Jak długo można czekać
Moderator: modTeam
-
- Początkujący
- Posty: 3
- Rejestracja: 17 maja 2008, 18:24
- Skąd: niedaleka
- Płeć:
Jak długo można czekać
Witam!Jestem nowym uzytkownikiem i mam mały problem.Otóż jestem z moim chłopakiem 7 lat, poznaliśmy sie dobrze, wiadomo raz jest lepiej raz gorzej.Jednak moim problemem jest to że on nie chce się ustatkować,rozmawialiśmy nie raz o małzeństwie ale zawsze tylko na tym się kończy.Ciągle odkłada ślub na rok dwa do przodu mimo że oboje mamy prace, mamy gdzie mieszkać.Mowi że nie boi się małżeństwa.Nie chce na niego wpływać ale dla mnie ślub jest bardzo ważnym wydarzeniem poza tym chce czegoś więcej niż tylko spotykać się z nim kilka razy w tyg.Oboje chcemy być ze sobą tylko ja nie wiem po co dłużej czekać. Może macie jakąs rade dla mnie.
-
- Początkujący
- Posty: 8
- Rejestracja: 10 lut 2008, 10:53
- Skąd: Polska
- Płeć:
zawsze mowie ze do skutku ale jesli chodzi o takie sprawy no to mysle ze facet albo nie jest gotowy albo mowiac ze nie boi sie malzenstwa to robi to zeby nie wyjsc na mieczaka albo boi sie ze po malzenstwie cos moze sie zmienic na gorsze czego nie chce (znam przypadek gdzie dwoje ludzi chodzilo ze soba 10 lat, wkoncu sie pobrali i nie caly rok po slubie zlozyli wniosek o rozwod) bo nie oszukujmy sie... niczego nie mozna byc pewnym, a wiec..
jesli go kochasz a on ciebie to poczekaj az zrozumie jak wielkim wydarzeniem jest slub a wtedy twoje marzenia sie spelnia niewykluczone że ze spora nadwiazka![:) :)](./images/smilies/usmiech.GIF)
jesli go kochasz a on ciebie to poczekaj az zrozumie jak wielkim wydarzeniem jest slub a wtedy twoje marzenia sie spelnia niewykluczone że ze spora nadwiazka
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
- passion_flower
- Entuzjasta
- Posty: 143
- Rejestracja: 12 kwie 2008, 19:42
- Skąd: Poznań
- Płeć:
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
anuleczka83 pisze:Otóż jestem z moim chłopakiem 7 lat,
Mój mi się oświadczył po 5 latach, a ślub pewnie weźmiemy po ok 7-8latach razem, więc to zależy wszystko od pary.
Współczuję Ci Anuleczko83, bo niestety nic nie poradzisz na tę sytuację. Tzn. porozmawiaj z nim o tym co czujesz i zastanów się czy taki układ Ci odpowiada. Brak stabilizacji to moim zdaniem spory problem.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
No i?Gosia... pisze:Mój mi się oświadczył po 5 latach, a ślub pewnie weźmiemy po ok 7-8latach razem, więc to zależy wszystko od pary.
[ Dodano: 2008-05-17, 23:26 ]
Sory Xavi, ale nie pogrążaj się.le to tak nie po bożemu, jak to żeby bez ślubu razem mieszkać ;p
Ostatnio zmieniony 17 maja 2008, 23:25 przez ksiezycowka, łącznie zmieniany 1 raz.
księżycówka pisze:[ Dodano: 2008-05-17, 23:26 ]Sory Xavi, ale nie pogrążaj się.le to tak nie po bożemu, jak to żeby bez ślubu razem mieszkać ;p
Ojoj, żartowałem przecież
![.hahaha. <hahaha>](./images/smilies/hahaha2.gif)
![:( :(](./images/smilies/smutny.gif)
Ostatnio zmieniony 17 maja 2008, 23:31 przez Xavi, łącznie zmieniany 1 raz.
księżycówka pisze:Problemem w tym topie jest dokładna odwrotność - ona chce, on raczej nie.
Co Cię ugryzło?
