Poszanowanie autonomii
Moderator: modTeam
Poszanowanie autonomii
Witam. Do tej pory "żerowałem" wyłacznie na czyichś postach, tym razem zaproponuję swój topic.
Temat to poszanowanie autonomii w związku. Jak powiedział kiedyś mądry człowiek: "...Śpiewajcie, tańczcie ze sobą i bądźcie weseli, lecz niech każde z was pozostanie samotne..."
Szczerze ? Nie wiem czy miał rację czy nie.
A co o tym myślicie ? Na ile powinniśmy pozwolić drugiej połowie "pozostawać samotną" ? Czy Wasz partner/ka do końca pozwala Wam być sobą ? Daje zachować odrobinę własnego świata ? Jak Wy postępujecie wobec Waszych ukochanych w tej materii ?[/i]
Temat to poszanowanie autonomii w związku. Jak powiedział kiedyś mądry człowiek: "...Śpiewajcie, tańczcie ze sobą i bądźcie weseli, lecz niech każde z was pozostanie samotne..."
Szczerze ? Nie wiem czy miał rację czy nie.
A co o tym myślicie ? Na ile powinniśmy pozwolić drugiej połowie "pozostawać samotną" ? Czy Wasz partner/ka do końca pozwala Wam być sobą ? Daje zachować odrobinę własnego świata ? Jak Wy postępujecie wobec Waszych ukochanych w tej materii ?[/i]
kazdy czlowiek ma swoje mysli i nie zawsze sie z nimi dzieli z ukochana osoba , te mysli to jej swiat. i tego swiata niestety ale nie zawsze moze zoabczyc druga osoba.
mi moja polkowa daje wolna reke na wiele spraw , nie we wszystko sie miesza i za to jej dziekuje.
mi moja polkowa daje wolna reke na wiele spraw , nie we wszystko sie miesza i za to jej dziekuje.
co do cytatu to troszeczke mi sie nie podoba...jak mozan byc szczesliwym samotnie???"...Śpiewajcie, tańczcie ze sobą i bądźcie weseli, lecz niech każde z was pozostanie samotne..."
"szczescia nie kupisz gdy klopoty pietrza sie po sufit"
co do cytatu to troszeczke mi sie nie podoba...jak mozan byc szczesliwym samotnie???
Jeśli go odbierzemy dosłownie, to brzmi głupio. Święta racja. Cytowana "samotność" wg mnie oznacza, że bycie z kimś z reguły daje nam szczęscie. Oczywiście, ze mówimy o tym swojej partnerce, wyrażamy to w słowach, czynach i postawie. Ale tak naprawde, to uczucie szczęscia, każdy z nas przeżywa wewnętrznie, we własnym świecie i "samotnie" - indywidualnie (choć tu to słowo faktycznie brzmi durnie :-))
To chyba wynika z "konstrukcji" psychologicznej. Na swoim przykładzie - a jestem raczej typem samotnika - powiem, że spędzanie ze sobą każdej wolnej chwili jest może dobre na początku związku, gdzie wchodzi w grę fascynacja itp. Poźniej to może być utrapieniem. Trzeba mieć czas dla siebie, znajomych. Sam mam dość sporo zainteresowań i ciężko mi byłoby się ich wyrzec na rzecz ukochanej osoby. Może nie jestem romantyczny... :566: Bardzo doceniam zainteresowania u kobiet i jest to dla mnie dodatkową zaletą, więc czas na to musi być dany. Oczywiście wszystko z umiarem.
Chodzi tu zapewne o pewien dystans do siebie.Nie można ingerować w każdą swere swojego partnera.Dla mnie osobiście jest ważne bym posiadał "osobny świat", gdzie, mówiąc brutalnie, druga połowa nie ma wstępu.Bynajmniej nie chodzi tu o jakąś formę ucieczki ani odpoczynku, ale jedynie pozostawienia dla siebie czegoś osobistego, nienaruszalnego.
Może jest to dla mnie takie ważne, gdyż wiem że zawsze będe miał gdzie wrócić w razie niepowodzenia!!!! :564:
Może jest to dla mnie takie ważne, gdyż wiem że zawsze będe miał gdzie wrócić w razie niepowodzenia!!!! :564:
_czas_wielkich_zmian_
Może jest to dla mnie takie ważne, gdyż wiem że zawsze będe miał gdzie wrócić w razie niepowodzenia!!!!
Nie sądzę, żeby Twoja psychika była aż tak zachowawcza, że zostawia sobie możliwość powrotu na wcześniej upatrzone pozycje. Raczej jest to obrona własnej sfery. Każdy jej broni. Zwróć uwagę na pewien fakt, gdy ktoś obcy za blisko Ciebie stanie lub przypadkowo Cię dotknie, czujesz się trochę niekomfortowo. Wtedy właśnie przekroczył on granicę, którą jesteś otoczony. Dla partnera granica jest przesunięta zdecydowanie do wewnątrz, ale dalej pozostaje.
