Prosba o porade!!! - długie
Moderator: modTeam
Prosba o porade!!! - długie
Mam gorąca prosbę o poradę..
Poznałem wspaniałą dziewczynę, o której od pewnego czasu nie potrafię przestac mysleć. Tak naprawdę znam ją od paru lat, nie mniej nauka, obowiązki i praca sprawiły, iz wczesniej nie myślałem o angazowaniu się w jakikolwiek związek. Być moze popełniłem błąd, iż już wczesniej nie starałem się o względy owej ślicznej, 23-letniej istoty - wiem jednak, iż ona sama równiez nie mało czasu poświeca na naukę i stopniowe przejmowanie interesów swoich rodziców. Odnoszę wrazenie, iż moje uczucie przez te lata rozwinęło się i obecnie odczuwam tego skutki.
Ojciec Moniki (bo tak ma na imie owa sliczna istota) jak i jej matka są mi bardzo przychylni. Przychylni do tego stopnia, iż kilkukrotnie w mojej i Moniki obecności podkreslali, iż stanowilibyśmy wspaniałą parę a przy swoich znajomych przedstawiają mnie jako bliskiego przyjaciela swojej córki. Również i moja rodzina wyraza sie w samych superlatywach o Monice, a ja osobiscie nie ukrywam, iż poszukuję partnerki do stałego związku.
W tym tygodniu postanowiłem wyjśc z inicjatywą i zaproponować Monice spotkanie. Kupiłem przesliczną rózyczkę i przy silnym wietrze oraz sniegu udałem się do domu obiektu moich westchnień. Po przybyciu na miejsce zostałem bardzo ciepło przyjety przez Ojca Moniki. Jej samej niestety nie było jeszcze w domu aczkolwiek poproszono mnie abym na nia poczekał. Wkrótce obiekt moich snów powrocił wraz z matką, która usmiechając się w moim kierunku i widząc lezący obok kwiatuszek czym predzej opuściła pokój zostawiając mnie z Moniką i jej Ojcem. Ojciec Moniki przekazał córce informację, iż ma gościa i wychodząc po chwili z pokoju poprosił nas (co nie ukrywam trochę mnie zaskoczyło) abysmy łacząc się w związek mieli na względzie konieczność ukonczenia przez Monike studiów. Potem zostalismy już sami.
Przyznam ze początkowo pogubiłem się w swoich myslach. Nie mniej w miarę szybko się opamietałem wykorzystujac swoje poczucie humoru i tym równie szybko rozluznając atmosferę. Wreczyłem Monice przyniesioną rózyczkę, o której stan drzałem przez całą drogę. Poprosiłem Monike aby ja przyjęła. Zadałem równiez pytanie czy pomimo swojego napietego rozkładu zajęć, znalazłaby chwilę wolnego czasu i zechciałaby się spotkać ze mną w wybranym przez siebie dniu w przepięknym lokalu nieopodal jej domu.
Odniosłem wrazenie, że pytanie które zadałem nieco ją zaskoczyło. Monika odwróciła sie w bok i przez chwilę nic nie mówiła. W koncu odpowiedziała, iż "jest jej niezręcznie bowiem nie chciałaby aby dowiedział się o tym jej chłopak". Na dzwięk tych słów poczułem jakby seria nozy ukuła moje serce - jestem bowiem przeciwnikiem rozbijania już istniejących związków. Monika chciała prawdopodobnie jeszcze coś powiedzieć, ale ja , ponownie wykorzystujac swoje (mimo ze zranione) poczucie humoru odpowiedziałem, "OK , rozumiem... temat uznaje za zakonczony". Nastepnie skierowałem rozmowę na inne tory pytajac się o stopnien zaagnazowania Moniki w pisanie pracy magisterskiej i o koniecznosc ewentualnej pomocy. Rozmawialismy takze na inne tematy i nie ukrywam, iż ta rozmowa była dla mnie (a z tego co widziałem również i dla Moniki) bardzo miła. Wielokrotnie smialiśmy się, poruszalismy wiele tematów, wiele watków z jej inicjatywy. To utwierdziło mnie w przekonaniu, iż jest to naprawdę wspaniała dziewczyna i że popełniłem błąd nie starajac sie o jej względy już wczesniej.
