Rozbijanie związkow
Moderator: modTeam
Rozbijanie związkow
Czy zdarzyło się wam rozbić jakiś związek?? Czy i co z tego wyszło?? Co wogoe o tym sadzicie?? Czy jest to dobre na dłuższą metę?? Jakie moga bytć w tym pułapki??
- ___ToMeK___
- Uzależniony
- Posty: 348
- Rejestracja: 23 sie 2004, 22:57
- Skąd: pomorze / WLKP
- Płeć:
Zgadzam sie z Hardcorem. Wg mnie rozbijanie zwiazkow to sqr....stwo. Moj byly zwiazek w pewnym stopniu zostal rozbity. Nie zycze nikomu tego uczucia
pozdrawiam
pozdrawiam
0101010001101111011011010110010101101011001000000100011101100101011100100110101101100101
-.-. .. . -.- .- .-- --- ... -.-. / .--. .. . .-. .-- ... --.. -.-- -- / -.- .-. --- -.- .. . -- / -.. --- / .--. .. . -.- .-.. .- / ---... .--.
-.-. .. . -.- .- .-- --- ... -.-. / .--. .. . .-. .-- ... --.. -.-- -- / -.- .-. --- -.- .. . -- / -.. --- / .--. .. . -.- .-.. .- / ---... .--.
Panienki kręci rozbijanie zwiazków, zwiazki z żonatymi lub ojcami dzieci ...
Facetów rajcuje odbicie panienki jakiemuś 'palantowi' (cytat z fireman'a), wykazanie się...
Obydwie postawy sa do dupy i są szczytem buractwa.
Dowartościowywanie się czyimś kosztem, krzywdzenie, wykorzystywanie sytuacji (np. kryzysu w tamtym zwiazku ) lub słabych stron 'przeciwnika'...
Tak samo nikt nie pochwala podkładania swini koledze z pracy żeby zajać jego stołek ... no chyba że to lezy w czyjejś naturze ...
Na dłużaszą mete już nie kręci tak bardzo więc raczej jest to układ 'na chwilę'
Ale to ja przepraszam ... z daleka od takich ludzi...
Facetów rajcuje odbicie panienki jakiemuś 'palantowi' (cytat z fireman'a), wykazanie się...
Obydwie postawy sa do dupy i są szczytem buractwa.
Dowartościowywanie się czyimś kosztem, krzywdzenie, wykorzystywanie sytuacji (np. kryzysu w tamtym zwiazku ) lub słabych stron 'przeciwnika'...
Tak samo nikt nie pochwala podkładania swini koledze z pracy żeby zajać jego stołek ... no chyba że to lezy w czyjejś naturze ...
Na dłużaszą mete już nie kręci tak bardzo więc raczej jest to układ 'na chwilę'
Ale to ja przepraszam ... z daleka od takich ludzi...
bleeeeeeeeeeeee
Bez przesady , skoro zwiazki udawało sie rozbic to znaczy ,ze były to zwiazki słabe i tak predzej czy puzniej uległy by destrukcji
Ten tok rozumowania prowadzi do tego tylko ,iż kazdy chłopak jak pozna dziewczyne to juz tylko z nią slub , dzieci i zycie do grobowej deski
bzdura
TRZEBA UMIEC PARTNERA ZATRZYMAC PRZY SOBIE
trzeba byc własnie takim by to potrafic , a nie swa słabosć zwlac na czyjąś moc , bo odbił nam partnera ! Gdybysmy byli tacy cudowni kochani , nikt by nam nikogo nie odbił , i nie wpiepszał by sie nam w zwiazek , wiec to nie wina kogos tam konkretnego , tylko jak juz.. to wszystkich ! a wiec i nas samych !
wiec nie piszcie , ze Ja z daleka od takich ludzi
:547:




