Wiara i uczucia
Moderator: modTeam
Wiara i uczucia
Czy wiara w Boga i Wasza własna religijność wpływają jakoś na Wasze związki? Czy utrata tej wiary może rzutować na sytuację partnerską? Czy hedonizm ma miejsce w związku i czy ateizm może ułatwić partnerskie porozumienie poprzez usunięcie religijnie narzuconych blokad?
Siedem grzechów głównych, w tym pożądanie wymyślił kościół i to on wprowadził je jako chrześcijański dogmat. Nie są nazwane w Biblii (co nie oznacza, że nie są złe, ale to już osobny temat). Ostatnio zdałam sobie mocno sprawę z tego, jaką psychiczną blokadę (nie w moim przypadku co prawda, ale sama znajomość listy grzechów głównych i tego, że pożądanie jest złe jest w pewnym sensie hamująca) powoduje strach przed własnym ciałem.
Zastanawiam się, czy moja sytuacja w związku popycha mnie do szukania odpowiedzi dla samej siebie. Gdzie kończy się zabawa i zaczyna w miłości grzech i czy coś takiego w ogóle istnieje? Nie mówię tu o wybieraniu pozycji, czy nawet nietypowych doświadczeniach seksualnych, tylko pytam: czy możliwe jest psychiczne wyzwolenie się spod jarzma domniemanej odpowiedzialności za grzech? I czy jest to bezpiecznie w kontekście związku dwóch osób?
Siedem grzechów głównych, w tym pożądanie wymyślił kościół i to on wprowadził je jako chrześcijański dogmat. Nie są nazwane w Biblii (co nie oznacza, że nie są złe, ale to już osobny temat). Ostatnio zdałam sobie mocno sprawę z tego, jaką psychiczną blokadę (nie w moim przypadku co prawda, ale sama znajomość listy grzechów głównych i tego, że pożądanie jest złe jest w pewnym sensie hamująca) powoduje strach przed własnym ciałem.
Zastanawiam się, czy moja sytuacja w związku popycha mnie do szukania odpowiedzi dla samej siebie. Gdzie kończy się zabawa i zaczyna w miłości grzech i czy coś takiego w ogóle istnieje? Nie mówię tu o wybieraniu pozycji, czy nawet nietypowych doświadczeniach seksualnych, tylko pytam: czy możliwe jest psychiczne wyzwolenie się spod jarzma domniemanej odpowiedzialności za grzech? I czy jest to bezpiecznie w kontekście związku dwóch osób?
Ainsi sera, groigne qui groigne.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
niestety tak, bo "Czarni" lubią grzebać komuś w sypialni albo w łowach. Zwykle ze skutkiem opłakanym ... ale tak to jest jak sie choduje bezwolne owieczki przez pokolenia, pozbawione myślenia i samodzielnych ocen.Czy wiara w Boga i Wasza własna religijność wpływają jakoś na Wasze związki?
Zresztą trudno wyobrazić sobie związek ateisty, zagorzałego wroga kościoła i wszystkiego co z bogiem związane i panienki leżacej krzyżem w sypialni po każdym "grzechu" bo ją tak rodzice wychowali
Większośc rozpadów związków które przeżyłem ( tych poza ewidentnymi oszustwami partnerek) wynikał z kompletnej niezgodnosci swiatopogladowej.
Ostatnio zmieniony 05 sty 2009, 08:37 przez eng, łącznie zmieniany 2 razy.
bleeeeeeeeeeeee
Tak - bowiem kosciół w sumie nieczego złego nie uczy !
Ja bym Rune pozostawił owe 7 grzechów głównych , a przyjrzał sie dekalogowi w jego oryginalnej wersji ! Wiara tak - ale nie dokladnie taka jaką by chciał kosciół
mam swój rozum ! wiec nie bede niczym fanatyk słuchał i zył według kogos kto sam oszukuje !
Ja bym Rune pozostawił owe 7 grzechów głównych , a przyjrzał sie dekalogowi w jego oryginalnej wersji ! Wiara tak - ale nie dokladnie taka jaką by chciał kosciół

poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
No tak, ok ale nikt mi jeszcze nie odpowiedział na najważniejsze- ostatnie pytanie w pierwszym poście mojego tematu.
Ostatnio zmieniony 05 sty 2009, 08:46 przez runeko, łącznie zmieniany 1 raz.
Ainsi sera, groigne qui groigne.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
Chyba w dosc specyficzny sposob pojmujesz religijnosc, tzn chyba tak dosc wprost, tak jak stara babcia troche.
Pozadanie nie jest grzechem w kulturze katolickiej. Ba, nawet przeciez wskazane jest pozadanie partnera. Nigdzie nie spotkalam sie z tym, ani nikt mnie nie uczyl, ze pozadanie jest grzechem. Kosciol uznaje pragnienie partnera za cos normalnego, tylko daje wykladnie tego, co z tym pozadaniem mozna dalej robic.
