Co mam zrobic?
Moderator: modTeam
Co mam zrobic?
Witam!
Jest to mój pierwszy post, w którym postanowiłem podzielić się swoja kiepska historia ;/
Tydzien temu zostawiła mnie dziewczyna po 5 latach bycia razem, mowiac ze juz nic do mnie nie czuje, nie kocha. Bardzo to przezywam gdyz ja poza nia swiata nie widze. Nie moge sie z tym pogodzic. Myslalem ze z dnia na dzien bedzie latwiej, ale niestety jest odwrotnie. Najgorsze jest to ze jestem osoba z brakiem poczucia wlasnej wartosci. Powoli zamykam sie w sobie, nie moge spac, anie rozmawiac z nikim. Dodatkowo prace mam dosc mobilna, ciagle sie przemieszczam ale i malo sypiam, przez co mam problemy z koncentracja...
Nie wiem za bardzo co zrobic, najgorsze jest to ze jeszcze wiele razy bede musial ja spotykac gdyz mamy wiele niepozalatwianych wspolnych spraw. Kocham ja i chcialbym zeby wrocila, ale raczej to malo prawdopodobne...
Bede musial isc do jakiegos specjalisty bo raczej sam sobie z tym problemem nie poradze, czuje sie odrzucony...
Proszę o rady.
Jest to mój pierwszy post, w którym postanowiłem podzielić się swoja kiepska historia ;/
Tydzien temu zostawiła mnie dziewczyna po 5 latach bycia razem, mowiac ze juz nic do mnie nie czuje, nie kocha. Bardzo to przezywam gdyz ja poza nia swiata nie widze. Nie moge sie z tym pogodzic. Myslalem ze z dnia na dzien bedzie latwiej, ale niestety jest odwrotnie. Najgorsze jest to ze jestem osoba z brakiem poczucia wlasnej wartosci. Powoli zamykam sie w sobie, nie moge spac, anie rozmawiac z nikim. Dodatkowo prace mam dosc mobilna, ciagle sie przemieszczam ale i malo sypiam, przez co mam problemy z koncentracja...
Nie wiem za bardzo co zrobic, najgorsze jest to ze jeszcze wiele razy bede musial ja spotykac gdyz mamy wiele niepozalatwianych wspolnych spraw. Kocham ja i chcialbym zeby wrocila, ale raczej to malo prawdopodobne...
Bede musial isc do jakiegos specjalisty bo raczej sam sobie z tym problemem nie poradze, czuje sie odrzucony...
Proszę o rady.
- kot_schrodingera
- Weteran
- Posty: 2114
- Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
- Skąd: z nikąd
- Płeć:
woj83, <bokser> bądź mężczyzną
raz że cię rzuciła - dwa zachowaj reszki godności. Tego kwiatu to pół światu (a co drugi to chwast). Czyżby twoje życie składało się tylko z bycia jej podnużkiem
jeśli nie to zajmij się swoim życiem.

Patrz, Kościuszko, na nas z nieba raz Polak skandował.
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
Re: Co mam zrobic?
woj83 pisze:Proszę o rady.
I - Przede wszystkim nie łudź się, że może jeszcze wróci, ze znów będzie jak dawniej. Im szybciej i trwalej uświadomisz sobie, że to jest DEFINITYWNY koniec tym lepiej dla Ciebie.
II - Zorganizuj sobie czas tak, aby nie mieć ani chwili na nudę. Praca, hobby, imprezy, sport etc. Wypełnij każdy dzień po brzegi, niech Ci nawet braknie czasu, ale wszystko jest lepsze niż wspominanie jak to było.
III - BĄDŹ Z LUDŹMI! Poznawaj jak najwięcej nowych ludzi, w tym oczywiście kobiet. Flirtuj ile wlezie i nie miej oporów przed ewentualnym luźnym związkiem lub czymś podobnym jeżeli będzie taka okazja. Uwierz, to jest SKUTECZNE!
Powodzenia!
Ostatnio zmieniony 10 wrz 2009, 23:17 przez Zaq, łącznie zmieniany 1 raz.
"Znacznie lepiej poruszać się po tej drodze z piwem i chipsami w ręku, z dużą ilością seksu i nad grób dotrzeć wycieńczonym i zużytym, ale z okrzykiem: Było warto! Cóż to była za wspaniała podróż!"
