
Nie wiem, dlaczego jestem sama
Moderator: modTeam
Nie wiem, dlaczego jestem sama
Wiem, że na forum ciężko jest pomóc ludziom w ich problemach, bo wie się o nich tylko tyle, ile sami powiedzą, zasygerują. Mimo wszystko potrzebuję, aby ktoś przeczytał o moim problemie i może zasugerował mi jakieś mądre rozwiazanie. Moje przyjaciółki odpowiadają na ten problem wymownym milczeniem niewiedzy
Otóż, mając 15 lat zakochałam się przez internet w chłopaku mieszkającym ok. 400 km ode mnie. Zapewne teraz ktoś zaprotestuje, że nie można zakochać się przez internet. Ja nie przeczę, bo też mi się wydaje to dziwne. Jednak około roku był on osobą, która znała mnie lepiej, niż kto kolwiek inny. Pomagaliśmy sobie, wspieraliśmy w problemach, codziennie się ze sobą kontaktowaliśmy (kom, GG, poczta), a jeśli któreś nie odzywało się przez dłuższy czas (problemy z netem i zasięgiem koma), to drugie martwiło się bardzo. No ale to minęło, bo po roku tego dziwnego układu znalazł sobie dziewczynę, z którą jest do dziś. Bardzo długo nie mogłam się po tym pozbierać. Później jednak zaczęłam spotykać się z chłopakami. Wielu naprawdę świetnych chłopaków bardzo długo ubiegało i ubiega się o moje względy. Byli i chłopcy bardzo bogaci, byli i biedniejsi, byli bruneci, blondyni, szatyni, wysocy, niscy, wysportowani, intelektualiście, z zainteresowaniami i bez nich, muzycy, piłkarze, archeolodzy, spece od komputerów, weseli, poważni, luzacy, poważnie traktujący życie. Kurcze, koleżanki mi zazdrościły, a przyjaciółki próbowały namówić, żebym któremuś dała szansę. Ja ich wszystkich bardzo lubiłam, ale do żadnego nie czułam nic więcej. Z każdym spotkałam się praktycznie raz, może dwa razy, było fajnie, ale jak sobie wyobrażałam, że mam z tym chłopakiem spotykać się częściej i być może być w związku, to zaraz coś mnie od niego odpychało, czułam niepokój, niechęć do niego. Zaraz zrywałam kontakt, bo czułam, jakby ten chłopak mnie do czegoś zmuszał, jakby miał mi krzywdę zrobić. W ogóle to myślałam, że już mi całkiem przeszło z moim netowym "byłym chłopakiem", ale dziś pierwsze święto, nawet życzeń od niego nie dostałam i jakoś smutno mi się zrobiło, że zaczęłam płakać. Mam już prawie 20 lat i ciągle nie wiem, co mi jest. Czy ja jestem ciągle zakochana? Czy po prostu boję się związków? Jeśli to drugie, to dlaczego? Pomóżcie proszę.

- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
No być może, tylko ja się boję, czy to nie jest jakiś problem o podłożu psychologicznym i czy tak nie będzie zawsze. Bo zasadniczo to zawsze można powiedzieć, że jeszcze nie nadszedł mój czas. I tak mówić można też do końca życia, a powiedzmy problem leży gdzie indziej. Ale wielkie dzięki za sugestię.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Właśnie nie, dobrze mi samej. Tylko, że niektórzy z moich adoratorów są bardzo fajni i się zastanawiam, czy gdybym któremuś dała szansę, czy nie wyszedłby z tego jakiś fajny związek. Po prostu boję się, że mogę stracić kogoś naprawdę ważnego przez "coś". Ale być może masz rację, że problem sama sobie wymyślam. Pomyślę jeszcze nad tym.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
tak to jest jak się zakochuje przez internet. Buduje sobie człowiek w głowie obraz człowieka idealnego , a ten po drugiej stronie w tym pomaga. Rzeczywistość jest jednak inna, zderzenie się z nią wywołuje w nas pewne mechanizmy. Jak jeszcze owa internetowa miłość nas zostawi świat nam się jak by wali, a uruchamiają się w nas mechanizmy obronne. I skutktje to podobnymi do twoich zachowaniami. Dał szansę tym chłopcom. Dał szansę.
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Ja bym Ci napisał mądre rozwiązanie, ale o mnie się tak nie starają i z zazdrości ino palca Ci pokażęastoreth pisze:Wielu naprawdę świetnych chłopaków bardzo długo ubiegało i ubiega się o moje względy. Byli i chłopcy bardzo bogaci, byli i biedniejsi, byli bruneci, blondyni, szatyni, wysocy, niscy, wysportowani, intelektualiście, z zainteresowaniami i bez nich, muzycy, piłkarze, archeolodzy, spece od komputerów, weseli, poważni, luzacy, poważnie traktujący życie.

