agnieszka.com.pl • Zdradziecki gen :)
Strona 1 z 5

Zdradziecki gen :)

: 12 sie 2004, 16:08
autor: gracja
Temat zdrady przemaglowany do granic możliwości, ale jedno mnie jeszcze zastanowiło.
Nie uważacie, że są ludzie, który mają dodatkowy "gen" - jak 'Ruscy do alkoholu' ;), że chocby się waliło i paliło i tak będą zdradzać. Typ: flirciarzy nieuleczalnych ;). Że chociaż kochają, chociaz jest im dobrze, to niemal zawsze musza mieć kogoś na boku, a z każdej nadarzającej się okazji skorzystają. NIe mówię tu tylko o zdradzie strice fizycznej, wchodzi to również umawianie się na randki, gorące szleństwa (bez sexu) na imprezach etc.
(może to byc kwestia temperamentu, szukania wrażeń czy charakteru).
Jak sądzicie?

: 12 sie 2004, 16:15
autor: Andrew
I niby mezczyzni by tylko go mieli miec ???? Co Ty jeszcze kwiatuszku nie wymyslisz , masz za duzo czasu ??? :547: :564: :564: no popatrzcie myslała , myslała i wymisliła!! :564:
A moze niekture kobiety maja gen marudzenia !! :D :D :D :D ( to nie oczywiscie do Ciebie Gracyjko !) ;)

: 12 sie 2004, 16:20
autor: gracja
Nie uważacie, że są ludzie


hheh tak myslalam Krzysiu, ze odbierzesz to jako przytyk do siebie :) Ale nie mam pojęcia skąd wywnioskowałeś, ze mowie o mezczyznach :D Widac masz cos na sumieniu ;)
A "gen" to przenosnia, rzecz jasna:), a topic załozylam, bo..nie wiem czy na to choruję ;)

: 12 sie 2004, 16:25
autor: Andrew
Npisałas "typ flirciarzy" stąd wydaje mi sie iz pisałas o mezczyznach !Jezeli na to chorujesz to jestes "klawą babeczką " :564: i na samą mysl ....jestm juz zauroczony ! :D :D :D :D ;)z reszta to widać po Twoich oczach i całosci ! JESTES CHORA !! na to????? , to genialnie ! albowiem przy takich kobietach męzczyzni sie czuja najlepiej !! ;)

: 12 sie 2004, 16:29
autor: gracja
Hehe :564:(chyba tacy jak Ty) :D topic byl odrobine przejaskrawiony, ale gdyby to wszystko rozłozyc w czasie..
ps naleze do ludzi, ktorzy uwazają, ze mozna kochac 2 osoby naraz :)

: 12 sie 2004, 16:30
autor: Andrew
Oczywiscie iz mozna nawet trzy , wszystko zalezy jak kto ma wielkie serce !!

: 12 sie 2004, 18:00
autor: lorenzen
Oj jak to miło czasem się tak powspierać prawda moi drodzy - lubię Was więc nie będę się wcinał, tam gdzie mogliby mnie nie chcieć.

Pozdr :564: - dziś taki miły dzionek, że naprawdę aż się nie chce psuć nikomu nastroju. :D

: 12 sie 2004, 18:37
autor: natasza
podzielam Twoje zdanie, że coś w tym musi być, tak samo zdaje mi się, że to jak żyją rodzice danej osoby wpływa na to, czy ma skłonności do zdrady itp, środowisko, towarzysto, jest wiele czynników, aż za dużo nawet ;)

: 12 sie 2004, 18:41
autor: gracja
lubię Was więc nie będę się wcinał, tam gdzie mogliby mnie nie chcieć.


hehe, nie badz tak delikatny :)

ps nigdzie nie bylo napisane, ze to robie ;), ale z reka na sercu sie prznaje, ze mam sklonnosci :D

: 12 sie 2004, 19:52
autor: Andrew
lorenzen pisze:Oj jak to miło czasem się tak powspierać prawda moi drodzy - lubię Was więc nie będę się wcinał, tam gdzie mogliby mnie nie chcieć.

