Ideał
: 11 cze 2005, 16:22
Chyba każdy ma w marzeniach jakiś ideał chłopaka/dziewczyny. Takiego własnego księcia/księżniczkę z bajki. Ja także mam. Ale marzenia sobie, a życie sobie. Już dawno sobie zdałam sprawę z tego, że życie nie jest ani czarne, ani białe, tylko szare. Więc odłożyłam swój ideał na półkę z książkami. Zakochiwałam się najczęściej w niewłaściwych osobach i przechodziłam długie rekonwalescencje pouczuciowe. I ostatnio, w najmniej oczekiwanym momencie zdałam sobie sprawę, że w moim otoczeniu od długiego czasu jest ktoś, kogo szukałam w innych ludziach. Ten ideał.
Pomimo, że znam go przeszło kilka lat, dostrzegłam go zupełnie przypadkowo. Po prostu któregoś dnia przyśniło mi się, że on jest moim chłopakiem
Obudziłam się i pomyślałam, że śmieszny sen. Czemu akurat ten gość? Zaczęłam dla żartu myśleć o nim i określać, jaki on właściwie naprawdę jest. I nagle zauważyłam w nim to, co najbardziej cenię, co wg mnie jest w człowieku najważniejsze.
Przez okres ok trzech lat, od kiedy się znamy, jakieś 2,5 roku nasza znajomość polegała na "cześć-cześć", czasami, "Co słychać?". Pół roku temu zostałam wciągnięta w pewną ekipę ludzi, trzymających się ze sobą już dłuższy czas. On też jest w tej paczce. Moje początki wśród nowych znajomych były trudne, ponieważ potrzebowałam dłuższego czasu do zaaklimatyzowania się wśród ludzi już zgranych. Poza tym wśród nowych kumpeli i kumplów poznałam mojego byłego chłopaka, dla którego straciłam głowę. Zakochałam się ślepo. Znajomi to widzieli, widzieli też, że ten związek nie trwał długo i mnie bardzo pokaleczył. Ów ideał jest przyjacielem mojego byłego i znał sprawę od podszewki. Byłam mu wdzięczna, że nie roztrąbił tego po wszystkich.
Z czasem nawiązaliśmy lepszy kontakt. Zorientowałam się, że kiedy go o coś poproszę to zawsze pomoże, sam z siebie poniesie ciężki plecak, o wszystkich zawsze się zatroszczy. A do tego jest bardzo skromny. Od osoby trzeciej dowiedziałam się, że stanął w mojej obronie, kiedy ktoś obrażał mnie za moimi plecami. To było miłe. Jednak nigdy nie myślałam o nim jak o kandydacie na faceta, zawsze jak o kumplu. Wiedziałam, że kocha się w nim bardzo życzliwa mi osoba. Poza tym, jeżeli chodzi o sprawy damsko - męskie to jestem bardzo nieśmiała i nie potrafię się komuś narzucać. Raczej wolę jak chłopak przejmuje inicjatywę. Zresztą - miałam dość wylizywania się z nietrafionych uczuć na forum znajomych.
Teraz, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo ten człowiek jest wartościowy, mam mieszane uczucia. Ogromnie go podziwiam, ale nie, jezcze nie zakochałam się. Poza tym wiem, że i tak z tego nigdy by nic nie wyszło. On umie podobać się dziewczynom, wiem, że ma fanki, poza tym on był w kilku długich związkach i nawet nie wiem, czy teraz kogoś nie kocha.
To wszystko jest dziwne![:) :)](./images/smilies/usmiech.GIF)
Pomimo, że znam go przeszło kilka lat, dostrzegłam go zupełnie przypadkowo. Po prostu któregoś dnia przyśniło mi się, że on jest moim chłopakiem
Przez okres ok trzech lat, od kiedy się znamy, jakieś 2,5 roku nasza znajomość polegała na "cześć-cześć", czasami, "Co słychać?". Pół roku temu zostałam wciągnięta w pewną ekipę ludzi, trzymających się ze sobą już dłuższy czas. On też jest w tej paczce. Moje początki wśród nowych znajomych były trudne, ponieważ potrzebowałam dłuższego czasu do zaaklimatyzowania się wśród ludzi już zgranych. Poza tym wśród nowych kumpeli i kumplów poznałam mojego byłego chłopaka, dla którego straciłam głowę. Zakochałam się ślepo. Znajomi to widzieli, widzieli też, że ten związek nie trwał długo i mnie bardzo pokaleczył. Ów ideał jest przyjacielem mojego byłego i znał sprawę od podszewki. Byłam mu wdzięczna, że nie roztrąbił tego po wszystkich.
Z czasem nawiązaliśmy lepszy kontakt. Zorientowałam się, że kiedy go o coś poproszę to zawsze pomoże, sam z siebie poniesie ciężki plecak, o wszystkich zawsze się zatroszczy. A do tego jest bardzo skromny. Od osoby trzeciej dowiedziałam się, że stanął w mojej obronie, kiedy ktoś obrażał mnie za moimi plecami. To było miłe. Jednak nigdy nie myślałam o nim jak o kandydacie na faceta, zawsze jak o kumplu. Wiedziałam, że kocha się w nim bardzo życzliwa mi osoba. Poza tym, jeżeli chodzi o sprawy damsko - męskie to jestem bardzo nieśmiała i nie potrafię się komuś narzucać. Raczej wolę jak chłopak przejmuje inicjatywę. Zresztą - miałam dość wylizywania się z nietrafionych uczuć na forum znajomych.
Teraz, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo ten człowiek jest wartościowy, mam mieszane uczucia. Ogromnie go podziwiam, ale nie, jezcze nie zakochałam się. Poza tym wiem, że i tak z tego nigdy by nic nie wyszło. On umie podobać się dziewczynom, wiem, że ma fanki, poza tym on był w kilku długich związkach i nawet nie wiem, czy teraz kogoś nie kocha.
To wszystko jest dziwne