agnieszka.com.pl • miłośc, upokorzenie, i dezorientacja
Strona 1 z 1

miłośc, upokorzenie, i dezorientacja

: 12 paź 2009, 23:38
autor: dolores11
witam na forum, jestem tu pierwszy raz, mam nadzieje ze piszą tu ludzie z dystansem i bez zbytniej skłonności do wydawania ocen i wyroków. bedzie długo, moze komus po pierwszym akapicie odejdzie ochota na czytanie, ale tych co wytrwaja proszę o wyrażenie zdania, problem mój jest nastepujacy:

sytuacja z wczoraj, facet starszy dwa razy ode mnie, spotykamy sie juz jakies pol roku, do tej pory tylko jakies pieszczoty, czulam sie niepewnie, mialam skrupuly przed pojsciem z nim do lozka, ale byl cierpliwy, zdobywal mnie stopniowo acz konsekwentnie, jest zonaty ale jego malzenstwo to wlasciwie juz tylko papier, dwoch doroslych synow, i wczoraj kiedy zabawiamy sie , ja jestem juz totalnie nakrecona, wszystko zmierza w jasnym kierunku, on zaczyna sie stopowac pytam o co chodzi i slysze 2 slowa: "dom, dzieci.." podzialalo lepiej niz szklanka wody, , w momencie mi wszystko przeszlo, nigdy nie czulam sie tak strasznie upokorzona, przez tyle miesiecy czekalismy az bede pewna, zdawal sie tylko czekac na seks, a wczoraj uznal ze musi mnie szanowac, kocha mnie i nie chce skrzywdzic, jestem w wieku jego synów i ze czuje sie jak moj ojciec(sic!)

no i ja tak samo durna jak zakochana nie wiem co mam myslec, jak przełknac tę gorzką pigułke, bo zalezy mi na nim, ale czuje ze została naruszona moja kobiecość, pewnośc siebie, nie wiem czy urażona duma pozwoli zapomniec o tej sytuacji, od poł roku obchodził sie ze mną jak z przysłowiowym jajkiem, z szacunkiem, by mnie nie urazić, nie zepsuć młodej dziewczyny jak mówił, a wczoraj jak na ironię to wszystko czego tak nie chciał , uczynił.
wiem że go pociagąm, on mnie też, jest zadbanym, przystojnym, inteligentnym facetem, ktory uparcie twierdzil że nie chce mnie wykorzystac, i wierze w to, bo to nie jest żaden zwiazek sponsorowany ani tez znajomośc dla seksu -to po wczoraj widze az zbyt jasno, mówi ze troche żałuje ze nie pozwolił nam pójśc wreszcie na całość ale ten jego szacunek przez duze S.., a ja tego wcale nie wymagam juz, chce byśmy byli sobie partnerami, nie jestem porcelanową lalą, chcialam zebysmy dali w koncu upust naszemu pozadaniu i przez mysl mi nie przeszlo ze on sie wycofa, nie wiem co mam myslec, co wy myslicie? dlaczego przez tak dlugi czas nakreca mnie, sytuacje, i gdy plone z pozadania serwuje mi zimny prysznic?!

dałam to chyba w dobrym dziale, najpierw myślałam ze chodzi o seks, ale caly dzień bicia sie z myślami, pełen skrajnych emocji każe mi jednak sądzić ze wystąpił jakiś konflikt interesów ale na polu uczuciowo-emocjonalnym, z premedytacja rozkochał mnie w sobie, już nie wiem czy jedynie chciał sobie udowodnić swoja atrakcyjność, podbudować swoje ego, tylko dlaczego takim kosztem?? nie wierze w to, za dobrze go poznałam, watpie by grał, ale jednocześnie jak dojrzały zdawałoby sie myślacy facet może byc pozbawiony opcji przewidywania, nie da sie mówić jakoś to bedzie i czas pokaze w nieskończoność, chyba ze to jedynie sposób do zwodzenia, już by mi było łatwiej faceta zrozumieć gdyby wyszło że chodzi mu o seks, ale takie cos?? jestem calkowicie zdezorientowana <glaszcze>

: 12 paź 2009, 23:43
autor: pracocholik
Cóż mogę Ci doradzić? Moim zdaniem, choć Twój partner pragnął Cię bardzo, dla niego to małżeństwo to jednak coś więcej niż papier. Może do tej pory tak je rozumiał, lecz może coś się zmieniło, lub zmienia. On może po prostu bać się przekroczyć kolejną granicę.