Poruszyłam tu inny aspekt sprawy, mianowicie - czas. Część osób nachodzą myśli w stylu kurcze, tyle lat jesteśmy razem,więc wypada coś z tym zrobić. Dla autorki tematu widać staż ich związku ma znaczenie, skoro wspomniała o nim na samym początku swojej opowieści. Nic na siłę. Sama nazwa tematu jest dla mnie znacząca. Jak długo można czekać" brzmi jak zarzut. 7 lat czekania, pytam na co?
[ Dodano: 2008-05-17, 23:45 ]
Dodatkowo, spotkałam się z opiniami, że 3 lata max i ślub powinien być, bo inaczej się związek wypala, jak się nie idzie naprzód i takie tam bzdurki. Jasne, że przychodzi moment, że większość ludzi czuje potrzebę stabilizacji... ale nie wszyscy. Trudno winić kogokolwiek.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Dla kobiet ślub i wesele ma jakiś magiczny wyraz tego wszystkiego i nie myślą co się zmieni po. Pary które są ze sobą na kocią łape mają troche inaczej niż w małżeństwie więc nie można stwierdzić że pomieszkają razem prawie jak mąż i żona - dowiedzą się jak to jest.
On ciągle się choć troche stara bo zawsze ona może odejść tak bez żadnych formalności , tak samo i ona więc moim zdaniem to nie jest wyjście z sytuacji passion_flower,
Ja swoją znam bardzo krótko i licze się z tym że małżeństwo nasze za rok sporo zmieni - całe szczęście że oboje mamy dużo cierpliwości.
anuleczka83, w podejściu swojego faceta nic nie zmienisz - będzie tak jak jest albo on dorośnie albo będziecie tak trwali dłuższy czas.
On ciągle się choć troche stara bo zawsze ona może odejść tak bez żadnych formalności , tak samo i ona więc moim zdaniem to nie jest wyjście z sytuacji passion_flower,
Ja swoją znam bardzo krótko i licze się z tym że małżeństwo nasze za rok sporo zmieni - całe szczęście że oboje mamy dużo cierpliwości.
anuleczka83, w podejściu swojego faceta nic nie zmienisz - będzie tak jak jest albo on dorośnie albo będziecie tak trwali dłuższy czas.
- passion_flower
- Entuzjasta
- Posty: 143
- Rejestracja: 12 kwie 2008, 19:42
- Skąd: Poznań
- Płeć:
księżycówka pisze:passion_flower napisał/a:
To dobry sprawdzian dla pary, żyje się praktycznie jak małżeństwo, a nie trzeba formalizować. I wilk syty i owca cała
O ile się wiąże z ta osobą plany na przyszłość o tak
Otóż jeżeli spełnione jest powyższe, to ślub niewiele zmienia w praktyce u par, które dłużej ze sobą mieszkały. Moim zdaniem bardziej na związek wpłynie właśnie zamieszkanie razem. Bo inaczej to jest, jak zaczyna się dzielić z kimś zwyczajna codzienność zamiast spotkań co kilka dni.
siwy pisze:Pary które są ze sobą na kocią łape mają troche inaczej niż w małżeństwie więc nie można stwierdzić że pomieszkają razem prawie jak mąż i żona
Co maja inaczej? Nie mogą sie razem rozliczać
siwy pisze:On ciągle się choć troche stara bo zawsze ona może odejść tak bez żadnych formalności
Ale małżeństwo nie zwalnia nikogo od dalszego dbania o związek. "Bo mamy papier, więc na pewno mnie nie zostawi"? Proszę Cię
anuleczka83 pisze:Oboje chcemy być ze sobą tylko ja nie wiem po co dłużej czekać.
Ale widać On wie...
Właśnie przeczytałam na pudelku, że facet odszedł od kobiety, bo czuł zbytni nacisk na ślub. Mimo, że miał już zaplanowane oświadczyny, to jednak się wycofał.
