Czy dam radę Ją do siebie przekonać?
: 07 sie 2008, 12:47
Witam!
Forum czytam dość dogłębnie już od jakiegoś czasu lecz nie znalazłem niczego co by pasowało do mojej zagmatwanej dość sprawy. Jest to mój pierwszy post więc chciałbym się przywitać i jednocześnie prosić o wyrozumiałość.
Mój problem postaram się przedstawić jasno i wyraziście(nie będzie to łatwe )
Na początek coś o sobie: Mam 28lat i jestem żonaty od około 5lat. Małżeństwo to nie należy do najlepszych (wiadomo bywają dni gorsze i lepsze). Moja druga połowa jakiś czas temu miała krotki przelotny romans z młodszym facetem, mimo to nadal jesteśmy razem. Od tego czasu jakoś nie mogę jej bezgranicznie zaufać a i moje do niej uczucie jakby osłabło, no ale dość na ten temat czas przejść do sedna sprawy.
Kilka miesięcy temu będąc na imprezie u znajomych poznałem ich nową współlokatorkę. Dziewczyna młodsza ode mnie o 8lat wywarła na mnie duże wrażenie i Ja chyba na niej też ponieważ zauważyłem jej ciągłe nieśmiałe spojrzenia, uśmiechy w moją stronę, nawet złapałem ją dwa razy na tym że filmuje mnie telefonem(nie zareagowałem, niech ma dziewczyna pamiątkę ) Kolejny powiedzmy dowód zainteresowania moją osobą to podczas rozmowy (trochę po polsku trochę po angielsku trochę po litewsku gdyż ona pochodzi z Litwy) widziałem jej przesadne gesty odgarniania włosów, prezentacji nadgarstków no i to spojrzenie, źrenice miała jak 5zł. Gdy przyszła pora na tańce mój lekko podpity kumpel chciał Ją zaciągnąć na parkiet ale Ona powiedziała że nie chce z nim tańczyć, on palnął a z kim Ty byś chciała? Ona bez wahania powiedziała z Nim! wskazując na mnie. Mimo tego nie tańczyliśmy bo żona mnie obserwowała i nie chciałem zadymy.
To pierwsze spotkanie wywarło na mnie duże wrażenie lecz przez jakiś czas potem nie mieliśmy okazji się spotkać więc trochę o tym zapomniałem.
Kolejny raz spotkałem Ją kiedy pojechałem do kumpla po jakąś pierdołę, spieszyła się do pracy mimo tego podtrzymywała rozmowę ze mną aż w końcu stwierdziła że jest już za późno żeby złapać autobus, szybko zaproponowałem że Ją podrzucę. Te 20minut które spędziliśmy razem wyzwoliły we mnie uczucia których bardzo dawno nie czułem, świetnie nam się rozmawiało normalnie szał z obu stron.
Od tego momentu nie mogę przestać o Niej myśleć. Zakochałem się po uszy. Pewnego dnia postanowiłem do Niej zadzwonić i umówić się na spotkanie, niestety właśnie miała wyjechać na kilka dni więc odmówiła. Po Jej powrocie zadzwoniłem kolejny raz i poprosiłem o krótkie spotkanie(nie mogłem wytrzymać ) Mimo tego że była zajęta zgodziła się. Spędziliśmy ze sobą 1,5 godziny i wtedy to właśnie popełniłem chyba wszystkie błędy jakie mogłem popełnić (a może nie??) Po chwili rozmowy powiedziałem Jej że wywarła na mnie wielkie wrażenie, bardzo Ją polubiłem itp. Trochę Ją zamurowało zrobiła się czerwona jak burak ale uśmiech nie schodził Jej z twarzy (chyba nie często ktoś Jej prawi komplementy) . Na koniec spotkania poprosiłem Ją o kolejne w weekend (akurat przypadały moje urodziny) Chwilę pomyślała i stwierdziła że "ona tak nie może" ze względu na moją żonę. Spytałem czy na pewno nie zmieni zdania stwierdziła że niestety nie. W tym momencie chyba adrenalina mi uderzyła do łba i spytałem czy gdybym nie był żonaty to miałbym u Niej jakieś szanse? Nie uzyskałem jednoznacznej odpowiedzi. Kilka dni potem wyjechała do ojczyzny na urlop. Minął miesiąc i za kilka dni wraca z powrotem. Przez ten miesiąc nie było dnia żebym o Niej nie myślał nawet w pracy sie opuściłem (zaczynają podejrzewać że coś ćpam nawet test mi zrobili debile)
Proszę napiszcie mi co sądzicie o tej sytuacji, co byście zrobili na moim miejscu, co mam zrobić żeby Ją do siebie przekonać, co zrobić przy następnym przypadkowym spotkaniu? A może nie robić nic? Poczekać na Jej krok? Sam już nie wiem jak sobie z tym poradzić. Dodam że nie należę do osób które łatwo odpuszczają i nawet jestem gotów poświęcić moje małżeństwo dla tego uczucia gdyż zaczynam sadzić że to może być Ta Jedyna.