: 12 paź 2009, 23:47
autor: dolores11
również tak sobie tłumacze jego zachowanie, wiem ze rodzina, dom to wartosc najwyzsza, boli mnie po prostu to ze pozwolil mi sie tak zaangazowac, bym teraz cierpiała

: 12 paź 2009, 23:51
autor: pracocholik
Nikt z nas nie wie, dlaczego angażował Ciebie i siebie. Nie wiemy również dlaczego postanowił nie przełamywać pewnej granicy, albo się z tego wycofać... Dlatego wszelkie domysły są raczej zbędne, bo Tobie raczej nie pomogą, a inną osobę skrzywdzić mogą.

: 12 paź 2009, 23:53
autor: ksiezycowka
dolores11, on się ewidentnie wystraszył jak przyszło co do czego. Mógł Cię traktować jak wspaniałą kobietę, ale w jednej sekundzie kiedy byliście blisko mogła mu stanąć rodzina i dzieci przed oczami. Zrozum... One są w Twoim wieku. Mógł się poczuć jakby miał to zrobić z własną córką...
Nawet jeśli małżeństwo to teraz "tylko papier" to kiedyś tak nie było. Myślisz, że z czego się wzięli synowie? Że on żony nie kocha w jakiś sposób? Że nawet jakby ten papier zniknął to będzie pięknie i super? Zawsze będą dzieci w tle i była żona. Nie dziw się, że to w nim siedzi. Jak przekroczy tą granicę to już nie będzie przecież odwrotu.

: 12 paź 2009, 23:54
autor: ksiezycowka
dolores11 pisze:boli mnie po prostu to ze pozwolil mi sie tak zaangazowac, bym teraz cierpiała
Nie sądzę żeby to było celowe. Nie sądzę żeby on w jakikolwiek sposób chciał Cię upokorzyć i że przewidywał, że tak może się stać jak się stało.

: 12 paź 2009, 23:56
autor: dolores11
ja to rozumiem, nie szukam tu winnego, ale cóż mi zostaje prócz domysłów i prób tłumaczenia jego zachowania oraz szukania powodów zmiany w nim, od wczoraj, tego feralnego wieczora, nie widzielismy sie i nie dane bylo nam porozmawiac twarza w twarz...

[ Dodano: 2009-10-13, 00:03 ]
księżycówka w Twoim poście jest dużo prawdy, sama z jednej strony rozumiem mechanizm Jego działania, z drugiej siedzę w tym emocjonalnie po uszy i niełatwo jest mi zdobyć się na krytyczną zdystansowaną ocenę sytuacji, setki razy przechodziło mi przez głowę że to się bedzie musiało skończyć, w niekoniecznie miły sposób, ale odganiałam od siebie tę myśl, myślałam że tylko od nas zależy co zrobimy z tym co powstało między nami i gdzie nas zaprowadzi, ale teraz boję się ze ode mnie już nie zależy, co najwyżej od niego a on się zmienił, coś sie w nim zmieniło, zasadniczo nie mogę mieć o to pretensji, bo na przestrzeni calego jego żcyia kim ja dla niego jestem-patrząc z boku -jakąś chwilową słabostka...przykre to jest i przykre jest uświadamianie sobie jakim się jest małym

: 13 paź 2009, 00:37
autor: shaman
Wstrzymywanie namiętnoścci nie ma nic wspólnego z szacunkiem. Jego zachowanie jest przeciwieństwem szacunku względem Twojej osoby. Ta relacja jest totalnie wyzuta z dobra, z miłości. Pełna za to strachu i grozy. Jesteś bezwładną zabaweczką, niczym więcej. Nie ma w Tobie krzty kobiecości. Kobieta to dla meżczyzny partnerka. A tu jest gugantyczna asymetria. Jesteś w bardzo toksycznej sytuacji.

