agnieszka.com.pl • Chcę Zasnąć I Się Nigdy Nie Obudzić...
Strona 1 z 2

Chcę Zasnąć I Się Nigdy Nie Obudzić...

: 11 sie 2005, 01:33
autor: mastercezary
Witam. mam 17 lat.. za 4 miesiace 18....
przytocze cytat mojej kolezanki "Juz Dawno Niewidzlam szczerego szczecia w twoich oczach... zawsze smutek w oczach nawet jesli usmeich na twazy"
Ma racje... Od jakis 5 lat.. wsumie dalej juz niepamientam... wszystkie usmiechy udawane... dolowalem sie.. na kazdym kroku problemiki.. nawet malenkie.... w wieku okolo 13-14 lat moja mam wyjechala za granice pracowac..(wiemy jak jest z praca w polsce) widuje ja jakis tydzien w roku... w wieku 14 lat poznalem pewna dziewczyne... zaczolem zabiegac onia... wkoncu zaczelismy ze soba chodzic.. pamientam pytania czy mni ekocha.. odpowiadala.. na 90% cie kocham.. nigdy mi niepowiedzlal ze naprawde.. bylo to dokuczliwe troche.. takie slowa... po 2 miesiacach.. zerwala zemna... powiedziala... ze niejest gotowa na zwazek czy cos... niedalem sie.. (zerwala zemna w wakacje) zabiegalem onia dalej... wspolne spacery... wkoncu kolo listopada bylismy znowu razem.. wtedy uslyszalem pierwszy raz "kocham cie" jednak niemowie o swoich dolach jakei mialem.. to ona tez sie dolowala.. bylem przy niej zawsze.. zawsze jej pomagalem... nasze chodzenie... bylo dziwne.. duzo sie uczyla.. i niemiala dlamnie zbytni czasu.. kiedy sie spotkalismy raz na godiznke w ciagu tygodnia to bylo dobrze.. dokuczalo mi to mowielm ze chcialbym czesciej.. wtedy zaczynaly sie klitnie ze ma nauke.. i niestaia mnie na pierwsyzm miejscu... i wkuzala sie ze ja stawiam ja ponad wszystko i potrafie zucic wszystko dlaniej... (ehh)tak to trwalo...pare razy bylo tak ze po glebszych klutniach mielismy zrywac.. ale ja niehcielem i bylismy razem.. czesto cierpialem w tym zwaizku.. niewiem czy bylem szczesliwy...ale niedopuszczalem sobie do siebie ze ją strace... ze bede sam... (tak jak teraz ale otym za chwile) tak to bywalo... przed wakacjami obeicywala mi nieraz ze w wakacje niebediz enauki bedize miala wiecej czasu.. nic bardziej mylnego.. bylo tak samo.. :( a ja ciagle cierpialem.. po prawie 3 latach znajomosci.. kiedy nadchodzily wakacje ktore byly nazdieją ze ebdize dobrze ze sie ebdizemy widywac wiecej (marzenia).. dowiaduje sie na poczaktu wakacji ze mnie juz niekocha... szok...(pisalem juz chyba otym o zerwaniu) pisze ze od pol roku juz mnie niekocha.. ze nic domnie nieczuje.. zabolało jak cholera :( myslem ze bede sie staral i znowu ebdizemy razem...(niewiem czemu.. ale neichialem byc sam.. ) ale po tygodniu gadania.. powiedizla mi ze jest ktos inny.. osoba o 4 lata starsza... i jest z nia teraz.. ze zostawila mnie dla niego.. nastepny cios w serce...