Tu sie nawet z Kosciolem zgadzam, ze nie uleganie kazdemu pozadaniu jest wlasciwe i ze jesli juz, powinno sie to odbywac w powaznym zwiazku. Ja tu daje przyzwolenie na zwiazki nieformalne, Kosciol juz nie. Natomiast uwazam ze szkodliwe jest calkowite uleganie kazdemu pragnieniu, czy to zwiazanemu z seksem czy z dobrami materialnymi czy z zaspokojeniem swoich potrzeb psychicznych.
Jesli masz z tylu glowy przekonanie, ze to co robisz jest grzechem, bo zwiazek niesformalizowany, bo costam, to mysle ze to wyrazny znak, ze pora wrocic do korzeni, do zasad, ale nie tylko tych swoich obcnych, stworzonych zeby sie zylo latwiej, ale rowniez do tych trudniejszych, podstawowych. Czasami nie sa one takie glupie.
Pozadanie nie jest grzechem w kulturze katolickiej. Ba, nawet przeciez wskazane jest pozadanie partnera. Nigdzie nie spotkalam sie z tym, ani nikt mnie nie uczyl, ze pozadanie jest grzechem. Kosciol uznaje pragnienie partnera za cos normalnego, tylko daje wykladnie tego, co z tym pozadaniem mozna dalej robic.
Tu sie nawet z Kosciolem zgadzam, ze nie uleganie kazdemu pozadaniu jest wlasciwe i ze jesli juz, powinno sie to odbywac w powaznym zwiazku. Ja tu daje przyzwolenie na zwiazki nieformalne, Kosciol juz nie. Natomiast uwazam ze szkodliwe jest calkowite uleganie kazdemu pragnieniu, czy to zwiazanemu z seksem czy z dobrami materialnymi czy z zaspokojeniem swoich potrzeb psychicznych.
Jesli masz z tylu glowy przekonanie, ze to co robisz jest grzechem, bo zwiazek niesformalizowany, bo costam, to mysle ze to wyrazny znak, ze pora wrocic do korzeni, do zasad, ale nie tylko tych swoich obcnych, stworzonych zeby sie zylo latwiej, ale rowniez do tych trudniejszych, podstawowych. Czasami nie sa one takie glupie.
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
Andrew pisze:co jest grzechem Rune ? bo jesli masz problem, ze uwazasz masturbacje np. za grzech - to ci współczuję !

Miltonia pisze:Chyba w dosc specyficzny sposob pojmujesz religijnosc, tzn chyba tak dosc wprost, tak jak stara babcia troche.
Widze ze nikt mnie tu w sumie nie zrozumial....

Ostatnio zmieniony 06 sty 2009, 02:38 przez runeko, łącznie zmieniany 1 raz.
Ainsi sera, groigne qui groigne.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
Tak. Ale nie w wyraźnie negatywny sposób. Jestem tolerancyjny i pełen szacunku dla innych światopoglądów. I z takimi osobami się spotykam.runeko pisze:Czy wiara w Boga i Wasza własna religijność wpływają jakoś na Wasze związki?
Oczywiście. To wydarzenie, partner musi odpowiednio zareagować.runeko pisze:Czy utrata tej wiary może rzutować na sytuację partnerską?
Nie czuję za bardzo tego pytania. Hedonizm jest do d.... Ateizm przez wpisane negowanie jest nietolerancyjny, co mi się nie podoba - rodzi to konflikty, więc wątpię aby cokolwiek ułatwiał.runeko pisze:Czy hedonizm ma miejsce w związku i czy ateizm może ułatwić partnerskie porozumienie poprzez usunięcie religijnie narzuconych blokad?
Tam, gdzie Twój światopogląd (modyfikowany przez wiarę) Ci powie.runeko pisze:Gdzie kończy się zabawa i zaczyna w miłości grzech i czy coś takiego w ogóle istnieje?
Jasne. Wydaje mi się nawet, że większość katolików to osiągnęła bardzo łatwo. Kościół, dogmaty, post w każdy piątek - ale łóżko to co innego. I nie przejmują się tym, nie myślą wcale.runeko pisze:zy możliwe jest psychiczne wyzwolenie się spod jarzma domniemanej odpowiedzialności za grzech?
Zależy od ich światopoglądów, od indywidualnego przypadku. To zmiana. Jak każda zmiana może być dobra lub zła.runeko pisze:I czy jest to bezpiecznie w kontekście związku dwóch osób?