Pozwól facetowi samemu zrozumieć, że chce się z Tobą ożenić. Jeśli naciskasz na Niego, to naturalne, że On ucieka. Normalna męska reakcja. A może On by chciał zrobić Ci niespodziankę, oświadczyć się, ale jak Ty Mu tak suszysz głowę, to Jemu się odechciewa?
Ponieważ rozmawialiście o tym nie raz, z tego co piszesz, po prostu zmień płytę. Pozwól Mu samemu zdecydować, nie naciskaj. Bo na razie Twoje stękanie to wygląda jak żebranie o ślub. A żaden mężczyzna nie chce być z desperatką.
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Olivia pisze:Właśnie przeczytałam na pudelku, że facet odszedł od kobiety, bo czuł zbytni nacisk na ślub. Mimo, że miał już zaplanowane oświadczyny, to jednak się wycofał.
Mój kumpel, którego spotkałam tydzień temu, też mnie zszokował tym, że się rozstał z dziewczyną po 5 latach. Jak się dowiedziałam miała za duże parcie na małżeństwo.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Też mi znane są takie przypadkiteż mnie zszokował tym, że się rozstał z dziewczyną po 5 latach. Jak się dowiedziałam miała za duże parcie na małżeństwo.
To przecież oczywiste, nie musisz pisać. Sęk w tym, że on po 7 latach nawet z nią mieszkać nie chce. Masz rację, ale tylko pod warunkiem, że on z nią wiąże plany na przyszłość - tak jak napisałam.passion_flower pisze:Otóż jeżeli spełnione jest powyższe, to ślub niewiele zmienia w praktyce u par, które dłużej ze sobą mieszkały. Moim zdaniem bardziej na związek wpłynie właśnie zamieszkanie razem. Bo inaczej to jest, jak zaczyna się dzielić z kimś zwyczajna codzienność zamiast spotkań co kilka dni.
księżycówka pisze: Są ze sobą X lat, ale facet traktuje ożenek niemal jak koniec swojego życia. Dla mnie to niepojęte.
dla mnie niepojete jest, ze kobiety naciskaja
to ma byc jego decyzja bez naciskow
jestem po slubie i po rozwodzie i zdalem sobie sprawe, ze to wlasnie moja ex wszystko zaplanowala zorganizowala itp. (slub)
nie rozumiem dlaczego dla kobiet to takie wazne, jeden dzien w bialej kiecce i jak tego nie dostana to sa wstanie zostawic kochanego faceta.
Dwa razy bylem z laskami, ktorym strasznie przeszkadzal rozwod i to, ze nie wyjda z kosciola w bialej sukience.
Brak stabilizacji to moim zdaniem spory problem.
ahah i slub to stabilizacja??
![.[:D]. [:D]](./images/smilies/zadowolony.gif)
kupcie wspolnie mieszkanie na raty na 30 lat to was bardziej zwiaze
![.diabel. <diabel>](./images/smilies/diabelek.gif)
gdzie jest napisane, ze on nie chce mieszkac z nia??
Ostatnio zmieniony 18 maja 2008, 11:31 przez zet, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie bierz zycia na serio - i tak nie wyjdziesz z niego zywy
- passion_flower
- Entuzjasta
- Posty: 143
- Rejestracja: 12 kwie 2008, 19:42
- Skąd: Poznań
- Płeć:
księżycówka pisze:To przecież oczywiste, nie musisz pisać.
Ok. powinnam była zaznaczyć, że pisałam przede wszystkim do siwego, który widocznie jest innego zdania
księżycówka pisze:Sęk w tym, że on po 7 latach nawet z nią mieszkać nie chce
No właśnie pytałam autorkę, co on sądzi o zamieszkaniu razem, ale odpowiedzi się nie doczekałam...