niechialem z nia zrywac tyle razy poniwaz niemialem nikogo.. tylko ją.. kiedy mialem problme zawsze wysylalem smska.. zawsze odpisala.. czulem sie podszebny.. ze ktos ejst z kim moge pogadac.. i tak to ciagnolem .. do tego czasu kiedy sie ksonczylo... na poczatku tego rku umarla moja siostra cioteczna.. w wieku 3 lat.. tez byl dlamnie cios... potem dziadek.. nastepny cios w serce... kolo czerwca tata mial zawal serca i omal niepozegnal sie z tym swiatem... mialem w jej oparcie.. normalnie spotkala sie zemna 3 razy w tygodniu :O no ale.. po tygodniu juz zerwala.. dla innego ;/ cudnie.. na poczatku lipca wrocila mama (jak dweidzla sie o zawale taty wsiadla w samolot i wrocila) pare razy zemdlala.. moszla na badania.. wykryto u niej zoltaczke zakazna czy cos.. byla w szpitalu 2 tygodnie... wyszla ze szpitala.. po 3 dniach w domu znowu wrocila do spzitala. tym razem inengo... niepotrafia jej pomoc bo chorobe tą sie leczy dopeiro w rozwinietym stadium.. a to jest takie srednie.. no nic.. zycie mnie tak kopie z tym wsyzstkim... najgorsze ze niemam z kim pogadac.. siedze w domu caly czas.. niewychodze... z domu zabardzo tyle co na spacer z psem.. do sklepu po zakupy... tak niema kontaktu z nikim.. praktycznie wieszkosc moich znajomych to typy "meneli" z ktorymi niekreci mnie przebywanie.. i mam tylko swoje 4 sciany... juz niemam z kim pogadac.. komu powiedzec problmeu.. niema mnie kto przytulic... jestm sam sobie... to wszytko co se stalo juz mnie przygniata..tata stracil prace w grodniu ubieglego roku.. kasy niema zaduzo.. i tak nigdy sie nieprzelewalo.. a teraz jego brak pracy ponad pol roku... mama wrocila.. niepracuje od miesiaca.. pieniadze sie rozeszly na duzo zeczy potrzbenych.. oplaty itp...teraz kasy niema... mama musi wracac za tydzien za granice zeby cos zarobic.. albo pozyczc tam i przyszlac zeby bylo z czego zyc... to wszytko juz mnei przerasta.. jakis tydzien temu wszedlem na dach wiezowca.. siedzalem na roku z nogami na dol.. i juz myslalem zeby skonczyc to wszytko... siedzlem tak z godiznke (dziewne ze mnei nikt niezobaczyl ;) )postanowielm walczyc niepoddac sie.. ale juz niemam sily.. ciagly bol i smutek w oczach.. juz brak mi zaparcia.. sily... juz sam niewime.. niewiem czy jak bedize czytany ten post to niezrobie czegos glupiego.. (tego sie boje najbardziej ze psychika mi niewytrzyma) ostanimi czasy mnie dosc intensywnie serce boli... dziwny bol nietaki jak kiedys.... (jestem chory na serce od urodzenia. niejest to jaka powazna choroba jakies cos niedzy komorami niewiem.. moze cos sie pogorszylo i dlaego ten bol)ale niemowie nic nikomu.. moze skoncza sie moje cierpienia bez samobojstwa... czesto mysle.. jak to w piasece verby "Chce zasnac i sie nigdy neiobudzic" zeby sie skonczylo to wszycko skonczyly problemy.. ciaga walka.. z dnia na dzien...
Niewiem czy to co napisalem ma "rece i nogi" ale mam andzieje ze wmiare da sie przeczytac...