Re: Poszanowanie autonomii
greg pisze: Na ile powinniśmy pozwolić drugiej połowie "pozostawać samotną" ? Czy Wasz partner/ka do końca pozwala Wam być sobą ? Daje zachować odrobinę własnego świata ?
samotna na pewno nie, bo to dziwnie brzmi w związku. Jednak uważam, że kazda ze stron powinna mieć swoje zycie, swoją część, nie może zatracać sie i oddawac drugiej osobie do końca. Znam to z autopsji i wiem, że to nie wpływa dobrze na związek. Bardzo zalezy mi na tym, aby mój partner miał cząstke siebie i tego samego wymagam w druga stronę, aby on mi tego nie zabraniał.
People are all the same
And we only get judged by what we do
Personality reflects name
And if I'm ugly then
So are you
And we only get judged by what we do
Personality reflects name
And if I'm ugly then
So are you
"Własne światy" są w związku potrzebne zwłaszcza dla "higieny psychicznej", mi się jednak marzy idealny - moim zdaniem - stan, w którym byłby one równoległe, nie mogą się pokrywać, ale mogą być blisko siebie - tak byśmy siebie nawzajem widzieli, rozpoznawali i rozumieli, w którym kierunku zmierzamy. :562:

Każdy z Was ma rację.
Nie mozna tak do końca zawładnąć drugą osobą.
Ale...
Zupełnie inaczej jest gdy jesteście ze soba długo, mieszkacie razem itp.
Gdy np. widzicie sie raz na 3 dni to chyba chcecie byc razem i czuc sie blisko. W takich sytuacjach jak jedna czy druga strona potrzebuje tej "wolności" czy swobody dla drugiej bywa to frustrujące.
Myle się? Może tak ale tak to odczuwam.
Nie mozna tak do końca zawładnąć drugą osobą.
Ale...
Zupełnie inaczej jest gdy jesteście ze soba długo, mieszkacie razem itp.
Gdy np. widzicie sie raz na 3 dni to chyba chcecie byc razem i czuc sie blisko. W takich sytuacjach jak jedna czy druga strona potrzebuje tej "wolności" czy swobody dla drugiej bywa to frustrujące.
Myle się? Może tak ale tak to odczuwam.
"Ludzie twierdzą, że Ziemia jest okrągła. Ale jak nie chcesz,
ale nie musisz im wierzyć." - Forrest Gump

- taka_jedna
- Maniak
- Posty: 648
- Rejestracja: 29 kwie 2004, 23:49
- Płeć:
Gdy np. widzicie sie raz na 3 dni to chyba chcecie byc razem i czuc sie blisko. W takich sytuacjach jak jedna czy druga strona potrzebuje tej "wolności" czy swobody dla drugiej bywa to frustrujące.
oj bywa, także jeśli widywali się codziennie po parę godzin a tu nagle jedna strona (a czasem i obie) potrzebują odrobiny "wolności". I co zrobić jak żyć się już osobno nie umie? My się właśnie od nowa uczymy
"Bierz od świata to, co Ci daje, ale nie domagaj się tego, czego Ci dać nie chce. Natomiast prosić możesz zawsze."
lorenzen pisze:"Własne światy" są w związku potrzebne zwłaszcza dla "higieny psychicznej", mi się jednak marzy idealny - moim zdaniem - stan, w którym byłby one równoległe, nie mogą się pokrywać, ale mogą być blisko siebie - tak byśmy siebie nawzajem widzieli, rozpoznawali i rozumieli, w którym kierunku zmierzamy. :562:
Ładnie napisane :-) Tak jak piszesz byłoby idealnie i myślę, że nie jest to żadna utopia a całkiem realne "marzenie". W moim zwiazku nie dotarlismy jeszcze do takiego perfekcyjnego układu, ale pracujemy nad tym. Bedzie ciezko, bo niepokorna ze mnie dusza i wsciekam sie przy kazdej probie ograniczenia mnie przez niego. Rozumiem "ja i Ty to jedno", ale bez przesady... potrzebuja miec swoj wlasny swiat, on to rozumie, stara sie, ale nie zawsze mu to wychodzi... zazdrosnik jeden
Re: Poszanowanie autonomii
foxy_lady pisze:greg pisze: Na ile powinniśmy pozwolić drugiej połowie "pozostawać samotną" ? Czy Wasz partner/ka do końca pozwala Wam być sobą ? Daje zachować odrobinę własnego świata ?
samotna na pewno nie, bo to dziwnie brzmi w związku. Jednak uważam, że kazda ze stron powinna mieć swoje zycie, swoją część, nie może zatracać sie i oddawac drugiej osobie do końca.
Dokładnie tak myślę. Nie można całkowicie poświęcić się dla związku trzeba też mieć odrobine wolności.
"Wczuj się w smutek usychającej gałązki, gasnącej gwiazdy i konającego zwierzęcia,
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
"Własne światy" są w związku potrzebne zwłaszcza dla "higieny psychicznej", mi się jednak marzy idealny - moim zdaniem - stan, w którym byłby one równoległe, nie mogą się pokrywać, ale mogą być blisko siebie - tak byśmy siebie nawzajem widzieli, rozpoznawali i rozumieli, w którym kierunku zmierzamy.
To takie dwie strony lustra - możemy się w sobie przeglądać ( co nie znaczy, ze jesteśmy tacy sami, gdyż każdy z nas widzi co innego).
Sztuka to wyczuć dystans - za mocno nie ściskajmy, bo balonik pęknie, za lekko tez nie nalezy "dmuchac"
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 368 gości