no spodobala mi sie ale... ;)
: 29 kwie 2008, 17:54
Witam
Nie potrafie czegoś zrozumieć, więc zwracam się do was o pomoc.
Otóż poznałem dziewczyne, znamy się już około 4 miesięcy Wszystko szło calkiem sprawnie no i nadal chyba nie jest zle, sa jednak dwa ALE, ale o tym zaraz
Udało mi się doprowadzić do spotkania, potem drugiego trzeciego czwartego itd. Niby wszystko ok ale irytuje mnie pare rzeczy. Pierwsza z nich jest to, że zdażają się często chwile ciszy, takie pauzy i nie mamy o czym rozmawiać, po prostu zaczniemy jakiś temat i za dosłownie chwilę się konczy. Najgorsze jest to, ze niemal zawsze ja staram sie zagadac, rozwinac jakas rozmowe. Czasami mam wrazenie ze gdybym nie zagadal to przez caly spacer nie rozmawialibysmy o niczym tylko patrzylibysmy sie przed siebie. Jesli chodzi o przyslanie smsa czy zagadanie gdzies na uczelni czy cos to tez ja w sumie jestem pierwszy. Pomyślałbym, ze moze po prostu ona nie chce mojego towarzystwa i ze mna rozmawiac i nic z tego no ale jak ją zapraszam na jakis spacer, piwko czy lody to ona się zgadza
Druga sprawa jest to, ze odwazylem sie jej wkoncu powiedziec ze mi sie podoba Z jednej strony pozytywnie a z drugiej nie bo powiedziala ze nie bedziemy sie narazie uznawac za pare, niedawno skonczyla zwiazek z jakims gosciem i nie jest na to gotowa. Mozna pomyslec ze jestem stracony i nie mam co sobie glowy zawracac bo to taka typowa gadka no ale powiedziala jeszcze ze mozemy sie spotykac tak jak sie spotykalismy i zobaczymy.
Ja nie wiem czy to jest typ ksiezniczki o ktora trzeba sie dlugo ubiegac i ktora nigdy nie zrobi pierwszego kroku. Z ta rozmowa to ja tez nie wiem, czy ona sie kiedys otworzy...
Z góry dzieki za wasz punkt widzenia.
Nie potrafie czegoś zrozumieć, więc zwracam się do was o pomoc.
Otóż poznałem dziewczyne, znamy się już około 4 miesięcy Wszystko szło calkiem sprawnie no i nadal chyba nie jest zle, sa jednak dwa ALE, ale o tym zaraz
Udało mi się doprowadzić do spotkania, potem drugiego trzeciego czwartego itd. Niby wszystko ok ale irytuje mnie pare rzeczy. Pierwsza z nich jest to, że zdażają się często chwile ciszy, takie pauzy i nie mamy o czym rozmawiać, po prostu zaczniemy jakiś temat i za dosłownie chwilę się konczy. Najgorsze jest to, ze niemal zawsze ja staram sie zagadac, rozwinac jakas rozmowe. Czasami mam wrazenie ze gdybym nie zagadal to przez caly spacer nie rozmawialibysmy o niczym tylko patrzylibysmy sie przed siebie. Jesli chodzi o przyslanie smsa czy zagadanie gdzies na uczelni czy cos to tez ja w sumie jestem pierwszy. Pomyślałbym, ze moze po prostu ona nie chce mojego towarzystwa i ze mna rozmawiac i nic z tego no ale jak ją zapraszam na jakis spacer, piwko czy lody to ona się zgadza
Druga sprawa jest to, ze odwazylem sie jej wkoncu powiedziec ze mi sie podoba Z jednej strony pozytywnie a z drugiej nie bo powiedziala ze nie bedziemy sie narazie uznawac za pare, niedawno skonczyla zwiazek z jakims gosciem i nie jest na to gotowa. Mozna pomyslec ze jestem stracony i nie mam co sobie glowy zawracac bo to taka typowa gadka no ale powiedziala jeszcze ze mozemy sie spotykac tak jak sie spotykalismy i zobaczymy.
Ja nie wiem czy to jest typ ksiezniczki o ktora trzeba sie dlugo ubiegac i ktora nigdy nie zrobi pierwszego kroku. Z ta rozmowa to ja tez nie wiem, czy ona sie kiedys otworzy...
Z góry dzieki za wasz punkt widzenia.