: 11 sie 2005, 09:03
autor: Andrew
Smutne narzekania nastolatka , ale mysle ze kazdy w swym zyciu przechodzi podobny okres , mniej , lub wiecej wyrazisty .wszystko sie zmienia i nic nie trwa wiecznie ! pozyjesz wspomnisz moje słowa ! poddasz sie nie przezyjesz najcudowniejszych chwil w swoim zyciu .... które gdzies tam na Ciebie czekaja ! wiec bądż twardy ...kuzwa gdzie sa twoi przyjaciele ..koledzy ! rodzice też slepi ! ale trudno ! ty walcz <browar>

: 11 sie 2005, 09:19
autor: Madziunia
Ta twoja dziewczyna to była jakaś, hmmm... dziwna. Jak można kogoś kochać na 90%?? Bardzo jestem ciekawa. Piszesz, ze nie ma pieniędzy - to dlaczego nie poszukasz pracy?? Nie miałbys wtedy czasu siedziec w domu i użalac się nad sobą i nie myślałbys o samobójstwie... Może poznałbys kogoś... Denerwuje mnie coś takiego...

: 11 sie 2005, 09:34
autor: Andrew
A co ty wymagasz od małolaty by kcohała na 100% ...bynajmniej szczera była ! :>

: 11 sie 2005, 10:14
autor: Mysiorek
mastercezary pisze:ciaga walka.. z dnia na dzien...

A jak Ty myślałeś?
Życie to ciągła walka, najpierw o wizję świata, o uczucia, potem o kasę, potem o zdrowie, itd. Reklamacje do Pana Boga.
Tylko niektórzy nie wytrzymują tego, tak jak Ty.
"Zejście" niczego nie rozwiązuje (po tamtej stronie będziesz miał tak samo), dlatego trzeba te kilkadziesiąt lat tu na Ziemi jakoś fajnie odwalić.
Postaraj się zrobić grubą krechę i zacznij inaczej spoglądać na świat. <browar>

: 11 sie 2005, 10:36
autor: BoomEr
Mialem kumpla z podobna sytuacja mial dziewczyna z ktora nie chodzil objety ani za reke bo nie wypada, nie calowali sie, bo to nie chigeniczne, nie mowili sobie kocham cie bo to jakies sztuczne, nie widywali sie czesto bo na sie uczyla

kolo teraz ma genialna rodzine :D

: 11 sie 2005, 11:16
autor: Sasetka
Powiem Ci, ze mnie rowniez zycie nie dopieszcza... i to wszystko zalezy od punktu widzenia :) Na rozne tragedie, nieszczescia mozna patrzec w dwojaki sposob : mozesz myslec "ojej nie dam rady, zabije sie, zycie mnie przytlacza, AAAAAGRRRHHH jaki ja jestem biedny!!", plakac nad soba, wykonywac kolejne proby samobojcze, mniej lub bardziej udane az do skutku, a mozesz tez wziasc sie w garsc, powtarzac sobie, ze twoim zalozeniem jest WALCZYC I WYGRYWAC, smiac sie z nieszczesc, nie brac zycia za serio, czerpac radosc z drobnych radosci z tego ze swieci slonce, ze w radiu puscili twoja ulubiona piosenke, ze dziecko na ulicy sie do ciebie usmiechnelo.... :) Hmm ktos kiedys powiedzial,ze to ze odczuwamy bol znaczy ze zyjemy :) Tak wiec problemy to normalna sprawa, ale nie ma naprawde nic takiego z czym nie moglibysmy sobie poradzic. Wiesz ja w ostatnim czasie stracilam dwie "przyjaciolki" i faceta, za ktorego oddalabym zycie. W domu sytuacje rowniez mam nie za ciekawa, w dodatku jestem chora. I czy zalamuje rece? Czy placze nad wylanym mlekiem i mowie ze sie zabije? NIE!!! Bo zycie jest piekne. A jak spiewa Kazik " Los sie musi odmienic" :)
No i na koniec jeszcze moj ulubiony wierszyk ( nie wiem czyj, ale pozwole sobie zacytowac, mam nadzieje, ze nie beda mnie za to scigac :P )

NIE SZTUKĄ UMRZEĆ,SZTUKĄ JEST ŻYĆ
W SŁOŃCU I KWIATÓW WONI.
KAŻDY POTRAFI W ZIEMI ZGNIĆ, NIE SZTUKĄ UMRZEĆ, SZTUKĄ JEST ŻYĆ
MOCNO ZASADY TEJ SIĘ SCHWYĆ - ŚMIERĆ CIĘ I TAK DOGONI
NIE SZTUKĄ UMRZEĆ, SZTUKĄ JEST ŻYĆ
W SŁOŃCU I KWIATÓW WONI

trzymaj się cieplutko... i więcej optymizmu :*
Always look on the bright side of life ;PP

: 11 sie 2005, 11:24
autor: Pegaz
Asiula dobrze mówi..Patrz do przodu nie rozpaczaj.