To po co prosisz o rady, skoro nie zamierzasz z nich korzystać?woj83 pisze:Nie będę w stanie sie odkochać, zapomnieć...
A teraz mam 27 lat, oraz brak chęci na wychodzenie z domu, a tym bardziej na imprezy.
"Znacznie lepiej poruszać się po tej drodze z piwem i chipsami w ręku, z dużą ilością seksu i nad grób dotrzeć wycieńczonym i zużytym, ale z okrzykiem: Było warto! Cóż to była za wspaniała podróż!"
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
księżycówka pisze:Psycholog i/lub psychiatra w tym wypadku. Tylko.

woj83 pisze:Nie będę w stanie sie odkochać, zapomnieć...
Po tygodniu nie możesz tego wiedzieć.
woj83 pisze:Proszę o rady.
Przede wszystkim zajmij się rzeczami ważnymi, pracą - żebyś nic nie zaniedbał. W wolnych chwilach rozczulaj się nad sobą ile wlezie i zrób bilans. Staraj się przypomnieć sobie te niezbyt dobre momenty gdy byliście razem.
Odeszła od ciebie kobieta, ok. Więc censored co z tego? Nikogo to nie obchodzi. Wszyscy mają gdzieś to czy sobie poradzisz.
Jak poczuć się lepiej, pytasz? Jesteś facetem, więc uczucia bycia facetem, znajomości własnej wartości, kontroli nad swoim życiem powinny sprawiać ci satysfakcję. I tak będzie. Dopóki to nie będą puste słowa. Bo narazie nie masz żadnego z powyższych.
Gorzej. Nawet nie zanosi się, żebyś miał. Nawet nie rokujesz, że coś z tym zrobisz.
Żebyś był chociaż tylko opuszczonym chłoptasiem, ale nie, musisz być do tego parszywy. Myślisz, że bycie porzuconym czyni cię wyjątkowym? Co chwila ludzie się rozstają. Do tego niektórym umierają bliscy, zapadają na śmiertelne lub poniżające choroby, albo po czterdziestce orientują się, że ich życia to kupa gów a ich dzieci nie odbierają telefonów.
Tylko że tamci oprócz jęczenia, starają się to naprawić. Ty przychodzisz na forum, z tematem obgadanym tysiące razy, mając czelność uważać, że twój przypadek jest inny i prosić o indywidualne rady? Jakim człowiekiem ty jesteś?
Dołącz do grona wygranych i walczących, lub do worka poniżonych i zapomnianych - oto moja rada. Wiesz dobrze co robić, aby trafić w każde z tych miejsc. Masz 27 lat. Najwyższy czas zdecydować: jestem mężczyzną czy przedszkolakiem. Potraktuj to poważnie, bo to może zadecydować o tym, jak będzie wyglądała reszta twojego życia.
btw: ukochana odchodzi po 5 latach, współczuję, naprawdę, trzymaj się mocno.
P.S. Patrząc na to, jak do tej pory sobie z tym radzisz - lepiej zrobić nie mogła. Mądra babka.
Jak poczuć się lepiej, pytasz? Jesteś facetem, więc uczucia bycia facetem, znajomości własnej wartości, kontroli nad swoim życiem powinny sprawiać ci satysfakcję. I tak będzie. Dopóki to nie będą puste słowa. Bo narazie nie masz żadnego z powyższych.
Gorzej. Nawet nie zanosi się, żebyś miał. Nawet nie rokujesz, że coś z tym zrobisz.
Żebyś był chociaż tylko opuszczonym chłoptasiem, ale nie, musisz być do tego parszywy. Myślisz, że bycie porzuconym czyni cię wyjątkowym? Co chwila ludzie się rozstają. Do tego niektórym umierają bliscy, zapadają na śmiertelne lub poniżające choroby, albo po czterdziestce orientują się, że ich życia to kupa gów a ich dzieci nie odbierają telefonów.
Tylko że tamci oprócz jęczenia, starają się to naprawić. Ty przychodzisz na forum, z tematem obgadanym tysiące razy, mając czelność uważać, że twój przypadek jest inny i prosić o indywidualne rady? Jakim człowiekiem ty jesteś?
