Lęk przed bliskością

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

nyca
Początkujący
Początkujący
Posty: 1
Rejestracja: 10 cze 2013, 20:54
Skąd: z daleka
Płeć:

Lęk przed bliskością

Postautor: nyca » 10 cze 2013, 21:11

Cześć. Jeśli sobie myślisz, że to będzie kolejny post zrozpaczonej singielki to się mylisz. Mam 22 lata i brak chłopaka nie utrudnia mi jakoś szczególnie życia. Mam na to czas, w końcu jeszcze nie umieram. Bardziej się obawiam mojego strachu przed bliskością i bliższą znajomością, którą ciężko mi pokonać nawet w codziennych sytuacjach. Rozumiem, że to wpływ wychowania, bo nie przypominam sobie, żeby mnie w domu ktoś kiedykolwiek przytulił. Trud wychowawczy mamy skończył się na wiecznych krzykach lub przyłożeniu w tyłek, bo wylałam herbatę. Ciężko mi sobie przypomnieć z nią jakieś wspólne i dobre chwile. Z ojcem też nie spędzałam dużo czasu, ten to w ogóle jest agent, bo jak mnie widzi to całuje w policzek z taką miną jakby właśnie dokonywał zbrodni na mojej granicy intymności – słowem mam to po nim. Gdy rodziców nie było (a z reguły ich nie było) siedziałam z babcią, która zajmuje się całe życie umieraniem i jęczeniem na wszystko, na co tylko się da. Nie przypominam sobie, żebym widziała ją kiedyś z czegokolwiek zadowoloną.
Do lęku przed bliskością dochodzi druga rzecz – mianowicie prędzej umrę niż przyznam się, że mam z czymś problem. Nie lubię okazywać własnej słabości, chyba nigdy nie powiedziałam żadnej znajomej czy komukolwiek, że coś mnie gryzie. Jak mi ekstremalnie źle to się popłaczę, ale dopiero jak zostanę sama. Nigdy w towarzystwie, bez znaczenia czy koło mnie jest ktoś z rodziny, przyjaciółka czy obcy człowiek. Z tym próbuję walczyć sama, ale chyba wybieram nieodpowiednie osoby, bo gdy ostatnio z wielkim trudem zadzwoniłam do matki z problemem, w połowie mojego zdania przerwała mi, mówiąc, że ulicą idzie piękny piesek i szkoda, że go nie widzę. Później nie pamiętała o czym rozmawiałyśmy, więc albo jesteś przewrażliwiona, albo na kolejny mój telefon pt. „mamo, mam problem” będzie czekała bardzo długo.

Pytanie do Was. Jak się przełamać, bo moje drętwienie na uścisk przyjaciółki czy cokolwiek zaczyna mnie denerwować. Co zrobić, żeby nie bać się czyjeś bliskości i przestać bym taką skrytą osobą?
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Andrew » 10 cze 2013, 22:42

wiesz co ? .... nigdy sie z nikim nie wiąz - bowiem uczynisz ta osobę nieszczesliwą .
przezyj zycie sama . Nie utrudniaj go innym .
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Awatar użytkownika
Aggie_W
Początkujący
Początkujący
Posty: 2
Rejestracja: 19 cze 2013, 14:46
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Aggie_W » 19 cze 2013, 15:03

A może po prostu wystarczy spotkać tę jedyną, odpowiednią osobę?
„Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.”
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7683
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 19 cze 2013, 22:04

Genialne. Ze tez nikt na to nigdy jeszcze nie wpadl. Znasz jakis market z tymi jedynymi osobami, albo klub, plywalnie czy biblioteke?
Awatar użytkownika
Alamakota
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 397
Rejestracja: 07 maja 2010, 15:15
Skąd: Z daleka
Płeć:

Postautor: Alamakota » 03 sie 2013, 22:30

Pracuj nad sobą, po prostu.

To świetne, że jesteś świadoma nie tylko swoich ograniczeń, ale i wiesz z czego one wynikają. To pierwszy krok, niektórzy ludzie całe życia przeżywają nieświadomi.

Teraz już tylko ciężka praca nad sobą. Nie przestawaj się obserwować, staraj się reagować świadomie i przemyślanie, a jak sięnie uda, to analizuj swoje reakcje po. Może zaopatrz się w jakieś poradniki, poczytaj trochę o psychologii. Może znajdź jakiegośdobrego terapeutę, który Ci pomoże.

To nie jest prosty proces, i nigdy nie wyjdziesz z tego w 100%, ale w sumie cały czar życia to rozwijać się, więc powodzenia.

Z mojego przykładu powiem, że przeszłąm sporą drogę wyzwalania się od moich rodziców. Bez fałszywej skromności jestem z siebie dumna. Kiedy myślę teraz o sobie 20letniej widzę jak wielkie szanse miałam pójść w złym kierunku i przejąć całe multum bagażu moich rodziców jako swój. Udało mi się pójść w innym kierunku, i wprawdzie ta droga nigdy się nie kończy, a celem jest rozwój sam w sobie, to jestem zadowolona z tego kim jestem teraz.

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 228 gości