Pozdr :564: - dziś taki miły dzionek, że naprawdę aż się nie chce psuć nikomu nastroju. :D


Ty nie rżnij cwaniaka !! :D :D ;) dAWAJ mi tu zaraz swą wypowiedz bo ona mnie szczegulnie interesuje !! ;)
Nataszo ! rodzice nie maja nic wspulnego z tym co ze mnie za diabeł ! ;)

: 12 sie 2004, 22:20
autor: lorenzen
No "Diable" co będziemy nadwyrężać nadgarstki - znasz moje zdanie, a ja Twoje - doszliśmy do stanowiska, że wiele się zmienia z czasem (na tezę, że zmienia się wszystko się nie zgadzam!!!).
A te rzekome geny - tzn. temperament, nastawienie, usposobienie - czy jak tam to nazwać, to łatwe (zbyt łatwe) wytłumaczenie.

Ot i wszystko Krzysiu - dzionek był naprawdę miły ładny, ale jest już mniej miły wieczór więc i stałem się bardziej wojowniczy :562:
:564:

: 13 sie 2004, 12:55
autor: mrt
A ja to bym się nawet i z tym genem zgodziła, tylko że z tego wynika jedno: jedni mają trudniej, inni łatwiej w utrzymywaniu wierności. A poza tym to żaden gen, tylko rozpuszczenie przez płeć przeciwną. Jak ktoś miał zawsze branie, to będzie miał, a że ślepy nie jest, to za spódniczką albo rozporkiem się obejrzy. Ponieważ takie obejrzenie się w takim przypadku bez echa nie przechodzi, no to potem tak wychodzi, jak wychodzi.

: 13 sie 2004, 22:51
autor: Andrew
Jak Ty to ładnie powiedziałas ! , podoba mi sie ! :564:

: 14 sie 2004, 11:05
autor: taka_jedna
a mi facet wczoraj powiedział, że mało jest zwiazków długoletnich, trwałych, gdzie żadna ze stron nie zdradziła i oboje są szczęśliwi. I ze zdradzanie mamy we krwi, bo czlowiek nie jest monogamistą. A ja jestem... :(

: 14 sie 2004, 11:09
autor: mrt
Taka jedna> No to masz problem :( Ja bym się wściekła. Grunt sobie szykuje czy co? Poza tym bzdura totalna. Weź mu jakies pranie mózgu zrób, bo chyba mu już koledzy zrobili ;) Pzdr :)

: 14 sie 2004, 11:24
autor: taka_jedna
tego że nie zdradzi jestem pewna, bo go znam. Ale coraz więcej ludzi zdradza, moze cos tym jest? po prostu coraz mniej im się chce przed tym bronić, bo pokusy były są i będą
a On jest na pranie mózgu z mojej strony bardziej niz odporny ;)

: 14 sie 2004, 11:36
autor: mrt
tego że nie zdradzi jestem pewna, bo go znam.

Pewnym to można być tego, że wczoraj był piątek. Gdybym za wierność swojego eks, którego znałam jedenaście lat, dała sobie rękę odciąć, to już bym głowy nie miała. Podobnie jak cała moja i jego rodzina, włącznie z jego mamusią.

: 14 sie 2004, 12:04
autor: taka_jedna
nic sobie odcinać nie dam, pewności nie ma nigdy, ale ufam :) Wczorajszy tekst był podczas wymiany poglądów. Ale może...może się wścieknę, będzie tak ładnie przepraszał ;) :P :D

: 14 sie 2004, 14:16
autor: Student
Moze cos w tym jest. Ale bardziej mi sie wydaje ze wplyw na to ma srodowisko z jakim sie przebywa. Jesli kobieta ktora nigdy nie dopuszcza mysli ze moglaby zdradzic swojego faceta zacznie przebywac w towarzytwie kolezanek ktore to robia notorycznie i zacznie sluchac jak to im jest cudownie to po pewnym czasie pewnie zrobi to samo.

: 14 sie 2004, 14:19
autor: mrt
Jesli kobieta ktora nigdy nie dopuszcza mysli ze moglaby zdradzic swojego faceta zacznie przebywac w towarzytwie kolezanek ktore to robia notorycznie i zacznie sluchac jak to im jest cudownie to po pewnym czasie pewnie zrobi to samo.

