agnieszka.com.pl • Zdradzam - Strona 25
Strona 25 z 28

: 19 sie 2008, 11:52
autor: marekkkkk
To faktycznie jest silne, ale kocham swoją dziewczynę i jak już mówiłem


Kochasz ? Co by Ci się słowa nie pomyliły przypadkiem ? Nie życzę Ci zakochania się na prawdę i przeżycia tego od tej drugiej strony barykady. ( odsyłam do tematu Miłość i odpowiedzialność gdzie na 14 karcie napisałem swoje przemyślenia na temat właśnie takich sytuacji jak Twoja )

: 19 sie 2008, 12:52
autor: Kermit
słowo miłość dla każdego oznacza to samo ?

: 19 sie 2008, 13:15
autor: marekkkkk
No właśnie niestety nie i to prowadzi do utraty jego wartości. Nie mówiąc już o wprowadzaniu kogoś w błąd. Co powiesz zatem, jak zakochasz się na całego, gdzie zdrada nie przejdzie Ci nawet przez myśl ? (Kocham Cie)^2 ?

: 19 sie 2008, 13:30
autor: shaman
Elspeth pisze:Wyobrażasz sobie kochać człowieka z którym jesteś 60 lat w taki sam sposób jak w pierwszym miesiącu małżeństwa? Jak dla mnie ułuda.

A jak dla mnie nuda. Nie po to po 2-4 latach intensywność kilku hormonów nam spada, aby było trudniej, ale dlatego że to optymalne. Wysokie ich stężenie wykańcza, po dłuższym czasie prowadzi do irytacji, wypalenia, dewiacji, agresji, nieracjonalnych zachowań. A życiowo bardziej: to krok naprzód, nie wstecz. Zaczyna się zakochanie, fascynacja zupełnie inną osobą - osobą znaną na wylot. To jak z kałuży przejść do oceanu. Zrozumiałe, że niektórzy nie wiedzą co dobre, boją się tego, lub po prostu wolą taplać się w kałużach całe życie. Oczywiście nie ma w tym niczego złego, powtarzam. Ale gdy miłośniczka kałuż zwodzi faceta z jachtem, to nie jest fair z jej strony.

: 19 sie 2008, 13:49
autor: Andrew
Elspeth pisze:Wyobrażasz sobie kochać człowieka z którym jesteś 60 lat w taki sam sposób jak w pierwszym miesiącu małżeństwa? Jak dla mnie ułuda.


A dla mnie nie, bo miłość jest stała ! fascynacja zauroczenie - zmienne.

: 19 sie 2008, 14:01
autor: pani_minister
shaman pisze:Wysokie ich stężenie wykańcza, po dłuższym czasie prowadzi do irytacji, wypalenia, dewiacji, agresji, nieracjonalnych zachowań

Zgadza się.
Ale niektórzy, z różnych względów, od emocji bywają uzależnieni. Ja jestem. Wszystkich, w tym negatywnych, bo liczy się intensywność. Porażka zaczyna się dopiero wtedy, kiedy osoba uzależniona od emocji nie potrafi sobie samodzielnie znaleźć niczego emocji dostarczającego i oczekuje, że partner poda jej na tacy to, czego potrzeba. I to w partnerze widzi jedyne tych emocji źródło. I sama będąc w pewnym stopniu upośledzona, bo uzależniona, skutki tego uzależnienia przerzuca na innych - aktualnych i przyszłych partnerów głównie.

: 19 sie 2008, 14:36
autor: Zegrzysław
Zgadzam się z Andrew.

Co do autorki, trzeba na poważnie porozmawiać z chłopakiem, bo na razie, z tego co ona pisze, on nie bierze jej słów serio, zbywa ją. Trudno to nazwać związkiem, on się nie stara, myśli że ona gada, bo gada... i się tym nie przejmuje, a ona rozglądam się za kimś innym. On ma inny pogląd na tą sprawę, ona inny. Ją ciągnie do innego, bo czuję do niego, to co dawniej (tak mniemam) czuła przy swoim chłopaku (choć to tylko jedna z hipotez).