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
czy ateizm może ułatwić partnerskie porozumienie poprzez usunięcie religijnie narzuconych blokad? [...] czy możliwe jest psychiczne wyzwolenie się spod jarzma domniemanej odpowiedzialności za grzech? I czy jest to bezpiecznie w kontekście związku dwóch osób?
Ależ ateizm / agnostycyzm / inne "a-" niereligijne to nie brak zasad, blokad, reguł i odpowiedzialności. Usuwasz te blokady katolickie - i co? Nie ma nic, jak u Kononowicza? Nawet jeśli nie ma odpowiedzialności za "grzech", jest zwykle całkiem niezła odpowiedzialność za siebie, czyny, słowa i myśli. Inny może być punkt odniesienia - i tak, tutaj może być to niebezpieczne dla związku, jeśli nadmiernie się te punkty, początki układu, rozmijają.
Jeśli zaś zazębiają się, niebezpieczeństwa bym w tej sferze nie węszyła.
Węszyłabym w czym innym: niedobrze jest usuwać blokady komuś, kto wygląda, jakby nie miał czym wędzidła religijnego zastąpić. Usuniesz formę nadającą kształt - i rozleje Ci się osoba.
Ostatnio zmieniony 06 sty 2009, 11:55 przez pani_minister, łącznie zmieniany 1 raz.
runeko pisze:Czy wiara w Boga i Wasza własna religijność wpływają jakoś na Wasze związki?
Nie... Zasadniczo nie uznaję autorytetów instytucji wszelkich, a zwłaszcza osób, a opieram się przede wszystkim na zasadach, wynikających z własnych przemyśleń. Wiara to indywidualny, niepowtarzalny stosunek jednostki do Boga; partner IMHO nic do tego nie ma, bo nie musi nawet wierzyć.
runeko pisze:Czy utrata tej wiary może rzutować na sytuację partnerską?
Nie wiem... Zależy od okoliczności.
runeko pisze:Czy hedonizm ma miejsce w związku i czy ateizm może ułatwić partnerskie porozumienie poprzez usunięcie religijnie narzuconych blokad?
Zacznijmy od tego, że blokady zawsze narzucamy sobie sami... W ogóle powinno być tak, że ktoś wierzy, ponieważ jest taki, a nie inny (wiara wynika z wewnętrznego przekonania i systemu wartości), a nie - staje się taki, a nie inny (a raczej próbuje), ponieważ wierzy. Wówczas nie ma takich problemów.
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
Szczecin Floating Garde 2050 Project.
PFC pisze:Nie... Zasadniczo nie uznaję autorytetów instytucji wszelkich, a zwłaszcza osób, a opieram się przede wszystkim na zasadach, wynikających z własnych przemyśleń.
Kosciol, jakiejkolwiek wiary, to nie budynek, a ludzie, ktorzy go tworza. To raz.
Dwa. Wlasne przemyslenia musisz na czyms oprzec. Na czyms, co moze sie okazac przemysleniami drugiej osoby. Nie widze w tym nic zlego, aby wziac czyjes normy (Kosciola) za swoje. Nie trace swojej dumy wcale, ani nie jestem glupia, bo powzielam czyjes za swoje. Glupota byloby sie wypierac wszystkiego, co nie pochodzi ode mnie, bo tak naprawde..? Co pochodzi tylko od Ciebie? No co?
pani_minister pisze:Usuwasz te blokady katolickie - i co? Nie ma nic, jak u Kononowicza? Nawet jeśli nie ma odpowiedzialności za "grzech", jest zwykle całkiem niezła odpowiedzialność za siebie, czyny, słowa i myśli. Inny może być punkt odniesienia - i tak, tutaj może być to niebezpieczne dla związku, jeśli nadmiernie się te punkty, początki układu, rozmijają.
Jeśli zaś zazębiają się, niebezpieczeństwa bym w tej sferze nie węszyła.
Swietna wypowiedz.
Sama nie wiem czy wierze w Boga, na pewno wierze w opowiesci biblijne, moze nie wszystkie, ale Biblie przeczytalam cala, historie znam i jakos wynosze swoje wartosci z wartosci chrzescijanskich. Moze powielam kulture, nie religie. Tutaj Charlie by mi nie uwierzyl, albo bardzo by sie zdziwil, ale tak jest.
Mniejsza z tym. Jesli cos dziala i dziala dobrze dla Ciebie Runeko- nie balabym sie byc, odpowiednio do sytuacji, religijna czy byc ateista. U mnie w zwiaku, mimo ze On jest ateista, przynajmniej ja tak stwierdzam, wszystko gra, bo to osoba a nie religia musi decydowac. Nieprawdaz?
Ostatnio zmieniony 06 sty 2009, 21:12 przez Koko, łącznie zmieniany 1 raz.
