brak seksu z dziewczyną - FRUSTRACJA
: 29 lip 2005, 21:47
czesc.spotykam sie z dziewczyną.ona wróciła do mnie po 2 lata z innym.myslalem ze skoro chciala to będzie dobrze między
nami.niestety już 8 miesiąc - i ja już nie wytrzymuje bez bliskości. czego bym nie zrobił ona mnie odtrąca. nie wiem gdzie leży
przyczyna. kiedy chce porozmawiać na ten temat - wtedy jest awantura, obrażanie, fochy. zis przesadzilem i wyrwało mi się "ze
byłbym szcześliwy gdybym z nią sypiał". wybiegła.powiedziała że jestem chamem,ze nie chce mnie więcej widzieć.ja juz nie potrafię
kocham ją, ale nie potrafię być tak nieszześliwy przez tą sferę która jest mi potrzebna do tego żeby mieć paliwo na każdy następny
dzień.
pomimo, iż zerwała z ex. ciągle z nim się widuje - rzekomo jako przyjaciel.ale wiem ze to nic dobrego.bo może przez to nie potrafi
się odblokować,zapomnieć o nim.
ja dałem jej wszystko, bezwarunkowo. mieszkanie, spełniam jej oczekiwania.daje z siebie 1000%.w zamiana muszę wytrzymywać fatalną
atmosfere.nie potrafimy już w ogóle obok siebie przebywać. o byle co się kłócimy.ja chciałym ją przytulić,bo mi tego brakuje.to ona
mnie odrzuca. ma taką fobię że każdy mój gest, słowo, żart odczytuje z podtekstami - i wmawia ze mi o to tylko chodzi.ale mi
chodzi o nasze szczęście,dobro wspolne.zeby nie bylo juz awantur,zebysmy siebie pragneli.a tak już nie wiem co zrobic. BIAŁE MAŁŻEŃSTWO.............
proponowalem seksuologa, to powiedziala ze jestem chory.ze ona tego celowo nie robi.bo tak chce.ale to jest jak gra, moze cie
kocham,a moze za 5 lat ci pozwole.taka glupia gierka. psychika juz mi siada.bo nikogo tak nie kochalem,nie wyobrazam sobie z nikim innym byc. ale to mnie doprowadza już do szalu, oboje w pewnym sensie juz czujemy odraze do siebie. a wystarczyloby jej
zrozumienie, przelamanie sie powolutku razem.i BYLIBYSMY SZCZESLIWI.
co o tym sadzicie.........jak mam postepować, co robic.........jak tak żyć.........jak jej to wytlumaczyc...............
nami.niestety już 8 miesiąc - i ja już nie wytrzymuje bez bliskości. czego bym nie zrobił ona mnie odtrąca. nie wiem gdzie leży
przyczyna. kiedy chce porozmawiać na ten temat - wtedy jest awantura, obrażanie, fochy. zis przesadzilem i wyrwało mi się "ze
byłbym szcześliwy gdybym z nią sypiał". wybiegła.powiedziała że jestem chamem,ze nie chce mnie więcej widzieć.ja juz nie potrafię
kocham ją, ale nie potrafię być tak nieszześliwy przez tą sferę która jest mi potrzebna do tego żeby mieć paliwo na każdy następny
dzień.
pomimo, iż zerwała z ex. ciągle z nim się widuje - rzekomo jako przyjaciel.ale wiem ze to nic dobrego.bo może przez to nie potrafi
się odblokować,zapomnieć o nim.
ja dałem jej wszystko, bezwarunkowo. mieszkanie, spełniam jej oczekiwania.daje z siebie 1000%.w zamiana muszę wytrzymywać fatalną
atmosfere.nie potrafimy już w ogóle obok siebie przebywać. o byle co się kłócimy.ja chciałym ją przytulić,bo mi tego brakuje.to ona
mnie odrzuca. ma taką fobię że każdy mój gest, słowo, żart odczytuje z podtekstami - i wmawia ze mi o to tylko chodzi.ale mi
chodzi o nasze szczęście,dobro wspolne.zeby nie bylo juz awantur,zebysmy siebie pragneli.a tak już nie wiem co zrobic. BIAŁE MAŁŻEŃSTWO.............
proponowalem seksuologa, to powiedziala ze jestem chory.ze ona tego celowo nie robi.bo tak chce.ale to jest jak gra, moze cie
kocham,a moze za 5 lat ci pozwole.taka glupia gierka. psychika juz mi siada.bo nikogo tak nie kochalem,nie wyobrazam sobie z nikim innym byc. ale to mnie doprowadza już do szalu, oboje w pewnym sensie juz czujemy odraze do siebie. a wystarczyloby jej
zrozumienie, przelamanie sie powolutku razem.i BYLIBYSMY SZCZESLIWI.
co o tym sadzicie.........jak mam postepować, co robic.........jak tak żyć.........jak jej to wytlumaczyc...............