W koncu - nie chcąc przeciągac spotkania, które i tak sporo już trwało stwierdziłem, iż zająłem jej już chyba zbyt wiele czasu. Mówiac o tym , podziekowałem Monice za miłą rozmowę i za to ze zechciała mi poswięcić trochę czasu. Kiedy zegnaliśmy się, Monika mnie odprowadziła. Podajac sobie dłonie wydusiłem z siebie - patrzac jej w oczy słowo "szkoda". Nastepnie ucałowałem jej dłoń a ona nadstawiła swoje oba policzki , które również ucałowałem.
Rozstajac się z istotą moich westchnień byłem sam na siebie zły. Być moze popełniłem błąd nie drążac tematu ewentualnego spotkania. Ojciec Moniki , który przebywał przed wejsciem do posesji, zaproponował, iż odwiezie mnie do domu, ale grzecznie mu podziekowałem, mówiac iż mam do załatwienia jeszcze jedną sprawę. Gdy jednak zapytał mnie co wspólnie z Moniką ustaliliśmy - odpowiedziałem " Pana sliczna córka , niestety jest już zajeta.. szkoda". "Nie wiedziałem, ale porozmawiam z nią " - usłyszałem w odpowiedzi.
Proszę Was o poradę, czy w Waszej ocenie powinienem podejmować jeszcze jakiekolwiek próby zblizenia się do wybranki mojego serca, czy nie pozostawic jednak spraw by toczyły sie własnym losem lub po prostu sobie odpuścić.
Poznałem wspaniałą dziewczynę, o której od pewnego czasu nie potrafię przestac mysleć. Tak naprawdę znam ją od paru lat, nie mniej nauka, obowiązki i praca sprawiły, iz wczesniej nie myślałem o angazowaniu się w jakikolwiek związek. Być moze popełniłem błąd, iż już wczesniej nie starałem się o względy owej ślicznej, 23-letniej istoty - wiem jednak, iż ona sama równiez nie mało czasu poświeca na naukę i stopniowe przejmowanie interesów swoich rodziców. Odnoszę wrazenie, iż moje uczucie przez te lata rozwinęło się i obecnie odczuwam tego skutki.
Ojciec Moniki (bo tak ma na imie owa sliczna istota) jak i jej matka są mi bardzo przychylni. Przychylni do tego stopnia, iż kilkukrotnie w mojej i Moniki obecności podkreslali, iż stanowilibyśmy wspaniałą parę a przy swoich znajomych przedstawiają mnie jako bliskiego przyjaciela swojej córki. Również i moja rodzina wyraza sie w samych superlatywach o Monice, a ja osobiscie nie ukrywam, iż poszukuję partnerki do stałego związku.
W tym tygodniu postanowiłem wyjśc z inicjatywą i zaproponować Monice spotkanie. Kupiłem przesliczną rózyczkę i przy silnym wietrze oraz sniegu udałem się do domu obiektu moich westchnień. Po przybyciu na miejsce zostałem bardzo ciepło przyjety przez Ojca Moniki. Jej samej niestety nie było jeszcze w domu aczkolwiek poproszono mnie abym na nia poczekał. Wkrótce obiekt moich snów powrocił wraz z matką, która usmiechając się w moim kierunku i widząc lezący obok kwiatuszek czym predzej opuściła pokój zostawiając mnie z Moniką i jej Ojcem. Ojciec Moniki przekazał córce informację, iż ma gościa i wychodząc po chwili z pokoju poprosił nas (co nie ukrywam trochę mnie zaskoczyło) abysmy łacząc się w związek mieli na względzie konieczność ukonczenia przez Monike studiów. Potem zostalismy już sami.
