agnieszka.com.pl • Gdy nie wiem...
Strona 1 z 1

Gdy nie wiem...

: 02 cze 2005, 03:00
autor: Youlo
Mam bardzo osobisty, no i trudny (przynajmniej jak dla mnie) do rozwiązania problem... Po prostu nie wiem co się dzieje.
Jestem od dłuższego czasu w dość poważnym związku, w którym układa się raz lepiej, raz gorzej. Nie powiem, żeby było jakoś miodowo, w końcu każdy ma jakieś ciche dni, czy nawet się kłóci ze swoją partnerką/partnerem...
Jednak mój... nasz... "problem" związany jest niejako bardziej z moją skromną osobą. Jestem człowiekiem bardzo opanowanym, z doskonałą niemal umiejętnością ukrywania uczuć. Chodzi tu raczej o to, że nie widać po mnie czy się wściekłem (no, chyba że to już maximum wytrzymałości) czy jakoś smucę. Choć podobno jak się zdołuję to mam wzrok jak zbity pies... Ale do rzeczy.
Do niedawna miałem niemałe problemy z okazywaniem miłości swojej partnerce, co zostało mi delikatnie wytknięte, więc razem robimy z tym co możemy. Ja się staram, Ona się stara... Niby wszystko jest cacy, lecz nie jeden raz zaczynają się poważne schody.
Tak jak ostatnio, czasem słyszę od Niej stwierdzenie, że "coś się między nami sypie". To "powiedzenie" powtarzane jest z Jej strony dość często, przez co mam czasem wrażenie, że Ona po prostu szuka powodu, by zakończyć nasz związek. To z kolei prowadzi do tego, że sam zastanawiam się nad swoim uczuciem do Niej, którego przecież dotąd jestem stuprocentowo pewien! Kiedy myślę, że wszystko jest ok, Ona potrafi z zadziwiającą płynnością i ze łzami w oczach odwrócić kota do góry nogami... Gdy to wszystko na spokojnie sumuję, wychodzi mi (czysta kalkulacja!), że coś ze mną nie tak... Może za mało się staram? Może nie jestem dość dojrzały na poważny związek? A może (co najczęściej jest wynikiem moich obliczeń) jestem jakoś nieprzystosowany bo móc kochać i okazywać to uczucie dość wyraźnie?
Będąc dwudziestolatkiem przeżywam właściwie swój pierwszy związek. Co prawda, niby wcześniej byłem z kilkoma kobietami, lecz to nie było "to coś". Byłem raczej zabawką, która była rzucana w kąt, gdy się nudziła, lub kiedy w "wybrance" budziło się sumienie... Nauczyłem się maskować swoje uczucia, co teraz staram się odwórcić...
I teraz moim bólem jest to... że naprawdę nie wiem jak mam z Nią rozmawiać, co mam mówić, jak mam się zachować w tej sytuacji, w której co chwila zdarzają się "smutne momenty". Momenty, gdy Ona mi mówi, że coś się między nami sypie...

: 02 cze 2005, 08:03
autor: Andrew
Skro sie zastanawiasz ....to zakoncz to , nie ma to przyszłosci ! <browar>

: 02 cze 2005, 08:07
autor: Noel
Andrew, gdybym ja tak robil za kazdym razem jakbym sie zastanawial...

coz, czlowiek ma prawo do watpliwosci 8) jak nie minie mu to... wtedy moze myslec o konczeniu :-)

: 02 cze 2005, 08:23
autor: Andrew
Na pocatku tak , ale jzu w trakcie trwania zwiazku ?? cóz ...mam inne zdanie