Wiem słowo jak krem
krem na zmarszczki w mojej głowie.
krem na zmarszczki w mojej głowie.
pani_minister pisze:niereligijne to nie brak zasad, blokad, reguł i odpowiedzialności.
Właśnie o to chodziło. Co może stać się, jeżeli okazałoby się, że jedynie te religijne granice powstrzymywały osobę przed pewnym postępowaniem? Co jeżeli zasady moralne nie okażą się wystarczająco silne?
PFC pisze:wiara wynika z wewnętrznego przekonania i systemu wartości
To chyba raczej odwrotnie. System wartości może wypływać z wiary. Posiadanie mocnego systemu wartości nie czyni nas przecież katolikami, muzułmanami itp.
Koko pisze:Na czyms, co moze sie okazac przemysleniami drugiej osoby
Ba, co musiało być przecież zainspirowane przemyśleniami innej osoby. Człowiek przecież nie myśli tak "sam z siebie" tylko musi być czymś do tego myślenia zainspirowany.
Koko pisze:Sama nie wiem czy wierze w Boga, na pewno wierze w opowiesci biblijne, moze nie wszystkie, ale Biblie przeczytalam cala, historie znam i jakos wynosze swoje wartosci z wartosci chrzescijanskich. Moze powielam kulture, nie religie. Tutaj Charlie by mi nie uwierzyl, albo bardzo by sie zdziwil, ale tak jest.
To tak jak moja mama. Nie widzę w tym nic niemożliwego. Dobrzy ludzie nie muszą być katolikami. I odwrotnie.
Ainsi sera, groigne qui groigne.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
runeko pisze:Czy wiara w Boga i Wasza własna religijność wpływają jakoś na Wasze związki?
Mam takie doświadczenie. Mój były uważa się za osobę wierzącą (co niedziela do kościółka i takie tam), ja natomiast nie i praktykuję żadnej religii. To dla niego okazało się być zbyt dużą przeszkodą do bycia razem.
Na ten temat mogę powiedzieć co nieco. Wiadomo powszechnie, że na świecie jest wiele par żyjących razem, a jednak każde z nich praktykuje inną religię. Np na Podlasiu jest wiele małżeństw, gdzie jedno jest katolikiem, drugie prawosławne i żyją, potrafią to jakoś pogodzić. To chyba trzeba mieć pewny stopień dojrzałości (lub inaczej można to nazwać), żeby wzajemnie być razem, mimo że wyznaje się (lub też wcale nie wyznaje) inną wiarę niż partner.
runeko pisze:Gdzie kończy się zabawa i zaczyna w miłości grzech i czy coś takiego w ogóle istnieje?
Wg KK jedynie w małżeństwie można współżyć fizycznie, każde pozamałżeńskie kontakty to cudzołóstwo (chcecie, czy nie, ale tak to oceniają). I nie ma znaczenia, że to robisz z miłości.
Andrew pisze:uwazasz masturbacje np. za grzech
Niestety to też jest grzech w ujęciu KK.
shaman pisze:Ateizm przez wpisane negowanie jest nietolerancyjny, co mi się nie podoba - rodzi to konflikty, więc wątpię aby cokolwiek ułatwiał.
Dlaczego nietolerancyjny? To, że ktoś nie wierzy, nie oznacza, że nie ma moralności/tolerancji etc.. To nie wiara/religia czyni człowieka moralnym. To, że ktoś nie wierzy, nie oznacza, że jak zrobi coś złego, to nie będzie miał wyrzutów sumienia. Wiara po prostu, poza własną etyką, naklada na człowieka pewne zasady.
Obecnie nastały takie czasy, że często ktoś mianuje się katolikiem, a naprawdę jest tylko fałszywym katolikiem, który z tego, co Kościół nakazuje (dekalog, 7 grzechów) robi sobie swoiste menu, z którego wybiera sobie mniej restrykcyjne zasady, część z nich uznaje, część jako tako, a części w ogóle nie bierze pod uwagę. To już nie jest katolik, ale jakiś nowy twór, zależny od osoby. To jest ciekawe zjawisko. Jak takie osoby się spowiadają (jeśli w ogóle), gdy ewidentnie współżyjąc bez ślubu popełnia się grzech? A może wyznają to na każdej spowiedzi? A czy taka spowiedź jest wtedy prawdziwa? Bo przecież powinno się żałować za grzechy. A skoro lubi się seks i kocha osobę, z którą się współżyje, to czy można mówić o żalu? Tylko tym argumentem się posłużyłam, ale wiele "katolików" kradnie, kłamie, oszukuje. To chyba znak tych czasów...
Miltonia pisze:Pozadanie nie jest grzechem w kulturze katolickiej.
O, doprawdy?
Miltonia pisze:Ba, nawet przeciez wskazane jest pozadanie partnera.