Przyznam ze początkowo pogubiłem się w swoich myslach. Nie mniej w miarę szybko się opamietałem wykorzystujac swoje poczucie humoru i tym równie szybko rozluznając atmosferę. Wreczyłem Monice przyniesioną rózyczkę, o której stan drzałem przez całą drogę. Poprosiłem Monike aby ja przyjęła. Zadałem równiez pytanie czy pomimo swojego napietego rozkładu zajęć, znalazłaby chwilę wolnego czasu i zechciałaby się spotkać ze mną w wybranym przez siebie dniu w przepięknym lokalu nieopodal jej domu.
Odniosłem wrazenie, że pytanie które zadałem nieco ją zaskoczyło. Monika odwróciła sie w bok i przez chwilę nic nie mówiła. W koncu odpowiedziała, iż "jest jej niezręcznie bowiem nie chciałaby aby dowiedział się o tym jej chłopak". Na dzwięk tych słów poczułem jakby seria nozy ukuła moje serce - jestem bowiem przeciwnikiem rozbijania już istniejących związków. Monika chciała prawdopodobnie jeszcze coś powiedzieć, ale ja , ponownie wykorzystujac swoje (mimo ze zranione) poczucie humoru odpowiedziałem, "OK , rozumiem... temat uznaje za zakonczony". Nastepnie skierowałem rozmowę na inne tory pytajac się o stopnien zaagnazowania Moniki w pisanie pracy magisterskiej i o koniecznosc ewentualnej pomocy. Rozmawialismy takze na inne tematy i nie ukrywam, iż ta rozmowa była dla mnie (a z tego co widziałem również i dla Moniki) bardzo miła. Wielokrotnie smialiśmy się, poruszalismy wiele tematów, wiele watków z jej inicjatywy. To utwierdziło mnie w przekonaniu, iż jest to naprawdę wspaniała dziewczyna i że popełniłem błąd nie starajac sie o jej względy już wczesniej.
W koncu - nie chcąc przeciągac spotkania, które i tak sporo już trwało stwierdziłem, iż zająłem jej już chyba zbyt wiele czasu. Mówiac o tym , podziekowałem Monice za miłą rozmowę i za to ze zechciała mi poswięcić trochę czasu. Kiedy zegnaliśmy się, Monika mnie odprowadziła. Podajac sobie dłonie wydusiłem z siebie - patrzac jej w oczy słowo "szkoda". Nastepnie ucałowałem jej dłoń a ona nadstawiła swoje oba policzki , które również ucałowałem.
Rozstajac się z istotą moich westchnień byłem sam na siebie zły. Być moze popełniłem błąd nie drążac tematu ewentualnego spotkania. Ojciec Moniki , który przebywał przed wejsciem do posesji, zaproponował, iż odwiezie mnie do domu, ale grzecznie mu podziekowałem, mówiac iż mam do załatwienia jeszcze jedną sprawę. Gdy jednak zapytał mnie co wspólnie z Moniką ustaliliśmy - odpowiedziałem " Pana sliczna córka , niestety jest już zajeta.. szkoda". "Nie wiedziałem, ale porozmawiam z nią " - usłyszałem w odpowiedzi.
Proszę Was o poradę, czy w Waszej ocenie powinienem podejmować jeszcze jakiekolwiek próby zblizenia się do wybranki mojego serca, czy nie pozostawic jednak spraw by toczyły sie własnym losem lub po prostu sobie odpuścić.
Powiem Ci tak... Jeśli jest zajęta, to bardzo trudne. Ale każda chwila jest szansą, aby wszystko zmienić. Musisz działać, jeśli w coś wierzysz. Jeżeli na razie może to być tylko koleżeństwo czy przyjaźń to zgódź się na to... Może da Ci szansę bycia częścią Jej życia-może jeszcze nie jest za późno...
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Leszczynka pisze:Ale każda chwila jest szansą, aby wszystko zmienić. Musisz działać, jeśli w coś wierzysz. Jeżeli na razie może to być tylko koleżeństwo czy przyjaźń to zgódź się na to... Może da Ci szansę bycia częścią Jej życia-może jeszcze nie jest za późno...