Olivia pisze:Jeśli naciskasz na Niego, to naturalne, że On ucieka. Normalna męska reakcja
O, to też prawda. Ba, ja bym się nawet zaparła jakby mi chłop jęczał o ślubie, czy dzieciach ciągle
Maverick pisze:ak to w zyciu bywa jak juz sie rozstaniecie znajdzie inna i ozeni sie w pol roku bo bedzie zakochany
Dokladnie
![.kozak. 8)](./images/smilies/cfaniak.gif)
passion_flower pisze:ja bym się nawet zaparła jakby mi chłop jęczał o ślubie, czy dzieciach ciągle
Ja zawsze sie zapieram
![.[:D]. [:D]](./images/smilies/zadowolony.gif)
Do autorki:
Moze to po prostu taki typ, moze potrzebuje czasu zeby dojrzec do takiej decyzji/powolania a moze musi zmienic partnerke. Czas pokaze
![.kozak. 8)](./images/smilies/cfaniak.gif)
Ostatnio zmieniony 18 maja 2008, 14:21 przez tarantula, łącznie zmieniany 1 raz.
"Babcia Weatherwax nigdy się nie gubiła.
Zawsze doskonale wiedziała, gdzie się znajduje,
czasem tylko nie była pewna, gdzie jest wszystko
inne."
Zawsze doskonale wiedziała, gdzie się znajduje,
czasem tylko nie była pewna, gdzie jest wszystko
inne."
-
- Początkujący
- Posty: 3
- Rejestracja: 17 maja 2008, 18:24
- Skąd: niedaleka
- Płeć:
Dzieki za słowa otuchy. Może wyjaśnie że rozmawialiśmy o ślubie wybieraliśmy date sale itd ale on się wycofał jak mieliśmy konkretnie wszystko zamawiać .Nie susze mu głowy po prostu usłyszałam że ślub i tak nic nie zmieni i że nie ma się po co śpieszyć że weźmiemy ślub za dwa lata bo teraz i tak za poźno na załatwianie .Nie widzę sensu gadania w kółko o jednym.Może właśnie po to aby go ode mnie nie odepchało. Dodam,że rok temu było podobnie powiedział ze za dwa lata to zrobimy.Może rzeczywiście się czegoś boi?Szkoda tylko że w tym wszystkim to ja musze być wyrozumiała.
Maverick pisze:Osobiscie uwazam ze jezeli sie kocha to nie ma z tym problemow. Widocznie nie jest pewien swojego uczucia i tyle.
Miłość to za mało, żeby zdecydować się na małżeństwo...
[ Dodano: 2008-05-18, 15:27 ]
anuleczka83 pisze:Szkoda tylko że w tym wszystkim to ja musze być wyrozumiała.
Do ślubu Go nie zmusisz, więc fakt, jesteś zmuszona...
Ale tak naprawdę nie jesteś. Możesz na Niego nawrzeszczeć, suszyć Mu głowę, krążyć wokół tematu jak atom wokół jądra i być upierdliwa. Prawdopodobnie nie wytrzyma napięcia i odejdzie. Ale Ty też możesz odejść, nikt Cię na siłę nie trzyma przy Nim chyba...
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
anuleczka83 pisze: Może wyjaśnie że rozmawialiśmy o ślubie wybieraliśmy date sale itd ale on się wycofał jak mieliśmy konkretnie wszystko zamawiać .Nie susze mu głowy po prostu usłyszałam że ślub i tak nic nie zmieni i że nie ma się po co śpieszyć że weźmiemy ślub za dwa lata bo teraz i tak za poźno na załatwianie .Nie widzę sensu gadania w kółko o jednym.Może właśnie po to aby go ode mnie nie odepchało.
Do tego momentu diagnoza brzmi: chce żyć wspólnie, ślub weźmie dla Ciebie, choć dla niego to tylko papierek. I niepotrzebne kłopoty przy organizacji. (Swoją drogą też uważam, że prościej iść do pubu na piwo i sobie coś obiecać. ale to nie ma nic do rzeczy)
anuleczka83 pisze:Dodam,że rok temu było podobnie powiedział ze za dwa lata to zrobimy.
A to zmienia dużo. Staje się możliwe, że ślub to dla niego nie tylko papierek, ale i bardzo bardzo ważna sprawa, którą należy dokładnie przemyśleć i być niej w pełni pewnym. Czujesz co chcę powiedzieć...? : ]
Olivia pisze:nikt Cię na siłę nie trzyma przy Nim chyba...