Dołącz do grona wygranych i walczących, lub do worka poniżonych i zapomnianych - oto moja rada. Wiesz dobrze co robić, aby trafić w każde z tych miejsc. Masz 27 lat. Najwyższy czas zdecydować: jestem mężczyzną czy przedszkolakiem. Potraktuj to poważnie, bo to może zadecydować o tym, jak będzie wyglądała reszta twojego życia.
btw: ukochana odchodzi po 5 latach, współczuję, naprawdę, trzymaj się mocno.
P.S. Patrząc na to, jak do tej pory sobie z tym radzisz - lepiej zrobić nie mogła. Mądra babka.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
No co?Nemezis pisze:![]()
Rady tu dobre tylko chyba prawie nikt nie zauważył, że nijak nie pasują w tym wypadku.
Dla normalnego, pewnego siebie faceta zakończenie związku po 5 latach ot tak sobie byłoby ostrym ciosem.
Dla gościa, który sam pisze o:
woj83 pisze:poza nia swiata nie widze
woj83 pisze:jestem osoba z brakiem poczucia wlasnej wartosci
to gwóźdź to trumny (nie chcę tu krakać), z którym sobie nie poradzi zajmując się hobby.woj83 pisze:Bede musial isc do jakiegos specjalisty bo raczej sam sobie z tym problemem nie poradze
Ale czy to takie ciężkie pojąć, że po czymś takim człowiek potrzebuje/musi trochę pocierpieć? A co ma napisać? Że widzi świat poza nią? Taka reakcja jest normalna i koniec kropka. Zawalił mu się świat, więc co ma pisać?
Ja po trzech przepłakanych tygodniach i po fatalnym (ze strony mojego faceta) zakończeniu związku dopiero teraz dochodzę do siebie i stwierdzam, że dam jakoś radę normalnie żyć.
Ja po trzech przepłakanych tygodniach i po fatalnym (ze strony mojego faceta) zakończeniu związku dopiero teraz dochodzę do siebie i stwierdzam, że dam jakoś radę normalnie żyć.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Nie ważne jak wielki to cios, nie mnie oceniać. Ale im większy, tym bardziej ofiara zasługuje na jak najszybszy powrót do normalności. Nie mam zamiaru czekać z radą, którą uważam za słuszną tylko dlatego, że minął tydzień, który zdaniem jednej czy dwóch forumowiczek wydaje się zbyt krótkim czasem.
W waszych postach brak spójności. Z jednej strony tydzień to za mało, aby wziąć się w garść, z drugiej wystarczająco dużo by stwierdzić, że facet nie weźmie się w garść i wysyłać go do specjalisty.
Człowieku - cierp, kochaj, pracuj, żyj. Idź do przyjaciela/przyjaciółki lub specjalisty. Sam wiesz najlepiej kogo potrzebujesz. Żadnego z nich na forum nie znajdziesz. Forum może cię jedynie zmotywować do działania.
W waszych postach brak spójności. Z jednej strony tydzień to za mało, aby wziąć się w garść, z drugiej wystarczająco dużo by stwierdzić, że facet nie weźmie się w garść i wysyłać go do specjalisty.
Człowieku - cierp, kochaj, pracuj, żyj. Idź do przyjaciela/przyjaciółki lub specjalisty. Sam wiesz najlepiej kogo potrzebujesz. Żadnego z nich na forum nie znajdziesz. Forum może cię jedynie zmotywować do działania.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
księżycówka pisze:znalezienie fachowca, a nie partacza w tej materii, umówienie się i zaczekanie na wizytę (którą i tak w razie czego można odwołać jakby okazała się zbędna w co wątpię) - miesiąc może i zająć.
Tu się zgodzę, koniecznie fachowiec.
woj83, jeżeli jesteś z Lublina (okolic), to mogę Ci na priva napisać do kogo NIE iść.
shaman pisze:Nie mam zamiaru czekać z radą
Bo z radami się nie czeka, ze zgnojeniem kogoś i owszem
Przesada u każdego z was - szalejecie po hamerykańsku z tymi fachowcami!
Jeszcze niedawno nie było fachowców i żyli ludzie.
Więc ponosisz konsekwencje własnego zaniechania. Trzeba było brać ślub.
Powiedzieć szefowi o problemach osobistych, jeździć wolniej, ostrożniej, kosztem spoźnien. Nie powiększaj statystyk - mam nadzieje że nie jesteś z małopolski.
