
Nieudane małżeństwo..:(
Moderator: modTeam
Nieudane małżeństwo..:(
Moje małżeńswto trwa prawie dwa lata i od samego poczatku jest to istny koszmar..
mąż zaraz po ślubie, gdy razem zamieszkaliśmy, zaczął mnie traktowac jak swoją wlasnośc.. zero szacunku.. brak okazywania uczuć.. poniżanie.. obiad musi być, to mój obowiazek.. nie wazne że malutkie dziecko cały dzień marudzi i placze.. jak to nie umiem zając się dzieckiem..? inne mają pięcioro i jakoś sobie radza.. albo jak prosze go o pomoc, np przy kąpieli malego.. to slysze, a co to ty rąk nie masz.. itp. wciaz go nie ma w domu.. wraca późno piany.. Pod koniec wakacji 2008 podjelam decyzje o rozwodzie.. bo pomimo moich starań.. rozmów.. próśb.. on wciąż robi swoje.. tylko kumple, a rodzina na samym końcu.. przestraszył się.. gdy zobaczył że to na powaznie.. i zaczał mnie szantarzowac samomójstwem.. Święta Bozego Narodzenia 2008.. to najsmutniesze Świeta w moim zyciu.. nawet nie chcę o tym mówić.. balam się strasznie, ze to zrobi.. dałam mu szanse.. było dobrze, przez jakiś czas, aż znowu poczuł się pewniej i daje robi swoje.. teraz tez go nie ma.. a ja nie zasne póki on nie przyjdzie.. jestem strasznie nerwowa.. przez ten cały stres mam klopty z sercem.. nie daje już rady.. mamy dziecko.. ja nie pracuje.. jesli dojdzie do rozwodu to nie wiem co zrobie, dziecka nie mam z kim zostawić zeby isc do prac

Po cholere dalej z nim jestes. Raz dalas mu szanse i nie skorzystal.Teraz przyszedl moment zeby kopnac go w zadek i zaczac normalnie zyc, jesli nie potrafisz zrobic tego dla siebie to zrob to dla dziecka.
no ale skoro...
To mecz sie dalej i daj zrobic sobie kolejne dziecko bo znowu bedzie Cie szantazowal ,ze sie zabije.
Mnie rodzice tez nie meli z kim zostawic jak bylam mala a pracowac musieli wiec poslali mnie do zlobka. Zawsze jest jakies rozwiazanie tylko trzeba chciec.
no ale skoro...
agusia pisze:jesli dojdzie do rozwodu to nie wiem co zrobie, dziecka nie mam z kim zostawić zeby isc do prac
To mecz sie dalej i daj zrobic sobie kolejne dziecko bo znowu bedzie Cie szantazowal ,ze sie zabije.
Mnie rodzice tez nie meli z kim zostawic jak bylam mala a pracowac musieli wiec poslali mnie do zlobka. Zawsze jest jakies rozwiazanie tylko trzeba chciec.
"Babcia Weatherwax nigdy się nie gubiła.
Zawsze doskonale wiedziała, gdzie się znajduje,
czasem tylko nie była pewna, gdzie jest wszystko
inne."
Zawsze doskonale wiedziała, gdzie się znajduje,
czasem tylko nie była pewna, gdzie jest wszystko
inne."
- Rebeca2006
- Uzależniony
- Posty: 392
- Rejestracja: 07 kwie 2006, 21:14
- Skąd: z tąd :)
- Płeć:
Jak on Cie szantażuje, to po prostu spakuj siebie i dziecko jak on będzie w pracy czy gdzieś i się wyprowadź. Nie ma co gnić w takim związku, uwierz mi że będzie tylko gorzej. Miałam sąsiada co non stop bił dziecko i żonę, a jak się zaczęła skarżyć to zamykał ją w domu i odłączał telefon,domofon itp jak wychodził i nie miała jak się wydostać. Pomyśl do kogo możesz pójść po pomoc, z czasem znajdziesz prace, dziecku opiekę i wszystko sobie poukładasz.