: 11 sie 2005, 11:27
autor: Sasetka
bo najwazniejszy psia dupcia jest w zyciu optymizm!! jestes w moim wieku, uwierz mi, ze te prawdziwe problemy sa dopiero przed nami :)
zreszta moze ja sie czepiam, ale przegladalam twoje stare posty i natrafilam na taki w ktorym zastanawiales sie czy twoja panna nie jest w ciazy po pettingu. W tym poscie napisales, ze juz dawno nie byles szczerze szczesliwy, a wiec bliskosc z twoja ukochana nie sprawila ci radosci i ja mam w to uwierzyc, ta :> ?

: 11 sie 2005, 11:30
autor: Pegaz
i to takie problemy że nie pozwolą ci myśleć o tym czym teraz się zamartwiasz problemy te nie będą aż tak bardzo ciężkie ale na pewno czasochłonne :) Także głowa do góry.

: 11 sie 2005, 11:33
autor: Yasmine
Przeciez ZYCIE to najlepsze co nas w zyciu spotkalo <aniolek2> . Nie zmarnuj go, pamietaj :). Walcz i jeszcze raz walcz, a kiedys bedziesz sie jeszcze smiac z tego.

: 11 sie 2005, 12:39
autor: Konto usunięte
Weź kurna ziomuś nie mow o samobojstwie... Każdy ma wrogów i ty na pewno też. Chcesz sprawić im przyjemność czy pozatruwac im jeszcze kiedyś zycie :diabel2: :P A wszytsko sie jakoś ułoży... Złe dni trzeba przezyć zeby w lepszych chwilach można bylo być szcześliwym!!

: 11 sie 2005, 12:47
autor: theos
Yasmine pisze:(...) Nie zmarnuj go, pamietaj usmiech. Walcz i jeszcze raz walcz, a kiedys bedziesz sie jeszcze smiac z tego.


hmm gwarantuje Ci ze sie smiac nie bedziesz, bedziesz o tym pamietal - ale kiedys na pewno bedzie taki dzien kiedy pomyslisz / powiesz ... jak dobrze ze tylko siedzialem na tym dachu ...

gdzies tam pisalem o mojej sytuacji, mysalalem o tym samym co ty - ale nie zrobilem tego i teraz nie zaluje tego .... a chyba wrecz sie ciesze z tego ;-)

zobaczysz z Toba tez tak bedzie, teraz jest zle i fatalnie ale kiedys zobaczysz swiatelko w tunelu ... "bo nie ma zadnego sensownego powodu dla ktorego mialo byc nie byc dobrze"*

--------------------------
* - Copyright (c) th ;d

: 11 sie 2005, 13:05
autor: Yasmine
theos, chodzilo mi sie ze bedzie kiedys szczesliwy, znajdzie warta siebie osobe i bedzie sie smial z tego, ze cierpial przez jakas niewarta tego kobite. Ot, co.

: 11 sie 2005, 14:38
autor: ksiezycowka
Asiula pisze:czerpac radosc z drobnych radosci z tego ze swieci slonce, ze w radiu puscili twoja ulubiona piosenke, ze dziecko na ulicy sie do ciebie usmiechnelo....

Pstryk i działa?Wolne żarty.
Wiadomo, ze trzeba się zdystansować do paru spraw i nimi się tak nie przejmować.
W Twoim wypadku problem stanowi samotnosc. Tu nie chodzi o tą dziewczynę, tu chodzi o to, ze boisz sie być sam. O to, ze potrzebujesz kogoś bliskiego, ale...tego kogoś nie ma.
Znam to z własnego doświadczenia. ;)
Al pytanie co tu zrobic zeby bylo lepiej?
No dobre pytanie. Też chciałabym wiedzieć.
Najważniejsze to się nie poddawać. Nawet jak Ci się wszystko wydaje bez sensu i do dupy. To generalnie tępy upór. Nie widzisz sensu życia?Trudno. To nie znaczy, ze masz przestać życ. Taki tempy uór. Żyć żeby żyć, nawet jesli jest w tym 0 radości.