Za 2 mies. się uspokoisz sam.

Jeszcze niedawno nie było fachowców i żyli ludzie.
woj83 pisze:Tydzien temu zostawiła mnie dziewczyna po 5 latach bycia razem... Bardzo to przezywam gdyz ja poza nia swiata nie widze. Nie moge sie z tym pogodzic.
Więc ponosisz konsekwencje własnego zaniechania. Trzeba było brać ślub.
woj83 pisze:Problem w tym ze wiekszosc czasu w pracy prowadze auto wiec mam strasznie duzo czasu zeby myslec...
Powiedzieć szefowi o problemach osobistych, jeździć wolniej, ostrożniej, kosztem spoźnien. Nie powiększaj statystyk - mam nadzieje że nie jesteś z małopolski.
Za 2 mies. się uspokoisz sam.
Farmer dobrze prawi z tą przesadą. Wiadomo, koniec kilkuletniego związku może być wielkim wydarzeniem z perspektywy jednego człowieka, ale patrząc na całe społeczeństwo to jest wydarzenie jak każde inne. Gdyby co drugi po rozstaniu szedł do psychologa czy psychiatry to, byśmy musieli ich importować
Autor wątku jest jeszcze pełen emocji, sprawa jest ciepła i stąd wydaje się, ze jest tak tragicznie.
"Znacznie lepiej poruszać się po tej drodze z piwem i chipsami w ręku, z dużą ilością seksu i nad grób dotrzeć wycieńczonym i zużytym, ale z okrzykiem: Było warto! Cóż to była za wspaniała podróż!"
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
A zdajesz sobie sprawy jaki ogrom ludzi chodzi z takich czy podobnych powodów do specjalistów? Lub ilu np się wiesza?Zaq pisze:Gdyby co drugi po rozstaniu szedł do psychologa czy psychiatry to
Pewnie, tu wionie przesadą, ale nie rozumiem aż takiego negowania. Co to? Dyshonor jakiś dla Was jest?

Zwłaszcza, że on sam pisze, że to mu się przyda. Sam z siebie.
Ostatnio zmieniony 11 wrz 2009, 20:00 przez ksiezycowka, łącznie zmieniany 1 raz.
księżycówka pisze:Co to? Dyshonor jakiś dla Was jest
Nie. Wyraz słabości. W innych postach jeździsz z z psiapiółkami, shamanem i andrew po takich, że ofermy, nieudacznicy itpd itd. A teraz sama wysyłasz. To mi się nie podoba właśnie.
księżycówka pisze:Zwłaszcza, że on sam pisze, że to mu się przyda. Sam z siebie.
Nie ma się co dziwić rozpaczy i desperacji. Ale zda sobie sprawę że da rade. A jak ktoś nie widzi róznicy między wysyłaniem do psychologa a do psychiatry to jego rady należy omijać szerokim łukiem.
Przesada u każdego z was - szalejecie po hamerykańsku z tymi fachowcami!
Jeszcze niedawno nie było fachowców i żyli ludzie.
Pół na pół. Ludzie żyli i na pewno woj83 tez przeżyje. Kwestia tylko jak szybko sobie z tym poradzi, a fachowiec może sprawić, że nie odczuje aż tak bardzo straty. Wiadomo wygadanie się komuś daje ujście emocjom, a przecież nie pójdzie do mamusi, tatusia, kumpla...Formą właśnie takiej terapii zastępczej jest przyjście na forum i ja nie widzę w tym nic złego.
woj83, na pewno wyda Ci się to oklepane, ale czas leczy rany. Wiem, że coś się w Twoim zyciu skończyło, coś z czym wiązałeś nadzieję. Teraz pozostaje pustka i świadomość, upływającego czasu i zaczynania znowu od początku...Ale spójrz przez pryzmat globalny - może ona faktycznie nie była Ci dana? Pociesz się tym, że miałeś paradoksalnie mądrą dziewczynę - po pewnym czasie wiadomo, że się ludzie do siebie przyzwyczajają. Ona nie poddała się emocjom i podjęła decyzję na chłodno, bo widziała, że nic z tego nie bedzie, a jesli poddałaby się przyzwyczajeniu mogła unieszczęśliwić siebie, Ciebie, a co najgorsze dzieci. Staraj się dostrzegać pozytywne strony sytuacji, chociaż wiem, że jest Ci trudno.
shaman pisze:Odeszła od ciebie kobieta, ok. Więcco z tego? Nikogo to nie obchodzi. Wszyscy mają gdzieś to czy sobie poradzisz.