Powiem Ci - uciekaj. Ale i tak nie posłuchasz.

Szkoda dziewczyny.

: 13 paź 2009, 12:58
autor: FrankFarmer
Może moja wersja drastyczna i słabo prawdopodobna, ale facet po prostu dobrze to rozegrał, zbałamucił cię, dowartościował się iiii... zszokował na końcy [:D] Gdybyś była pewnym typem kobiety, do którego mam największą awersję (a który czasme przewija się nawet na tym forum) to miałbym niezłą frajdę z tego <diabel>

No ale może wszystko jest inaczej, niewątpliwie w tym miesiącu już się dowiesz.
Ogólnie panienki pieprzący się z tatusiami i tak nie mają dobrej opinii, więc... <chory>

: 13 paź 2009, 13:29
autor: dolores11
rozumiem że ile ludzi tyle zdań i opinii, proszę jednak o nieobrażanie mnie, nie jestem jakąś latawicą, nie szukałam ojca, pokochałam nieodpowiedniego człowieka chyba po prostu, shaman uciekam, nie mam wyjścia, resztką instynktu samozachowawczego

: 13 paź 2009, 13:43
autor: Mijka
Powinnaś się cieszyć, że nie poszłaś z nim do łóżka. I kiedyś pewnie tak właśnie na to spojrzysz. A ja tylko powtórzę - uciekaj.

: 13 paź 2009, 16:22
autor: Daisy
Powinnaś dać se spokój z tym człowiekiem i z tym związkiem. Ja rozumiem pociąg fizyczny, rozumiem sympatie, nawet to, że możesz go kochać rozumiem. Ale ten człowiek ma żonę i nie ważne, że to małżeństwo tylko na papierze. Coś co może się wydawać tylko na papierze w bardzo szybkim czasie może okazać się czymś zupełnie innym. Postaw się na miejscu jego żony.. Jak ty byś się czuła, gdyby jakaś inna dziewczyna zabierała Ci męża. Facet przechodzi pewnie kryzys wieku średniego. A ty powinnaś se poszukać chłopaka w swoim wieku. Całe życie przed Tobą. Życzę szczęścia i dobrych wyborów.

: 13 paź 2009, 18:27
autor: dolores11
jadę z nim porozmawiać, wyjaśnić kilka kwestii, decyzję już podjęłam, jest mi ciężko ale wierzę że to jedyne rozsądne wyjście, skończyć to i uspokoić swoje sumienie, oraz Jego, przyznaję przed sobą że byłam głupia myśląc że możemy stworzyć razem coś pięknego, bzdura, nie da się zbudować szczęścia na czyimś nieszczęściu

: 15 paź 2009, 14:44
autor: Hyhy
To chcesz sie pieprzyc czy byc z nim?

: 16 paź 2009, 19:06
autor: Andrew
Nic sie nie wystraszył i doskonale go rozumiem , tylko nie rozumiem dlaczego Ty go o cokolwiek obwniasz , wszak wina jest Twoja i to jak dla mnie nie podlega dyskusji ! Patrzecie no .... nagle powiedziane co oczywiste jej przeszkodziło i zgasiło jej pozadanie <hahaha> Normalnie wymiekam i choc ludzie są rózni , zawsze mnie ktos zaskoczy . <zakochany>
Dobrze to rozegrał - nie pomylił sie jak sadzę <piwko>

[ Dodano: 2009-10-16, 19:08 ]
Daisy pisze:Powinnaś dać se spokój z tym człowiekiem i z tym związkiem. Ja rozumiem pociąg fizyczny, rozumiem sympatie, nawet to, że możesz go kochać rozumiem. Ale ten człowiek ma żonę i nie ważne, że to małżeństwo tylko na papierze. Coś co może się wydawać tylko na papierze w bardzo szybkim czasie może okazać się czymś zupełnie innym. Postaw się na miejscu jego żony.. Jak ty byś się czuła, gdyby jakaś inna dziewczyna zabierała Ci męża. Facet przechodzi pewnie kryzys wieku średniego. A ty powinnaś se poszukać chłopaka w swoim wieku. Całe życie przed Tobą. Życzę szczęścia i dobrych wyborów.