: 11 sie 2005, 15:06
autor: sadi
Propo dystansu:
czemu malolaty zawsze biora kazda "milosc" na powaznie i mysla ze nic lepszego ich nie spotka i ze to jest ta jedyna...?
To najglupsze chyba co robia w tym wieku... :/

Co do spraw rodzinny to powiem ci tylko: wytrzymaj i walcz o lepsze zycie bo dostales dar/szanse i nie zmarnuj jej za zadne skarby <browar>

: 11 sie 2005, 16:16
autor: Hyhy
Asiula pisze:jestes w moim wieku, uwierz mi, ze te prawdziwe problemy sa dopiero przed nami usmiech



I to censored nie masz pojecia jakie.


Andrew pisze:A co ty wymagasz od małolaty by kcohała na 100% ...bynajmniej szczera była !


TA, niedojrzale szczenie

Zycie kolorowe nie jest i nie zapowiada sie na to, zeby bylo kolorowe. I pewnie wieksze sa szanse ze nie bedzie. Kocha sie kogos, ale nic nie mozna zrobic, gdy ktos nie widzi swoich bledow.

Jest taka cierpienia granica za którą się uśmiech pogodny zaczyna

: 11 sie 2005, 16:29
autor: ksiezycowka
Ludzie, ale czy wy nie widzicie, zę tu nie o tą konkretną dziewczyną chodzi?
Chodzi o jakąs bliską osobę, której on upatrywał w niej. Chodzi o to żeby nie być samym, a nei być z nia!

: 11 sie 2005, 16:31
autor: xiu
wstaw kropki i przecinki i jeszcze raz wklej :P

: 11 sie 2005, 16:33
autor: Hyhy
To jeszcze gorzej moon, jak sie ma takie zalozenia... nie chce byc sam to bede z kimkolwiek, stfu

: 11 sie 2005, 16:36
autor: ksiezycowka
Wiem, ale co innego ot pochodze sobie z kimś, bo mi sie nudzi a wszyscy z kimś sie spotykają. Zaś co innego gdy to wynika z panicznego strachu przed samotnością.

: 11 sie 2005, 17:01
autor: Runa
moon pisze:Wiem, ale co innego ot pochodze sobie z kimś, bo mi sie nudzi a wszyscy z kimś sie spotykają. Zaś co innego gdy to wynika z panicznego strachu przed samotnością.


Wydaje mi się, że będąc z kimkolwiek ze strachu przed samotnością może ryzykowac "samotność we dwoje" - ale to tylko moje wrażenie - nigdy tego nie sprawdzałam na sobie.

A mój sposób na samotność to bardziej otworzyć się na ludzi - nawet jeśli jest trudne
wtedy sami garną się do człowieka. W końcu inaczej się postrzega człowieka, który jest wiecznie skupiony na swoich problemach a inaczej na takiego, który jednak czasem widzi innych.

: 11 sie 2005, 22:14
autor: Mysiorek
No taaaa.... doszliśmy do topica Cubasy <browar>

A przebujać się może z kimś, na chwilę. Potem będzie szukał kogoś. To takie proste dla pewnej płci... tylko dla drugiej gorsze. <jol>

: 12 sie 2005, 21:57
autor: mastercezary
dzisiaj mnie pies pogryzl..dosc mocno.... caly w bandazach...reka niesprawna... niemam juz silyy na walke....

: 12 sie 2005, 22:49
autor: AlicE!
...


Choroba. Samotność. Bieda. Gowniane życie...