: 02 cze 2005, 08:24
autor: kinomaniak
Ale czy ma sens zwiazek gdzie sa watpliwosci??Tym bardziej ze to jego partnerka je powoduje??powinienes z nia chyba bardziej wnikliwie porozmawiac i powinniscie sie obydwoje zastanowic nad własnym zwizkiem ( wszystkie za i przeciw) starajac sie rozpatrzyc to tak by nie ranic jedno drugiego i dojsc do jakiegos kompromisu dajac sobie czas na poproaw, moze akurat sie uda, a dopiero gdy i ty poczujesz ze naprawde to nie ma sensu zakończyc to tak by nie bolało??Moze to po prostu nie ta!!Andrew zwiazki nie takie kryzysy przechodziły i nie którzy sa ze soba do dzis(poczekamy zobaczymy)

: 02 cze 2005, 08:40
autor: anitka24
Youlo pisze:Będąc dwudziestolatkiem przeżywam właściwie swój pierwszy związek. Co prawda, niby wcześniej byłem z kilkoma kobietami, lecz to nie było "to coś". Byłem raczej zabawką, która była rzucana w kąt, gdy się nudziła, lub kiedy w "wybrance" budziło się sumienie... Nauczyłem się maskować swoje uczucia, co teraz staram się odwórcić...
I teraz moim bólem jest to... że naprawdę nie wiem jak mam z Nią rozmawiać, co mam mówić, jak mam się zachować w tej sytuacji, w której co chwila zdarzają się "smutne momenty". Momenty, gdy Ona mi mówi, że coś się między nami sypie...



hmmmm jakbym słyszała siebie :P Każdy kto jużł zraniony przechodzi okres maskowania uczuć i właśnie ja też miałam taki problem że nie wyrażałam uczuć bo wtedy nikt nie mógł mniue zranic jak nie wiedział co czuję...ale jeżeli chodzi o nią pogadaj z nią szczerze co znaczą te jej teksty...przecież jesteście razem i musicie umieć o takich rzeczach rozmawiać...mi mój były facet ciągle zarzucał że nie pokazuje co do niego czuję...to już stało się obsesją bo robił mi wyrzuty za każdym razem jak się widzieliśmy...były sprzeczki a potem przytulanie i wydawalo się że to jest rozwiązanie...a tak naprawde wydaje mi się że to on szukał dziury w całym i sam nie dorósł żeby byćz kims...i teraz się cieszę że to jużza mną...człowiek się męczy gdy cały czas chce coś drugiej osobie udowodnić...a szzcególnie gdy to robi bez przekonania i mówi słowa które powinny paśćale których nie chciał powiedzieć tak naprawde <aniolek2>

: 02 cze 2005, 08:45
autor: Andrew
kinomaniak pisze:Ale czy ma sens zwiazek gdzie sa watpliwosci??Tym bardziej ze to jego partnerka je powoduje??powinienes z nia chyba bardziej wnikliwie porozmawiac i powinniscie sie obydwoje zastanowic nad własnym zwizkiem ( wszystkie za i przeciw) starajac sie rozpatrzyc to tak by nie ranic jedno drugiego i dojsc do jakiegos kompromisu dajac sobie czas na poproaw, moze akurat sie uda, a dopiero gdy i ty poczujesz ze naprawde to nie ma sensu zakończyc to tak by nie bolało??Moze to po prostu nie ta!!Andrew zwiazki nie takie kryzysy przechodziły i nie którzy sa ze soba do dzis(poczekamy zobaczymy)
<aniolek2> <aniolek2> <browar>

Ty mi tutaj nie sciemniaj , ze nie takie kryzysy przechodziły !! a są dalej , bo dalej to mozna byc !! ale czy to jest to ??? w pewnym momencie wybiera sie mniejse zło po prostu , w ich sytuacji nie musza !

: 02 cze 2005, 08:54
autor: kinomaniak
nikt im na hama nie kaze ze soba byc. moga przeciez spróbowac sie dogadac a jak sie nie uda to odejsc( moze to trwac rok moze pół)

: 02 cze 2005, 08:59
autor: Andrew
Tak ! pewnie ! potem to człowiek ma metlik w głowie , przyzwyczajenie daje sie we znaki i jest jak jest i albo sie to zaakceptuje potem , albo nie a wtedy jest zle !