Ej.... Skarbie ! Ona nie prosi o umoralnianie jak i naprawoadzanie ja na dobrą drogę , wiec daruj sobie jak Ty tak inni podobne posty .Trzymaja sie tematu

: 05 lis 2009, 13:56
autor: dolores11
jest jeszcze jeden aspekt, wcześniej go nie podniosłam bo nie sądziłam że może mieć związek, ale tak się zastanawiam że może nie sam sobie nakłada ograniczenia ale jego organizacja wiary, należy do Świadków Jehowy, wiedziałam o tym od początku znajomości, ale nie miało to wpływu na nasze relacje wiec ani mnie to grzało ani ziębiło, nigdy też o tym nie rozmawialiśmy, uprzedzając pytania-nie werbował mnie, nie indoktrynował itd
zachowywał się jak normalny wolny człowiek, i nie wiem czy z powodów wyrzutów sumienia czy może dostał jakieś upomnienie ze zboru no ale miesiąc temu, od sytuacji o której pisałam zmienił się
no i teraz tak, sięgnęłam trochę do różnej literatury, i z tego czego się dowiedziałam to u ŚJ zakazany jest seks przedmalzenski nie wspominajac o pozamalzenskim, sa rozgraniczenia kuriozalne co jest cudzolostwem co nie jest, np w czasie pozamalzenskiego seksu analnego -gdzie nie dochodzi do penetracji pochwy, nie ma cudzolostwa, wiec nie ma podstaw do rozwodu itd

ale wracając do mojej sprawy, ŚJ powiniec sie wystrzegać lubieżnych zachowań w stosunku do nie-zony, w przeciwnym wypadku ktoś z braci doniesie i zostaje taka osoba wykluczona ze zboru,(poza setkami innych powodów do wykluczenia) konsekwencje wykluczenia są niemiłe, może to nieodpowiednie słowo w każdym razie wykluczony członek zostaje odtracony przez dotychczasowych wspołbraci, odcinany od rodziny, czesto problemy z praca...tym trudniej mu jest gdyż dotychczas jego grono znajomych tworzyli generalnie sami Świadkowie, integracja z niewierzącymi z ich punktu widzenia, jest niewskazana
i teraz tak, wiedząc to wszystko znając możliwe konsekwencje swojego zachowania, czemu sie na to "porwał'? mówię o zbudowaniu bliskiej relacji ze mna. wiem że tak jak z katolikami niby nie wolno, grzech itd to jednak ludzie kryształowi nie są i niewielka część bierze do siebie wszystkie przykazania, i ich przestrzega, to ze Świadkami jest tak ze oni troche bardziej poważnie biorą te swoje zakazy nakazy strażnice do siebie, i czyzby w końcu poszedł po rozum do głowy?
oczywiście żę zwykle najprosciej jest zapytać u źródła i tak byście doradzili, ale to delikatna sprawa, nie mam jak go o to zapytać, nie wiem czy powinnam, bo w rzeczywistosci nie wiem czy to tutaj leży przyczyna jego wycofania, sama ze sobą jedynie doszłam do wniosku że może tak być, a ingerowanie z sprawy religii nie leży w mojej naturze, może sobie ktoś wierzyć w gwóźdź w ścianie i nie bede się śmiać szydzic czy uważać za kogos gorszego

nie wiem czy on jest szczęśliwy, wygląda na to że nie, jest przygnebiony, spadek formy, mało werwy, ale mowi ze to minie żębym sie nie przejmowała ale coś go cholera przeciez gryzie a ja nie potrafie tego z niego delikatnie wyciagnać i pomóc, jeśli to sprawy wiary to nie pomoge, to się wycofam, a nie wiem czy jest ze mną szczery, wątpie by nage dopadła go starość za wczesnie na to u niego