Tak czy inaczej, wydaje mi się, że szczera, poważna rozmowa i powiedzieć, co sądzi się o tym związku. Jeśli on nadal nic nie zrobi, nie zareaguje, to powinno się rozstać, bo po co się męczyć w takim związku. I dopiero wtedy moża myśleć na poważnie o tym drugim

A co do zdrad... nienawidzę (bo "nie lubię" brzmi trochę dziwne w tym kontekście), zdrada u mnie automatycznie kończyłaby związek. To tyle.

: 19 sie 2008, 16:46
autor: shaman
pani_minister pisze:Ale niektórzy, z różnych względów, od emocji bywają uzależnieni.

Sprecyzujmy: od tych specyficznych emocji, których potrafi dostarczyć tylko taki tryb życia. Ja np jestem miłośnikiem emocji dostarczanych przez zgoła odmienny tryb życia.

Będąc w stałym związku czuję nie mniej intensywne emocje jak flirtując w nieznajomą na dyskotece. Z tym, że wolę te pierwsze. Nie sugerujmy jednak, że związek monogamistyczny dostarcza słabszych emocji.

: 19 sie 2008, 16:56
autor: pani_minister
shaman pisze:
pani_minister pisze:Ale niektórzy, z różnych względów, od emocji bywają uzależnieni.


Sprecyzujmy: od tych specyficznych emocji, których potrafi dostarczyć tylko taki tryb życia.

Nie.
Od najróżniejszych.
Nie mówiąc już o tym, że bardzo zbliżone emocje mogą być dostarczane przez różne tryby życia, a jeden tryb może skutkować zupełnie różnym odbiorem emocjonalnym.
Tryb życia jest wypadkową zaś dążenia do emocji, wędzidła zakładanego w imię różnych spraw i pomysłowości w emocji kanalizowaniu.

shaman pisze:Będąc w stałym związku czuję nie mniej intensywne emocje

I one tez prowadzą do agresji, dewiacji i irytacji?
Czy może jednak są inne, hmmm?
A jeśli tak, to w czym?

: 19 sie 2008, 18:02
autor: shaman
Przeczytaj jeszcze raz, minęliśmy się w interpretacjach, ew. przeinterpretowałaś. Pisaliśmy nt powodu, dla jakiego wybiera się taki, a nie inny tryb życia: specyficzne emocje mu towarzyszące. Jeśli więc kto wybiera stan ciągłego zakochania to dlatego, że dostarcza mu on emocji jakich pożąda nieustannie a nie znajduje ich (w takie ilości, nateżeniu, tak długo) wybierając związek monogamistyczny.

Wszystko jest w porządku, póki woda nie trafia na ogień z pretensjami że ten parzy. I vice versa.

: 19 sie 2008, 20:43
autor: Mona
Ja też zastanawiam się nad tym, jakiej pomocy oczekuje od Nas Autorka? <hmm>
shaman pisze:Jeśli więc kto wybiera stan ciągłego zakochania to dlatego, że dostarcza mu on emocji jakich pożąda nieustannie a nie znajduje ich (w takie ilości, nateżeniu, tak długo) wybierając związek monogamistyczny.

Jesli ktoś wybiera to, o czym napisałeś, to znowu możemy odnieść się do dzieciństwa i braku czułości w tychże czasach :) Co za tym idzie, korzenie tego, co przeżywamy i jak zachowujemy się będąc w wieku dojrzałym za każdym razem znajdziemy we wczesnych latach życia. Można jednak przeanalizować atmosferę w domu rodzinnym, wziąć na to poprawkę i nie powielać zachowań, które nam nie pasują, choć co niektórzy cwaniacy robią z takich wykopalisk niezłą wymówkę 8)

: 19 sie 2008, 22:32
autor: shaman
Mona pisze:Jesli ktoś wybiera to, o czym napisałeś, to znowu możemy odnieść się do dzieciństwa i braku czułości w tychże czasach

Ależ ich geneza jest absolutnie drugorzędna. Kwestią sporną (dla mnie; co uważam za racjonalne) jest to, iż mimo rozeznania w systemie wartości partnera, autorka uskutecznia swój, zupełnie odmienny. Do tego nie zauważając w tym zła, próbując się tłumaczyć, nie rozumiejąc itd...

: 19 sie 2008, 22:44
autor: Mona
shaman pisze:iż mimo rozeznania w systemie wartości partnera, autorka uskutecznia swój, zupełnie odmienny.