: 02 cze 2005, 09:06
autor: kinomaniak
wszystkich bierzesz pod jedną lupe a tak nie można_( pamietaj że ty nie zawsze musisz miec racje hihihihihihihihihihi <aniolek2> )a co do wybierania mniejeszego zla czy to nie nazywa sie tchurzostwem?????bo nie potrafi wybrac tego co choc trudne moze przyniesc dużo wieksze szczeście???( ale ty zapewne masz inne zdanie na ten temat!!! :> )

: 02 cze 2005, 09:11
autor: Andrew
Szczescie ???? hmmm? dla kogo ? jesli jest sie egoista to tak masz racje
sama piszesz, ze " Moze " co nie oznacza ze musi ! kazdy przypadek trzeba jednak rozpatrywac indywidualnie , dlatego ja pisze to co pisze i jak pisze bo w wiekszosci jest tak ! mniejszosc mnie nie interesuje ! <aniolek2>

I pisz Ty z duzej litery ...troche szacunku mi sie nalezy !!!!! <silacz>

: 02 cze 2005, 09:17
autor: kinomaniak
Każdy z nas jest po cześci egoista( ktos kiedys napisał Miłość to egoizm we dwoje),nie bede sie z Toba spierac( widzisz z dużej litery,,, okazałam ci szacunek, mam nadzieje ze jestes zadowolony)bo to nie o to chodzi kazdy ma swoje zdanie i ja juz powiedzałam co mysle!!!Ty ( widzisz znów duża litera) tez wiec wszystko jasne,, kobiety sa z Wenus, faceci z Marsa i zawsze beda inne zdania!!!

: 02 cze 2005, 09:20
autor: Andrew
Poglady , jak i zdania jednak sie zmieniaja ! tu dodam powiedzenie ....."TYLKO KROWA NIE ZMIENIA SWOICH POGLADÓW " I też tu jest cały pies pogrzebany ! ale TY .. wiesz o tym ! <browar>

: 02 cze 2005, 09:24
autor: kinomaniak
Ty ich nie zmieniasz( jestes Krową ??) :>

: 02 cze 2005, 09:40
autor: Andrew
PEWNE POGLADY SIE NIE ZMIENAJĄ JEDNAK ! NA PRZESTRZENI ZYCIA SIE JE WYPRACOWUJE I TYLE ...POTEM JUZ SĄ USTABILIZOWANE !
słoncie zawsze bedzie zachodzic i wschodzić ,a jesli nie , to nasz juz nie bedzie

: 02 cze 2005, 11:22
autor: Sir Charles
kinomaniak pisze:Ty ich nie zmieniasz( jestes Krową ??)


Jestes moja idolka :DD :D

Re: Gdy nie wiem...

: 02 cze 2005, 11:34
autor: foxy_lady
Youlo pisze:Jestem człowiekiem bardzo opanowanym, z doskonałą niemal umiejętnością ukrywania uczuć. Chodzi tu raczej o to, że nie widać po mnie czy się wściekłem (no, chyba że to już maximum wytrzymałości) czy jakoś smucę. Choć podobno jak się zdołuję to mam wzrok jak zbity pies.
Do niedawna miałem niemałe problemy z okazywaniem miłości swojej partnerce, co zostało mi delikatnie wytknięte, więc razem robimy z tym co możemy. Ja się staram, Ona się stara...

mój facet tez tak miał i sporo juz sie zmienilo, bo pracuje nad tym. Wiem, ze dla kobiety to naprawde uciazliwe, jesli facet wsyztsko dusi w sobie, nie rozmawia, nie ujawnia sie z problemami, odcuciami. To powoduje pietrzenie sie niepotrzebnych emocji a przecierz wiadomo powszechnie, ze ROZMOWA jest najwazniejsza.
Nie ma co sie stopowac, byc wstrzemiezliwym w okazywaiu u czuc, trzeba zyc i dzialac, bo zycie nam minie.
mam czasem wrażenie, że Ona po prostu szuka powodu, by zakończyć nasz związek.

jesli wydaje Ci sie ze szuka dziury w calym i prowokuje sprzeczki, to cos jest nie tak. trzeba by sie tylko dowiedziec czy przyczyna lezy w tym co piszesz, czy po prostu chce zmienic faceta na innego.
Pogadac trzeba...