"Możesz iść szybciej niż niejeden chciałby biec,
możesz tak, tak po prostu znów zapomnieć się,
nowy dzien zawsze daje nowe życie,
słuchaj, zaufaj sobie jeszcze raz "
możesz tak, tak po prostu znów zapomnieć się,
nowy dzien zawsze daje nowe życie,
słuchaj, zaufaj sobie jeszcze raz "
Rozwód to jedyne wyjście, nic się nie zmieni, a Ty możesz ułożyć sobie życie na nowo. Najtrudniejszy będzie początek, ale potem się wszystko ułoży, tylko weź się w garść! Nie masz nikogo do kogo mogłabyś się zwrócić o pomoc - rodzice, siostra, przyjaciółka?
Ostatnio zmieniony 25 sty 2009, 22:35 przez Mijka, łącznie zmieniany 1 raz.
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Dziękuje Wam.. wydaje się to takie proste.. odejśc..i co dalej.. żłobka u nas nie ma.. najwcześniej za rok moge dac malego do przedszkola.. rodzice pracują.. a teściowej go nie zostawie.. nie lubie jej i nie ufam.. przyjaciolki mają swoje dzieci.. siostry nie mam.. musze ten rok przeczekac.. ale kase na prawnika już zbieram.. ciężko bo ledwo na życie nam staracza.. a teraz to juz tym bardziej.. bo nie pracował jakiś czas.. Wczoraj np wrócił o 24-tej.. podobno napadło go dwóch lepkow i obilo mu morde.. do tego jeszcze podczas tej bóki wybił szybe w pizzeri i musi za nią zapłacić.. ciekawe z czego.. ech.. szkoda gadać.. on się nigdy nie zmieni.. dziś siedzi w domu.. i zgadnijcie co robi.. oglada nasze wesele.. no nie moge.. ale go na wspomienia wzieło.. a moze mnie chce zmiekczyć, bo nieźle mu nagadałam jak wrócił.. Boże.. co za życie.. chcialabym miec to już za sobą.. mam nadzieje, ze uda się przeprowadzić rozwód bez orzekania o winie.. bo tak będzie szybciej.. ale po nim to mozna się wszystkiego spodziewać.. wciagac w to swiadków, zebrac dowody.. to wszyskto jeszcze przedemną.. boję się.. ale dla dziecka wiem, ze musze to zrobić.. gdzie ja mialam oczy jak za niego wychodziłam.. jest taki sam jak jego ojciec.. zawsze powtarzał, ze nie chce być taki.. no a teraz co.. dlatego nigdy nie pozwole, zeby mój synek byl taki..!
A nie możesz zwyczajnie wrócić do rozdziców? I mieszkać u nich? Nie ma takiej możliwości?? Przy rozwodzie, to trudno liczyć na teściową
Jak Ty zadbasz o siebie, to nikt tego za Ciebie nie zrobi. Im szybciej podejmiesz jakieś kroki, tym lepiej,
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
- Mikro czarnuch
- Pasjonat
- Posty: 229
- Rejestracja: 02 gru 2007, 00:01
- Skąd: Centrum
- Płeć:
Przede wszystkim, sam rozwód nie wystarczy, musisz przeprowadzić osobną sprawę o podział majątku, chyba, że jakimś cudem byście się w tej materii dogadali.
Jeśli Waszym jedynym dobrem jest np. mieszkanie, trzeba je sprzedać i podzielić. Jeśli tego nie zrobisz, nadal będziesz skazana na dzielenie z nim mieszkania, a wtedy i tak się od niego nie uwolnisz.
Wiadomo, że jako ojciec dziecka do widzeń z synem ma prawo, jednak na Twoim miejscu swoje kontakty z nim ograniczyłabym do minimum. A odetniesz się od tego człowieka tylko, jeśli wreszcie się usamodzielnisz i pójdziesz do pracy.
Jeszcze jedno, jeśli się rozmyślisz i jednak będziesz się starała, aby przeprowadzić rozwód z orzeczeniem o jego winie, możesz zyskać alimenty także na siebie. To ważne, przynajmniej na początku, dopóki nie zaczniesz zarabiać, na pewno nie będziesz miała lekko z utrzymaniem siebie i dziecka.
