do wszystkich...
Moderator: modTeam
do wszystkich...
czy "bawiliscie sie" kiedys w podpuszczanie swoich partnerów, zeby sprawdzic ich reakcje, ich uczucia...i w jaki sposob? wiem ze to bawienie sie dziwnie brzmi, ale co sądzicie o takim zachowaniu w stosunku do drugiej osoby.
cóż zwrot "bawienie sie" troche źle mi sie kojarzy ale wiem o co biega
wydaje mi sie ze jezeli obie strony wiedza ze jest to tylko "podpuszczanie" to nie ma w tym nic złego,wydaje mi sie ze czasem mozna cos takiego zrobic aby miec mniej wiecej swiadomosc jak partner zareaguje gdy w zwiazku taka sytuacja wydarzy sie bez naszej kontroli...czasem sama np mówie mojemu lubemu ze np dostalam zaproszenie od kumpla za którym luby nie przepada bo kiedys on cos do mnie tego
a luby na to "to moze pójdziemy do kina?" i zawsze wypada ze zaproszenie jest na ten sam dzien co od mojego kumpla 


Mnie by to wkurzyło, gdyby dziewczyna wystawiała mnie na proby, cze jakos mnie podpuszczała
ale tu (przymajmniej w moim wypadku) nie chodzi o takie sprawdzanie ze np podesle chłopakowi kolezanke aby sprawdzic czy zacznie z nia flirtowac,bo sie boje ze on moze latac za innymi jak mnie nie ma.Razem z moim chłopakiem czesto "robimy sobie na złosc" takie przekomarzanie sie czesto całkiem miło sie konczy

Re: do wszystkich...
lisa1 pisze:czy "bawiliscie sie" kiedys w podpuszczanie swoich partnerów, zeby sprawdzic ich reakcje, ich uczucia...i w jaki sposob? wiem ze to bawienie sie dziwnie brzmi, ale co sądzicie o takim zachowaniu w stosunku do drugiej osoby.
To domena ludzi młodych (takie podpuszczanie ) ludzi nie dokonca jeszcze rowinietych emocjonalnie , zmierzających małymi krokami do dorosłosci , ale ............?
Jezeli jest to robione na zasadzie zarciku i osoba podpuszczana wie o tym bo wynika to jasno z rozmowy i tonu jak i miny przy wypowiadaniu jakiejś kwesti podpuszczającej (a ze nigdy w takich syrtuacjach jednak nie ma sie 100% pewnosci czy partner zartuje czy też nie ) wiec takie podpuszczanie jest dopuszczalne

Jezeli natomiast jest to cos powaznego , zaplanowanego , z premedytacją !a partner nie ma mozliwaosci połapania sie w tym co zamierza druga strona , to jest to ze wszech miar załosne , gdybym musaił sie tak zachowywac , robic cos takiego wystawiać swego partnera na takie próby , wolał bym z niego zrezygnować , bo takie zachowanie swiadczy tylko o jednym , a własciwie o dwoch :
Ze partner daje nam do tego powody
Albo sam jestem mało spostrzegawczy , lub chorobliwie zazdrosny , l
tak czy tak zwiazek taki nie ma szans
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Wszystko zależy od metody podpuszczania partnera. Bo jeżeli jest to na zasadzie żarciku to można coś takiego spróbować. Dobrym przykładem jest to co pisała Agata. W takim przekomarzaniu się nie ma nic złego. Ale jeżeli to już ma być zaplanowane z premedytacją podpuszczanie koleżanki, żeby sprawić co ukochany na to, to wtedy oznacza to brak zaufania. Związek przede wszystkim polega na zaufaniu i to na nim trzeba go budować. A takie premedatycyjne podpuszczanie niszczy zaufanie.
"Wczuj się w smutek usychającej gałązki, gasnącej gwiazdy i konającego zwierzęcia,
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
W wielku 16 - 18 lat bardzo często zdarzało mi się podpuszczać facetów, obiecywać swym zachowaniem i słowami gruszki na wierzbie, rozpalać, napalać, i w ostatniej chwili się wycofywać zgodnie z zasadą: "Faceci to podrasa, trzeba ich wykorzystać i zostawić". Tyle, że ja nie traktowałam ich jak partnerów, ale zabawki. Bawiło mnie patrzenie jak się podnicają, mają nadzieję na więcej. Przeszło mi gdy poznałam swego przyszłego męża. Był zbyt doświadczony i dojrzały, by nabrać się na takie sztuczki. Cóż mogłam zrobić? Zwyczajnie się zakochałam.
SueEllen pisze:W wielku 16 - 18 lat bardzo często zdarzało mi się podpuszczać facetów, obiecywać swym zachowaniem i słowami gruszki na wierzbie, rozpalać, napalać, i w ostatniej chwili się wycofywać zgodnie z zasadą: "Faceci to podrasa, trzeba ich wykorzystać i zostawić". Tyle, że ja nie traktowałam ich jak partnerów, ale zabawki.
:570: no comment :560:
mariusz pisze:I to jest własnie najgoreze u wiekszości młodych kobietBawią się... A biedni facci tylko na tym cierpią :573:
Kto cierpi ten cierpi ! :547: Ja tam wiem co i jak i zawsze wiedziałem i to ja sie nnimi bawiałem (tymi które na to zasługiwały i dały sie usidlic ) Juz dawno pisałem ze trza sie z zwierzyny stać drapierznikiem !

poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
lizaa pisze:bawic sie trzeba umiec...
i rowniez trzeba wychodizc z glowa z takich zabaw...
Zgadzam się z tymi słowami. Najważniejsze to z głową wychodzić z takich zabaw
"Wczuj się w smutek usychającej gałązki, gasnącej gwiazdy i konającego zwierzęcia,
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
- taka_jedna
- Maniak
- Posty: 648
- Rejestracja: 29 kwie 2004, 23:49
- Płeć:
takie coś jak opisała Agata czesto nam się zdarza, mojego znajomego tez moj chłopak nie lubi bo tamten cos do mnie kiedyś
Wiec jak moj ukochany powie ze może jutro poszedłby z kumplami na piwo to ja mowie specjalnym głosem "ok, mi to nawet pasuje bo mnie ***** zaprosił na pizzę"...a moj kochany mowi "to idz" i się "obraża"
Oczywiscie wszystko na zarty, nikt nikogo na próbe nie wystawia. A w innym przypadku - tak jak pisali poprzednicy - brak zaufania. I niepotrzebne ranienie.

"Bierz od świata to, co Ci daje, ale nie domagaj się tego, czego Ci dać nie chce. Natomiast prosić możesz zawsze."
jak moj ukochany powie ze może jutro poszedłby z kumplami na piwo to ja mowie specjalnym głosem "ok, mi to nawet pasuje bo mnie ***** zaprosił na pizzę"...a moj kochany mowi "to idz" i się "obraża"
hehe u nas to juz jest nawet tak ze czasem luby mi sie pyta "co twój ulubiony kolega nie dzwonił??"

A w innym przypadku - tak jak pisali poprzednicy - brak zaufania. I niepotrzebne ranienie.
otóz to
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 339 gości