Przywiązanie, wspomnienia, plany, długotrwała permanentna fascynacja, kilka orgazmów, przyjaźń z kilkoma częściami jego ciała, romantyczne chwile, kilka pokonanych kryzysów, wspólnych radości i smutków w ciągu ostatnich 5 lat. Mało?
Wczuj się w jej sytuację
- joj_sport87
- Maniak
- Posty: 514
- Rejestracja: 03 sie 2006, 23:30
- Skąd: Zamość
- Płeć:
Kiedys sam chcialem slubu, moze to z milosc, ale to bylo dawno.
Raz spotkalem tez super dziewczyne, z ktora nie bal bym sie slubu, wydawalo sie, ze bylem gotowy... ale coz, wyszlo jak wyszlo
Teraz? eee... im jestem starszy tym bardziej wydaje mi sie, ze nie ma bata - zadnych ozenek
ale pewnie dlatego, ze nie znalazlem poki co odpowiedniej dziewczyny i jakos nie zanosi sie na blask slonca wsrod gestych chmur
Druga sprawa to chyba to, ze polubialem balowac i to coraz rozmaiciej. Patrzac na niektorych kumpli w zwiazku, zastanawiam sie dlaczego te baby nie pozwalaja im sie bawic z kumplami tak jakby chcieli. Wlasnie to mnie odstrasza od slubu... ale to juz trzeba sobie dziewczyne/zonke wychowac i dac jej powody do zaufania.
Patrzac wstecz widze, ze zamiast dorastac w tej materii jest odwrotnie-proporcjonalnie do tego co bylo
Swoja droga, ostatnio moi znajomi wlasnie jakos tak (mam nadzieje) "nie do konca" sie rozeszli po ladnych paru latach bycia razem. Sytuacja bardzo podobna do wspomnianej w topicu - kolezanka nalegala na slub, koledze sie nie spieszylo, choc mieli (wg mnie) realne mozliwosci zamieszkac razem (nawet na probe). Co najsmutniejsze dlugo ze soba byli, PO zareczynach. Ale jestem dobrej mysli, ze wroca do siebie i bedzie weselicho
@autorko czas pokaze, troche dziwne, ze on nawet nie chce zamieszkac razem na jakis "probny" czas. Ale jesli sie czegos naprawde chce trzeba byc dobrej mysli i wierzyc w sukces![;) ;)](./images/smilies/mruga.gif)
Raz spotkalem tez super dziewczyne, z ktora nie bal bym sie slubu, wydawalo sie, ze bylem gotowy... ale coz, wyszlo jak wyszlo
Teraz? eee... im jestem starszy tym bardziej wydaje mi sie, ze nie ma bata - zadnych ozenek
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
Druga sprawa to chyba to, ze polubialem balowac i to coraz rozmaiciej. Patrzac na niektorych kumpli w zwiazku, zastanawiam sie dlaczego te baby nie pozwalaja im sie bawic z kumplami tak jakby chcieli. Wlasnie to mnie odstrasza od slubu... ale to juz trzeba sobie dziewczyne/zonke wychowac i dac jej powody do zaufania.
Patrzac wstecz widze, ze zamiast dorastac w tej materii jest odwrotnie-proporcjonalnie do tego co bylo
Swoja droga, ostatnio moi znajomi wlasnie jakos tak (mam nadzieje) "nie do konca" sie rozeszli po ladnych paru latach bycia razem. Sytuacja bardzo podobna do wspomnianej w topicu - kolezanka nalegala na slub, koledze sie nie spieszylo, choc mieli (wg mnie) realne mozliwosci zamieszkac razem (nawet na probe). Co najsmutniejsze dlugo ze soba byli, PO zareczynach. Ale jestem dobrej mysli, ze wroca do siebie i bedzie weselicho
@autorko czas pokaze, troche dziwne, ze on nawet nie chce zamieszkac razem na jakis "probny" czas. Ale jesli sie czegos naprawde chce trzeba byc dobrej mysli i wierzyc w sukces
![;) ;)](./images/smilies/mruga.gif)
Ostatnio zmieniony 19 maja 2008, 21:14 przez joj_sport87, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Początkujący
- Posty: 3
- Rejestracja: 17 maja 2008, 18:24
- Skąd: niedaleka
- Płeć:
Wielkie dzięki.Mój luby tez miał swoje chwile które spedzał na zabawie nie powiem zeby mi to nie przeszkadzało ale raczej awantur nie robiłam.Minęło troche czasu i jak sam mówi wyrósł z tego
Po tym jak przeczytałam wasze posty wiem że musze czekać chociaż szczerze nie brałam po uwage innej możliwości a na pewno nie jestem z tych które zrywaja tylko dlatego że nie dostały pierścionka ( miło by było go mieć) czy nie maja gotowej daty ślubu.Trudno przeboleje może sie cos zmieni.Dobrze jest nam ze soba oboje byliśmy dla siebie piewsi i jakoś nie wyobrażam sobie innej osoby przy mnie.