Nie obiecuj sobie jednak zbyt dużo, bo to wcale nie musi się pięknie skończyć. Równie dobrze możesz się tylko bardziej pogrążyć. Pamiętaj, że działasz na własne ryzyko...
rzeczywiscie nie za ciekawa sytuacje masz.wg mnie powinnienes zaczekac. skoro jestescie bliskimi przyjaciolmi to na pewno masz z nia jakis mniejszy czy wiekszy kontakt. ale z tego co widze to raczej mniejszy skoro dopiero przy takiej okazji dowiedziales sie o tym ze ma chlopaka. lub poprotu nie zdazyla sie jeszcze nim pochawilc. to juz sam musisz wiedziec. tak czy siak jeszcze nie wszystko stracone.
czekanie zabija to wiemy wszyscy i nikomu sie tego nie zyczy ale nie mas zinnego wyjscia.powodzenia
czekanie zabija to wiemy wszyscy i nikomu sie tego nie zyczy ale nie mas zinnego wyjscia.powodzenia
"szczescia nie kupisz gdy klopoty pietrza sie po sufit"
Musze powiedziec, ze ujal mnie sposob w jaki opisales sytuacje. Na chwile oderwalam sie od rzeczywistosci. I dlatego sadze, ze to co do niej czujesz nie jest uczuciem, wobec ktorego nalezaloby przejsc obojetnie. Ja na Twoim miejscu bym sie tak nie poddala. Chco sprouj dowiedziec sie czegos wiecej o tym zwiazku.
Ale wiesz, pamietaj o tym, ze moze lepiej miec przyjaciolke, taka prawdziwa niz probowac zmienic ten uklad i przez to stracic i milosc i przyjaciolke (jesli sie nei uda). To pulapka damsko-meskich przyjazni. Dlatego dobrze sie zastanow czy warto.
Ale wiesz, pamietaj o tym, ze moze lepiej miec przyjaciolke, taka prawdziwa niz probowac zmienic ten uklad i przez to stracic i milosc i przyjaciolke (jesli sie nei uda). To pulapka damsko-meskich przyjazni. Dlatego dobrze sie zastanow czy warto.
Moja koleżanka, mająca realistyczne podejście powiedziałaby Ci, żebyś nie nastawiał się na zbyt wiele, bo lepiej mile się zaskoczyć, niż bardzo rozczarować... Nic na siłę-ciesz się relacjami jakie są między Wami... Co ma być to będzie...
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Ale wiesz, pamietaj o tym, ze moze lepiej miec przyjaciolke, taka prawdziwa niz probowac zmienic ten uklad i przez to stracic i milosc i przyjaciolke (jesli sie nei uda).
Ciężko będzie o prawdziwą przyjaźń w tym przypadku. Chłopak jest już zaangażowany uczuciowo. KOŚCI ZOSTAŁY RZUCONE.
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Re: Prosba o porade!!! - długie
Silverine pisze:. W koncu odpowiedziała, iż "jest jej niezręcznie bowiem nie chciałaby aby dowiedział się o tym jej chłopak". .
Z tego cytatu wynika,że tak naprawdę,to Monika nie powiedziała"nie"!
Dziwne jest też to,że jej rodzice (ojciec)nic niewie o Jej chłopaku.
Ujmuj Ją dalej swoją dobrocią i przyjaźnią,a możesz wiele zdziałać!
Pozdrawiam!
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
Nie powiedziała "nie", a to już sukces. Skoro rodzice nie wiedzą o jej chłopaku, to niekoniecznie jest to poważny związek.
Bądz koło niej, na dotychczasowych zasadach, jeśli chcesz. Nie musisz rujnować ich związku. Nie wracaj do tematu, może Ona sama będzie chciała.