Tylko własnego męża/własnej żony.
Miltonia pisze:Nigdzie nie spotkalam sie z tym, ani nikt mnie nie uczyl, ze pozadanie jest grzechem.
IX. Nie pożadaj żony bliźniego swego!
"Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa" (Mt 5, 27-28) Znane skądś?
Ostatnio zmieniony 07 sty 2009, 20:14 przez hathor, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeśli to postępowanie niedopuszczalne etycznie, to dla mnie oznacza, iż dana osoba przestała kamuflować swoje zło.runeko pisze:Co jeżeli zasady moralne nie okażą się wystarczająco silne?
A posiadanie wysoce szlachetnego systemu wartości wynikającego z wyznawanej wiary, nie czyni z nikogo w moich oczach osoby szlachetnej. Bo oznacza to tylko tyle, ze kiedy utraci wiarę, nie będzie przeszkód, by stała się łotrem. Albo... łotrzycą.runeko pisze: Posiadanie mocnego systemu wartości nie czyni nas przecież katolikami, muzułmanami itp.
hathor pisze:shaman napisał/a:
Ateizm przez wpisane negowanie jest nietolerancyjny, co mi się nie podoba - rodzi to konflikty, więc wątpię aby cokolwiek ułatwiał.
Dlaczego nietolerancyjny? To, że ktoś nie wierzy, nie oznacza, że nie ma moralności/tolerancji etc
Chyba chociażby z tego posta możesz wywnioskować, że tak nie myślę. Ale ateizm zakłada negację istnienia Boga. Któregokolwiek. Tak więc statystycznie jest po części taki sam jak katolicyzm czy islam. Wierzę w rozum, który przecież mówi, że bogów nie ma. Tak samo jak katolik głosi słowo Chrzystusa, tak ateista głosi że bogowie nie istnieją.
- kot_schrodingera
- Weteran
- Posty: 2114
- Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
- Skąd: z nikąd
- Płeć:
teoretycznie nie powinienem się wypowiadać w powyższym temacieruneko pisze:Czy wiara w Boga i Wasza własna religijność wpływają jakoś na Wasze związki?


Patrz, Kościuszko, na nas z nieba raz Polak skandował.
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
Re: Wiara i uczucia
runeko pisze: czy możliwe jest psychiczne wyzwolenie się spod jarzma domniemanej odpowiedzialności za grzech? I czy jest to bezpiecznie w kontekście związku dwóch osób?
Jeżeli całe życie, od małego było się poddawanym praniu mózgu, to niestety wyrwanie się może być problematyczne. Rozum i logiczne myślenie podpowiada jedno, a mimo wszystko strach przed odpowiedzialnością za grzech zostaje, choć wcale nie ma logicznego uzasadnienia.
A czy wyrwanie się jest bezpieczne dla związku? Chyba nie, bo jak pogodzić związek "fanatyka" religijnego i kogoś z nieco luźniejszym światopoglądem? Niby można, ale to będzie duża udręka.
Kapitan Bomba nie pie...li się z kosmitami.
Nap.....la z karabina, nie pyta.
Kapitan Bomba, i nie ma ch..a!
Nap.....la z karabina, nie pyta.
Kapitan Bomba, i nie ma ch..a!
jeju, hathor czytaj ze zrozumieniem. Tak, nie mozna pozadac zony blizniego ani zadnej jego rzeczy, ale wlasna zone jest wskazane, wiec samo pozadanie jako takie nie jest zle. No ale cos napisales, wiec jest cudownie
[ Dodano: 2009-01-07, 23:55 ]
To znaczy, ze nigdy ta osoba religija nie byla, ze nie wierzyla, tylko byla wyuczona jak malpka, zaprogramowana bez zrozumienia i wgladu. A wiec stac sie moze wszystko, bo taka osoba dopiero wtedy bedzie sobie budowala swoj system wartosci.
Ale nic to, nie da sie uwolnic zupelnie od tego, co wpojone za mlodu:) Mozna to calkowicie zanegowac i przyjac cos zupelnie innego (inna religia, sekta), ale zyjac w jakims w miare normalnym spoleczenstwie, nie da sie zbyt wiele wymyslic, albo trzeba sie z tym bardzo ukrywac. Zbyt daleko od religii nie odejdziesz, superego bedzie stalo na strazy (to przytyk do Freuda, to tak dla Teda akurat, moze kiedys poczyta o co chodzi).
Tak wiec nie wyzwolisz sie do konca z myslenia o czyms jako grzechu. Mysle, ze w przypadku Twojej religijnosci (sadze tylko z tego, co pomiedzy wierszami i z samego pytania) i jej odrzucenia, nie jest do konca mozliwe, z psychologicznego punktu widzenia. Chyba ze odrzucisz wszystko i w calosci zamienisz na cos innego nie wglebiajac sie za bardzo, czy ma to sens czy nie, tak jak wchlania sie religie w dziecinstwie.