wiec nie piszcie , ze Ja z daleka od takich ludzi

poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Zgoda to wina wszystkich osób.
To jednak zawsze jedna z nich "walczy na dwa fronty", oszukuje, kręci itd., chciała by mieć dwu/dwie na raz, a gdy poparte to jest obietnicami wspólnego życia w szczęściu i nieszczęściu itd, to po prostu boli. A ten trzeci - no że mu się spodobała, to i ja go rozumiem.
A ja cóż byłem przyczyną rozbicia związku i jakoś mnie to nie obeszło, tyle że później ta sama Pani będąc ze mną również znalazła sobie innego - znam swoje błędy (banały o których na każdym forum kobiecym poczytacie), ale drugi raz nie chcę zaczynać związku z kobietą zajętą, bo jakoś miałbym obawy, że za jakiś czas równie łatwo przyjdzie jej spławienie mnie - ot i wszystko.
Ludzi nauczono mnie szanować :562:
Pewnie gdy ponownie oszaleję z miłości zapomnę o tym. :562:
To jednak zawsze jedna z nich "walczy na dwa fronty", oszukuje, kręci itd., chciała by mieć dwu/dwie na raz, a gdy poparte to jest obietnicami wspólnego życia w szczęściu i nieszczęściu itd, to po prostu boli. A ten trzeci - no że mu się spodobała, to i ja go rozumiem.
A ja cóż byłem przyczyną rozbicia związku i jakoś mnie to nie obeszło, tyle że później ta sama Pani będąc ze mną również znalazła sobie innego - znam swoje błędy (banały o których na każdym forum kobiecym poczytacie), ale drugi raz nie chcę zaczynać związku z kobietą zajętą, bo jakoś miałbym obawy, że za jakiś czas równie łatwo przyjdzie jej spławienie mnie - ot i wszystko.
Ludzi nauczono mnie szanować :562:
Pewnie gdy ponownie oszaleję z miłości zapomnę o tym. :562:

W związkach bywają chwile kryzysu, a są tacy, którzy to perfidnie wykorzystują. Zwykłe kurestwo i tyle. Wykorzystują to, że partner wyjechał albo właśnie jest zapracowany, że kobieta jest w ciąży, za tydzień rodzi i współżyć już nie może, że ktoś jest chory, że ma depresję - i włazi ktoś taki z buciorami.
Człowiek zajęty jest nietykalny, nie istnieje jako potencjalny partner. Nigdy. I nie widzę nawet usprawiedliwienia dla rozwalaczy (-ek) związków.
Człowiek zajęty jest nietykalny, nie istnieje jako potencjalny partner. Nigdy. I nie widzę nawet usprawiedliwienia dla rozwalaczy (-ek) związków.
Facetów rajcuje odbicie panienki jakiemuś 'palantowi' (cytat z fireman'a), wykazanie się...
To rzeczywiscie byl palant. I nie oceniaj mnie z gory, bo nie znasz calej sytuacji. Z opowiadan mojej bylej (wtedy jeszcze przed chodzeniem) wynikalo, ze to palant. Ona chciala z nim zerwac tylko brakowalo jej odwagi, bo sie czegos bala. Ja tylko ja wspieralem i jak juz napisalem wtedy nawet nie marzylem, zeby z nia byc. Kolesiowi chodzilo tylko o jedno, nie wspieral jej. Kiedy ona mowila, ze ma jakis problem jedyna jego reakcja bylo: "Uspokoj sie. Wszystko bedzie dobrze". Tez mi partner.
Podsumowanie: zerwala z palantem, byla ze mna, teraz jest z innym (ktorego podobno kocha). Krotko mowiac: sama jeszcze nie wie czego chce.
Sorry, ale w tym temacie jestem bezlitosna.
W tym temacie jestem szczególnie bezlitosny...
I mimo iż nie napisałem powyżej wprost co sądzę o rozbijaniu związków, zrobię to teraz.
Rozbijanie związków to KUREWSTWO ze strony każdej płci.
I nie ma tu "klimatów" w stylu: "bo nie umiał zatrzymać przy sobie".
Jest raczej tak, iż: Nie chciał/ła być zatrzymywany/a, szukał/ła dalej.
To niech, censored, szuka...
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Nie, ale każda panienka, która rozwala związek, to censored.
tak jak taki facet, to ch... - moje subiektywne przekonanie :562: - w tym kontekście warto to chyba podkreślić :562:
ps (w związku z postem poniżej Krzysia) - to tylko nazwa Krzysiu, a może i aż - jakoś jednak pewne rzeczy trzeba nazywać różnie - a nie tylko: szukający miłości, samotny, niezrozumiany, obrotny itd. Pewnie że przemawia przeze mnie złość, a może i obawa by samemu nie rozbić czyjegoś związku.
Pozdr
Ostatnio zmieniony 13 paź 2004, 09:16 przez lorenzen, łącznie zmieniany 1 raz.