Zresztą Tato pewnie pomoże
EDIT: @Mona Lisa: śmiesznie, napisaliśmy te same wnioski w tej samej chwili
Bądz koło niej, na dotychczasowych zasadach, jeśli chcesz. Nie musisz rujnować ich związku. Nie wracaj do tematu, może Ona sama będzie chciała.
Zresztą Tato pewnie pomoże

EDIT: @Mona Lisa: śmiesznie, napisaliśmy te same wnioski w tej samej chwili
Zło w dłuższej perspektywie nie ma w ogóle mocy. Zło, które przeżywasz, ma wyłącznie za zadanie zwrócić Twoją uwagę na to, czego się jeszcze musisz nauczyć, aby móc widzieć i czcić dobro wokół siebie.
Czy powiedziała, czy nie powiedziała, należy mieć w sobie jakieś wyczucie całej sprawy. Ale znów nie należy popadać w jakieś kontemplacje, wnikliwą analizę ciągu zdarzeń, bo to bez sensu.
Bądź dla niej kim jesteś, bądź sobą. Bądź przy niej co najważniejsze.
Bądź dla niej kim jesteś, bądź sobą. Bądź przy niej co najważniejsze.
a możesz wiele zdziałać!
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
O kurde historia jak w filmie 8-|. Szczerze to byłem zaskoczony iż wszystko tak się oficjalnie rozegrało ;-) Ale wiesz co mi się nasuneło pierwsze? Albo rodzice Moniki nie wiedzieli, że ona ma chłopaka, albo jej rodzice, go w jakiś sposób nie tolerują i z pewnością woleliby, abyś Ty nim był. Możliwe też, że Monika była tak zaskoczona, że nieświadomie powiedziała to co powiedziała. Ja jak byłem młodszy pamiętam, że nieświadomie spławiłem dziewczyne, tylko przez to, że zbyt sie zestresowałem. Myślę że powinieneś utrzymywać z nią kontakt, jako kolega i pogadać na osobności. Kto wie co Ci powie wtedy!? Aha jeszcze jedno... nie pytaj się o to bezpośrednio.
"jest jej niezręcznie bowiem nie chciałaby aby dowiedział się o tym jej chłopak"
To chyba najważniejsze zdanie. I to Jej zdanie.
Znaczy: "chciałabym, ale się boję, jestem zaskoczona, nic wcześniej nie mówiłeś, no może warto spróbować."
Choć to tylko Twój punkt widzenia, bo być może jest zakochana po uszy w tamtym.
A ty mógłbyś rozbić ten związek.
Coś za bardzo Ją sobie wyidealizowałeś, a zostałeś zaskoczony, że nie jest sama!
KOCHAJ...i rób co chcesz!
No jakos to wszystko dla mnie malo spontaniczne. Przez kilka lat nic, a teraz, jak sam mowisz, szukasz partnerki do powaznego zwiazku i akurat na nia trafilo. A jej kontrolujacy wszystko rodzice, to jakis koszmar. Przepraszam, ale jakbym sie przeniosla do dworku z XIX wieku. Wyglada to romantycznie, ale zycie w tym potrafi byc uciazliwe.
Ja bym poszukala kogos nowego, ale to wymaga wysilku
.
A jesli sie myle i to prawdziwa milosc, to sama znajdzie droge.
Ja bym poszukala kogos nowego, ale to wymaga wysilku
A jesli sie myle i to prawdziwa milosc, to sama znajdzie droge.
