bushido pisze:W życiu nie spotykałam się z Krzysia koleżankami i nie wiadomo mi by takowe miał,
Miał, miał, zapewniam Was moi drodzy, Z tym, że albo "pijaczki" albo "puszczalskie" albo "tępe" albo "puste" Oczywiście fakt, że chodziły ze znajomy mi do OSIEDLOWEGO (uuuuuu) baru na piwo i lotki zamiast do starbucks poczytać financial times świadczy o nich najlepiej. W każdym razie po dwóch spotkaniach, gdy ślub nie był nawet w planach znajomość moja skończyła się z nimi trwale, co w sumie jest zrozumiała, bo w głowie miałem wyłącznie obecną mą żonę.
Mój mąż jakimś dziwnym trafem przytoczyć jakie koleżanki miał nie potrafi, większości o których wspomina w ogóle nie poznałam ani na oczy nie widziałam, te argumenty są śmieszne, w ogóle nie mieszczą mi się w głowie, bo nigdy nei usłyszałam "spotkajmy się z tą, wyjdzmy z tą". Gdy się rozstaliśmy i któraś napisała do niego na facebooku to je zbywał albo usuwał, pokazywał mi to oO kompletnie nie szanuje ludzi
. Lub ta wymieniona powyżej, nie narzeczona a dziewczyna, dla mnie małoletnia osoba, która nie ma pojęcia o związku.
Dlatego właśnie "mmm narzeczona", bo, mimo, że formalnie nie to jednak wszystko zmierza, bo wielu latach ku temu. - no zmierza, wprowadzanie, wyprowadzanie, ale to nie moja sprawa, problemy innych mnie nie interesują, tylko nie wiem co to ma wspólnego z tematem...
Męża nie kopnęłam dla innego, tylko przez afery, które urządzał (między innymi zazdrości) wyprowadziłam się z domu, do rodziców - co nie było kwestią łatwą. Nasz związek się wtedy rozpadł, poszły z obu stron pozwy rozwodowe.
Mąż "urządzał afery zazdrości" na podstawie tego, co żona robiła, jak się zachowywała i jak TO traktowała, a sądzę żono, że ten akurat temat pozostawmy dla siebie. - Właśnie sprawa rozchodzi się o to że nei robiłam nic złego, kompletnie, większościowo siedziałam w domu, prosze podaj przykłady sytuacji w których robiłam coś co świadczy o tym że Cię zdradzałam. Miałam afery o to, że rozmawiam z kolegą ze studiów, albo o to że dlaczego akurat jego numer telefonu wzięłam, a byliśmy na jednym kierunku i akurat zagadał z koleżanką!!. Nasz związek się wtedy rozpadł, wyprowadzałaś się, co prawda standardowo do mamy co 2 tygodnie tym razem, - moi rodzice nei wiedzieli o tej sytuacji, skrzętnie to przed nimi ukrywałam, do momentu kiedy tata przyjechał robić nam kuchnię i się popłakałam i pękłam, wtedy wyszło jak wygląda moje życie, gdy schudłam i wyglądałam jak wrak człowieka,
lecz trwale bo przyjechałaś z tatą i zabrałaś kanapę, a ja postanowiłem pójść na wszelkie możliwe terapie, ustawienia, sesje z wszelkiej maści szarlatanami w każdym zakątku Polski byle mnie jako "sprawcę" zła wszelkiego wyleczono.
Tak tak wyglądało zakończenie, wzięliśmy kanapę. Moi rodzice wyposażyli mi całe mieszkanie, ojciec zapierdalał i robił kuchnie razem z wujkiem, mężowi nigdy nie przyszło do głowy żeby pomoc zaproponować.
Po tym jak podjęliśmy decyzję o rozstaniu mąż jednak stwierdził, że on pieniędzy nie zwróci mojemu ojcu.