Czy rzeczywiście Twoi rodzice nie są Ci w stanie w żaden sposób pomóc?
Jeśli Waszym jedynym dobrem jest np. mieszkanie, trzeba je sprzedać i podzielić. Jeśli tego nie zrobisz, nadal będziesz skazana na dzielenie z nim mieszkania, a wtedy i tak się od niego nie uwolnisz.
Wiadomo, że jako ojciec dziecka do widzeń z synem ma prawo, jednak na Twoim miejscu swoje kontakty z nim ograniczyłabym do minimum. A odetniesz się od tego człowieka tylko, jeśli wreszcie się usamodzielnisz i pójdziesz do pracy.
Jeszcze jedno, jeśli się rozmyślisz i jednak będziesz się starała, aby przeprowadzić rozwód z orzeczeniem o jego winie, możesz zyskać alimenty także na siebie. To ważne, przynajmniej na początku, dopóki nie zaczniesz zarabiać, na pewno nie będziesz miała lekko z utrzymaniem siebie i dziecka.
Czy rzeczywiście Twoi rodzice nie są Ci w stanie w żaden sposób pomóc?
To czy orzekniecie winy bedzie czy też nie, nie ma nic wspólnego z alimentami - on i tak je płacic bedzie. Ale
jesli przeprowadzisz rozwód bez orzekania o winie, to w przyszłosci moze sie stac tak, ze jesli jemu sie komfort zycia pogorszy, a tobie polepszy, to on wystapic moze do sadu o alementy na siebie od ciebie i sąd mu takowe przyzna ! Co nie wystapi jesli bedzie orzekniecie winy na Twoją kożyść 


Ostatnio zmieniony 26 sty 2009, 18:14 przez Andrew, łącznie zmieniany 3 razy.
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Andrew pisze:elimentami
przyznam, że wywołało to na mojej twarzy uśmiech.
agusia pisze:musze ten rok przeczekac..
ten i kolejny i kolejny i tak w nieskończoność. Nie jest widocznie aż tak źle, skoro nie stać cię na zdecydowany krok, nawet w imię dobra dziecka. Boisz się o męża, że się zabije, a nie o dobro dziecka? Gratuluję, doskonały wybór w Twojej sytuacji.
- Mikro czarnuch
- Pasjonat
- Posty: 229
- Rejestracja: 02 gru 2007, 00:01
- Skąd: Centrum
- Płeć:
Andrew pisze:To czy orzekniecie winy bedzie czy też nie, nie ma nic wspólnego z alimentami - on i tak je płacic bedzie.
Z alimentami na dziecko, owszem, nie ma. Jednak zauważ, że ja pisałam o przyznaniu alimentów na małżonkę, na autorkę tematu, chociażby na czas, w którym nie stanie na nogi i nie poprawi się jej sytuacja materialna. Wtedy musi być przeprowadzony rozwód z orzekaniem o winie. Jego winie, zakładając, że ta zostanie udowodniona w sądzie.
Czytaj uważnie, Andrew.
Edit
Andrew pisze:Grace pisze:przyznam, że wywołało to na mojej twarzy uśmiech.
.
bo mialo wywołać
Kiedyś spotkałam się z takim określeniem: elementa
Ostatnio zmieniony 26 sty 2009, 20:03 przez Mikro czarnuch, łącznie zmieniany 1 raz.
agusia pisze:mam nadzieje, ze uda się przeprowadzić rozwód bez orzekania o winie.. bo tak będzie szybciej..
szybciej nie szybciej - ale jak sąd będzie orzekał co do widywań ojca z dzieckiem, byłoby dobrze, gdyby miał świadomość, że "tatuś" ma coś na psychice, skoro 'grozi Ci' samobójstwem. Ja bym z kimś takim nie zostawiła dziecka nawet na 5 minut.
