeśli go będziesz w tym czasie ciągnąć za język, zmuszać do przytulanek i czułości, tylko pogorszysz sprawę. Skoro jest super, to czemu się czepiasz? Daj facetowi odetchnąć kiedy widzisz, że potrzebuje trochę samotności, odcięcia się od Ciebie i innych na chwilę.
Generalnie wszystkiego sie trzeba nauczyc bedac z kims, nie tylko przezywac szczescie ale tez radzic sobie w zlych chwilach. Musisz go wyczuc...zrozumiec... wtedy bedziesz wiedziala co dla niego jest najlepsze, potrzebuje spokoju? - nie naciskaj, daj mu odetchnac, to lepsze niz mialby sie na Ciebie wyladowywac, potzrebuej wsparcie? rozmawiaj z nim i daj mu je. Jak jest super to chyba warto zadbac o to zeby tak bylo zawsze.
Jakbym gadała z kumpelą, z facetem mieli z 5 rozstań co najmniej, i Ona teraz też chce powrotu. Ja bym na takiej karuzeli się chyba zbełtała, dlatego dla mnie można do kogoś wrócić tylko 1 raz, jeśli w ogóle można...
A z tego, co piszesz o Jego charakterze, to daj sobie spokój. Widać chłopak nie dorósł jeszcze emocjonalnie do związku...
A z tego, co piszesz o Jego charakterze, to daj sobie spokój. Widać chłopak nie dorósł jeszcze emocjonalnie do związku...
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Calvin pisze:Dajesz takie rady po przeczytaniu zaledwie paru zdań?
Tak, bo widzę, że ten człowiek się nie zmieni. Uważam, że życie jest za krótkie, żeby bawić się w taki cyrk. Zawsze może spróbować z Nim porozmawiać, ale z doświadczenia wiem, ze może się nie udać. Jednak jakieś szanse zawsze są...
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Maverick pisze:Wg mnie rozmowa z nim na ten temat bedize bezowocna, gdyz jak taka jego natura to nie sadze by sie zmienil. W chwilach zlosci dziala sie pod wplywem emocji, a nie rozumu.
Mav, to ze taka jego natura chcialam odniesc do tego, ze nie zauwaza ze traktowanie jej jak obcej osoby jej dokucza. A rozmowa jest w stanie dac wiele, nie mowie ze jedna i ze natychmiast, ale ludzie musza rozmawiac, zeby sie docierac. W zwiazku nie chodzi o to, zeby byc wtedy, gdy sie ludzie potrzebuja, ale zeby byc zawsze, a misqa najwyrazniej nie czuje sie dobrze z zachowaniem jej chlopaka. Jesli to tak zostawi, to on nie bedzie swiadomy tego, ze jej to dokucza do tego stopnia, ze nie ma sil juz tego ciagnac
KC Skarbie!
To Twoje zdanie i ja nie muszę się z nim zgadzać.
Po pierwsze; jak można oceniać człowieka o którym niewiesz kompletnie NIC. Po drugie; autorka topicu napisała o nim bardzo niewiele. Po takiej ilości informacji nie można jeszcze wyciągnąć konstruktywnego wniosku. Po trzecie; dopiero, po poznaniu tego chłopaka w realu można by stwierdzić jaki on jest, jaki ma charakter.
Po czwarte; bałbym się dawać takie rady jak Twoja. Dlatego, że jeśli dziewczyna jest podatna na sugestie to łatwo może takiej radzie ulec. (Nie musi, ale może). Napisała, że go kocha, napisała, że jest super przez większość czasu. Ja myślę, że ona raczej oczekuje porady jak sobie z nim radzić, jak go sobie wychować. Może i on nie dorósł do miłości, ale to właśnie ona ma mu pokazać do tego drogę.
Po pierwsze; jak można oceniać człowieka o którym niewiesz kompletnie NIC. Po drugie; autorka topicu napisała o nim bardzo niewiele. Po takiej ilości informacji nie można jeszcze wyciągnąć konstruktywnego wniosku. Po trzecie; dopiero, po poznaniu tego chłopaka w realu można by stwierdzić jaki on jest, jaki ma charakter.