Ostatecznie wszystko poszło w cholerę w momencie, gdy standardowo po naszej kłótni kazałaś jechać do swoich rodziców "rozmawiać" a oni powiedzieli NIE - taka sytuacja nie miała w ogóle miejsca. owszem pojechałeś do rodziców, po czym oni powiedzieli że już to słyszeli, przeprosiny, starania, a potem było to samo, ale że to moja decyzja. Nic dziwnego, przed ślubem byli świadkami tego co się działo, ale jak widać nie mają na mnie wpływu bo za mąż wyszłam!! a może i szkoda. Bez względu na to zdecydowałam się na spotkania z mężem, ale toczyły się codzienne kłótnie o podejście moich rodziców, łącznie z obrażaniem mojego ojca i matki. Twoi rodzice nalegali na wspólne spotkanie podczas którego tak naprawdę Twoja mama mówiła, a Ty swoje starania skończyłeś na "Ania powiedziała kiedyś że jej przykro bo nas nie odwiedziliście przez pół roku" rzeczy które mówi się w zaufaniu drugiej osobie. To była tyrada z Twoimi rodzicami, Ty nei wykazywałeś ŻADNYCH oznak że chociaż w 1 % CI zależy
I nie chodzi o to, że mąż wyszedł, tylko w jakim stylu i z jaką klasą, tocząc pianę i awanturę jak dziecko w sklepie z zabawkami
Jest to oczywiście wierutna bzdura, po aferze siedziałem pół dnia przed kompem - , umyłem stos zaległych naczyń - tak, tych których raz nie umyłam, BRAWO!, nastawiłem pranie - tak bo majtki CI były na wyjście potrzebne to wreszcie wstałeś sprzed komputera po 6 godzinach grania!, wykapałem się i nie mówiąc słowa wyszedłem - po aferze którą sam zrobiłeś bez reakcji na moje argumenty, tocząc pianę o wszystko, mówiąc że na złość Ci robie bo obadiu nie zrobiłam. Tobie się wydaje że wsyzstko CI się należy, a jak masz drugą osobę w dupie to ona i tak ma zapierdalać i realizować Twoje zachcianki.
Dziwnym trafem gdy taka sytuacja miała miejsce pojawiły się tematy inne, z pretensjami do mnie i zrobiła się afera o zdrady, mówienie że nie ma do mnie szacunku, bo sypiałam z wszystkimi dookoła, wymyślanie bredni właśnie w stylu "kopnęłaś mnie w dupę dla innego" i w cholerę innych przykrych rzeczy, które pojawiają się jak coś sie dzieje a potem tak samo w ciszy znikają, przy jego słowach przepraszam.
Czy brednią jest, gdy mąż stwierdza "kopnęłaś mnie w dupę dla innego" ?
Chronologicznie:
koniec sierpnia - wyprowadza się żona
środek września - afera opisana wyżej
październik - brak kontaktu
koniec października - usilne starania o kontakt ze strony męża, jeden wieczór z sexem
listopad - codzienny kontakt, non stop sex, i spędzanie czasu razem męża i żony ++++ ciągłe awantury
6 grudzień - żona wybiera się na imprezę ze swoimi znajomymi (przed imprezą jeżdżą wraz z mężem po sklepach szukając na wieczór ubrania dla żony) W między czasie dzwoni do żony S. na co ta reaguje z sympatyczną euforią. Jak się okaże S. będzie na tej imprezie w jej gronie.
Totalna brednia, pojechałam na zakupy bo nie miałam kurtki i faktycznie zadzwonił nieznany mi numer, okazało się że to dawny znajomy ale bardziej mojej koleżanki. Dzwonił bo umawiał się z tamtą na imprezę i ona nie odbierała. Więc powiedziałam, że nei wiem co i jak, bo się z koleżanką jeszcze nei kontaktowałam i jak chce się umawiać to niech z nią się skontaktuje. Mój mąż notorycznie wpiera mi że umawiałam się na tą imprezę z S., nigdy w życiu, nei wiedziałam co to za numer dzwoni i że on tam będzie
Z S. żona spotkała się 1,5 roku wcześniej gdy po jakiejś tam kłótni przed ślubem poszła na imprezę i został jej w torebce jego portfel heh. - tak został rzeczywiście, bo zgarnęłam go przez przypadek ze stołu jak wychodziłam, o co byłam potem ścigana, bo nawet nie wiedziałam!!!!!!!!!
