Miłość a pieniądze...
: 28 lis 2011, 21:29
Witam,
siedzę nad tym tematem od dłuższego czasu i nie jestem w stanie podjąć ostatecznej decyzji - być może wy będziecie w stanie mi pomóc.
Jestem ze swoją dziewczyną już niemal 3 lata. Ogólnie rzecz biorąc dobrze mi z nią, choć wiadomo, że zawsze zdarzają się różne problemy, przeciwności oraz okazje do odmiennych zdań na dany temat.
Na początku naszego związku ma luba miała dość poważne problemy finansowe (zaczynalismy studia, ktore teraz konczymy). Rozbijało się to nawet o ewentualność zaciągnięcia pożyczki w banku. Moja sytuacja pozwalała na to, by pożyczyć jej odpowiednią kwotę (było to ok 600zł) - po prostu miałem większy zapierdziel w trakcie wakacji, żeby daną 'lukę finansową' odrobić na swym koncie. Norma. Przy wstępnym opieraniu się takowej 'związkowej pożyczce', moja propozycja została przyjęta z zastrzeżeniem z jej strony, że sama w wakacje również przysiądzie i mi owe pieniądze odda (był wówczas chyba styczeń).
Sprawa załatwiona. Minęły jednak wakacje...cały rok akademicki (sytuacja się w zasadzie nie poprawiała, ale słowo - rzecz święta). Pełen zrozumienia przeczekałem więc i następny rok....następne wakacje. Niedługo zacznie lecieć 4 rok od owej 'pożyczki'. W tej chwili jej sytuacja finansowa poprawiła się, więc teoretycznie byłaby w stanie (jeśli nawet nie całą kwotę, to nawet i w ratach - bez problemu przecież) zwrócić mi wspomniane pieniądze. Jednak nic w tej kwestii się nie rusza...
Tutaj pojawia się mój problem: czy po takim czasie należy 'się przypomnieć'? Boję się, że odbierze to nader osobiście. Nie chcę również wyjść na jakieś skąpiradło, dusigrosza. Jesteśmy już trochę razem i nie chcę, by to w jakiś sposób rzutowało na nasz związek. Z drugiej strony wychowany byłem w rodzinie, gdzie jedną z zasad było (poza oczywistą: 'nie pożyczaj od nikogo ani nikomu'), 'jesli pożyczysz - oddaj, choćbyś miał na głowie stanąć'. Takie - drobne, honorowe podejście. Ostatecznie - 600zl to jednak jest parę złotych.
Co zrobilibyście na moim miejscu?
siedzę nad tym tematem od dłuższego czasu i nie jestem w stanie podjąć ostatecznej decyzji - być może wy będziecie w stanie mi pomóc.
Jestem ze swoją dziewczyną już niemal 3 lata. Ogólnie rzecz biorąc dobrze mi z nią, choć wiadomo, że zawsze zdarzają się różne problemy, przeciwności oraz okazje do odmiennych zdań na dany temat.
Na początku naszego związku ma luba miała dość poważne problemy finansowe (zaczynalismy studia, ktore teraz konczymy). Rozbijało się to nawet o ewentualność zaciągnięcia pożyczki w banku. Moja sytuacja pozwalała na to, by pożyczyć jej odpowiednią kwotę (było to ok 600zł) - po prostu miałem większy zapierdziel w trakcie wakacji, żeby daną 'lukę finansową' odrobić na swym koncie. Norma. Przy wstępnym opieraniu się takowej 'związkowej pożyczce', moja propozycja została przyjęta z zastrzeżeniem z jej strony, że sama w wakacje również przysiądzie i mi owe pieniądze odda (był wówczas chyba styczeń).
Sprawa załatwiona. Minęły jednak wakacje...cały rok akademicki (sytuacja się w zasadzie nie poprawiała, ale słowo - rzecz święta). Pełen zrozumienia przeczekałem więc i następny rok....następne wakacje. Niedługo zacznie lecieć 4 rok od owej 'pożyczki'. W tej chwili jej sytuacja finansowa poprawiła się, więc teoretycznie byłaby w stanie (jeśli nawet nie całą kwotę, to nawet i w ratach - bez problemu przecież) zwrócić mi wspomniane pieniądze. Jednak nic w tej kwestii się nie rusza...
Tutaj pojawia się mój problem: czy po takim czasie należy 'się przypomnieć'? Boję się, że odbierze to nader osobiście. Nie chcę również wyjść na jakieś skąpiradło, dusigrosza. Jesteśmy już trochę razem i nie chcę, by to w jakiś sposób rzutowało na nasz związek. Z drugiej strony wychowany byłem w rodzinie, gdzie jedną z zasad było (poza oczywistą: 'nie pożyczaj od nikogo ani nikomu'), 'jesli pożyczysz - oddaj, choćbyś miał na głowie stanąć'. Takie - drobne, honorowe podejście. Ostatecznie - 600zl to jednak jest parę złotych.
Co zrobilibyście na moim miejscu?