Ja mam problemy z rodzicami. Wiadomo, taki wiek:P ale nie tylko...Jednak rozpisywać sie na ten temat nie bede, zadna frajda...
I wiesz co, pare lat temu mialam takie nastawienie jak Ty.
Ale podroslam i jak dostalam kompa zapomnialam o nudzie i o klopotach...
Ze nie mam przyjaciol etc... Wpadlam w nałog...Grałam w rozne gry od rana do wieczora, szkole zlewalam coraz bardziej.
Blablabla...
Az ktoregoś dnia po kolejnej zaposanej kartce w pamietniku..Odkrylam ze nie dam rady tego przeczytac, bo caly zeszyt byl tak dolujacy jakby pisal go samobójca...
Podarłam go...wyrzucilam...Usiadlam na parapecie poraz kolejny ale juz nie w glowie byl mi skok. Patrzylam jak slonce wschodzi...Zostawilam wszystko za soba...
Poszlam do nowej szkoly...Znalazłam kilku oddanych przyjaciol..
Zycie sie dalej wlokło swoim torem, coraz wiecej problemow...Ale czasem smsy przychodzily z jakims cieplym slowem...
Ale dalej siedzialam w swoich czerech scianach...Brat sie wyprowadzil a mama zamieszkala w moim pokoju esz...Ale nic, przywyklam z czasem...
Drobiazg;/
5 lat tylko przy kompie, zero radosci z zycia...
pol roku tylko w necie, dla realu mnie nie bylo...
Az tu 31.07 wyszlam z kumpelą na rower i zycie stanelo na glowie...
Widzielismy sie dwa razy wiec nie mam poczucia ze ze soba chodzimy czy ze kogoś mam... Ale ciesze sie tym co jest, ze jak jestem z nim na chwile zapominam o wszystkim...Tak jak przy kompie...
Problemy nie znikaja..Ale jest łatwiej, mam przyjaciol...Wakacje są wiec od koszmaru szkoly sie uwolnilam na chwile...
Moj miś tez nie ma wesołego zycia...Ale chcialabym byś jego światełkiem, zeby sie nie poddawal...On tez czesciej bywa w wirtualce niz w realu...To pozwala zapomniec o kłopotach i cierpieniu...
MASTERCEZARY...
Ja nie wiem czy Ty pomyslisz ze ja sie żalę..
Moglam to streścić w paru zdaniach ale chcialam tak...
Wiedz ze poprzednicy mają rację...Cokolwiek sie stanie nie masz prawa sie poddawać...
A ze lzy w oczach czeste???? Przyjdzie czas to dostaniesz nagrode w Niebie, za to ze sie nie poddales....
Prosze,zastanow się nim skoczysz...Bo nie znasz dnia ani godziny kiedy los moze sie uśmiechnąć...

: 12 sie 2005, 22:56
autor: Hyhy
Sciagnij sobie piosenke PC Park Klatka i wlaczaj jak ci zle :)

: 12 sie 2005, 22:58
autor: Zuber
proponuje sciagnac piosenke kazika staszewskiego - los sie musi odmienic :D posuchajcie sobie :]

dodane
no patrz mysalelm ze bede pierwszy :D

: 17 sie 2005, 13:14
autor: AlicE!
Spedzaj wiecej czasu w necie;) Rob coś co pomoze Ci zapomniec o tej parszywej rzeczywistosci...Muzy sluchaj, koi zmysly...
Uwierz mi ze jesli skoczysz, w polowie drogi miedzy Twoim oknem a Ziemia rozmyslisz sie...Zatesknisz za kims, za czyms...Nie wierze ze nie ma ani jednej rzeczy na ktorej Ci zalezy... Ale jak bedziesz lecial, bedzie juz za poźno.
O NIEJ zapomnij...Wiem ze to trudne...Kiedys straciłam 8-letnią przyjaźń i tez nie moglam sie pozbierac...Ale jak mowią...Życie...
Zyj na przekor wszystkiemu...To stanowi o Twojej sile. Masz ją w sobie, choc twierdzisz ze nie. Ja 3mam za Ciebie goraco kciuki...

: 17 sie 2005, 20:38
autor: unlucky_sink
mastercezary, idź do psychiatry-ja idę w sobotę :] <browar>

[ Dodano: 2005-08-17, 20:42 ]
Madziunia pisze:Bardzo jestem ciekawa. Piszesz, ze nie ma pieniędzy - to dlaczego nie poszukasz pracy??


wiesz jak trudno jest 17takowi znaleźć pracę?! Baaardzo trudno...Bo pracy nie ma prawie wcale...

: 18 sie 2005, 23:47
autor: mastercezary
Myslalem o psychiatrze.. ale co on mi pomoze? wyslycha tylko... co mi powie? zebym sie neizalamywal i dawal rade? nic niepowie (chyba) ciekawego.. a bedzie trzeba jeszcze zaplacic :P