Podczas imprezy żona zrywa z mężem smsem - zerwaliśmy dawno temu, związek był w rozpadzie!! napisałam że te spotkania nei mają dalszego sensu, bo spędzeniu połowy wieczoru z przyjaciółką i rozmowach na temat tego co było!! i faktycznie miała rację, przekręcanie wszystkiego i doszukiwanie się zdrady to domena mojego męża... na drugi dzień tłumacząc i przepraszając nawalona wciąż mimo, że 13:00 po poprzedniej nocy. Jest to analogiczna sytuacja w której poznała się z obecnym mężem, mając hmm niby chłopaka bawimy się razem z finałem po czym na drugi dzień wzruszające przepraszanie chłopaka - to nie był mój chłopak, co było jasno powiedziane i o czym mój mąż wiedział!!. Ciągle jestem traktowana z perpektywy tego jak nie podchodziłam poważnie do związku. Ale do cholery wyszłam za mąż, nigdy męża gdy tworzyliśmy parę nie zdradziłam!!! Żawsze zachowywałam się w porządku.
8 grudzień - awantura online o (ąz wstyd się przyznać) kliknięcie przez męża Lubię to! pod zdjęciem dziewczyny K. Przy okazji wychodzi na jaw, że mąż oglądał zdjęcia kumpeli na FB.
9 grudzień - róże od S. dla żony. - nie wiedziałam że to od tego faceta, myślałam że od męża, o co go od razu zapytałam!! byłam tym zdziwiona i fakt że przed mężem się przyznałam chyba wszystko mówi!!!
Od 9 do 25 sierpnia rozpaczliwy próby męża, setki telefonó, smsów, wizyt u "teściów", proszeń, błagań pozostawionych bez echa. --- to też jest brednia, zreszta rychło wczas, fakt mąż był u mnie raz, ale nei chciałam z nim rozmawiać, właśnie przez wszystkie bredniowe afery które uskuteczniał za każdym razem
29 sierpnia 31 grudnia!!!! wyjazd ekipy żony w góry gdzie idą razem z S do łóżka
Na dalsze płaszczenie się męża trwające długo spuśćmy proszę zasłonę milczenia, ja może wkleję jak się płaszczył, bo to nei do wiary jest... ale to później. Mąż chyba oszczędziłby sobie tego wszystkiego gdyby wiedział o tym łóżkowym fakcie zamiast mydlenia oczu żony o poznaniu kogoś z kim póki co nie ma kontaktu fizycznego, a jedynie "złapał ją za rękę" Nie o tym jednak temat. - nie byliśmy razem, nie miałam obowiązku spowiadać się z takich rzeczy, gdy mąż podejmował w czerwcu decyzję o ponownej próbie o wszystkim wiedział

Są to sytuacje które były przerabiane tysiąc razy, sytuacje o których wiedzieliśmy jak podjęliśmy decyzję by znów być razem. Ja już nie mam siły słuchać tego wszystkiego i za każdym razem tego tłumaczyć. Po raz kolejny i kolejny i kolejny
Faktycznie ma to miejsce, mąż nie umie się pogodzić z paroma faktami, nie tyle co sypianiem żony z innymi, co szczycenie się tym i opowiadanie wszystkim dookoła, chodzeniem z tamtym, jednocześnie sypianie z tamtym itp itd. Spotykanie się ze znajomymi żony którzy wiedzą o wszystkim, o każdym męża upokorzeniu, o wszystkich miłosnych przygodach żony, opowiadanych z rozbawieniem, swobodą, dumą. Szczycenie się podobojami przed ludźmi którzy mieli kontakt z męzem wydaje mi się, że paskudnym w swej istocie było pomysłem, aczkolwiek mogę się mylić, nie mnie to oceniać. Chcę tylko zobrazować choć w cząstce skąd biorą się „afery o zdradzanie” - To jest chyba żart, przy rozmowie z koleżanką na facebooku (którą mąż szperając przeczytał) napisałam, że nie powinna się zachowywać wobec faceta flirtując z innymi i że to jest nie fair i że wiem że ja sypiałam z innymi, ale to była zupełnie inna sytuacja, bo będąc z kochaną osobą, mężem, nigdy bym czegoś takiego nei zrobiła!! mąż to podaje jako chwalenie się, no litości.
I tutaj od razu pojawia się historia, kiedy to mój mąż pyta mnie pewnego dnia "dostałaś może zaproszenie od O.( dziewczyna K.) na urodziny na facebooku? Sprawdziłam mówię że nie dostałam. Na co mój mąż że będzie się musiał jakoś z tego wywinąć i że mogłam z nią wojny nie zaczynać.
