Najbardziej go ubodło, nie to, że poszłam na studia, tylko fakt, że wzięłam pieniądze od ojca. Traktuje to jak porażkę osobistą. Boli go, że się go nie słuchałam w tej sprawie i zrobiłam po swojemu przyjmując pomoc ojca.
Ja tez bym się wściekł! Moja Pani brała kasę od tatusia i z każdym razem wiedziałem, że to nie Nasza kasa tylko obca. No i mi to wypomniano kiedys z hukiem (teściowie). Myślałem, że mnie szlag trafi. potraktował to jak małą zdradę.
Zawsze się mnie pyta o zdanie i ustalamy wszystko wspólnie.
Byłas może za mało przekonywująca. A gdybyś powiedziała o pożyczce od ojca (szantaż) to chyba dotarłoby do niego, że jesteś aż tak zdeterminowana i na drugi dzień zgodziłby się.
Nie rozumiem go. O co mu może tak naprawdę chodzić? Dlaczego miałby się bać mojej samodzielności?
Raczej chodzi mu o to, że będziesz otoczona zgraja "pawi" stroszących piórka dla Ciebie. I przypuszczam, ze jeśli usamodzielnisz się finansowo, będziesz ostrzej stawiac zapytania i wspólne sprawy.
U nas było podobnie, zawsze ja zarabiałem, a Ona wychowywała. Poszłą do pracy i był kolorowy zawrót głowy.
Jeśli dzieje sie to w miare szybko (tzn, kótko sie jest w domu samej) to O.K. Jesli duzo czasu upłynie w domu, to ten inny świat (praca) może zawrócić w głowie.
Moja Pani zaczęła pracę w nowo organizującej się firmie razem z 6-ma koleżnkami. Po roku wszystkie (wszystkie 7) panie rozwodzą się lub ich związki się już rozpadły.
Ale nie zawsze musi byc tak.