nie robie tego
Mysle o tym czasem złapie doła ale nie mecze go. Kurcze mam nadzieje bo jeszcze ani razu sie nie skarzyl ani niczego nie powiedzial![.[:D]. [:D]](./images/smilies/zadowolony.gif)
![.[:D]. [:D]](./images/smilies/zadowolony.gif)
joj_sport87 pisze:Sytuacja bardzo podobna do wspomnianej w topicu - kolezanka nalegala na slub, koledze sie nie spieszylo
nie robie tego
Mysle o tym czasem złapie doła ale nie mecze go. Kurcze mam nadzieje bo jeszcze ani razu sie nie skarzyl ani niczego nie powiedzial
![.[:D]. [:D]](./images/smilies/zadowolony.gif)
Oj to nie parcie na małżeństwo było przyczyną. Ludzie.... Albo ja mam obsesję ale wydaje mi się, że dużo w przyrodzie takich układów grubymi nićmi szytych. Na zasadzie, że ludzie są ze sobą, bo lepiej razem niż samemu bo łatwiej, bo nie jest się samotnym, bo się przyzwyczaili do siebie. Tzw związki toksyczne, bo nie łaczy ich miłość, a za razem ludzie nie potrafią się rozejść bo już tak się zżyli ze sobą i nie potrafią zrezygnować z tych drobnych korzyści. Jak się rozejrzę do okoła to pełno takich par. Chore to i nie wiem z czego to wynika. Jakieś ciśnienie się wytwarza na singli z wyboru/rozsądku. Wiecie... jak bym był z kimś 5 lat i szczerze kochał i planował wspólną przyszłość to nie zraziłbym się nasciskami dziewczyny na ślub. No ale gdyby to był taki układ z przyzwyczajenia, to też bym spakował walizki na słowo "ślub". No bo jak ślub to amen. Ale ja się w to nie wpakuję.Yasmine pisze:Mój kumpel, którego spotkałam tydzień temu, też mnie zszokował tym, że się rozstał z dziewczyną po 5 latach. Jak się dowiedziałam miała za duże parcie na małżeństwo.
Wagarowałeś na polskim? A potrafisz uważać inaczej niż osobiście?Maverick pisze:Osobiscie uwazam
ale wkoło jest wesoło
Golly Gee pisze:Wagarowałeś na polskim? A potrafisz uważać inaczej niż osobiście?
Muszę się wtrącić. Golly Gee, zanim następnym razem zwrócisz komuś niesłusznie uwagę, upewnij się, czy masz rację, bo trochę Ci nie wyszło
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
Napiszę w ten sposób: czekać można długo, o ile wiadomo, że jest na co czekać. Tutaj mam wrażenie, że rozmijacie się w swoich oczekiwaniach. Facet niby z Tobą robi plany ślubne ale tak naprawdę nie do końca jest to jego bajka. Może rzeczywiście czuje się przymuszany do ślubu. Porozmawiaj z nim, ale nie startując z pozycji atakującego 'nie chcesz tego ślubu' tylko spróbuj na spokojnie dotrzeć z nim do sedna.
Non! Rien de rien... Non ! Je ne regrette rien !
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 688 gości