[ Dodano: 2009-01-07, 23:55 ]
runeko pisze:pani_minister pisze:niereligijne to nie brak zasad, blokad, reguł i odpowiedzialności.
Właśnie o to chodziło. Co może stać się, jeżeli okazałoby się, że jedynie te religijne granice powstrzymywały osobę przed pewnym postępowaniem? Co jeżeli zasady moralne nie okażą się wystarczająco silne?
To znaczy, ze nigdy ta osoba religija nie byla, ze nie wierzyla, tylko byla wyuczona jak malpka, zaprogramowana bez zrozumienia i wgladu. A wiec stac sie moze wszystko, bo taka osoba dopiero wtedy bedzie sobie budowala swoj system wartosci.
Ale nic to, nie da sie uwolnic zupelnie od tego, co wpojone za mlodu:) Mozna to calkowicie zanegowac i przyjac cos zupelnie innego (inna religia, sekta), ale zyjac w jakims w miare normalnym spoleczenstwie, nie da sie zbyt wiele wymyslic, albo trzeba sie z tym bardzo ukrywac. Zbyt daleko od religii nie odejdziesz, superego bedzie stalo na strazy (to przytyk do Freuda, to tak dla Teda akurat, moze kiedys poczyta o co chodzi).
Tak wiec nie wyzwolisz sie do konca z myslenia o czyms jako grzechu. Mysle, ze w przypadku Twojej religijnosci (sadze tylko z tego, co pomiedzy wierszami i z samego pytania) i jej odrzucenia, nie jest do konca mozliwe, z psychologicznego punktu widzenia. Chyba ze odrzucisz wszystko i w calosci zamienisz na cos innego nie wglebiajac sie za bardzo, czy ma to sens czy nie, tak jak wchlania sie religie w dziecinstwie.
Ostatnio zmieniony 07 sty 2009, 23:59 przez Miltonia, łącznie zmieniany 1 raz.
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
- Mikro czarnuch
- Pasjonat
- Posty: 229
- Rejestracja: 02 gru 2007, 00:01
- Skąd: Centrum
- Płeć:
PFC pisze: Wiara to indywidualny, niepowtarzalny stosunek jednostki do Boga; partner IMHO nic do tego nie ma, bo nie musi nawet wierzyć.
Włożę kij w mrowisko i zapytam, jak zatem, wyobrażałbyś sobie wspólne życie z partnerką, taką bardziej do różańca, niż do tańca, skoro sam byłbyś zainteresowany właśnie tym tańcem, nie różańcem? ;> (nie mówię o hedonizmie)
Nie powiesz chyba, że łatwo jest w takiej sytuacji zbudować związek ?
(...) Ale nie widzę powodów, bym jako ateista przyznawał sobie mniej praw, niż mają ludzie wierzący. Głoszę ateizm w identycznym celu, w jakim chrześcijanie głoszą swoją religię. Bo katolik twierdzi, że człowiek i świat wierzący w Boga będą lepsi. Natomiast z mojego punktu widzenia świat byłby lepszy bez wiary w Boga. (...) Świat będzie lepszy, kiedy my będziemy lepsi – mówi Koraszewski. – Jeżeli w ogóle miałbym przyznać, że kogokolwiek ewangelizuję, nazwałbym siebie ewangelizatorem nauki. Powiem nieco górnolotnie: chcę pokazywać poezję rzeczywistości odkrywaną przy pomocy mikroskopu. Tu właśnie dochodzi do konfliktu z wiarą. Z głęboko zaangażowanym, otwartym na świat katolikiem podzielam dziewięćdziesiąt procent głoszonych przezeń wartości, ale martwi mnie indoktrynacja religijna, która zabija samodzielne myślenie i ciekawość świata. (...)
To fragment pochodzący z artykułu Apostołowie niewiary pióra Marka Zająca z "Tygodnika Powszechnego". Zainteresowanych szerzej tematem, (także, mających odrobinę więcej czasu;) zachęcam do przeczytania.
W skrócie: są to zdania wygłoszone przez różnych ateistów.
Mamy także postawę ateistyczną, widzianą oczami katolika.
Edit:
link do artukułu:
http://wiadomosci.onet.pl/1520637,240,1 ... skart.html
Ostatnio zmieniony 08 sty 2009, 00:02 przez Mikro czarnuch, łącznie zmieniany 1 raz.
Miltonia pisze:Zbyt daleko od religii nie odejdziesz, superego bedzie stalo na strazy
Tu się zgadzam. Nawet jeśli, kiedyś- to pewnie nie za szybko.