Dlatego powinni rozstać się, bo to za poważne kwestie, aby ustalić kompromis.
shaman pisze:Do tego nie zauważając w tym zła, próbując się tłumaczyć, nie rozumiejąc itd...

Bo dla Niej to "Twoje" zło jest dobrem :)

: 19 sie 2008, 23:43
autor: shaman
Mona pisze:shaman napisał/a:
Do tego nie zauważając w tym zła, próbując się tłumaczyć, nie rozumiejąc itd...


Bo dla Niej to "Twoje" zło jest dobrem

Otóż to. Dlatego
Mona pisze:shaman napisał/a:
iż mimo rozeznania w systemie wartości partnera, autorka uskutecznia swój, zupełnie odmienny.


Dlatego powinni rozstać się, bo to za poważne kwestie, aby ustalić kompromis.

: 20 sie 2008, 00:30
autor: passion_flower
nyhylo, trochę to śmieszne, jak piszesz, że znacie się na wylot, rozumiecie się bez słów. a chłopak nie ma pojęcia o istnieniu "tego drugiego" i chyba nie zdaje sobie sprawy, że nie chcesz spędzić reszty życia z kimś takim jak on. O rzekomej wielkiej miłości nie wspominając :>

: 20 sie 2008, 00:45
autor: Adaś38
chwastek pisze:bycie w związku i posiadanie kogoś "na boczku" to bardzo niekomfortowa sytuacja

<zdziwko>
Wręcz przeciwnie, jest to bardzo komfortowa sytuacja

: 20 sie 2008, 01:15
autor: Mysiorek
Andrew pisze:wiesz Nyhylo ... nie przejmuj sie tymi to gadkami

... Endrjuła. On juz tak ma <glaszcze>
shaman pisze:z kałuży przejść do oceanu

UUuuu...haaa... - ładnie :)
Andrew pisze:A dla mnie nie, bo miłość jest stała !

A Ty se zapiąłeś 1 miłość i tyle. A jest ich więcej!
Człowiek może kochać 3x90% i 4x80% i 16784x10%!! - kumasz? - to se policz :]
pani_minister pisze:od emocji bywają uzależnieni. Ja jestem. Wszystkich, w tym negatywnych, bo liczy się intensywność.

:)
shaman pisze:wybiera się taki, a nie inny tryb życia

No i to ciągle mnie zastanawia: czy ja żyję w jakimś trybie? czy ten tryb to ciągłe przeciwstawianie się... światu, czyli sobie, czyli światu :|
Mona pisze:Bo dla Niej to "Twoje" zło jest dobrem

Pantarhei?

: 20 sie 2008, 01:18
autor: Xavi
księżycówka pisze:
Martinoo pisze:krodkie
krótkie.

To rzeczywiście wiele wnosi do tematu wielka pani poprawiaczko literówek, brawo za spostrzegawczość, bystra jesteś ;>

Ja nie chciał bym być zdradzony i nie wybaczył bym tego, najgorzej jest tak jak ktoś zdradza, a druga osoba nie ma o tym pojęcia, jak to możliwe, musisz bardzo dobrze to wszystko ukrywać, ale nie da się w nieskończoność, chyba że jesteś bardzo dobrą aktorką a on bardzo naiwny, co by było dziwne jeżeli jest taki inteligentny.

: 20 sie 2008, 08:08
autor: Dzindzer
Adaś38 pisze:chwastek napisał/a:
bycie w związku i posiadanie kogoś "na boczku" to bardzo niekomfortowa sytuacja

<zdziwko>
Wręcz przeciwnie, jest to bardzo komfortowa sytuacja

Dla mnie była b y niekomfortowa. Psychicznie obciążająca. Może i była by dodatkowa adrenalina, ale jakim kosztem. Martwić się czy facet się połapie, czy się nie zakocham przypadkiem w tamtym. Jakieś zastanawianie się nad sobą, nad sensem związku, bo skoro zdradzam to czegoś brakuje

: 20 sie 2008, 08:08
autor: ksiezycowka
Xavi pisze:musisz bardzo dobrze to wszystko ukrywać
A że niby co? Jednorazowa zdrada jakaś nie jest czymś co człowiek będzie wiecznie krył. O takich najczęściej nikt się nie dowiaduje później, zwłaszcza partner. Swoją drogą dla mnie to też nie jest coś o czym się mówi.