Po czwarte; bałbym się dawać takie rady jak Twoja. Dlatego, że jeśli dziewczyna jest podatna na sugestie to łatwo może takiej radzie ulec. (Nie musi, ale może). Napisała, że go kocha, napisała, że jest super przez większość czasu. Ja myślę, że ona raczej oczekuje porady jak sobie z nim radzić, jak go sobie wychować. Może i on nie dorósł do miłości, ale to właśnie ona ma mu pokazać do tego drogę.
Calvin pisze:To Twoje zdanie i ja nie muszę się z nim zgadzać.
Amen!
Więc piszę, niech z Nim porozmawia spokojnie. Jeśli to nie da rezultatu, to hmm, jak to napisać... Niech stanie się dla Niego nieco chłodniejsza, ale nie do przesady. Jeśli On się obraża i traktuje źle, to pierwsza się nie odzywaj. Jeśli później przeprasza, to powinna mówić wprost, że traci siłę, że każda taka sytuacja osłabia związek, a nie umacnia... Po takim wybuchu może Mu też powiedzieć, żeby się zastanowił nad tym, czego chce, bo Ona ma powoli dosyć. Może w obliczu straty coś się zmieni...
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Olivia pisze:Więc piszę, niech z Nim porozmawia spokojnie. Jeśli to nie da rezultatu, to hmm, jak to napisać... Niech stanie się dla Niego nieco chłodniejsza, ale nie do przesady. Jeśli On się obraża i traktuje źle, to pierwsza się nie odzywaj. Jeśli później przeprasza, to powinna mówić wprost, że traci siłę, że każda taka sytuacja osłabia związek, a nie umacnia... Po takim wybuchu może Mu też powiedzieć, żeby się zastanowił nad tym, czego chce, bo Ona ma powoli dosyć. Może w obliczu straty coś się zmieni...
Brawo, właśnie o to mi chodziło. Zgadzam się w 100%.
Calvin pisze:Brawo, właśnie o to mi chodziło. Zgadzam się w 100%.
No nareszcie się porozumieliśmy... <browar>
Pisałam tak, jak Ona ma postąpić. Ja bym chyba na to sił nie miała. Ale jeśli dziewczyna jest cierpliwa, naprawdę Jej zależy, to cel osiągnie...
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
a wiec daje wiecej info:D gadalam nie raz ze swoim chlopakiem o tym, że nie podoba mi sie jego zachowanie, że boli mnie jak tak postepuje i ze trace powoli sile... on wtedy zawsze przeprasza, wie ze to jego wina, czasem nawet mowi ze nie moze juz patrzec na to jak przez niego cierpie... ze zasluguje na kogos lepszego... tylko ze ja go kocham... czasem sprawia mi bol przez swoje postepowanie ale to przeciez niczego nie przekresla... przynajmniej mi sie tak wydaje... tylko prosze doradzcie mi co tak naprawde powinnam zrobic w takiej sytuacji...
Moj facet ma tak samo.....
to zle sadzisz....jezeli ja mowie mojemu facetowi co mi sie nie podoba to stara sie cos z tym zrobic, cos zmienic....nie zawsze mu to wychodzi, ale czasami cos faktycznie sie zminienia!! Wiec rozmowa w takich przypadkach jest podstawa....u mnie to dziala.....
Kiedy moj facet ma humorki ja nie dyskutuje z nim w ogóle, jak widze ze cos mu nie podchodzi to po prstu zajmuje sie swoimi sprawami...czasami tez po prostu przytulam sie do niego i staram sie rozladowac jakos napiecie, mowie cokolwiek, jakis neutralny temat....przewaznie pomaga. A jezeli on nadal jest nie w sosie i traktuje mnie obojetnie to po prostu nie robie nic i czekam az mu przejdzie....nie rzomawiam z nim wtedy, bo i po co sie klocic??!!
A na drugi dzien, albo jeszcze w tym samaym dniu np na gg mowie mu co mi sie nie podobalo w jego zachowaniu i ze ma to zmienic....przewzznie przeprasza ( tak jak napisalas), i widze ze sie stara to zmienic, stara sie jakos "walczyc" z tymi swojimi humorami...no niestety nikt nie jest idealny moja droga ......i teraz zaczynam powoli przyzwyczajac sie do pewnych zachowan mojego faceta....nie jest juz tak z tymi humorami jak na poczatku, jednak na pewno nasze rozmowy przyniosly jakies efekty, i moge powiedz ze terazjest dobrze, czego i Tobie zycze!!