Po mojemu to nie spotkałaś odpowiedniego uczucia i nie czujesz tak naprawdę większej potrzeby go spotkać. Nieważne czy cokolwiek by wyszło, zaczynasz od d strony. Najpierw trzeba sobie odpowiedzieć czego się oczekuje od związku, a później szukać doń partnera, nie na odwrót.astoreth pisze: Tylko, że niektórzy z moich adoratorów są bardzo fajni i się zastanawiam, czy gdybym któremuś dała szansę, czy nie wyszedłby z tego jakiś fajny związek.
- joj_sport87
- Maniak
- Posty: 514
- Rejestracja: 03 sie 2006, 23:30
- Skąd: Zamość
- Płeć:
masz wyidealizowany obraz chlopaka z drugiej strony monitora, ktorego nigdy nie spotkalas i nie wiesz jaki jest na prawde. Rzeczywistosc jest inna i skoro jestes tak rozchwytywana, powinnas choc troszke miec przeswiadczenie jak jest, czego chcesz od drugiej osoby i od siebie samej. Lecz obraz ten przeslania Ci wszystkie inne alternatywy, nierzadko o wiele lepsze, przede wszystkim realne
Znajac zycie szukasz w innych tego idealu, ktorego nawet nie znasz tak na prawde, ktory tak czy inaczej by Ci sie znudzil, bo nie mialoby Cie co trzymac przy takim
Daj szanse innym, daj szanse samej sobie i wyjdz z tej dziwnej swiadomosci

Znajac zycie szukasz w innych tego idealu, ktorego nawet nie znasz tak na prawde, ktory tak czy inaczej by Ci sie znudzil, bo nie mialoby Cie co trzymac przy takim