A w życiu! Nie widzę żadnego przełożenia między zdradą a koleżankami. Chyba że dziewczyna ma ochotę, a nie wie, jak się do tego zabrać, to wtedy doradczynie się zawsze znajdą.

: 14 sie 2004, 14:25
autor: Student
mrt pisze:A w życiu! Nie widzę żadnego przełożenia między zdradą a koleżankami. Chyba że dziewczyna ma ochotę, a nie wie, jak się do tego zabrać, to wtedy doradczynie się zawsze znajdą.


Eeeee tam gadanie! To jest tak samo jak z pierwszym papierosem , jak z pierwszym sprobowaniem narkotyku i wiloma innymi "zakazanymi owocami". Najczesciej dzieje sie to pod wplywem towarzystwa i tak w wilu przypadkach jest i ze zdrada :)

: 14 sie 2004, 14:28
autor: mrt
Nie widzę przełożenia między papierosami i narkotykami a zdradą. Nijak nie widzę...

: 14 sie 2004, 14:52
autor: Student
No bo nie ma przelozenia. Uzylem tego po to aby zobrazowac jedna i druga kwestie.

: 14 sie 2004, 15:10
autor: mrt
Nasze zrozumienie pojęcia "przełożenie" jest inne. Dla mnie to, co napisałeś, to właśnie przełożenie, którego nie widzę. To raz. A dwa:
Kwestia zdrady dotyczy osoby. Chęć tego występku, dopuszczenie do możliwości tkwi w niej samej. Ty przenosisz punkt ciężkości na środowisko. O ile w przypadku pierwszego papierosa i innych używek, a także tzw. puszczania się osób nie pozostających w żadnym związku mogę się z Tobą zgodzić, o tyle w przypadku zdrady nie. Zdrada dotyczy relacji, która zachodzi między dwiema osobami. Człowiek jest tak skonstruowany, że dopóki coś dotyczy tylko jego samego, to jest w stanie krakać jak inne wrony, ale w momencie, kiedy dochodzą relacje, które już jakoś są uformowane, krakać przestaje. Bo wtedy zaczyna mimo woli oceniać zachowania innych już nie z punktu widzenia wyalienowanego, lecz z punktu widzenia własnej osoby uwikłanej w relację. I teraz, jeśli ja, uwikłana w relację, mam w sobie gen bądź zaszłości (niepotrzebne skreślić) odpowiedzialne za możliwość dopuszczenia się zdrady, to ta relacja jest na mnie jako takiej zbudowana. Jeśli takiego genu nie posiadam, to nic już tego we mnie nie jest w stanie zasiać.
Reasumując: gen lub zaszłości --> relacja = posiadam skłonności
brak genu, zaszłości --> relacja = nie posiadam skłonności (i to niezależnie od obyczajów środowiskowych)

: 14 sie 2004, 15:35
autor: Student
No to posluchaj teraz mnie. Sa dwie przyjaciolki ktore zawsze sobie wszystko mowia. Nazwijmy je przyjacilka X i przyjacilka Y. Pani X zdradza swojego męza bardzo czesto. Pani Y nigdy nie zdradzila swojego meza ale gdzies tam spodobal jej sie kolega w pracy lecz nigdy nie dopuszczala mysli aby moglo dojsc nawet do najmniejszego zblizenia. Pani Y mowi o tym przyjaciolce , a ona namawia ja do tego aby jednak sprobowala , ze zobaczy jak to moze byc fajnie i przyjemnie. Chodzi mi o taki wplyw a Ty mi tu z jakimis teoriami wyskoczylas :)

: 14 sie 2004, 15:39
autor: taka_jedna
moim zdaniem bardziej podatni na "środowiskowy nacisk do zdrady" są jednak faceci, bo to jednak oni są "zdobywcami" i jesli kolega się wyrazi że "Ty to jestes nieudacznik, tylko z 1 kobieta przez całe zycie", to podziała prędzej niż na dziewczynę. Ale nie generalizujac...zalezy od charakteru dziewczyny i faceta, pogladów, wychowania.... I oczywiscie od relacji w zwiazku.