Maverick pisze:Wg mnie rozmowa z nim na ten temat bedize bezowocna, gdyz jak taka jego natura to nie sadze by sie zmienil.
to zle sadzisz....jezeli ja mowie mojemu facetowi co mi sie nie podoba to stara sie cos z tym zrobic, cos zmienic....nie zawsze mu to wychodzi, ale czasami cos faktycznie sie zminienia!! Wiec rozmowa w takich przypadkach jest podstawa....u mnie to dziala.....
misqa pisze:tylko prosze doradzcie mi co tak naprawde powinnam zrobic w takiej sytuacji...
Kiedy moj facet ma humorki ja nie dyskutuje z nim w ogóle, jak widze ze cos mu nie podchodzi to po prstu zajmuje sie swoimi sprawami...czasami tez po prostu przytulam sie do niego i staram sie rozladowac jakos napiecie, mowie cokolwiek, jakis neutralny temat....przewaznie pomaga. A jezeli on nadal jest nie w sosie i traktuje mnie obojetnie to po prostu nie robie nic i czekam az mu przejdzie....nie rzomawiam z nim wtedy, bo i po co sie klocic??!!
A na drugi dzien, albo jeszcze w tym samaym dniu np na gg mowie mu co mi sie nie podobalo w jego zachowaniu i ze ma to zmienic....przewzznie przeprasza ( tak jak napisalas), i widze ze sie stara to zmienic, stara sie jakos "walczyc" z tymi swojimi humorami...no niestety nikt nie jest idealny moja droga ......i teraz zaczynam powoli przyzwyczajac sie do pewnych zachowan mojego faceta....nie jest juz tak z tymi humorami jak na poczatku, jednak na pewno nasze rozmowy przyniosly jakies efekty, i moge powiedz ze terazjest dobrze, czego i Tobie zycze!!
Wszystko przemija,tak chce przeznaczenie
I tylko jedno zostaje
*** WSPOMNIENIE ***
I tylko jedno zostaje
*** WSPOMNIENIE ***
Witam wszystkich forumowiczów
Czytając ten wątek zauważyłem że ja właśnie jestem takim chłopakiem
Jestem z moją dziewczyną troche ponad rok. W naszym związku ogólnie było bardzo dobrze, rozumieliśmy się, mieliśmy podobne zdanie na rożny temat po prostu bylismy do siebie bardzo podobni. Od ok pół roku zaczynam zauważać ze jednak roznimy sie i to bardzo. Nie umiemy isc na kompromis (czego ja zawsze abrdzo chce)
Np. Decyzja odnosnie studiow Ona chce zaocznie ja dziennie, ona chce zostac na miejscu, ja chce wyjechac dalej.
Kwestia wakcji a dokaldniej pracy za granica. Ona chce jechac do Angli bo tam pracuje je brat, Ja chce jechac do holandii gdyz pracuje tam od 3 lat co wakacje i wiem co i jak tam robic itp.
Ostatnio tez zaczelismy wspolzycie i nam nie bardzo wychodzi, raz sie udaje a raz nie, jak sie nie udaje to ja sie troche zalamuje a ja to denerwuje. Nie raz sie o to poklucilismy.
Ale glowny problem to wlasnie klotnia. Co robimy podczas jej:
JA: probuje odowodnic ze mam racje, podaje sensowne argumenty, probuje dojsc don sedna problemu i co robic zeby dana sytuacja nie miala miejsca w przyszlosci, probuje znalezc rozwiazanie ktore prowadzi do kompromisu, zadaje jej duzo pytan ktore ulatwiaja (moim zdaniem rozwiazanie problemu)
ONA: Bardzo malo mowi, obala moje argumenty niedorzecznymi rzeczami, jeszcze bardziej sie denerwuje jak widzi ze jednak ja mam racje, nie probuje dojsc do konsensu, ona ma racje i koniec, nienawidzi jak jej zadaje jakiekolwiek pytania dostaje wtedy bialej goraczki po prostu szaleje, jej rozwiazanie to zapomnienie o problemie nie ma sensu o nim gadac itp.
(niestety tylko do nastepnej klotni) a klocimy sie czasem z naprawde blachych powodow.