Daj szanse innym, daj szanse samej sobie i wyjdz z tej dziwnej swiadomosci
- kot_schrodingera
- Weteran
- Posty: 2114
- Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
- Skąd: z nikąd
- Płeć:
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
a mi dzięki temu tematowi przypomnial się jeden kawałek co prawda nie z mojej beczki ale nawet spoko
http://pl.youtube.com/watch?v=69KE8G6bu7U&feature=related
http://pl.youtube.com/watch?v=69KE8G6bu7U&feature=related
Shaman - Szkoda, że komentarz pod pierwszym cytatem, jaki przytoczyłeś jest z deczka niemiły oraz niejasny. Jeśli już zaczynasz pisać na jakiś temat, to napisz to, co masz na myśli wprost. A jeśli nie chcesz się tymi myślami podzielić, to po prostu nie zaczynaj. Co do drugiego cytatu, to właśnie ja nie zastanawiam się nad tym, jaki powinien być mój partner, jak powinien wyglądac zwiazek, bo wtedy mogłabym nie znaleźć kogoś odpowiedniego. Jedyne (a może aż tyle), czego oczekuje od chłopaka, od związku to jest to, bym dobrze się z nim czuła, żeby to wszystko było naturalne, niewymuszone, nieudawane, tak, jak to było za 1 razem. Nigdy więcej nie czułam czegoś podobnego, jak wtedy.
Blazej30 - Ta cała sytuacja nie jest jakby zależna ode mnie. Może odniosłeś wrażenie, że ja się bawię chłopakami, ale tak nie jest. Po prostu np. idę na dyskotekę z koleżankami, poznam tam fajnego chłopaka, tańczę z nim, rozmawiam, bo przecież nie będę sie izolowała od płci przeciwnej. Ale ja nie wysyłam żadnych nietrafnych sygnałów do niego, że moglibyśmy być parą, bo ja nie myślę od razu tak o nowopoznanym chłopaku. Powiedzmy wymienimy się numerami GG i przez jakiś czas piszemy ze sobą, albo kom (ale to rzadko). Za jakiś czas chłopak proponuje spotkanie, widać, że mu zależy, ja zaczynam się wtedy już denerwować, że znów było tak fajnie i znów skończy się tak bez sensu. Spotkam się, jest fajnie, ale czuję, że nie ma tego "czegoś" i nie umiem odwzajemnić uczuć. Od razu mówię o tym chłopakowi, bo nie chcę bez sensu go zwodzić i wtedy w najlepszym przypadku chłopak zrywa kontakt, bo często zdażało mi sie też, że robili mi później awantury, głupie kawały co bardziej złośliwi.
W ogóle to zastanawiam się, czy od samego początku czuje się do kogoś to "coś", czy to dopiero z czasem przychodzi? Bo może szukam czegoś, co nie istnieje? Pamiętam, że z tym chłopakiem z neta najpierw bardzo długo fajnie nam się pisało bez żadnych ukierunkowań na zwiazek czy coś w tym stylu. W realu jakoś nie wychodzi mi tak. To wszystko chyba za szybko się dzieje. Co o tym myślicie?
Blazej30 - Ta cała sytuacja nie jest jakby zależna ode mnie. Może odniosłeś wrażenie, że ja się bawię chłopakami, ale tak nie jest. Po prostu np. idę na dyskotekę z koleżankami, poznam tam fajnego chłopaka, tańczę z nim, rozmawiam, bo przecież nie będę sie izolowała od płci przeciwnej. Ale ja nie wysyłam żadnych nietrafnych sygnałów do niego, że moglibyśmy być parą, bo ja nie myślę od razu tak o nowopoznanym chłopaku. Powiedzmy wymienimy się numerami GG i przez jakiś czas piszemy ze sobą, albo kom (ale to rzadko). Za jakiś czas chłopak proponuje spotkanie, widać, że mu zależy, ja zaczynam się wtedy już denerwować, że znów było tak fajnie i znów skończy się tak bez sensu. Spotkam się, jest fajnie, ale czuję, że nie ma tego "czegoś" i nie umiem odwzajemnić uczuć. Od razu mówię o tym chłopakowi, bo nie chcę bez sensu go zwodzić i wtedy w najlepszym przypadku chłopak zrywa kontakt, bo często zdażało mi sie też, że robili mi później awantury, głupie kawały co bardziej złośliwi.
W ogóle to zastanawiam się, czy od samego początku czuje się do kogoś to "coś", czy to dopiero z czasem przychodzi? Bo może szukam czegoś, co nie istnieje? Pamiętam, że z tym chłopakiem z neta najpierw bardzo długo fajnie nam się pisało bez żadnych ukierunkowań na zwiazek czy coś w tym stylu. W realu jakoś nie wychodzi mi tak. To wszystko chyba za szybko się dzieje. Co o tym myślicie?