Bo tak z Wami kobietami jest... Mówicie jedno, robicie drugie, a myślicie trzecie
Właściwie zdania do tego co ona myśli będą podzielone i chyba najlepiej będzie Silverine jak sam się jej podpytasz... Nie rób tego bezpośrednio i nachalnie. Sprawiaj wrażenie, takie żeby wiedziała, że liczy się dla Ciebie. Pogadaj na spokojnie, bez obecności osób trzecich. Możesz zapytać jak się poznali itp. Jeśli będzie mówić chętnie to daj sobie spokój. Jeżeli to było kłamstwo to Ci wyjaśni jak jest naprawde. Przynajmniej powinna... Choć z kobietami to różnie... ;-)
Właściwie zdania do tego co ona myśli będą podzielone i chyba najlepiej będzie Silverine jak sam się jej podpytasz... Nie rób tego bezpośrednio i nachalnie. Sprawiaj wrażenie, takie żeby wiedziała, że liczy się dla Ciebie. Pogadaj na spokojnie, bez obecności osób trzecich. Możesz zapytać jak się poznali itp. Jeśli będzie mówić chętnie to daj sobie spokój. Jeżeli to było kłamstwo to Ci wyjaśni jak jest naprawde. Przynajmniej powinna... Choć z kobietami to różnie... ;-)
Re: Prosba o porade!!! - długie
Silverine pisze:Ojciec Moniki (bo tak ma na imie owa sliczna istota) jak i jej matka są mi bardzo przychylni. Przychylni do tego stopnia, iż kilkukrotnie w mojej i Moniki obecności podkreslali, iż stanowilibyśmy wspaniałą parę a przy swoich znajomych przedstawiają mnie jako bliskiego przyjaciela swojej córki. Również i moja rodzina wyraza sie w samych superlatywach o Monice
*
Ojciec Moniki przekazał córce informację, iż ma gościa i wychodząc po chwili z pokoju poprosił nas (co nie ukrywam trochę mniezaskoczyło) abysmy łacząc się w związek mieli na względzie konieczność ukonczenia przez Monike studiów. Potem zostalismy już sami.
*
Ojciec - "Nie wiedziałem, ale porozmawiam z nią " - usłyszałem w odpowiedzi.
Odrazu mnie to uderzylo. widze, ze rodzice juz Wam ulozyli zycie. Jak w telenoweli. Tyle tylko ze córa ma faceta a tata nawet o nim nie wiedzial <no chyba ze sciemnila Ci cos>.
POki co nie ma co probowac i niech rodzice sie nie wcinaja bo to najgorsze co moze byc ! Czesto sie spotykacie, wiec poki co badz nadal jej przyjacielem a kto wie co sie wydarzy

p.s text ojca o laczeniu sie w zwiazek mnie rozwalil
People are all the same
And we only get judged by what we do
Personality reflects name
And if I'm ugly then
So are you
And we only get judged by what we do
Personality reflects name
And if I'm ugly then
So are you
" Pana sliczna córka , niestety jest już zajeta.. szkoda". "Nie wiedziałem, ale porozmawiam z nią " - usłyszałem w odpowiedzi.
Jak dla mnie ojciec owej pięknej istoty wiedział o tym, ale nie chciał o tym rozmawiać.Zdaje sie, że panienka wychowana w takim domu i adorowana przez takiego Panicza jak Ty nie będzie miała dużo do gadania.
Uchowaliście się(nie wiem jakim cudem) przed postępem cywlilizacji, co nie uważam za złe, ale trudno tu coś Tobie doradzić, bo takie klimaty są naprawdę obce większośći społeczeństwu..
"Można być w kropli wody światów odkrywcą. Mozna wędrując dookoła świata przeoczyć wszystko."
Prosba o porade!!! - długie
Silverine po przeczytaniu Twojego posta przyszła mi do głowy myśl ze bardziej odpowiadasz Jej rodzicom niz Jej. Widzac ułozonego, dobrze wychowanego chłopaka do tego zapatrzonego w ich córkę to w Tobie byc moze widzieli odpowiedniego kandydata na Jej druga połówke. Moze byc tez sytuacja ze oni albo nie wiedza o istnieniu tego drugiego albo wiedza o nim mało i to w dodatku poteguje poczucie ze jest to osoba ktora nic dobrego do zycia Moniki nie wniesie....Ty przychodziłes do ich domu...tamten jak widac nie. Moze byc tak, iz ,,tamten" spotyka sie z Nia poza domem a to poteguje u nich poczucie strachu o córke a w Tobie widza szczerosc i brak ukrytych zamiarów - złych oczywiscie......Kłopot widze jedynie w tym ze Monika moze byc w tamtym chłopaku zadurzona, byc moze Ciebie traktuje jak.....przyjaciela domu.....