Spokojnie, spokojnie.
Wcale nie! Mnie interesuje jak szybko sobie poradzi, bo, że poradzi to w to nie wątpię.
woj83, obserwuj siebie i jak stwierdzisz, że po miesiącu nadal nie masz na nic chęci i tęsknota nie mija, umów się na rozmowę z psychologiem.
Polecam serwis dla zaginionych i znalezionych zwierzaków http://zaginiony-znaleziony.pl/
cubasa pisze:przecież nie pójdzie do mamusi, tatusia, kumpla...Formą właśnie takiej terapii zastępczej jest przyjście na forum i ja nie widzę w tym nic złego.
A niby dlaczego nie do kumpla
cubasa - dla mnie jakas tajemnicza postać - powstały z popiołów?

Logicznej. Może ona występować nie tylko wtedy, gdy ludzie się ze sobą zgadzają. Reszta wyżej.księżycówka pisze:Jeśli się ze sobą nie zgadzamy to jakiej spójności Ty oczekujesz?
Mnie również i kibicuje mu w tym. Inaczej nie poświęcałbym temu tematowi uwagi. Mocne słowa nie wykluczają życzliwego wydźwięku, jeśli czyta się również między nimi.cubasa pisze:Wcale nie! Mnie interesuje jak szybko sobie poradzi, bo, że poradzi to w to nie wątpię.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Niestety, mi rok jeszcze do dyplomu został, a kliniczna była znienawidzonym działem. Ale różnica podstawowa to taka, że depresję leczy się też farmakologicznie. A psycholog lekarzem nie jest i recepty nie da jeśli by była potrzebna. Ale to oceni już pewnie fachowiec, a nie ja czy Ty.FrankFarmer pisze:A jak ktoś nie widzi róznicy między wysyłaniem do psychologa a do psychiatry
Bo zazwyczaj to nie pomaga.FrankFarmer pisze:A niby dlaczego nie do kumpla
księżycówka pisze:Dyshonor jakiś dla Was jest?
Nie dyshonor, a własne doświadczenia. Odwiedzałam i psychologa i psychiatrę kilka lat temu. Być może trafiłam na niewłaściwych, nie wiem, ale od kogoś, kto jest zapraszany by wykładać studentom raczej należy wymagać kompetencji...
woj83 pisze:Raczej zrobię tak jak polecił Cubasa poczekam z miesiąc, zobaczę jak będę się czul z tym wszystkim i wtedy zdecyduje co dalej...
<jestdobrze2>
woj83, trzymam kciuki! Ja też jestem świeżo po ciężkim rozstaniu i choć wcale nie było łatwo jest już trochę lepiej
Nemezis pisze:księżycówka pisze:Dyshonor jakiś dla Was jest?
Nie dyshonor, a własne doświadczenia. Odwiedzałam i psychologa i psychiatrę kilka lat temu. Być może trafiłam na niewłaściwych, nie wiem, ale od kogoś, kto jest zapraszany by wykładać studentom raczej należy wymagać kompetencji...woj83 pisze:Raczej zrobię tak jak polecił Cubasa poczekam z miesiąc, zobaczę jak będę się czul z tym wszystkim i wtedy zdecyduje co dalej...
<jestdobrze2>
woj83, trzymam kciuki! Ja też jestem świeżo po ciężkim rozstaniu i choć wcale nie było łatwo jest już trochę lepiej
Dzieki ze dodanie troche otuchy, ale wydaje mi sie ze bede musial wczesniej udac sie do psychologa... Z dnia na dzien czuje sie coraz gorzej, bardziej tesknie, nie moge sobie wbic do glowy ze to koniec. W glowie mi sie kotluje od roznych mysli (niestety nie pozytywnych). W dodatku mamy mnostwo niepozalatwianych spraw... Nie przeprowadzila sie jeszcze w calosci... Boje sie spotkania z nia... Baaaarddzo ;/
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 130 gości