Jedyne (a może aż tyle), czego oczekuje od chłopaka, od związku to jest to, bym dobrze się z nim czuła, żeby to wszystko było naturalne, niewymuszone, nieudawane
---dojrzec do zwiazku to wlasnie to czuc..<i nie tylko >
przezywalam kiedys to samo co ty..
teraz jestem z kims kto powoduje ze wlasnie tak sie czuje
---dojrzec do zwiazku to wlasnie to czuc..<i nie tylko >
![.[:D]. [:D]](./images/smilies/zadowolony.gif)
przezywalam kiedys to samo co ty..
teraz jestem z kims kto powoduje ze wlasnie tak sie czuje
Właśnie, tylko, żeby to wszystko czuć, trzeba czasu. A u mnie to zazwyczaj wszystko dzieje się za szybko. Chłopcy zwykle chcą czegoś więcej (chodzi o związek) szybciej, niż ja zdążę się do nich przyzwyczaić. Poza tym ja też nie jestem bez winy, bo za szybko się zniechęcam. A rezygnuję szybko z dwóch powodów: 1 - strach, żeby nie zranić kogoś, jeśli po dłuższym czasie nie będę nic czuła; 2 - panikuję, jak widzę, że chłopak chce związku, bo to w pewnym sensie ogranicza moją wolność, do której jestem przyzwyczajona chyba.
Wiecie co, podobają mi się Wasze odpowiedzi na forum (wszystkie), bo zmuszają mnie do myślenia pod różnymi aspektami i coraz bardziej coś logicznego wychodzi z tych rozważań.
Wiecie co, podobają mi się Wasze odpowiedzi na forum (wszystkie), bo zmuszają mnie do myślenia pod różnymi aspektami i coraz bardziej coś logicznego wychodzi z tych rozważań.
astoreth pisze:
W ogóle to zastanawiam się, czy od samego początku czuje się do kogoś to "coś", czy to dopiero z czasem przychodzi? Bo może szukam czegoś, co nie istnieje? Pamiętam, że z tym chłopakiem z neta najpierw bardzo długo fajnie nam się pisało bez żadnych ukierunkowań na zwiazek czy coś w tym stylu. W realu jakoś nie wychodzi mi tak. To wszystko chyba za szybko się dzieje. Co o tym myślicie?
A czytala mojego posta ! co bys chciała - na sam widok chłopaka pasc, a w majtkach by galaretka była ? nie słuchaj mitów - wez sie za poznawanie
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Andrew pisze:astoreth napisał/a:
W ogóle to zastanawiam się, czy od samego początku czuje się do kogoś to "coś", czy to dopiero z czasem przychodzi? Bo może szukam czegoś, co nie istnieje? Pamiętam, że z tym chłopakiem z neta najpierw bardzo długo fajnie nam się pisało bez żadnych ukierunkowań na zwiazek czy coś w tym stylu. W realu jakoś nie wychodzi mi tak. To wszystko chyba za szybko się dzieje. Co o tym myślicie?
A czytala mojego posta ! co bys chciała - na sam widok chłopaka pasc, a w majtkach by galaretka była ? nie słuchaj mitów - wez sie za poznawanie
Noo... zacznij ... może jak dogłębnie poznasz to się w przyzwyczaisz i przywiążesz.... przecież nawet do psa można się przywiązać
A na poważnie. Słuchaj swojej intuicji dziewczyno. Nie zmuszaj się do posiadania chłopaka bo inne go mają

niczego sobie
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Andrew pisze:zeby wiedziec czy sie chce psa miec - trtzeba go po prostu najpierw miec
Co Ty powiesz

Poza tym, ciekawa analogia. facet jako pies


A z internetowymi znajomościami swoją drogą radzę ostrożnie.
niczego sobie
Andrew pisze:cala wiekszosc musie sie pzrekonac co chce ! czyli czy chce miec tego pasa ! bo dopiero posiadanie go i zobaczenie co to oznacza i jak to wyglada moze skutkowac iz sie tego pasa nie chce jednak !
I kiedy się o tym przekona ? Ile razy musi się spotykać z tym psem ? Musi pójść z nim do łóżka ? Przecież ona czuje lęk już na pierwszym spotkaniu. To co ? Ma się zmusząć do posiadania pieska ?

niczego sobie
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 270 gości