Miltonia pisze:Tak wiec nie wyzwolisz sie do konca z myslenia o czyms jako grzechu. Mysle, ze w przypadku Twojej religijnosci (sadze tylko z tego, co pomiedzy wierszami i z samego pytania) i jej odrzucenia, nie jest do konca mozliwe, z psychologicznego punktu widzenia.
Moja religia swoją drogą bo faktycznie zdecydowałam się co nieco odrzucić i przyjąć bardziej realistyczne (według mnie- żebym zaraz wojny nie wywołała) podejście do religii jako samego kultu. Co do pożądania to trochę tak z tego, że na History Channel właśnie leciał special o siedmiu grzechach głównych i jestem ciekawa co do powiedzenia na ten temat mają ludzie, którym nikt za to nie płaci. Poza tym staram się myśleć nad tym, jak to jest ze zdradą i z hedonizmem. Czy tzw. religijny człowiek może zdradzać i korzystać z życia aż tak mocno?
Mikro czarnuch pisze:Natomiast z mojego punktu widzenia świat byłby lepszy bez wiary w Boga.
Czasami pewnie tak. Przecież wiara była zawsze najlepszym narzędziem do prowadzenia wojny i zagrywek politycznych. Taka na przykład inkwizycja....
Ale nie o tym tu, żeby mi tu zaraz się wierni z niewiernymi nie kłócili

Ostatnio zmieniony 08 sty 2009, 05:39 przez runeko, łącznie zmieniany 1 raz.
Ainsi sera, groigne qui groigne.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
- Mikro czarnuch
- Pasjonat
- Posty: 229
- Rejestracja: 02 gru 2007, 00:01
- Skąd: Centrum
- Płeć:
runeko pisze:Ale nie o tym tu, żeby mi tu zaraz się wierni z niewiernymi nie kłócili
Polemiki bywają cenne, niektóre kłótnie, wręcz bezcenne
Ale spokojna głowa, mało kto ma czas i chęci na czytanie takich artykułów ;p
Zresztą, nawet, jak ktoś się z nim zapozna, przetrawi, przecież nie musi od razu komentować na łamach tego tematu, czy też w ogóle tego forum.
Rzecz dla chętnych, mających czas na rozważania natury bardziej teologicznej;)
Ostatnio zmieniony 08 sty 2009, 16:31 przez Mikro czarnuch, łącznie zmieniany 1 raz.
Zupełnie nie rozumiem klimatu.
Przecież wszyscy wierzą w 1 Boga!
Czy to chrześcijanie, czy muzułmanie, czy prawosławni, czy ateiści, czy hinduiści, czy ktoś tam coś tam...
To niby co z tą religią? Że program wyborczy różnych proroków był inny, to ludzie se poszli w inne kościoły? Nawet w wewnętrzne?
Zawsze był Bóg, drzewiej p.t: bóstwo, gusło, czy cóś. Doszliśmy już, przez religię, do najnowszej: mikroskop i ja!
No i co z tego? I tak, jak 25738 lat temu, tak i teraz TE SAME wartości są najważniejsze ( i to w każdej wierze): przyjaźń, dobro, pomoc... i takie tam pierdoły. Te wartości były, są i będą niezaleznie od wiary!
Runeko - nie patrz na człowieka przez boga i jakąkolwiek wiarę, patrz na niego jak na człowieka. Tylko i aż.
A wiara to dodatek. Bo nie wiara stworzyła wartości, tylko wartości stworzyły wiarę.
Przecież wszyscy wierzą w 1 Boga!
Czy to chrześcijanie, czy muzułmanie, czy prawosławni, czy ateiści, czy hinduiści, czy ktoś tam coś tam...
To niby co z tą religią? Że program wyborczy różnych proroków był inny, to ludzie se poszli w inne kościoły? Nawet w wewnętrzne?
Zawsze był Bóg, drzewiej p.t: bóstwo, gusło, czy cóś. Doszliśmy już, przez religię, do najnowszej: mikroskop i ja!
No i co z tego? I tak, jak 25738 lat temu, tak i teraz TE SAME wartości są najważniejsze ( i to w każdej wierze): przyjaźń, dobro, pomoc... i takie tam pierdoły. Te wartości były, są i będą niezaleznie od wiary!
Runeko - nie patrz na człowieka przez boga i jakąkolwiek wiarę, patrz na niego jak na człowieka. Tylko i aż.
A wiara to dodatek. Bo nie wiara stworzyła wartości, tylko wartości stworzyły wiarę.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
runeko pisze:Moja religia swoją drogą bo faktycznie zdecydowałam się co nieco odrzucić i przyjąć bardziej realistyczne (według mnie- żebym zaraz wojny nie wywołała) podejście do religii jako samego kultu.
