rozłąka przez studia
: 16 lut 2010, 14:23
Witam wszystkich forumowiczów, chciałabym opisać mój problem. Próbowałam znaleźć coś podobnego na tym forum przez wyszukiwarkę ale mi się udało.
Ale zacznę od początku. Jestem z moim chłopakiem od ponad roku, nasze początki były burzliwe, bo ja jeszcze byłam z moim ex, rozstałam się z nim dla obecnego chłopaka, niepewność czy warto, nerwy... ale wszystko zaczęło się układać, było super, było tylko jedno "ale". Moje studia dzienne. Już gdy zaczęliśmy być ze sobą mój chłopak reagował milczeniem gdy gadałam ze znajomymi na jakie dzienne studia dzienne chcę iść. Dla niego to było nie do pomyślenia że wyjadę 60 km od naszej mieścinki do wielkiego miasta i będę sobie żyła, a my się będziemy widywać wyłącznie w weekendy.
w wielkim otumanieniu miłością, podczas jednej kłótni obiecałam mu że nie pójdę na studia dzienne i zrobię wszystko dla nas. I tak trafiłam nie na tą uczelnię co chciałam, na studia zaoczne zamiast dziennych.
Teraz, po pół roku chciałabym zmienić te studia na dzienne, ponieważ chodzenie do pracy a w weekendy do szkoły bardzo mnie męczy. nigdy nie chciałam iść na studia zaoczne ale zrobiłam to dla chłopaka i mimo że jakoś , bez większych problemów minął ten semestr na uczelni to źle mi z tym.
i tu dochodzę do sedna sprawy. otóż długo bałam się powiedzieć chłopakowi że chcę złożyć wniosek o przeniesienie na studia dzienne, kiedy w końcu to zrobiłam zaczęło się.
Znów nieodzywanie się, jego groźby, prośby i błagania żebym została. Ze powinniśmy znaleźć kompromis (dla niego kompromisem jest zostanie na studiach zaocznych, byśmy mogli się co dzień widzieć), że ja go chcę zostawić, że mu obiecałam że zostanę na zaocznych. On nie potafi zrozumieć że jest mi tak źle, obiecuje że będzie lepiej. powiedział że myślę tylko o sobie a nie o "nas" i znów że muszę zostać bo obiecałam, że kompromis, że poradzimy sobie razem, że myślę tylko o sobie a w mojej wizji nie ma nas tylko "ja". Dla niego to vbędzie tylko weekendowy związek, kiedy ja będę wracać do domu na weekend, a tam będę miała własne życie. Gdy powiedziałam że będzie mógł do mnie przyjeżdżać to powiedział że czemu On ma jeździć skoro to ja się wynoszę..
Stwierdził nawet że myślał że to nie jest tylko miłość nastolatków, ale pradziwa dojrzała miłość, w której ludzie dążą by spędzać ze sobą więcej czasu i żyć razem a nie się rozdzielać.
Czuję się jak po praniu mózgu, wydawało mi się że miłość to wspieranie się z decyzjach, radzenie sobie z przeciwnościami i kilometry jej nie rozdzielą, ale mój chłopak sądzi inaczej, że powinniśmy wszystko razem. Straciłam chęci, zaparcie z jakim dążyłam do tego by dostać się na dzienne, wiarę że jak to zrobię to uszczęśliwi mnie to.
wiem że nikt nie powie mi wprost co mam zrobić, chcę tylko usłyszeć wasze zdanie, co o tym sądzicie.
Dodam tylko że mój chłopak nie może się tam wynieść ze mną bo będzie miał tutaj pracę i uczy się zaocznie i nie chce inaczej.
Ale zacznę od początku. Jestem z moim chłopakiem od ponad roku, nasze początki były burzliwe, bo ja jeszcze byłam z moim ex, rozstałam się z nim dla obecnego chłopaka, niepewność czy warto, nerwy... ale wszystko zaczęło się układać, było super, było tylko jedno "ale". Moje studia dzienne. Już gdy zaczęliśmy być ze sobą mój chłopak reagował milczeniem gdy gadałam ze znajomymi na jakie dzienne studia dzienne chcę iść. Dla niego to było nie do pomyślenia że wyjadę 60 km od naszej mieścinki do wielkiego miasta i będę sobie żyła, a my się będziemy widywać wyłącznie w weekendy.
w wielkim otumanieniu miłością, podczas jednej kłótni obiecałam mu że nie pójdę na studia dzienne i zrobię wszystko dla nas. I tak trafiłam nie na tą uczelnię co chciałam, na studia zaoczne zamiast dziennych.
Teraz, po pół roku chciałabym zmienić te studia na dzienne, ponieważ chodzenie do pracy a w weekendy do szkoły bardzo mnie męczy. nigdy nie chciałam iść na studia zaoczne ale zrobiłam to dla chłopaka i mimo że jakoś , bez większych problemów minął ten semestr na uczelni to źle mi z tym.
i tu dochodzę do sedna sprawy. otóż długo bałam się powiedzieć chłopakowi że chcę złożyć wniosek o przeniesienie na studia dzienne, kiedy w końcu to zrobiłam zaczęło się.
Znów nieodzywanie się, jego groźby, prośby i błagania żebym została. Ze powinniśmy znaleźć kompromis (dla niego kompromisem jest zostanie na studiach zaocznych, byśmy mogli się co dzień widzieć), że ja go chcę zostawić, że mu obiecałam że zostanę na zaocznych. On nie potafi zrozumieć że jest mi tak źle, obiecuje że będzie lepiej. powiedział że myślę tylko o sobie a nie o "nas" i znów że muszę zostać bo obiecałam, że kompromis, że poradzimy sobie razem, że myślę tylko o sobie a w mojej wizji nie ma nas tylko "ja". Dla niego to vbędzie tylko weekendowy związek, kiedy ja będę wracać do domu na weekend, a tam będę miała własne życie. Gdy powiedziałam że będzie mógł do mnie przyjeżdżać to powiedział że czemu On ma jeździć skoro to ja się wynoszę..
Stwierdził nawet że myślał że to nie jest tylko miłość nastolatków, ale pradziwa dojrzała miłość, w której ludzie dążą by spędzać ze sobą więcej czasu i żyć razem a nie się rozdzielać.
Czuję się jak po praniu mózgu, wydawało mi się że miłość to wspieranie się z decyzjach, radzenie sobie z przeciwnościami i kilometry jej nie rozdzielą, ale mój chłopak sądzi inaczej, że powinniśmy wszystko razem. Straciłam chęci, zaparcie z jakim dążyłam do tego by dostać się na dzienne, wiarę że jak to zrobię to uszczęśliwi mnie to.
wiem że nikt nie powie mi wprost co mam zrobić, chcę tylko usłyszeć wasze zdanie, co o tym sądzicie.
Dodam tylko że mój chłopak nie może się tam wynieść ze mną bo będzie miał tutaj pracę i uczy się zaocznie i nie chce inaczej.