Dziękuje Wam bardzo.. czyli jednak lepiej z orzekaniem o winie.. a ja myslalam, ze najlepiej to jest się rozstac w zgodzie.. każdy mi tak doradza.. Nie wiedziałam, ze w sytuacji gdyby mi się życie polepszyło, a mojemu męzowi nie, to musialabym na niego alimenty placić.. jeśli by tak było.. i byłoby mnie na to stąc, to bym to robiła.. nie jestem az tak wredna.. nie wiedzialam tez że mogę mieć przyznane alimenty na siebie.. przynajmniej do czasu gdy nie znajde pracy.. Pozatym.. co do mieszkania.. to mąż jest zameldowany u swoich rodziców a ja u swoich.. a mieszkamy w mieszkaniu ktore "dostaliśmy" od mojej cioci i nie płacimy za nie.. tylko za swoje rachunki.. nie jest to nasze mieszkanie.. my tu tylko mieszkamy tymczasowo.. Ja nie życze źle męzowi.. i chcę, zeby jak najczesciej widywał się z dzieckiem.. nie zabiore dziecku ojca.. i nie będę robiła zadnych trudności w widzeniach.. synek jest bardzo przywiązany do niego.. i na odwrót.. Moi rodzice na pewno by mi pomogli.. tak myśle.. ale nie bedą mnie przecież utrzymywać.. własciwie można powiedziec juz teraz nam bardzo pomagaja finasowo.. nie wiem nawet kiedy ja im te wszystkie dlugi splace.. a troszke tego niestety jest.. Wiem jedno.. że chcę spokojnego życia.. nie chcę się już dłuzej bać.. i chcę żeby moje dziecko miało bezpieczny dom..
agusia pisze:nie wiem nawet kiedy ja im te wszystkie dlugi splace..
a oni czym sie przejmują bardziej? szczęściem córki, czy pieniążkami? wiedzą, jaka jest Twoja sytuacja i wołaliby pieniędzy? Bo jeżeli w grę wchodzi tu tylko Twoja duma (nie chcesz, żeby Cie utrzymywali), to tak naprawdę nie zależy Ci na zmianie swojej sytuacji.
"Tonący brzytwy się chwyta" - Ty toniesz, a Twoi rodzice to przecież nawet nie brzytwa

Jeżeli chcesz "spokojnego życia" zacznij od burzy - już teraz, inaczej będziesz w tym trwała i trwała, a zmiany na lepsze odkładała wiecznie na później - na ten lepszy moment, którego prawdopodobnie nie będzie. Może i młoda jestem, ale życie nauczyło mnie czegoś: jeżeli czegoś pragniesz, nie odkładaj tego na jutro - kombinuj już teraz.
PS. Zdania kończymy jedną kropką, lepiej się wtedy czyta.
Ostatnio zmieniony 26 sty 2009, 21:33 przez Nemezis, łącznie zmieniany 1 raz.
zanim sama nie staniesz na nogi, to niczego nie zmienisz. Ale, skoro mieszkania nie macie, Twoj maz nie ma pracy, utrzymuja Was rodzice, to jedno male pytanie: po co Ci on???
Boisz sie zostac sama, to oczywiste. Wydajesz sie byc osoba niezaradna i dosc bierna, ale sytuacja wymusza na czlowieku dzialanie. Oby u Ciebie nie poszlo to za daleko.
Tutaj masz link do Centrum Praw Kobiet. Mozesz ta uzyskac bezplatnie porade prawna i z pewnoscia powiedza Ci, jak sie przygotowac do rozwodu, bo nie jest to takie proste:
http://www.cpk.org.pl/pl.php5/on/article/cid/43/id/54
Boisz sie zostac sama, to oczywiste. Wydajesz sie byc osoba niezaradna i dosc bierna, ale sytuacja wymusza na czlowieku dzialanie. Oby u Ciebie nie poszlo to za daleko.