fireman : nie zawsze to co laska opowiada o kolesiu jest prawdą ... dziś pewnie o mnie moja ex mówi takie rzeczy, że aż mi uszy puchną ... ale mam to w dupie, bo to nieprawda.
Jest taki typ kobiet u których koleś przeradza się w najgorszego tylko dlatego, że ona chciały by z nim skończyć - wmawiają sobie niestworzone historie ...
Pewnie dla obecnego ty jesteś 'palantem'
- norma 
Jest taki typ kobiet u których koleś przeradza się w najgorszego tylko dlatego, że ona chciały by z nim skończyć - wmawiają sobie niestworzone historie ...
Pewnie dla obecnego ty jesteś 'palantem'
bleeeeeeeeeeeee
Jest taki typ kobiet u których koleś przeradza się w najgorszego tylko dlatego, że ona chciały by z nim skończyć - wmawiają sobie niestworzone historie ...
Pewnie dla obecnego ty jesteś 'palantem' - norma
Oj i skąd ja to znam - na to zostałem złowiony - na litość - przecież ją wszyscy krzywdzili, od facetów, po rodziców. Nigdy więcej, jeśli Pani nie potrafi sobie w miarę poprawnie ułożyć stosunków z otoczeniem, to i ja ją w końcu skrzywdzę - bo przecież zbawicielem nie jestem.

pozyjemy zobaczymy !
Krzyś... ile można żyć? i oglądać?
Każdy swoje już wie :564:
Choć Twój związek nie został rozbity (chyba, że nie doczytałem), więc może w tym względzie takich doświadczeń nie posiadasz.
Żeby to ocenić, chyba trzeba przeżyć. Wówczas już nie podchodzi się tak lekko do rozwalania czegokolwiek.
:564:
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Pewnie dla obecnego ty jesteś 'palantem'- norma :p
Zauwaz, ze slowo palant nie pisze w cudzyslowie
A dla obecnego jestem idiota - powiedziala mi, ze tak mnie nazwal, ale podobno mnie bronila.
Oj i skąd ja to znam - na to zostałem złowiony - na litość - przecież ją wszyscy krzywdzili, od facetów, po rodziców.
O q***!! U mnie bylo to samo. Nigdy nie patrzylem na to w ten sposob. Ale bylem slepy :570:
hmmm...
znalem kilka dziewczyn i chlopakow ktorzy "latali z kwiatka na kwiatek"
dla czesci z nich rozbijanie zwiazkow bylo traktowane jako sport
uwazam to (jak zapewniewiekszosc z was) za sq*********
(pomijam fakt she teraz estem z osoba ktora kiedys takrobila
)
ale jest też druga strona medalu
wczesniej lub pozniej taka osoba sie zakocha i (na 90%) zostanie wykorzystana
wtedy przewaznie normalnieje
ale powracajac do tematu
co byscie zrobili gdybyscie sie zakochali na zaboj w kims kto est w zwiazku?
znalem kilka dziewczyn i chlopakow ktorzy "latali z kwiatka na kwiatek"
dla czesci z nich rozbijanie zwiazkow bylo traktowane jako sport
uwazam to (jak zapewniewiekszosc z was) za sq*********
(pomijam fakt she teraz estem z osoba ktora kiedys takrobila
ale jest też druga strona medalu
wczesniej lub pozniej taka osoba sie zakocha i (na 90%) zostanie wykorzystana
wtedy przewaznie normalnieje
ale powracajac do tematu
co byscie zrobili gdybyscie sie zakochali na zaboj w kims kto est w zwiazku?
Zamykam oczy i udaje ze nie widze...
Zatykam uszy i udaje ze nie slysze...
Zamykam serce i udaje ze nie czuje...
To nie jest yba najlepsza modlitwa...
.:LZY:.
Zatykam uszy i udaje ze nie slysze...
Zamykam serce i udaje ze nie czuje...
To nie jest yba najlepsza modlitwa...
.:LZY:.
hmm tyle tu k***, ch****, dupków i palantow padło, że az strach sie wypowiedziec
zgodze sie z krzysiem, ze jesli związek dał sie rozbic, to nie był mocnym związkiem.
Kiedyś kręciło mnie podrywanie zajetych facetów i tacy mnie interesowali. wychodziłam z założenia że każdego da sie poderwać. Widać chciałam cos komus udowodnic. Nie przypominam sobie jednak abym była przyczyną rozpadu jakiegos związku.
Juz z tego wyrosłam i inne rzeczy mi w glowie. Pomysłałam sobie kiedys, jak czulabym sie na miejscu kobiety ktorej facet zostal odbity...Gdyby taka suka krecila sie kolo mojego mezczyzny, skopalabym jej tylek.
Cholera ja chyba mądrzeje na starosc :559:

zgodze sie z krzysiem, ze jesli związek dał sie rozbic, to nie był mocnym związkiem.
Kiedyś kręciło mnie podrywanie zajetych facetów i tacy mnie interesowali. wychodziłam z założenia że każdego da sie poderwać. Widać chciałam cos komus udowodnic. Nie przypominam sobie jednak abym była przyczyną rozpadu jakiegos związku.
Juz z tego wyrosłam i inne rzeczy mi w glowie. Pomysłałam sobie kiedys, jak czulabym sie na miejscu kobiety ktorej facet zostal odbity...Gdyby taka suka krecila sie kolo mojego mezczyzny, skopalabym jej tylek.
Cholera ja chyba mądrzeje na starosc :559:
People are all the same
And we only get judged by what we do
Personality reflects name
And if I'm ugly then
So are you
And we only get judged by what we do
Personality reflects name
And if I'm ugly then
So are you
No dobra, to ja napiszę tak:
Wyobraźcie sobie małżeństwo, które przechodzi kryzys. W tym momencie szansa na uratowanie związku jakaś jest. Ale znika wtedy, kiedy pojawi się ktoś trzeci. Więc zanim ten ktoś trzeci rozwali związek do końca, to niech pomyśli po ludzku, zwyczajnie i da szansę na uratowanie czegoś, co było piękne. I niech się zabiera za rwanie kogoś wtedy, kiedy ten ktoś jest wolny, a nie jeszcze zajęty.
Mówicie, że związek, który dał się rozwalić, był nie taki, jak być powinien. Tak, ale to nie znaczy, że nie trzeba go ratować. Choćby przez wzgląd na te chwile, kiedy było pięknie, trzeba próbować. Robota trzeciej osoby to uniemożliwia.
Wyobraźcie sobie małżeństwo, które przechodzi kryzys. W tym momencie szansa na uratowanie związku jakaś jest. Ale znika wtedy, kiedy pojawi się ktoś trzeci. Więc zanim ten ktoś trzeci rozwali związek do końca, to niech pomyśli po ludzku, zwyczajnie i da szansę na uratowanie czegoś, co było piękne. I niech się zabiera za rwanie kogoś wtedy, kiedy ten ktoś jest wolny, a nie jeszcze zajęty.
Mówicie, że związek, który dał się rozwalić, był nie taki, jak być powinien. Tak, ale to nie znaczy, że nie trzeba go ratować. Choćby przez wzgląd na te chwile, kiedy było pięknie, trzeba próbować. Robota trzeciej osoby to uniemożliwia.
Popieram...
... i dodaję: i dla tych chwil jeszcze piękniejszych, które nadejdą. Bo po odratowaniu związku świat wygląda dojrzalej i pełniej.
A gdy pojawia się ten/ ta trzecia pod przykryciem przyjaciółki współczującej, to może być różnie.
I nie każdy partner da się poderwać, nawet wówczas, a być może, szczególnie wówczas.
Mówicie, że związek, który dał się rozwalić, był nie taki, jak być powinien. Tak, ale to nie znaczy, że nie trzeba go ratować. Choćby przez wzgląd na te chwile, kiedy było pięknie, trzeba próbować.
... i dodaję: i dla tych chwil jeszcze piękniejszych, które nadejdą. Bo po odratowaniu związku świat wygląda dojrzalej i pełniej.
A gdy pojawia się ten/ ta trzecia pod przykryciem przyjaciółki współczującej, to może być różnie.
I nie każdy partner da się poderwać, nawet wówczas, a być może, szczególnie wówczas.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Mam wrażenie Mariuszu, że już to wcześniej zrobiłem - a potrzeba samobiczowania się na szczęście mnie opuściła - a ponadto gdzie mi tam do stylistyki i wyostrzonych zmysłów obserwacji Pań zawiedzionych zachowaniem swoich partnerów - a więc google i do dzieła, wybierz najczęsciej pojawiające się zarzuty, podziel przez 10 i będziesz znał odpowiedź.
Lektura, choć przerażająca, może być pouczająca, oczywiście przy zachowaniu rozsądnego dystansu.
:564:
Lektura, choć przerażająca, może być pouczająca, oczywiście przy zachowaniu rozsądnego dystansu.
:564:

Wyrażę skromne zdanie iż to dobrze że jesteście z natury optymistami ale popieram wypowiedz Krzysia. To prawda co piesze, niestety
Nie rozumiem, o jakim optymizmie piszesz. Czy obserwacja, że są na tym świecie mendy odbijające cudzych partnerów, prowadzi do optymistycznych wniosków? Chyba nie. A może podejście uznałeś za optymistyczne? Nie za bardzo widzę związek, bo to jest kwestia dokonania wyboru, a nie postrzegania świata na czarno lub różowo. Po prostu jedni są ludźmi, a inni - to już zresztą zostawiam do oceny każdego.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 366 gości