Wybaczcie że tak się rozpisałem ale musiałem to z siebie wreszcie wyrzucić.
Forum czytam dość dogłębnie już od jakiegoś czasu lecz nie znalazłem niczego co by pasowało do mojej zagmatwanej dość sprawy. Jest to mój pierwszy post więc chciałbym się przywitać i jednocześnie prosić o wyrozumiałość.
Mój problem postaram się przedstawić jasno i wyraziście(nie będzie to łatwe )
Na początek coś o sobie: Mam 28lat i jestem żonaty od około 5lat. Małżeństwo to nie należy do najlepszych (wiadomo bywają dni gorsze i lepsze). Moja druga połowa jakiś czas temu miała krotki przelotny romans z młodszym facetem, mimo to nadal jesteśmy razem. Od tego czasu jakoś nie mogę jej bezgranicznie zaufać a i moje do niej uczucie jakby osłabło, no ale dość na ten temat czas przejść do sedna sprawy.
Kilka miesięcy temu będąc na imprezie u znajomych poznałem ich nową współlokatorkę. Dziewczyna młodsza ode mnie o 8lat wywarła na mnie duże wrażenie i Ja chyba na niej też ponieważ zauważyłem jej ciągłe nieśmiałe spojrzenia, uśmiechy w moją stronę, nawet złapałem ją dwa razy na tym że filmuje mnie telefonem(nie zareagowałem, niech ma dziewczyna pamiątkę ) Kolejny powiedzmy dowód zainteresowania moją osobą to podczas rozmowy (trochę po polsku trochę po angielsku trochę po litewsku gdyż ona pochodzi z Litwy) widziałem jej przesadne gesty odgarniania włosów, prezentacji nadgarstków no i to spojrzenie, źrenice miała jak 5zł. Gdy przyszła pora na tańce mój lekko podpity kumpel chciał Ją zaciągnąć na parkiet ale Ona powiedziała że nie chce z nim tańczyć, on palnął a z kim Ty byś chciała? Ona bez wahania powiedziała z Nim! wskazując na mnie. Mimo tego nie tańczyliśmy bo żona mnie obserwowała i nie chciałem zadymy.
To pierwsze spotkanie wywarło na mnie duże wrażenie lecz przez jakiś czas potem nie mieliśmy okazji się spotkać więc trochę o tym zapomniałem.
Kolejny raz spotkałem Ją kiedy pojechałem do kumpla po jakąś pierdołę, spieszyła się do pracy mimo tego podtrzymywała rozmowę ze mną aż w końcu stwierdziła że jest już za późno żeby złapać autobus, szybko zaproponowałem że Ją podrzucę. Te 20minut które spędziliśmy razem wyzwoliły we mnie uczucia których bardzo dawno nie czułem, świetnie nam się rozmawiało normalnie szał z obu stron.
Od tego momentu nie mogę przestać o Niej myśleć. Zakochałem się po uszy. Pewnego dnia postanowiłem do Niej zadzwonić i umówić się na spotkanie, niestety właśnie miała wyjechać na kilka dni więc odmówiła. Po Jej powrocie zadzwoniłem kolejny raz i poprosiłem o krótkie spotkanie(nie mogłem wytrzymać ) Mimo tego że była zajęta zgodziła się. Spędziliśmy ze sobą 1,5 godziny i wtedy to właśnie popełniłem chyba wszystkie błędy jakie mogłem popełnić (a może nie??) Po chwili rozmowy powiedziałem Jej że wywarła na mnie wielkie wrażenie, bardzo Ją polubiłem itp. Trochę Ją zamurowało zrobiła się czerwona jak burak ale uśmiech nie schodził Jej z twarzy (chyba nie często ktoś Jej prawi komplementy) . Na koniec spotkania poprosiłem Ją o kolejne w weekend (akurat przypadały moje urodziny) Chwilę pomyślała i stwierdziła że "ona tak nie może" ze względu na moją żonę. Spytałem czy na pewno nie zmieni zdania stwierdziła że niestety nie. W tym momencie chyba adrenalina mi uderzyła do łba i spytałem czy gdybym nie był żonaty to miałbym u Niej jakieś szanse? Nie uzyskałem jednoznacznej odpowiedzi. Kilka dni potem wyjechała do ojczyzny na urlop. Minął miesiąc i za kilka dni wraca z powrotem. Przez ten miesiąc nie było dnia żebym o Niej nie myślał nawet w pracy sie opuściłem (zaczynają podejrzewać że coś ćpam nawet test mi zrobili debile)
Proszę napiszcie mi co sądzicie o tej sytuacji, co byście zrobili na moim miejscu, co mam zrobić żeby Ją do siebie przekonać, co zrobić przy następnym przypadkowym spotkaniu? A może nie robić nic? Poczekać na Jej krok? Sam już nie wiem jak sobie z tym poradzić. Dodam że nie należę do osób które łatwo odpuszczają i nawet jestem gotów poświęcić moje małżeństwo dla tego uczucia gdyż zaczynam sadzić że to może być Ta Jedyna.
Wybaczcie że tak się rozpisałem ale musiałem to z siebie wreszcie wyrzucić.