Widzę, że mój pierwszy post na tym forum (witam wszystkich <browar> ) będzie bardzo optymistyczny
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
.
Ja padam na twarz od naporu codziennych zajęć z takim natężeniem, z którym wcześniej nie dane było mi się spotkać. Cały harmonogram wypełnia mi buda i rzeczy łączące się z nią w ten czy inny sposób. Zaliczenia każdego działu polskiego, matmy i fizyki od początku nauki w LO -> tak się składa, że teraz akurat we wtorek - antyk, środa - f-cja liniowa, czwartek - akustyka. Do tego doliczę wykłady prawa jazdy + naukę jazdy oraz dodatkowy, przedmaturalny kurs języka angielskiego. Ewentualnie jeszcze korki z fizyki. Aha! Nie wspomniałem jeszcze, że mam zamiar uczęszczać na 'Studium Talent' w Legnicy albo Wrocku -> weekendowe wykłady + test zaliczeniowy, które to pomogą mi się dostać na polibudę wr. No i łączę to z wypadami do mojej ukochanej, która mieszka w Szczecinie

Jestem dojeżdżającym, wstaję przed szóstą rano. Kładę się koło północy

Jak widać żyć nie umierać. Póki co nie udaje mi się tego uporządkować, ale jakoś ciągnę <browar>
Czyli ogólnie buda sprawia że padam na pysk, a spadając walę nim o pobliski stół (tak się czasem czuję). Druga sprawa to kler i pseudochrześcijanie, którzy mnie otaczają. Ale to już sprawa na dłuższy wywód, a że jestem śpiący to na tym skończę

Może to wygląda dołująco, ale naprawdę ostatnią rzeczą o jakiej myślę jest poddanie się. Wystawiam życiu środkowy palec i biegnę dalej <jol>
Dobranoc