[ Dodano: 2008-08-20, 08:09 ]
No chyba, że Ci chodziło o kochanka stałego.

: 20 sie 2008, 09:30
autor: Mona
Mysiorek pisze:Pantarhei?

Dla Autorki widać, że właśnie tak, nawet miłość, która jest stała i nie zmienia się, jeśli jest :)
Dzindzer pisze:Martwić się czy facet się połapie, czy się nie zakocham przypadkiem w tamtym.

Autorka może właśnie tego chcieć, bo wtedy facet miałby powód do tego, aby zakończyć związek :D

: 20 sie 2008, 09:37
autor: Smutna Mała
A ja mam taki problem:
Jestem z facetem ponad 5 lat. Kiedyś go zdradziłam, po 2 latach związku. On o niczym nie wiedział. Po 3,5 roku związku, on mi się oświadczył. Ja spanikowałam, zostawiłam go, ale przed tym powiedziałam mu o zdradzie, chciałam żeby mnie znienawidził, żeby było mu łatwiej.
Wiem, że to chore! Pisząc to, sama nie wierzę w to, że jestem taka podła!

Minęło pół roku. Przez przypadek się spotkaliśmy. Postanowiliśmy spróbować jeszcze raz.
Było cudownie. Jak w bajce!!! Wielka miłość!
Od tamtej pory minęło 1,5 roku. Znowu przyszedł czas podejmowania ważnych decyzji, a ja znowu robię to samo... szukam drogi ucieczki.
Kolejna zdrada wisi w powietrzu!
Z jednej strony nie wyobrażam sobie życia bez tego człowieka (mojego faceta), a z drugiej czuję nieprzepartą chęć nowych wrażeń, doznań.
Pogubiłam się w tym wszystkim.
Czasem myślę, że tak silny pociąg do seksu z innym wynika z faktu, że mój facet był moim pierwszym partnerem seksualnym. I gdzieś podświadomie wydaje mi się, że coś mnie ominęło.

Aha... i żeby Wam nie było, aż tak żal mojego faceta dodam, że on nie jest święty!
Nie stroni od alkoholu, a jak nadarzy się imprezka to lubi też sobie wciągnąć...

A może to właśnie dlatego uciekam????

: 20 sie 2008, 09:45
autor: Ted Bundy
Smutna Mała pisze:Czasem myślę, że tak silny pociąg do seksu z innym wynika z faktu, że mój facet był moim pierwszym partnerem seksualnym. I gdzieś podświadomie wydaje mi się, że coś mnie ominęło


:] Tak już po prostu macie, kolejny raz teza się potwierdza. Dalej kto ma wątpliwości ;DD?

: 20 sie 2008, 09:53
autor: Mona
Ted, nie chrzań, bo Smutna przyznaje się do tego, że ma problem, a nie pieprzy się z każdym i ma niezłą zabawę rogami swojego faceta i jakie "macie" poza tym? <hmm>
Smutna, a myślałaś kiedyś o terapii?
Smutna Mała pisze:Czasem myślę, że tak silny pociąg do seksu z innym wynika z faktu, że mój facet był moim pierwszym partnerem seksualnym. I gdzieś podświadomie wydaje mi się, że coś mnie ominęło.

Nieprawda.
Smutna Mała pisze:Aha... i żeby Wam nie było, aż tak żal mojego faceta dodam, że on nie jest święty!
Nie stroni od alkoholu, a jak nadarzy się imprezka to lubi też sobie wciągnąć...

Nie szukaj wymówki w nim :>
Smutna Mała pisze:A może to właśnie dlatego uciekam????

Nie, a nawt jeśli, to już nie byłoby Ciebie przy nim.

: 20 sie 2008, 09:56
autor: Ted Bundy
Mona pisze:Ted, nie chrzań, bo Smutna przyznaje się do tego, że ma problem, a nie pieprzy się z każdym i ma niezłą zabawę rogami swojego faceta i jakie "macie" poza tym?


czy ja coś takiego napisałem powyżej? :) Zacytowałem fragment Smutnej o byciu z pierwszym facetem. I to naprawdę wiele wyjaśnia. To szukanie wrażeń, porównań.

: 20 sie 2008, 10:05
autor: Mona
TedBundy pisze:czy ja coś takiego napisałem powyżej?

Nie, ale na pewno pomyślałeś <diabel>
TedBundy pisze:I to naprawdę wiele wyjaśnia. To szukanie wrażeń, porównań.