heh pomyśleliście ze przez ten czas gdy pisałam ostatnio juz zapomnialam o nim i szukam sobie rowiesnika,(predzej czy pozniej zaczne) a tu ta głupia dziewczyna wciąż w tym siedzi, ale stał mi sie bliski przez te kilka miesiecy i choc na szczescie wyparowaly mi z glowy te głupoty o byciu razem to zależy mi nadal na znajomosci, kolezenskiej, platonicznej, no nie wiem po prostu na jakiejs zdrowej fajnej relacji,takiej jak kiedyś niezakłoconej konwenansami, no a nie wiem czy jest mozliwa właśnie ze wzgledu na jego wiare, jeżęli to ona rzeczywiscie jest przyczyna, z tym ze on też nie chce znajomości kończyc, czuje to samo, z tym że ja jestem pania swoich czynów i chęci a nie wiem czy u niego też tak jest,

: 05 lis 2009, 18:11
autor: ksiezycowka
dolores11 pisze:ja nie potrafie tego z niego delikatnie wyciagnać i pomóc
To spytaj wprost do cholery. Dla mnie to wszystko to jedna wielka głupota, z miłością nie mająca nic wspólnego i zero możliwości na związek. Jeśli Cię to gryzie to wyjaśnij sytuację i żyj dalej.

: 06 lis 2009, 10:06
autor: Mona
dolores11 pisze:i teraz tak, wiedząc to wszystko znając możliwe konsekwencje swojego zachowania, czemu sie na to "porwał'?

Tak jak księżna... tzn. księżycówka ( [:D] ) już napisała, a ja powtórzę, tylko dosadniej może - on nikogo nie kocha, nawet siebie, a ŚJ z niego taki, jak ze mnie muzułmanka.
Wobec powyższego, trzymałabym się z daleka od ludzia bez żadnych zasad.

: 07 lis 2009, 01:42
autor: shaman
dolores11 pisze:nie mam jak go o to zapytać, nie wiem czy powinnam
TO właśnie jest toksyczność. Miłość jest delikatna, ale nie strachliwa. Miłość jest od pokonywania przeszkód, a nie od ich tworzenia.

dolores11 pisze:zależy mi nadal na znajomosci, kolezenskiej, platonicznej, no nie wiem po prostu na jakiejs zdrowej fajnej relacji
I tu już jesteś księżniczka pokemonowa, która nie wie czego chce, ma być dobrze i już! Facet niech se wierzy w co chce, a forum niech się przyda i powie jak. Niefajne wrażenie sprawiasz. Idę sobie.

: 07 lis 2009, 02:09
autor: FrankFarmer
dolores11 pisze:zależy mi nadal na znajomosci, kolezenskiej, platonicznej, no nie wiem po prostu na jakiejs zdrowej fajnej relacji,takiej jak kiedyś niezakłoconej konwenansami, no a nie wiem czy jest mozliwa właśnie ze wzgledu na jego wiare

... na wiarę, wiek i jego żone, na różnice światopogladowe i różnice oczekiwań co do bliskości relacji.
Ale coooo tam, przecież to nie są znowu aż takie różniceeee <hahaha>
Ach te oczy.. tęczówka, białko...
dolores11 pisze: tym że ja jestem pania swoich czynów i chęci a nie wiem czy u niego też tak jest,

<hahaha>
Taka pani swych czynów że klapek z oczu nie potrafi zrzucić, dostrzec kompletnej pomyłki i możliwosci realizacji swych pragnień z innym 'ludziem', z którym więcej będzie łączyć niż dzielić.
Niektórzy w ogóle samokrytyki nie mają <chory>
A co gorsza wsadzają nos w książkę i kombinują czy w dupke jej wystarczy czy może w
cipkę też by się przydało <diabel>
dolores11 pisze:sa rozgraniczenia kuriozalne co jest cudzolostwem co nie jest, np w czasie pozamalzenskiego seksu analnego -gdzie nie dochodzi do penetracji pochwy, nie ma cudzolostwa, wiec nie ma podstaw do rozwodu itd

<pijak>