I teraz wynikla taka sytuacja ze sie poklucilismy. Ona powiedziala ze ma dosyc i ze juz niechce ze mna byc. Juz miala wychodzic spytalem sie jej czy jest tego pewna. Powiedziala ze nie i sie poplakala. Ale po chwili uznala ze jak nie teraz to nigdy, probowalem ja zatrzymac ale niechcial sluchac. Przed wyjsciem spytala czy chce zeby wyszla. Powiedzalem ze niechce ale i tak wyszla.
Dobra mowi sie trudno. Po ok godzinie zadzwonila i powiedziala ze zle zrobila ze tak nie powinno byc i ze teskni itp. Ja na to ze ok ja ja i tak kocham i chce z nia byc.
Dzisiaj stwierdzila ze ona czuje pustke i ze nigdy juz nie bedzie tak dobrze jak kiedys.
A caly czas twierdzila ze mnie kocha ale teraz nie bedzie mi tego mowila bo bedzie to na sile. Powiedzizalem je wiec ze najlepszym wyjsciem bedzie jak sie niebedziemy przez jakis czas spotykac i moze wtedy ona sie dowie czy cos do mnie czuje czy moze nie. Ja bynajmniej ja kocham i chcialbym zeby bylo jak kiedys, w innym wypadku trudno sie bedzie pozbierac ale mam nadzieje ze dam rade. Powiedzcie czy dobrze zrobilem ? Jak wyglada wasze zdanie na ten temat ? Czy da sie cos jeszcze z naszym zwiazkiem zrobic ?
Pozdrawiam i dziekuje za poświęcony czas.
Czytając ten wątek zauważyłem że ja właśnie jestem takim chłopakiem
Jestem z moją dziewczyną troche ponad rok. W naszym związku ogólnie było bardzo dobrze, rozumieliśmy się, mieliśmy podobne zdanie na rożny temat po prostu bylismy do siebie bardzo podobni. Od ok pół roku zaczynam zauważać ze jednak roznimy sie i to bardzo. Nie umiemy isc na kompromis (czego ja zawsze abrdzo chce)
Np. Decyzja odnosnie studiow Ona chce zaocznie ja dziennie, ona chce zostac na miejscu, ja chce wyjechac dalej.
Kwestia wakcji a dokaldniej pracy za granica. Ona chce jechac do Angli bo tam pracuje je brat, Ja chce jechac do holandii gdyz pracuje tam od 3 lat co wakacje i wiem co i jak tam robic itp.
Ostatnio tez zaczelismy wspolzycie i nam nie bardzo wychodzi, raz sie udaje a raz nie, jak sie nie udaje to ja sie troche zalamuje a ja to denerwuje. Nie raz sie o to poklucilismy.
Ale glowny problem to wlasnie klotnia. Co robimy podczas jej:
JA: probuje odowodnic ze mam racje, podaje sensowne argumenty, probuje dojsc don sedna problemu i co robic zeby dana sytuacja nie miala miejsca w przyszlosci, probuje znalezc rozwiazanie ktore prowadzi do kompromisu, zadaje jej duzo pytan ktore ulatwiaja (moim zdaniem rozwiazanie problemu)
ONA: Bardzo malo mowi, obala moje argumenty niedorzecznymi rzeczami, jeszcze bardziej sie denerwuje jak widzi ze jednak ja mam racje, nie probuje dojsc do konsensu, ona ma racje i koniec, nienawidzi jak jej zadaje jakiekolwiek pytania dostaje wtedy bialej goraczki po prostu szaleje, jej rozwiazanie to zapomnienie o problemie nie ma sensu o nim gadac itp.
(niestety tylko do nastepnej klotni) a klocimy sie czasem z naprawde blachych powodow.
I teraz wynikla taka sytuacja ze sie poklucilismy. Ona powiedziala ze ma dosyc i ze juz niechce ze mna byc. Juz miala wychodzic spytalem sie jej czy jest tego pewna. Powiedziala ze nie i sie poplakala. Ale po chwili uznala ze jak nie teraz to nigdy, probowalem ja zatrzymac ale niechcial sluchac. Przed wyjsciem spytala czy chce zeby wyszla. Powiedzalem ze niechce ale i tak wyszla.
Dobra mowi sie trudno. Po ok godzinie zadzwonila i powiedziala ze zle zrobila ze tak nie powinno byc i ze teskni itp. Ja na to ze ok ja ja i tak kocham i chce z nia byc.
Dzisiaj stwierdzila ze ona czuje pustke i ze nigdy juz nie bedzie tak dobrze jak kiedys.