Tutaj masz link do Centrum Praw Kobiet. Mozesz ta uzyskac bezplatnie porade prawna i z pewnoscia powiedza Ci, jak sie przygotowac do rozwodu, bo nie jest to takie proste:
http://www.cpk.org.pl/pl.php5/on/article/cid/43/id/54
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
- Mikro czarnuch
- Pasjonat
- Posty: 229
- Rejestracja: 02 gru 2007, 00:01
- Skąd: Centrum
- Płeć:
Dziękuje Wam bardzo.. czyli jednak lepiej z orzekaniem o winie.. a ja myslalam, ze najlepiej to jest się rozstac w zgodzie.. każdy mi tak doradza.. Nie wiedziałam, ze w sytuacji gdyby mi się życie polepszyło, a mojemu męzowi nie, to musialabym na niego alimenty placić.. jeśli by tak było.. i byłoby mnie na to stąc, to bym to robiła.. nie jestem az tak wredna.. nie wiedzialam tez że mogę mieć przyznane alimenty na siebie.. przynajmniej do czasu gdy nie znajde pracy..
Lepiej/nie lepiej, wszystko zależy od sytuacji rodzinnej oraz od Ciebie;] A u Ciebie to ja widzę, jednak niezdecydowanie, przejmujący strach i bezradność.
Jeśli, tak jak piszesz, chcesz szybkiego, bezproblemowego rozwodu to dogadaj się z mężem i przeprowadźcie bez orzekania o winie, wtedy będziesz miała iście zgodne rozstanie.
Rozwód z orzekaniem o winie trwa dłużej, w sądzie wyciągane są wszystkie brudy, strony najczęściej powołują świadków, biorą prawników. Czy gra jest warta świeczki, musisz ocenić sama.
Tak, czy siak, i tak, tzn. bez względu na to, na jaką formę rozwodu się zdecydujesz, proponowałabym skontaktować się z adwokatem, choćby nawet z urzędu. Wyposaży Cię w podstawową wiedzę oraz doradzi, co i jak.
co do mieszkania.. to mąż jest zameldowany u swoich rodziców a ja u swoich.. a mieszkamy w mieszkaniu ktore "dostaliśmy" od mojej cioci i nie płacimy za nie.. tylko za swoje rachunki.. nie jest to nasze mieszkanie.. my tu tylko mieszkamy tymczasowo..
W takim razie, jesteś w sytuacji korzystniejszej i bardziej uprzywilejowanej, niż Twój małżonek. Jeśli do tej pory Twoja ciocia udostępniała Wam to mieszkanie, może po rozwodzie Was (=Ciebie z dzieckiem) z niego nie wyrzuci. Tyle tylko, że opłaty spadną już na Twoje barki. Jeśli nie wyjdzie, nie widzę innego wyjścia, jak powrót do domu rodzinnego do momentu, aż sama nie staniesz na nogi. Sąd przydzieli alimenty na brzdąca, pójdziesz do pracy, małego oddasz do żłobka/przedszkola. Jeśli będziesz zdeterminowana i odważna, poradzisz sobie:)Nie stchórz, bo możesz później bardzo żałować.
Bardzo dobrze, jeśli masz oparcie w rodzicach.
Powodzenia.
forumowicze dobrze ci radzą nie przeciągaj tego toksycznego związku, na początek idź do rodziców a potem zacznij układać sobie życie na nowo. Twój mąż już udowodnił ci ze nigdy się nie zmieni, a jeśli zaczniesz wychowywać dziecko z takim patologicznym ojcem to negatywnie odbije się to na jego psychice.
Swoją drogą ja sobie nie potrafię wyobrazić jak można być takim facetem jak mąż agusi? Jak można nie szanować kobiety z którą wzięło się ślub a w dodatku ma się z nią dziecko. Gdybym ja miał dziecko z kobieta którą kocham to tylko kochałbym ją jeszcze bardziej. Trudno mi te pojąć jak agusia mogła wziąć ślub z osobą której w ogóle nie zna.
Swoją drogą ja sobie nie potrafię wyobrazić jak można być takim facetem jak mąż agusi? Jak można nie szanować kobiety z którą wzięło się ślub a w dodatku ma się z nią dziecko. Gdybym ja miał dziecko z kobieta którą kocham to tylko kochałbym ją jeszcze bardziej. Trudno mi te pojąć jak agusia mogła wziąć ślub z osobą której w ogóle nie zna.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 138 gości