Poznaliśmy się w pracy. Razem pracujemy w centrum handlowym w sklepie z odzieżą. Spojrzenia, uśmiechy, fascynacja. Okazało się, że ma chłopaka, z którym nie jest szczęśliwa, podczas spacerów, na które się zapraszaliśmy wyjawialiśmy sobie wiele ważnych prywatnych spraw, miedzy innymi właśnie to, że, mimo że jej chłopak jest cierpliwy, dobry, kochający to ona się dusi w tym związku.. Ma dość pretensji o to, że nie odpisała smsa itd.. Powiedziała mi także, że zdradziła go kiedyś, lecz on jej to wybaczył i nawet było lepiej miedzy nimi.. Po jakimś czasie jednak zerwała z nim i bynajmniej nie było w tym mojego udziału.. Tylko spotykaliśmy się na spacerach. To trochę z perspektywy czasu dziwne, ale nie minął nawet miesiąc, kiedy ona "uciekła" w moje ręce, a ja wiedząc, że zdradziła kiedyś kogoś, kto ją tak kochał i tak brnąłem w to.. Mimo że musieliśmy ukrywać to, gdyż w pracy u nas nie można ufać nikomu, ploty to ploty i w obliczu dzisiejszego kryzysu musieliśmy sie blokować w pracy, gdyż nasza kierowniczka nie zrozumiałaby tego, oczywiście, co nie znaczy, że potępiłbym jej decyzje.. Tak czy inaczej spotykaliśmy się, było trudno, bo potrzebowała czasu, cierpliwości.. Poza tym sam miałem wątpliwości, bo chciała być wolna, chciała nie nazywać tego związkiem, ale noce chętnie razem chciała ze mną spędzać, przerabiałem juz raz podobną sytuację, lecz niestety taka natura ciekawska człowieka..Tak, spędzaliśmy razem noce.. Wspaniałe chwile, ale co chwile były jakieś spięcia, najbardziej w pracy.. Ona jest typem dziewczyny, która chce być wolna, miłość jest dla niej na pewno ważna, ale nie potrafi okazywać uczuć, rani czasem swoim zachowaniem, gdy głaszcze ją kolega po włosach w pracy lub, gdy żartuje sobie z nim, gdy zagląda jej za głęboki dekolt, widząc moja reakcje, ona wręcz oburza się i dziwi, dlaczego jestem na nią zły.. I tak przeplatały sie spięcia z pięknymi chwilami.. Starałem się, ale chyba ciągle miałem w głowie obawy, że mogę być takim kolejnym zdradzonym, gdyż ona jest typowym przykładem na to ze kobiety są z natury kokietkami.. Doszła do wniosku, że ma dość moich bezpodstawnych pretensji, doszła do wniosku, że starała się, ale to wszystko za szybko przebiegało.. Pisze, że zależało jej, ale ważniejsze jest dla niej jej zdrowie, marzenia. Nie ma siły walczyć, starać się sie mi udowadniać ze jej zależy.. Nie widzi tego, że także pokazywanie, że komuś zależy, to odpychanie łapsk kolegi, który niby żartuje z tego, że jej stanik widać.. Zwłaszcza że stoje obok. Ech.. Nadzieja umiera ostatnia.. Liczę na to, że może zatęskni jeszcze.. ze sie wyszumi, bo na pewno tego potrzebuje.. Patrzyła na mnie poprzez pryzmat byłego, chciała wyrozumiałości i także „czystego konta”, którego nie mogłem jej chyba ofiarować.
„nie spodziewałam się, ze mógłbyś mi to wszystko powiedzieć, tak bardzo chciałam, żebyś dal mi ten potrzebny czas, tak bardzo chciałam, żebyś nie myślał o mnie źle” Zastanawiam się, jakie jest wasze spojrzenie na to.. Co robić w tej sytuacji? Dzięki za ewentualny odpis i pozdrawiam ciepło