Nie były to żadne urodziny o czym została żona poinformowana, a zwykłą popijawa jej koleżanki na którą to ja dostałem internetowe zaproszenie. Co do dziewczyny K. to uważam ją za niezwykle miłą, wrażliwą, pomocną, sympatyczną, rozsądną dziewczynę i strasznie się cieszę, że K na nią trafił. - Poinformowana póżniej, ale to co mówiłeś i jak się zachowywałeś tyczyło się dokładnei tej sprawy. A to żę sie zorientowałeś że to nie te urodziny i nie to zaproszenie niby co ma do rzeczy, bo nie wiem? ważny jest fakt jak się zachowałeś w związku z tą sytuacją!
Widać co dla kogo się liczy, brak konkretnych odpowiedzi na konkretne zarzuty. Ja sobie dam rękę uciąć że opinii w ogóle nei było, bo nikt sobie wieczoru z kolegami na playstation nie będzie krasił żoną i problemami. a opowieść ograniczyła się do "Żona mi aferę robi, że wychodzę, daj spokój K. nie da się wytrzymać"
nic takiego nie miało miejsca, mówiąc o opini postronnych osób miałem na myśli szanowne grono forumowiczów.
O tym wszystkim co się działo po naszym rozstaniu a kiedy zdecydowaliśmy się na powrót do siebie w czerwcu mąż został poinformowany, co jak widać było błędem, ale nie dałby mi spokoju, byłyby ciągłe kłótnie o to że go oszukuję, zresztą skrzętnie przeszukał mój telefon i facebooka
O tym wszystkim co się działo rozmawialiśmy wpierw online, gdzie na pytanie o seks z innymi padło "jednorazowa akcja, nic przyjemnego" a gdy mąż przeszukał FB (zapewniam na wszystko co święte, że żona zapoczątkowała tego typu praktyki w tym związku) znalazł co wyżej, większość nie zgadzała się z "informowaniem co się działo" żony, zapomniałą też o jednej przygodzie ale zostawmy to już za nami heh - to się uśmiałam, ja notorycznie mam afery o to co pisałam do kogoś i ja zapoczątkowałam tego typu praktyki haha, jakie wytłumaczenie by po kilku miesiącach w trakcie których nie byliśmy razem czytać o wszystkim co ktoś robił. O żadnej przygodzie nei zapomniałam, mąż wpiera mi w żywe oczy, mimo że byłam szczera i powiedziałam wszystko, sam się zdecydował, to teraz mi WMAWIA że spałam z kolegą ze studiów, co jest kompletną brednią oO. Chyba że w czwóreczkę w 4somie z rodzicami...
Wałkowaliśmy to tysiąc razy, mimo tego zdecydowaliśmy się na powrót do siebie w czerwcu... i do tej pory temat ten wychodzi przy wszystkich sytuacjach takich jak ta powyżej. Jest to żenujące i niekonsekwentne dla mnie. Bo przy każdej kłótni i każdym zapewnieniu temat urywa się i kończy przeprosinami męża.
Dzisiaj wyszło, ze względu na pewne fakty które opisałem wyżej, poprzenio wychodziło przy okazji gdy kątem oka wiadomość online o sypianiu z różnymi facetami zdradzając wspomnianego S. - tą sprawę przytoczyłam wyżej, w jakim kontekście rozmawiałam z koleżanką. bądź gdy koleżanka rozmawiając z żoną online, a nie zdając sobie świadomości z obecności męża pisze, że przecież żona też go zdradzała - ta sytuacja odnosi się do tego że FORMALNIE nadal byliśmy małżeństwem. Napisałam jej, że jak się kogoś kocha to się go nie zdradza!! a ona, że męża zdradzałam...to było nawiązanie do tego że nadal go kochałam i byłam w stałym związku, matko boska częstochowska, ja się z każdego zdania napisanego muszę tłumaczyć, nawet z tego ze liczby mnogiej zamiast pojedynczej użyłam
Pierdoły, głupoty ? Ryją psychę i nic na to nie poradzę, zazdrość u mnie nie bierze się z powodu zaniżonej samooceny bo wiem, że jestem przezajebisty lecz konkretnych faktów, przeszłości.