A caly czas twierdzila ze mnie kocha ale teraz nie bedzie mi tego mowila bo bedzie to na sile. Powiedzizalem je wiec ze najlepszym wyjsciem bedzie jak sie niebedziemy przez jakis czas spotykac i moze wtedy ona sie dowie czy cos do mnie czuje czy moze nie. Ja bynajmniej ja kocham i chcialbym zeby bylo jak kiedys, w innym wypadku trudno sie bedzie pozbierac ale mam nadzieje ze dam rade. Powiedzcie czy dobrze zrobilem ? Jak wyglada wasze zdanie na ten temat ? Czy da sie cos jeszcze z naszym zwiazkiem zrobic ?
Pozdrawiam i dziekuje za poświęcony czas.
Ja napisalm wyzej u mnie jest bardzo podobnie.....tylko ze to ja podaje sensowne argumenty podczas klotni a moj facet nie bardzo chce tego sluchac i wymysla swoje wlasne niestworzone wytlumaczenia do danej sytuacji, i wychodzi na to, ze najczesciej ja jestem winna.....coz!!
Da sie ze zwiazkeim cos zrobic tylko obie strony musza tego chciec....trzeba isc na kompromisy, czasami bardzo czesto i nawet jeseli to jest trudne!
z tego co napisales to wg mnie Twoja dziewczyna jest choleryczka i zawsze musi postawic na swoim, nawet jak nie ma racji....a Ty jestes po prostu za miekki, ulegasz jej we wszystkim i zamiast czasami (np. jak od Ciebie wychodzi obrazona na caly swiat) przytrzymac ja troszke w niepoenosci,a Ty odbierasz telefon od niej i mowisz ze ja kochasz...powinna zrozumiec ze Ty tez masz uczucia i ze boli Cie to jak ona cie traktuje....
czyli tak na prawde nie kochala Cie, moze byla zauroczona ale nie kochala.....wybacz ale jak ja kocham to wiem o tym i nie potrzebuje czasu zeby sie o tym przekonac.....tym bardziej po roku znajomosci mozna sie przecierz okreslic, albo kocham i robimy cos zeby ratowac zwiazek.....albo nie kocham i mam to w dupie....
Ja na twoim miejscu dalabym juz spokoj......jak sie do Ciebie odezwie i bedzie chciala wrocic to bedziecie musieli pogadac o tym, ale decyzja bedzie Twoja.....a jak sie juz nie odezwie to bedzie znaczylo ze faktycznie nie kochala i ma ten caly wsolnie spedzony rok gdzie.....
Da sie ze zwiazkeim cos zrobic tylko obie strony musza tego chciec....trzeba isc na kompromisy, czasami bardzo czesto i nawet jeseli to jest trudne!
marcel pisze:Powiedzcie czy dobrze zrobilem ?
z tego co napisales to wg mnie Twoja dziewczyna jest choleryczka i zawsze musi postawic na swoim, nawet jak nie ma racji....a Ty jestes po prostu za miekki, ulegasz jej we wszystkim i zamiast czasami (np. jak od Ciebie wychodzi obrazona na caly swiat) przytrzymac ja troszke w niepoenosci,a Ty odbierasz telefon od niej i mowisz ze ja kochasz...powinna zrozumiec ze Ty tez masz uczucia i ze boli Cie to jak ona cie traktuje....
marcel pisze:A caly czas twierdzila ze mnie kocha ale teraz nie bedzie mi tego mowila bo bedzie to na sile. Powiedzizalem je wiec ze najlepszym wyjsciem bedzie jak sie niebedziemy przez jakis czas spotykac i moze wtedy ona sie dowie czy cos do mnie czuje czy moze nie. Ja bynajmniej ja kocham i chcialbym zeby bylo jak kiedys, w innym wypadku trudno sie bedzie pozbierac ale mam nadzieje ze dam rade.
czyli tak na prawde nie kochala Cie, moze byla zauroczona ale nie kochala.....wybacz ale jak ja kocham to wiem o tym i nie potrzebuje czasu zeby sie o tym przekonac.....tym bardziej po roku znajomosci mozna sie przecierz okreslic, albo kocham i robimy cos zeby ratowac zwiazek.....albo nie kocham i mam to w dupie....