: 14 sie 2004, 15:41
autor: mrt
Z jakimiś teoriami po to, żeby pokazać, dlaczego pani X ewentualnie zdradzi faceta. Wcale nie dlatego, że pani Y ją namówiła, tylko dlatego, że w niej samej to tkwiło. I tyle.
Ech... Jednak faceci inaczej rozumują ;) A może to dlatego, że dla Was jakąś inną teorię trzeba stworzyć? Boże, oby nie! Nie dobij mnie mówiąc, że wierny facet jest w stanie złapać coś na boku tylko dlatego, że zmienił kumpli ;)

No tak... A w międzyczasie wpadła Taka jedna ;) i wyartykułowała to, czego tak bardzo usłyszeć nie chciałam. To może niech on juz żadnych nowych kumpli nie poznaje, bo nie daj Boże trafi na takich, co nagminnie zdradzają i sam zacznie... ;) A tak serio: sam widzisz, Studencie, że to absurdalne chyba. Pzdr :)

: 14 sie 2004, 15:46
autor: Student
taka_jedna pisze:moim zdaniem bardziej podatni na "środowiskowy nacisk do zdrady" są jednak faceci, bo to jednak oni są "zdobywcami" i jesli kolega się wyrazi że "Ty to jestes nieudacznik, tylko z 1 kobieta przez całe zycie", to podziała prędzej niż na dziewczynę. Ale nie generalizujac...zalezy od charakteru dziewczyny i faceta, pogladów, wychowania.... I oczywiscie od relacji w zwiazku.


A dlaczego mamy zawsze pisac o facetach? Sadzisz ze kobiety nie zdradzaja?? Powoli liczba facetow majacych cos na boku i kobiet majacych cos na boku sie wyrownuje. W pierwszej chwili jak to pisalem to mialem na mysli wlasnie kumpli jak namawiaja kolege ktory ma okazje przelecicec inna. Ale pomyslalem sobie " a co bede na chlopakow najezdzal ,baby sa takie same albo i jeszcze gorsze ":)

: 14 sie 2004, 15:51
autor: taka_jedna
A dlaczego mamy zawsze pisac o facetach? Sadzisz ze kobiety nie zdradzaja?? Powoli liczba facetow majacych cos na boku i kobiet majacych cos na boku sie wyrownuje.


nie pisze, ze kobiety nie zdradzają. Ani że zdradzają mniej. Ale moim zdaniem facet jest bardziej podatny na namowę środowiska. Bo ciagle jeszcze w społeczenstwie jest stereotyp, ktory powoduje ze gdybym zdradziła, nie powiedziałabym nikomu, w obawie przez zrownaniem mnie z ziemią. A facet, który ma kochankę i dziewczynę/żonę, prędzej sie pochwali kumplom, że jest sprytny bo Ona nie wie o Niej, itp. Moim zdaniem (nie mowie ze mam rację) faceci są bardziej podatni na wpływ srodowiska (mam tu na myśli młodych facetów, którzy sa "zwierzetami" wybitnie stadnymi ;) )

: 14 sie 2004, 16:36
autor: Triniti19
Jak dla mnie to taki zdradziecki gen nie istnieje. Jest coś takiego co stwarza potrzebę flirtowania ale ja bym tego nie nazwała genem. Pytanie tylko czy takie zachowanie można kontrolować aby był to po prostu niewinny flirt i nie zaszło to za daleko. Chociaż zarazem jestem zdania, iż nawet jeśli człowiek coś takiego posiada to w wypadku kiedy naprawde bardzo mocno się zakocha to taka potrzeba zniknie.

Niedawno w jednym z tygodników było o tym, że blisko połowa osób w małżeństwie przyznała się do zdrady. Zastanawia mnie natomiast czemu tak jest? Być może przyczyną jest to, że dziś nikt nie jest praktycznie za zdrade potępiany. Stała się to taka naturalna rzecz. Choć sama mam nadzieje, że nie zdradze i wierze w to, że potrafiłabym się opanować.