Ciekawe jak to sie skonczy ... i ...ładnie piszesz ...masz lekkie pióro... ciepło pozdrawiam
Ula
Ciekawe jak to sie skonczy ... i ...ładnie piszesz ...masz lekkie pióro... ciepło pozdrawiam
Ula
-
- Początkujący
- Posty: 1
- Rejestracja: 27 lis 2004, 21:47
- Płeć:
Witam po raz pierwszy na tym forum. Od dawna czytam, ale dopiero dzisiaj postanowilem co napisac!
Pieknie to wszystko zostalo opisane! Zgadzam sie z moimi przedmowicami... ale!
Moze troche to inna sytuacja, jednak wydaje mi sie, ze moze sie to przydac! Wdalem sie w zwiazek z Dziewczyna, ktora miala/ma faceta! Bardzo powazny zwiazek sa ze soba ladnych pare lat... a tu nagle pojawilem sie ja i cos zaczelo sie dziac... cos niesamowicie konkretnego! Jednak... jesli TWOJA wybranka Monika jest teraz zakochana, jezeli kocha tego czlowieka to nie wiem jakbys sie staral, stawal na glowie, robil fikolki i inne takie... Przepraszam, ze to pisze! Nie chce Cie dolowac! Ja walcze juz 4 miesiace! Sytuacja wyglada tak, ze rzucala swojego bylego i byla ze mna a teraz jest znowu z nim... jesli masz sile wiesz, ze dasz rade walczyc, jesli jestem pewny tego, ze JA kochasz (jesli w ogole mozna byc tego pewnym) to walcz i sie nie poddawaj! Ja juz stracilem sile, wiare i nadzieje... choc w glebi ducha chce z NIA byc... zawsze powatzralem sobie, ze rozbijanie zwiazkoof nie ma sensu i powiedzialem sobie NEVER! A tu nagle... jezeli kochasz TO walcz! Ale przygotuj sie na porazke... nie nastawiaj sie tak jak ja... powodzenia! Jestem z TOBA duchem
.
Pozdrawiam wszystkich i jesli moj post jest troszke "obok" tematu to przepraszam
Pieknie to wszystko zostalo opisane! Zgadzam sie z moimi przedmowicami... ale!
Moze troche to inna sytuacja, jednak wydaje mi sie, ze moze sie to przydac! Wdalem sie w zwiazek z Dziewczyna, ktora miala/ma faceta! Bardzo powazny zwiazek sa ze soba ladnych pare lat... a tu nagle pojawilem sie ja i cos zaczelo sie dziac... cos niesamowicie konkretnego! Jednak... jesli TWOJA wybranka Monika jest teraz zakochana, jezeli kocha tego czlowieka to nie wiem jakbys sie staral, stawal na glowie, robil fikolki i inne takie... Przepraszam, ze to pisze! Nie chce Cie dolowac! Ja walcze juz 4 miesiace! Sytuacja wyglada tak, ze rzucala swojego bylego i byla ze mna a teraz jest znowu z nim... jesli masz sile wiesz, ze dasz rade walczyc, jesli jestem pewny tego, ze JA kochasz (jesli w ogole mozna byc tego pewnym) to walcz i sie nie poddawaj! Ja juz stracilem sile, wiare i nadzieje... choc w glebi ducha chce z NIA byc... zawsze powatzralem sobie, ze rozbijanie zwiazkoof nie ma sensu i powiedzialem sobie NEVER! A tu nagle... jezeli kochasz TO walcz! Ale przygotuj sie na porazke... nie nastawiaj sie tak jak ja... powodzenia! Jestem z TOBA duchem

Pozdrawiam wszystkich i jesli moj post jest troszke "obok" tematu to przepraszam
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 380 gości