Ja na twoim miejscu dalabym juz spokoj......jak sie do Ciebie odezwie i bedzie chciala wrocic to bedziecie musieli pogadac o tym, ale decyzja bedzie Twoja.....a jak sie juz nie odezwie to bedzie znaczylo ze faktycznie nie kochala i ma ten caly wsolnie spedzony rok gdzie.....
Wszystko przemija,tak chce przeznaczenie
I tylko jedno zostaje
*** WSPOMNIENIE ***
I tylko jedno zostaje
*** WSPOMNIENIE ***
Marecel!
to dobrze ze starasz sie z nia spokojnie rozmawiac i podajesz argumenty, wiec to chyba naprawde nie jest Twoja wina, ze sie tak uklada. wg mnie to dziewczyna nie jest pewna czy chce byc w takim zwiazku. na pewno nie jestes takim facetem jak moj chlopak on po prostu czasem nie panuje nad emocjami i nad tym co robi a Ty wrecz przeciwnie:) wiec glowa do gory! jesli bedziesz posepowal dalej tak jak do tej pory mozliwe ze wsyzstko sie ulozy!! powodzenia!
[ Dodano: 2005-12-04, 14:22 ]
znam to doskonale... moj facet tez nie podaje konkretnych odpowiedzi... i zawsze po klotni to ja czuje sie winna...
to dobrze ze starasz sie z nia spokojnie rozmawiac i podajesz argumenty, wiec to chyba naprawde nie jest Twoja wina, ze sie tak uklada. wg mnie to dziewczyna nie jest pewna czy chce byc w takim zwiazku. na pewno nie jestes takim facetem jak moj chlopak on po prostu czasem nie panuje nad emocjami i nad tym co robi a Ty wrecz przeciwnie:) wiec glowa do gory! jesli bedziesz posepowal dalej tak jak do tej pory mozliwe ze wsyzstko sie ulozy!! powodzenia!
[ Dodano: 2005-12-04, 14:22 ]
kina pisze:Ja napisalm wyzej u mnie jest bardzo podobnie.....tylko ze to ja podaje sensowne argumenty podczas klotni a moj facet nie bardzo chce tego sluchac i wymysla swoje wlasne niestworzone wytlumaczenia do danej sytuacji, i wychodzi na to, ze najczesciej ja jestem winna.....coz!!
znam to doskonale... moj facet tez nie podaje konkretnych odpowiedzi... i zawsze po klotni to ja czuje sie winna...
cieszyc sie zyciem... ciekawe:):):)
- blacknessie
- Pasjonat
- Posty: 207
- Rejestracja: 27 lis 2005, 11:31
- Skąd: z głębi duszy
- Płeć:
marcel, dobrze zrobiłeś dając jej czas na zastanowienie. Ale to, że ma jakieś wątpliwości i zmienia co chwilę zdanie niestety nie świadczy dobrze... Może jest zbyt impulsywna, ale to Ty zastanów się czy warto to ciągnąć skoro nie potraficie się dogadać nawet jeżeli chodzi o błahe rzeczy.
"Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za uczucia, które ma dla innych, ale i za te, które w innych budzi."
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
- Sir Charles
- Weteran
- Posty: 3146
- Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
- Skąd: sponad chaosu
- Płeć:
- unlucky_sink
- Maniak
- Posty: 739
- Rejestracja: 06 maja 2005, 15:42
- Skąd: ...
- Płeć:
Tak sie dziwnie sklada, ze to akurat forumowicze podaja w klotni ze swoim partnerem sensowne argumenty
bo to forumowicze tu pisza jak maja problem a nie ich faceci....i dlatego forumowicze podaja sensowne argumenty!!
Perspektywa pisze:proponuję głęboki wdech-i wydech-wdech i wydech
czasmi skutkuje.....a czasami lepiej przywalic
Wszystko przemija,tak chce przeznaczenie
I tylko jedno zostaje
*** WSPOMNIENIE ***
I tylko jedno zostaje
*** WSPOMNIENIE ***
- Sir Charles
- Weteran
- Posty: 3146
- Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
- Skąd: sponad chaosu
- Płeć:
kina pisze:bo to forumowicze tu pisza jak maja problem a nie ich faceci....i dlatego forumowicze podaja sensowne argumenty!!
Forumowicze tu pisza ergo forumowicze podaja sensowne argumenty? No nieee - to zdanie spelnia wszelkie kryteria falszywej implikacji. i to zajebiscie falszywej
soul of a woman was created below
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 300 gości