Nie jestes sama, ja rowniez

Blazej30 pisze:w dodatku dziedzictwo judaizmu dołożyło swoje i seksualność postrzega się jedynie przez pryzmat prokreacji. i potem mamy takie krzaczki jak spór o aborcję, in vitro, pigułkę. a przecież sex (z powodu ukrytej owulacji) nigdy nie służył tylko prokreacji.
Blazej30, a Ty ciagle na ten Kosciol tak najezdzasz. Mam pewna rade dla Ciebie - zanim cos zaczniesz krytykowac i wypowiadac sie na ten temat publicznie, najpierw to dobrze poznaj. Przydaje sie, naprawde. (Nie chce i nie mam czasu rozwijac tematu.)
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
- kot_schrodingera
- Weteran
- Posty: 2114
- Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
- Skąd: z nikąd
- Płeć:
Mysiorek pisze:Runeko - nie patrz na człowieka przez boga i jakąkolwiek wiarę, patrz na niego jak na człowieka. Tylko i aż.
Patrzę. Jest tylko ten problem, że prziecież owa wiara jest jednym z czynników, które składają sie na tego człowieka. I tak się zapętla.
Ainsi sera, groigne qui groigne.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
Dewotkom, katoliczkom, zabobonom mówię zdecydowane - NIE!
Przekonałem się w życiu że ludzie wierzący łamią wyznawane podobno zasady, w nosie mają "miłość bliźniego", postepują sprzecznie z deklarowanymi i wyznawanymi poglądami. Oszukiwanie, zdradzanie, intrygi, kłamstwa, egoizm, znęcanie się nad zwierzętami, innymi ludzmi, nieszanowanie żadnych wartości i zasad - i potem w niedzielę na mszę.
Ateiści są zdecydowanie bardziej ludzcy, porządni i mają jedak mniej buraczanego chamstwa w duszy, przynajmniej na takich ja trafiam.
Prędzej czy później wychowanie w katolicyźmie wyjdzie na wierzch jak G zasypane piachem, dziwolągi to mają wyrzuty sumienia za życie w grzechu ( brak ślubu i sex ) i zmieniają partnera na katolika-rozwodnika ... sprzecznośc ? tylko dla ateisty
Przekonałem się w życiu że ludzie wierzący łamią wyznawane podobno zasady, w nosie mają "miłość bliźniego", postepują sprzecznie z deklarowanymi i wyznawanymi poglądami. Oszukiwanie, zdradzanie, intrygi, kłamstwa, egoizm, znęcanie się nad zwierzętami, innymi ludzmi, nieszanowanie żadnych wartości i zasad - i potem w niedzielę na mszę.
Ateiści są zdecydowanie bardziej ludzcy, porządni i mają jedak mniej buraczanego chamstwa w duszy, przynajmniej na takich ja trafiam.
Prędzej czy później wychowanie w katolicyźmie wyjdzie na wierzch jak G zasypane piachem, dziwolągi to mają wyrzuty sumienia za życie w grzechu ( brak ślubu i sex ) i zmieniają partnera na katolika-rozwodnika ... sprzecznośc ? tylko dla ateisty

Ostatnio zmieniony 09 sty 2009, 09:38 przez eng, łącznie zmieniany 1 raz.
bleeeeeeeeeeeee
Oczywiscie ze wiara moze przeszkadzac. I wcale nie jest tak, ze wierzymy w jednego Boga. Kazda religia stawia jakies wymagania, czegos od wyznawcy oczekuje i jezeli jest sie katolikiem czy muzulmaninem, to naklada na czlowieka jakies zobowiazania. I albo zle sie czuje, bo ich nie wypelnia, albo sciera sie z partnerem, ktoremu religia stawia inne wymagania.
To Mysiorku o czym Ty mowisz, to jest samo wierzenie w Boga, ale nie bycie osadzonym w religii, a to sie akurat rzadko zdarza. Dzielenie sie oplatkiem, modlenie sie w okreslony sposob, posty itd moga przeszkadzac w zyciu, kiedy sie tego nie robi razem, tak samo jak sposob w jaki dzieli sie obowiazki, wychowuje dzieci itd, bo o ile katolicka religia jest tu dosc liberalna, to inne juz przewaznie nie.
To Mysiorku o czym Ty mowisz, to jest samo wierzenie w Boga, ale nie bycie osadzonym w religii, a to sie akurat rzadko zdarza. Dzielenie sie oplatkiem, modlenie sie w okreslony sposob, posty itd moga przeszkadzac w zyciu, kiedy sie tego nie robi razem, tak samo jak sposob w jaki dzieli sie obowiazki, wychowuje dzieci itd, bo o ile katolicka religia jest tu dosc liberalna, to inne juz przewaznie nie.
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 272 gości