fish pisze:Kto zrozumie kobiety.

Dla mnie jak mówi kocham tzn., że koch i tyle. A tu nie wiem o co chodzi.
Święta prawda - dorzucę jeszcze swoją bajeczkę w ten deseń. Jest obecnie z innym, ze mną była kilka lat, w tym rok po ślubie, po czym się wzajemnie skrzywdziliśmy. Gdy proponuję powrót, to ona się waha, ale jednocześnie mówi, że tak mocno, jak nikogo innego, mnie kochała i (tu uwaga!!) kocha nadal, choć wie, że już nie będziemy razem.
Teraz moja refleksja na ten temat - nie chcę zrozumieć takich ludzi (obawiam się, że to nie tylko kobiety, a i jestem przekonany, że nie wszystkie), bo ******, albo cenzuralniej - szkoda życia. Od zdrowej dawki egoizmu jeszcze nikt nikomu krzywdy nie zrobił i nie umarł.
:564:
ps no jednak wypowiem się dosadniej - ludzie wypowiadający się o zasadniczych kwestiach w taki sposób są albo niedojrzali, albo są nikim innym jak ograniczonymi leksykalnie, nieodpowiedzialnymi (uczciwszy Wasze oczy i uszy moi drodzy) dupkami.
ps2 zamykając swojego posta - dopiszę, że jeśli się nie jest pewnym swoich uczuć, albo nie potrafi się ich nazwać, to lepiej nic nie mówić.