: 02 cze 2005, 11:46
autor: Youlo
Z tym, że ja powoli uczę się "uzewnętrzniać"... Chodzi raczej o to, że tłumię w sobie tylko złość i smutek.
Co do rozmowy z Nią: to jest co raz trudniejsze, bo gdy tylko chcę o tym pogadać, czy nawet zdobędę się na konkretne pytanie, potrafi odpowiedzieć pytaniem, czy raczej całym wywodem, jak to Ona czuje się w tym związku, i że powinienem się starać, by Jej nie stracić...
Troszkę to uprościłem, napisałem najkonkretniej jak się dało, więc może to brzmieć troche "brutalnie", ale fakty faktami pozostaną...

: 02 cze 2005, 11:50
autor: Pogosia
foxy_lady pisze:Wiem, ze dla kobiety to naprawde uciazliwe, jesli facet wsyztsko dusi w sobie, nie rozmawia, nie ujawnia sie z problemami, odcuciami. To powoduje pietrzenie sie niepotrzebnych emocji a przecierz wiadomo powszechnie, ze ROZMOWA jest najwazniejsza.
Nie ma co sie stopowac, byc wstrzemiezliwym w okazywaiu u czuc, trzeba zyc i dzialac, bo zycie nam minie.


dokładnie....

: 02 cze 2005, 12:18
autor: I*Z*U*$*K*A
Youlo pisze: "coś się między nami sypie".


Skoro ona to dostrzega to sprobujcie porozmawiac jaka jest tego przyczyna. Niech powie co jej lezy na sercu a moze wtedy cos razem zdzialacie w tym kierunku. Jesli natomiast nie bedzie potrafila udzielic jednoznacznej odpowiedz na to pytanie to moze rzczywiscie szuka pretekstu, aby zakonczyc zwiazek. Musisz ja "wyczuc". Jesli Twoje podejrzenia sie potwierdza to bardzo mi przykro, ale chyba nie warto tego kontynuowac. Pozdrawiam. Trzymaj sie.

: 02 cze 2005, 13:00
autor: ptaszek
Może faktycznie czegoś jeszcze za mało jej dajesz. Może chodzi właśnie o czułość, o otwartość, pewność że ją kochasz i Ci na niej naprawdę zależy? Może ona potrzebuje po prostu jakichś zapewnień, czułych wyznań, głębszego okazywania tego uczucia?

: 04 cze 2005, 06:37
autor: Feed
Youlo pisze:Gdy to wszystko na spokojnie sumuję, wychodzi mi (czysta kalkulacja!), że coś ze mną nie tak... Może za mało się staram? Może nie jestem dość dojrzały na poważny związek? A może (co najczęściej jest wynikiem moich obliczeń) jestem jakoś nieprzystosowany bo móc kochać i okazywać to uczucie dość wyraźnie?

A może była zouroczona i się oduroczyła i własnie w ten sposób próbuje Cie zniechęcić do tego związku, bo uważa, że to błąd. A może faktycznie coś jest nie tak, za mało pokazujesz jej że ją kochasz. Napisz ile czasu jesteście ze sobą, jak często się spotykacie. To ma duże znaczenie.

: 04 cze 2005, 11:46
autor: Yasmine
Moze ona slowami w stylu "cos sie sypie" chce zmotywowac Cie zebys zaczal dzialac, zebys okazywal jej wiecej czulosci, milosci, chce zobaczyc czy chcesz ratowac ten zwiazek, czy chcesz w nim trwac. Bo jesli mowi ze cos sie sypie a Ty sie z tym powoli zaczynasz zgadzac i miec watpliwosci co do was to dla niej znak, ze moze Twoj brak okazywania uczuc jest nie tylko brakiem ich okazywania ale brakiem jakiegokolwiek czucia.