Tak, oczywiście, i każda babka tak właśnie ma :] Generalizujesz, Ted, jak zawsze :)

: 20 sie 2008, 10:05
autor: Smutna Mała
Mona!
Pewnie masz rację, że szukam wymówki w nim i że jezeli naprawdę chodziłoby o dragi i alkohol to już by mnie przy nim nie było.

Znowu to robę! Szukam usprawiedliwienia :/

A terapii jakoś nigdy nie pomyślałam... może powinnam...

Re: Kocham i zdradzam? POMOCY!

: 20 sie 2008, 10:10
autor: Wendigo
nyhylo pisze:To mój pierwszy post tutaj więc witam wszystkich.
Piszę, bo już sama nie wiem co mam zrobić. Błagam o pomoc, poradę. Ale od początku. Ze swoim chłopakiem jestem już prawie 3 lata. Od 2 lat mieszkamy razem (studiujemy i wynajmujemy mieszkanie). Zawsze było cudownie, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Nagle coś zaczęło się psuć - ja straciłam ochotę na seks, on miał o to wiecznie pretensje co jeszcze bardziej mnie zniechęcało. Seks z nim w końcu przestał mi sprawiać przyjemność, chociaż czasem... Ale to nie jest ważne. W zeszłym roku poznałam w czasie wakacji pewnego chłopaka. Jest kilka lat ode mnie młodszy. Spędzałam duuużo czasu z nim, całowałam się z nim. Oczywiście mojemu facetowi nic o tym nie mówiłam. Te pocałunki były wspaniałe, czułam się jak na początku związku, motylki w brzuchu itp. Ale żadnej psychicznej więzi między nami nie było. Wakacje się skończyły, skończyły się nasze spotkania, a ja wróciłam do rzeczywistości. Uważałam, że nic złego się nie stało, bo po powrocie kochałam mojego faceta jeszcze bardziej. No ale wakacje znowu się zaczęły. I znowu pojawił się ten drugi, jeszcze przystojniejszy niż ostatnio. No i znowu się zaczęło... Tym razem to już jednak coś więcej niż głupie pocałunki. Nadal nie wchodzi w grę żadne zakochanie czy coś w tym stylu - pociąga mnie fizycznie i z tego co widzę ja jego też. Wiem, że gdybym miała okazję to poszłabym z nim do łóżka bez mrugnięcia okiem. Gdy spotykam się z moim facetem, jest jak zawsze, nic się między nami nie zmieniło. Ale ochota na tego drugiego pozostaje. Wiem, że takie zachowanie jest chamskie, sama zawsze tak mówiłam o takich dziewczynach, ale... Ja się temu drugiemu nie potrafię oprzeć... Niedługo znów się z nim spotkam (wracam do domku letniskowego i on tam też będzie) i nie wiem co mam zrobić... Może coś podpowiecie?


byłem w bardzo podobnej sytuacji(też coś w stylu spróbowac sekxu z inna badz spotkan zwyklych czy rozmow) moze nie jarałem sie az tak ta druga osoba ale nie powiem cos ten incydent na pewno dla mnie znaczył. Moja rada przemysl to wszystko jeszcze raz na spokojnie 3 lata to juz nie tak malo czasu, co przez te 3 lata otrzymałaś od niego, co dalaś mu, co razem zbudowaliście i czy warto to przekreślać dla tego innego. Zrób sobie bilans "zysków i strat" i byc może to cos Ci rozświetli. Ja zostałem przy swojej dziewczynie i z perspektywy czasu nie mogłem lepiej wybrać a Ty zrobisz co uważasz za stosowne.

: 20 sie 2008, 10:10
autor: Mona
Smutna Mała pisze:może powinnam...

Powinnaś przyznać się i poddać się terapii, jeśli sama nie radzisz sobie z tym, bo inaczej, to zawsze będziesz szukała czegoś nowego. Facetowi tez pewnie przydałby się jakiś odwyk.

: 20 sie 2008, 10:20
autor: Smutna Mała
[quote="Mona"]Facetowi tez pewnie przydałby się jakiś odwyk.[/quote]

Facet był już na odwyku i zrezygnował, twierdząc (standardowa wymówka), że jemu daleko do tych, którzy tam się leczą :-(